
„Wtedy pokazaliśmy, w jak koszmarnych warunkach był przetrzymywane te zwierzęta – martwe zwierzęta w klatkach, bardzo agresywny właściciel. Dostaliśmy wtedy obietnicę od Powiatowego Lekarza Weterynarii, że będzie się przyglądał tej fermie. Niestety, to przyglądanie nie bardzo wyszło...”
- „Po raz kolejny pokazujemy kontrowersje wokół hodowli zwierząt futerkowych. Inspekcja weterynaryjna prowadzi w nich kontrole, które niewiele wnoszą. Inspektorzy najpierw ostrzegają przed kontrolą i nawet jeśli wykryją nieprawidłowości i złożą zalecenia pokontrolne, to właściciele ferm ich nie respektują. Dlatego los zwierząt, trzymanych w ciasnych klatkach, wciąż jest tragiczny... Ekipa reporterska trafiła do jednej z takich ferm.” - tak zapowiadano reportaż „Ja z tego żyję” w programie „Magazyn Ekspresu Reporterów”, wyemitowany na antenie TVP w grudniu ubiegłego roku, opisujący warunki panujące w prywatnej fermie lisów znajdującej się pod Zambrowem.
Autorka tego reportażu Justyna Andersz-Rychter mówiła wówczas, że realizując materiał spotkała się z dużą agresją ze strony właściciela tej fermy. Jak mówiła, mimo 12-stopniowego mrozu było jej gorąco ze strachu. W wyemitowanym w ubiegłym roku materiale można było zobaczyć nagrania wideo, które fundacja Viva! otrzymała od ludzi. Przedstawiały one warunki panujące w fermie. Widać na nich m.in. padnięte zwierzęta w znacznym stopniu rozkładu.
Fundacja podjęła w tej sprawie interwencję, aby stwierdzić, czy nieprawidłowości, które widać na materiałach wideo, rzeczywiście znajdują się na fermie. Celem było także odebranie chorych i rannych zwierząt. Fundacja powiadomiła o sprawie Powiatowego Lekarza Weterynarii.
- „Na pewno stan tej fermy pozostawia wiele do życzenia. Kontrolowaliśmy tę fermę wiosną tego roku [przyp. red. 2018]. Tam została wydana decyzja administracyjna, która została wykonana. Po tej interwencji wszczęliśmy postępowanie administracyjne i będziemy egzekwować ten stan sanitarny. Na pewno ta ferma nie jest fermą pokazową i pozostawia wiele do życzenia jeśli chodzi o utrzymywanie.” - powiedział w zrealizowanym w ubiegłym roku materiale Zygmunt Dąbrowski, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Zambrowie.
Lekarz zapowiedział wówczas, że ferma będzie sukcesywnie kontrolowana. Jak mówił, w zależności od znajdującej się na niej sytuacji będą podejmowane decyzje zgodnie z przepisami prawa, nawet z wydaniem decyzji jej o zamknięciu.
- „Lubię to i kocham te zwierzęta. Nie robię im krzywdy. A to, że taki jest system hodowli w klatkach no to trudno, nie jestem w stanie puszczać ich praktycznie luzem.” - mówił rok temu dziennikarzom TVP właściciel fermy.
Po 11 miesiącach, wczoraj, 12 listopada w programie „Magazyn Ekspresu Reporterów” pojawił się kolejny materiał dotyczący farmy zwierząt futerkowych znajdującej się pod Zambrowem.
- „Wracamy do Zambrowa, na farmę lisów, gdzie interweniowaliśmy już w ub. roku, ponieważ wtedy zwierzęta były przetrzymywane w tragicznych warunkach. Teraz po telefonach od mieszkańców tej miejscowości, alarmujących, że od miesiąca nikt nie pojawia się na farmie, a tajemnicą poliszynela jest, że żona hodowcy od miesiąca go poszukuje, sprawdzamy te sygnały. Wraz z aktywistami i policją wchodzimy na farmę, ponieważ istnieją podejrzenia, że zwierzęta przez miesiąc nie były karmione...” - czytamy w opisie tego materiału na stronie TVP.
