Z filmów poleciłbym "Ostatnie kuszenie Chrystusa" Martina Scorsese. W roli Chrystusa Willem Dafoe (Żyć i umrzeć w Los Angeles; Pluton; Dzikość serca), zaś w roli Judasza Harvey Keitel (Ulice Nędzy; Zły Porucznik; Fortepian czy przede wszystkim dla fanów Tarantino, których tu podobno wielu - Wściekłe Psy - durny film, jak cały Tarantino).
[b]Nie odbierałem tego personalnie. Ot, zwykła dyskusja[:-)] Tym niemniej, jest mi miło, że po dłuższym okresie czasu potrafisz przyznać mi rację choć w części (Tarantino nie wybaczę[:-D]). Pzdr.[/b]
Gotowe na wszystko zdecydowanie [ok] swietny odstresowywac. Co do "durnego" TARANTINO[|-)] dla mnie to geniusz , ale trzeba miec choc odrobine intelaktu aby to zauwzyc. Quentin jest niesamowity jego filmy balnsuja na granicy kiczu, a jednak prawie wszystkie (z wyjatkiem Hostel) sa absolutnie wspaniale .Szczegolnie podobaja mi sie te zrobione we wspolpracy z Rodrigezem (Desperado-brawurowy epizod QT, czy Sin City-)
Ale jaki intelekt? czynny? bierny? Pierwszy film Tarantino - Wściekłe Psy - jeden Keitel przypominający gangstera, a reszta? napad na bank? chcą być jak Brando, czy komuś utną ucho? To ma być śmieszne? Kilku tam kolesi z brzuchem dać do stołu i rozkminka o królowej popu? e tam. Albo Pul Fiction? fajny taniec jakiegoś rondekrolowca Travolty i co? mam bić brawo? opowieść z dupy Walkena i bokser Willis. De Niro zjadłby go uśmiechem. Mam się tym jarać? Podobno Tarantino swój szlif pobierał w wypożyczalni. Mam to doceniać? Co za opcja z tym Tarantino, ktoś tu ogląda wogóle filmy? dobre?
jaki intelekt??hymm.. Ty -sadzac po wielu wypowiedziach na tym forum nie masz zadnego[|-)] Jesli z takich kultowych filmow zapamietalesz tylko taniec Travolty z Uma Turman to moze zacznij od czegos latwiejszego, jak dla Ciebie polecam 4 pancernych , a za rok moze Kubusia Puchatka. Co do Keitela to gral on w prawie wszystkich filmach Quentina. W "Pulp" byl mr Wolf (moze tego nie zauwazylesz bo zagapilesz sie na taniec)w" od zmerzchu do switu" byl ojcem 2 dziecakow. Nie mogl zagrac (krecyl inny film )w Cin City wiec zastapil go Bruce Wilis . Wsciekle psy mialy genialny scenarisz, dla mnie najlepszy z calej tworczosci QT , ale jesli chodzi o gangsterow mi bardziej podobala sie rola mr Pink i szalonego Quentina , byl naj naj naj , ale zeby to dostrzec jak juz mowilam trzeba intelektu . No i podobno prawdziwy smak rodzi sie z czasem.
Ależ przecież każdy ma swoje zdanie, przecież. Dla mnie filmy Tarantino są pokręcone. Tani slang z podwórka, za dużo bezensownej przemocy, krwi itp. On nie ma żadnego warsztatu i tak właściwie, co można wynieść z jego filmów? W jaki sposób on może wpłynąć na moje myślenie? W żaden. Jest mnóstwo lepszych sukinsynów od niego, a on jest jedynie przykładem jak bardzo reklama może pomieszać w bani. Widziałem zaledwie 3 jego filmy i wystarczy. Od zmierzchu do świtu to chyba nie on reżyserował.
" Od zmirzchu do switu" rezyserowal wspolnie z Rodrigezem. Gral Seta gorszego z braci. Nalezy rowniez dodac ze to on wypromowal Salme Hayek. To ze byl czlowiekiem z nikad nie umiesza jego geniuszu , moze wlasnie dlatego nie jest zmanierowanym bufonem jakich wielu w usa. Oczywiszcie ze kazdy ma prawo do wlasnych pogladow , ale swietosci sie nieszarga. Sa takie klasyki (SW epizod 4,5,6 , Obcy, Matrix) o ktorych mowi sie tylko dobrze albo wcale. A z innej beczki ostatnio jestem ciagle pod wplywem "V for Vendeta" B. Wahowscy sa .....brak slow.
A jeżeli uważasz Wściekłe Psy za film kultowy, to powiedz mi może co czułaś, kiedy ten idiota uciął temu niewinnemu policjantowi ucho?Uciął mu ucho! To ma być zabawne? Sobie tańczył, i rżał z gościa, któremu uciął ucho, a następnie miał w planie bawić się dalej z siekierą. No ja wysiadam. To jest gangster? To jest chory gostek, chory reżyser, a publiczność się cieszy z byle gówna. Bądźmy poważni. Dla mnie Tarantino jest totalnie małolacki i proponuję ci ambitniejsze kino, jeżeli lubisz filmy i wiesz, trzeba iść dalej. A pancerniaki to dobry motyw, nie lubię, ale wiem, że dobry - Gajos, Wilhelmi, Pieczka tożto gwiazdy polskiej kinematografii i fani tego serialu z pewnością mają dużo smaczków. Porównanie z Kubusiem Puchatkiem to słabe. Naprawdę uważasz, że jestem głupi? kurde. Tak się staram zawsze dobrze i z sensem, nie wychodzi.
Zwłaszcza Matrix to jest klasyk niczym Piraci z Karaibów czy Władca Pierścieni. Największe gnioty ludzkiej myśli ;> i populistyczne badziewie typu kod leonardo da vinci albo - kibicujmy Holandii. A lubisz Przeminęło z Wiatrem? albo Casablancę? Albo sex, kłamstwa i kasety wideo? Klasyków jest mnóstwo, więc ten termin traci na znaczeniu.
Nie porowownuj Matrixa do pozal sie Boze WP czy Piratow (dziwie sie ze Jony Deep wzial te role zazwyczaj gra w czym abmitniejszym) , a Kod byl byl naciagany niczym budzet narodowy Polski. Matrix jak kazdy film BW niesie przslanie ,niestety nie wszyscy to dostrzegaja . Zostan jednak przy czms lzejszym , nie wymagajacym myslenia Pozdrawiam .
Przestań z tym myśleniem, bo mnie denerwujesz. Tarantino wcale nie zmusza do myślenia. Robi filmy dla młodzieży i tyle. Chcesz myślenia to sprawdź sobie filmy na płaszczyźnie egzystencjalnej, jak na przykład u Bergmana. Moim zdaniem aspekt emocjonalny czy nawet moralny w filmach Tarantino jest skrzywiony i krótkowzroczny. Za dużo bezsensownej przemocy, a gangsterka nie na tym polega. Nie ma tlenu w koncepcji Tarantino, to wszystko już było, a jego filmy ratuje obsada - która wyjąwszy Walkena z Keitelem - jest słaba moim zdaniem. A Matrix to dla mnie komiksowe kino, wymysły, nie lubię takich odchyłów - nie chcę zresztą więcej pisać, bo nigdy nie potrafiłem wysiedzieć przy tym filmie do końca. Dla mnie ten film to ikona sztucznych czasów.
Zalamka, jesli aktorzy :Bridget Fonda, S L Jackson, Robert de Niro, Uma Turman , Bruce Willis to slaba obsada to ja naprawde juz nie wiem kogo ty chcesz??Moze M Brando ,albo Jemsa Dina ?? Czepiasz sie tej gangsterki a czy Ty dziecko widziales prawdziwego gangstera (nie mowie o" Ojcu chrzestnym"to za trudne dla ciebie) Od Bergmana wole Luka Besona. Matrix poza fasada efektow specjalnych niesie przeslanie . To film wolnosci umyslu, o zniewolenu przez system i o walce z nim. Przedsawono to w takiej formie aby zwrocic uwage takiej pustej mlodziezy (zwlaszcza w krajach konsumpcyjnych) , takich jak to ujeto w Matrixe bateryjek zasilajcych system. Niestety bateryjka bedzie tylko bateryjka i bedzie widzala tylko afekty sp. Temat ludzkiej egzystecji swietnie i dosadnie ujal ag.Smith podczas przesluchania Morfeusza, kiedy porownal ludzi do bakterii 89% racji. Nastepnym razem nie wypowiadaj sie na temat filmu ktorego nie ogladalesz . Pozdrawiam
No niby masz rację. Ale mojsza jest mojsza, w sumie to piszemy tylko o sztuce. Kim jest Luca Beson? kto to? podobnie jak Bergman wychodzi poza kontury figur geometrycznych, które sobie stworzyłaś w istocie i Matrixem? A propo, skoro nazywasz mnie dzieckiem to najmocniej przepraszam starszej osobie. Starsza osoba chciała zabłysnąć i jej się to udało - Brando blabla ale James Dean budzi podziwy. Tą perełką zdałaś egzamin wstępny i tym samym dałaś jako takie fakty dotyczące twoich kompetencji. A o gustach się nie rozmawia, nie? Gangsterem nie jestem, biznesmenem nie jestem, może nie jestem mądry. A co do DeNiro to podejrzewam, że pojawił się w ackie Brownu, żeby sobie popalić i wypsztykać tą blondynkę. Na tym jego rola polegała. Tarantino jest jak kluby taneczny z filmów Spika Lee - modny. Dlatego tam się chodzi, ale nie wszyscy. Ktoś tam poszedł, ale to nie zmienia istoty rzeczy - Tarantino to niższa opcja. Niższa jakość. A ja nawet uważam, że żadna jakość. I tak sobie zacytuj siebie "wyrabiamy smak z czasem".