Autorka kolejnego reportażu Justyna Andersz-Rychter mówi, że kiedy była na fermie rok temu to miała nadzieję, że nigdy tu już nie wróci.
- „Wtedy pokazaliśmy, w jak koszmarnych warunkach był przetrzymywane te zwierzęta – martwe zwierzęta w klatkach, bardzo agresywny właściciel. Dostaliśmy wtedy obietnicę od Powiatowego Lekarza Weterynarii, że będzie się przyglądał tej fermie. Niestety, to przyglądanie nie bardzo wyszło. Kilka dni temu mieszkańcy Zambrowa dzwonili do nas i sami prosili o interwencję mówiąc o tym, że te zwierzęta od miesiąca nie są karmione, nikt się nimi nie opiekuje.” - mówi na początku reportażu Justyna Andersz-Rychter.
W dalszej części materiału możemy posłuchać krótkiej rozmowy z mieszkanką Zambrowa, która informuje dziennikarkę o tym, że od dłuższego czasu nie widziała właściciela fermy. Jak mówi, nie rzuciło jej się w oczy, aby ktoś do niej przyjeżdżał i z niej wyjeżdżał. Taki stan miał utrzymywać się od około miesiąca. Fundacja „Viva!” postanowiła ponownie zadziałać i pojawiła się na fermie wraz z ekipą telewizyjną. Na miejsce wezwana została również policja.
Fundacja skontaktowała się też z Powiatową Inspekcją Weterynaryjną w Zambrowie. Tam poinformowano, że zgodnie z oświadczeniem właściciela ferma przeznaczona jest do likwidacji z końcem roku. Na pytanie, czy w związku z dalszym przetrzymywaniem zwierząt ktoś z Inspektoratu mógłby przyjechać na interwencję przedstawiciel fundacji usłyszał, że oddział ma czas na likwidację fermy do końca roku.
W międzyczasie przedstawiciele Fundacji Viva! wynosili z terenu fermy chore i ranne zwierzęta. Jeszcze przed przyjazdem policji na miejscu pojawił się jej właściel, który nie chciał się pogodzić z odbiorem zwierząt, zaatakował interweniujące osoby metalowym prętem oraz popychał je. Policja dojechała po około godzinie od wezwania.
Cały wyemitowany wczoraj na antenie TVP 2 w programie „Magazyn Ekspresu Reporterów” materiał pt. „Powrót na piekła” można obejrzeć tutaj (od 18. minuty):
Wiadomo, że dopóki będziemy korzystać z dobrodziejstw zwierząt, to fermy będą funkcjonować. Ale czy koniecznie w takich warunkach? Lubimy jeść mięso, nosić skórzane kurtki, buty, torebki, kożuchy czy futra. Ale czy możemy przymykać oczy na złe traktowanie zwierząt?
Hodowla i chów zwierząt futerkowych w Polsce jest jednym z najlepiej zorganizowanych działów rolnictwa. W naszym kraju funkcjonuje obecnie ok. 700 ferm zwierząt futerkowych mięsożernych. Według różnych danych podawanych przez związki hodowców tych zwierząt szacuje się, że w Polsce jest hodowanych rocznie ok. 8–10 milionów norek, ok. 70–100 tysięcy lisów i ok. 10 tysięcy jenotów. Polska stała się w ostatnich latach krajem, gdzie hodowla futrzarska ma się dobrze, choć ten typ hodowli jest wypierany z wielu innych krajów. Polska jest obecnie drugim w Europie producentem skór zwierząt futerkowych, sprzedając w 2015 roku około 10 000 000 skór. Konkuruje w tej branży z Danią, Holandią i Finlandią.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!