Tarantino "nizsza opcja"[:-[][?] , ale jakos kazda gwiazda chce u niego grac. Ja moze i zablysyam Ty raczej nie. Luck Beson to rezyser: Nikita , Piaty element, Joanna D"ark (z Mila Jovovicz). Zwlaszcza ostatin z brawurowa rola Al Paczino (diabel) i Miij Farow (to ta od Dziecka Rossmary), no i piekna i utaletowana Mila , juz slysze Twoje marudzenie , ale "smak rodzi sie z czasem " (albo wogole)[:-P]
Gnioty, nie argumenty. Może i nie widziałem wyżej wymienionych filmów, ale także nie zamierzam. Filmy Tarantino nijak się mają do filmów typowo gangsterskich jak hity Scorsese czy DePalmy. Nic już nie mają prawa wnieść. Ja tu tylko o jakości, możliwie obiektywnej. Szufladkujesz mnie, lecz stosujesz kiepskie porównania. Nie przekonałaś mnie. Hę
Poza tym dwa najlepsze filmy gangsterskie nakręcili odpowiednio - Coppola i Leone. Skąd tak dobry rezultat? bo to są katy, a Tarantino to chłopiec z ulicy. Pewnych rzeczy nie można przeskoczyć. Możesz się starać i możesz odnieść komercyjny sukces. Ale w sztuce, jak i w życiu - wszystko musi mieć pokrycie. Doświadczenie odgrywa tutaj rolę nadrzędną. Nie pisz, że Matrix porusza problemy istnieniowe, bo z systemem walczy nawet Hemp Gru. Dzieciaki z gimnazjum też walczą z systemem. I bardzo możliwe nawet, że to normalne. Nic specjalnego. Dialogi z kanapy ułożyć może każdy z nas - Martwi prezydenci. Poza tym nie lubię filmów z Ameryki od ery Matrixa. Tak jak w rapie czy najlepszej lidze świata NBA - przeszłość ma swoje wartości nienaruszalne. Im dalej sięgasz, tym więcej zdrowego ruchu dostrzegasz w tej różnorodności stylu. Tarantino błyszczy od roku 92" i robi moim zdaniem - gówno, nie kino. Nie lubię filmów bazujących na jak możliwie najniższych instynktach, czy to słabościach ludzkiej natury. Nie lubię przemocy, nawet przedstawianej w formie komedii. Stawianie Tarantino w pierwszym rzędzie przyczyn, nie zasługuje nawet na komentarz. Kwestia jakości - z czasem zmienisz zdanie, być może. Polecam "Piękność dnia".
Dziecko znow zapomniales zazyc lekarstwa. Twoj belkot przyprawia o bol glowy. Myslis ze jak sypniesz paroma znanymi nazwiskami to wylansujesz sie na wielkiego krytyka ...gowno prawda. Znowu wypowiadasz sie na temat filmow ktorych nie ogladales . Typowe dresiarskie myslenie : pojade po kims slawnym to i mnie zauwaza. Porazka
Skoro ja jestem dresiarzem, to Ty jesteś zwyczajną, zawistną, małomiasteczkową, naiwną, która idzie z prądem, głosząc hasełka populistyczne i atakuje nie sens rozmowy, ale tego kto rozmawia. Zrozum, że Tarantino jest dla mnie pajacem, bo znam lepszych i śmieszą mnie komentarze, że to geniusz, którego zrozumieć może jednostka z wyższej klasy jak Ty. Nie masz na to argumentów. Ja ci piszę Bergman - egzysencjalista a Ty mi piszesz Matrix mówi o egzystencji. Bezsensu. Nie ma o Nie masz na to argumentów. Ja ci czym mówić. Weź ze sobą tego Francuzika i dalej oglądaj Sci-Fi. Poza tym co masz do tego, że chcę zabłysnąć? Masz coś przeciwko?Aha, no i jeżeli pisze, że znam Leone albo Coppole, albo, że najlepsze filmy gangsterskie zrobili Scorsese z DePalmą to myślisz, że zabłysnę? Przecież to każdy wie. Myślisz, że powiesz, że lubisz Tarantino, a dwa posty później napiszesz, że jestem za głupi na Ojca Chrzestnego? A co to jest Ojciec Chrzestny? dzieło dla elity? Co drugi dresiarz to zna. Nie ty będziesz mnie krytykować, jesteś na to za słaba. A dresiarz też człowiek.
Typowe myślenie: klaszczę, bo inni klaszczą. Skoro jesteś taka arystokratyczna i gardzisz moimi dresami, to odpowiedz mi na pytanie: co nowego wniósł do kina Tarantino? i na czym polega jego geniusz?
Ajt, nerwy mnie poniosły wczoraj. Wyszedł bezsensowny post. Ale to i tak nie zmienia tego, że Quentin Tarantino jest cieniutki i trafia zazwyczaj do młodzieży, albo pseudo fanów, którzy jak widać - nie wiedzą dlaczego białe nie jest czarne. Reklama robi swoje.
Jest taka zasada modna na tym forum ostatnio - nie rozmawiaj z debilem, bo najpierw z prowadzi cie do własnego poziomu, a później pokona doświadczeniem. Napiszę tylko, że to jest modne od 6 lat w necie, a doświadczenie odgrywa tutaj rolę nadrzędną. No bo ja ostatnio lubię oglądać filmy, nie? oglądam dobre filmy, mam rozeznanie i potrafię wskazać na przyczyny, na skutki, potrafię sięgnąć okiem obiektywnym, okiem subiektywnym, potrafię odróżnić dekady, symboliczne gwiazdki charakteryzujące te dekady. Ale i tak - ktoś przyjdzie i mi powie, że ja chcę zabłysnąć, że chcę się popisać. nie? przed kimś... itp. Niby racja, ale co to ma do rzeczy? Mnie interesuję pojęcie - dobry film - a kogoś interesuje pojęcie - chcę napisać to co lubię. Chyba na tym polega dyskusja? Abyś to co lubisz? zamieniła na chłam, po zapoznaniu się z opinią kogoś, kto bardziej niż Ty? lubisz pojęcie - dobre kino. ........................ Ale po co dyskusja, nie? Lepiej olać to. Pewnie. Oskarzyłaś mnie o lans. Ale wiesz, nikt nie wie, że ja to ja. Więc jaki w tym lans? Bezsensu. Dno.
no, no chyba teskniles.Az 4 posty a jeden glupszy od dugiego zwlaszcza ostatni. Mowisz ze lubisz dobry film. Z Twojch wypowiedzi wynika ze znasz tylko 3 rezyserow (porazka nie znac Luca Bessona rezysera Leona Zawodowca jednej z najpiekniejszych opowiesci o przyjazni i poswiecenu). Z wieszym "zaintersowaniem" ogladalam "Spiacego" A. Worhola niz "dziela" Bergmana. B de Palma nie stworzyl nic od czasu Nietykalnych ostatni gnot Famme fatale [bad]. Z tej Twojej "plejady" wyroznia sie tylko M Scorsese ,cenie go ale nie za Chlopcow tylko za Taksowkarza i Przyladek. Zastanawiam sie co poza tymi 3 nazwiskami czarna dzura?? A David Linch, Akiro Kurosawa Oliwier Stone, czy polscy Romek Polanski , Jurek Machulski (zeby bylo jasne nie za Kilerow a za Sexmisie, Kinksajz i Vabank) , Bareja ?? Jesli chodzi DOBRY FILM musisz sie jeszcze wiele nauczyc. Nie potrafisz dostrzec glebi w Matrixe a ,od wieczny dylemat czlowieka pomiedzi przeznaczeniem a wolna wola, nie wyobrazalne mozliwosci OBUDZONEGO umyslu, egoizm (cypher) i poswieceniem (neo), walka z samym soba i swoja ciemna strona (ostatnia walka Neo z ag.Smith) i wiele innych watkow za dlugo przytaczac. Wedlud Zigmunda Froida czlowiek widzi to co sam chce dostrzec i poprzez to okresla sam siebie. Pomysl o tym
A propos De Palmy - po "Nietykalnych", były jeszcze "Życie Carlita" i "Ofiary wojny". Akurat tych pozycji nie zaliczyłbym do gniotów. Późniejsze "Mission Impossible","Misja na Marsa", czy "Oczy węża", to takie typowe produkcje stworzone z myślą, o amerykańskim widzu: można obejrzeć je przy popcornie i butelce coli. W obronie Tarantino stawałem troszeczkę wcześniej od Ciebie. Uważam, że nie można go marginalizować, jak zrobił to Ibracadabra. Jego kino utrzymane jest w charakterystycznej konwencji. "Pulp Fiction", to majstersztyk. Ale moim skromnym zdaniem Quentin, to jeszcze nie jest półka Scorsese, De Palmy, czy nawet wymienionych przez Ciebie Lyncha i Stone"a. Kino Quentina jest jednak nieporównywalnie "lżejsze", od wymienionych. Popatrz na flagowy "Pulp fiction" i odnieś go wobec "Urodzonego 4 lipca", "Plutonu", czy nawet "Blue Velvet". Tarantino ratuje się łamaniem konwencji i obsadą, ale już "głębia filmu" jest zupełnie nieporównywalna. Poza tym, nawiązując do Twoich wcześniejszych wypowiedzi, duży plus dla Bessona, w szczególności za "Wielki błękit" i "Leona".Milli Jovovich nie gloryfikuję, bo aktorsko jest przeciętna, a promocję zawdzięcza małżeństwu z Bessonem. Polański, Machulski, Bareja - fajnie, że o nich wspomniałaś, bo czasem "cudze chwalimy, a swego nie znamy". Kurosawa - "Siedmiu samurajów" i "Rudobrody", do dziś są wzorcami dla europejskich i amerykańskich twórców. Dowodem mogą być późniejsze produkcje amerykańskie, bazujące w szczególności na "Siedmiu samurajach"
A na koniec - łyżka dziegciu. Podoba mi się sposób, w jaki prezentujesz swoją wiedzę na temat filmu. Sporadycznie na tym forum można znaleźć kogoś, z kim można toczyć spór, a jednocześnie uczyć się i czerpać z tego przyjemność (w podobnym tonie pisałem wcześniej o Ibracadabra). Pomimo to, nigdy nie zgodzę się z Tobą w kwestii "Matrixa". Może i ta trylogia (chyba były trzy kolejne "Matrixy", bo osobiście podołałem tylko jednemu) niesie ze sobą przesłanie, ale ja nie doszukuję się tam artyzmu. Ot, taka sobie produkcja, której główną zaletą są efekty specjalne. Gdybym chciał polecić komuś dobry film SF, to na pewno wymieniłbym Star Wars (pierwsze trzy produkcje), "Łowcę androidów","Obcego-ósmego pasażera Nostromo", "Obcego- decydujące starcie", czy nawet dwóch pierwszych "Terminatorów" (jedynkę za niepowtarzalny klimat i wrażenie, jakie wywarł wtedy na oglądającym go 9-latku,a dwójkę za pionierskie cyfrowe efekty specjalne). "Matrix" ma oczywiście swoich zwolenników, którzy wytworzyli nawet specyficzny kult tego filmu. Dla mnie pozostanie jednak tylko filmem naszpikowanym efektami, dobrym dla trzydziestokilkuletnich "emo", obok którego przechodzę obojętnie. Ale podobno o gustach się nie dyskutuję [:-)] Pozdrawiam.
Dzieki ja tez lubie dyskusje na poziomie. Do Kurosawy dorzucila bym jeszcze Tron we krwi absolutna perla. Obcy to klasyka i w zasadzie wszystkie czesci sa swietne (zwlszcza Decydujace starcie) wspaniala Siguny Weder. Jednak Obcy vas Predator [bad]blee . O Star Wars pisalam wyzej oczywiscie epizod 4,5,6 .Epizody 1,2,3 PORAZKA zwlaszcza 3 ten moment przejscia Anakina na ciemna strone to bylo .......myslalam Imperator zaproponuje mu zaraz lizaka DRAMAT. Jesli cos mozna porownac do tego gniota to chyba naszego Wiedzmina (mowie o filmie oczywiscie) Co do Tarantino mozna go lubic lub nie , ale nie nalezy umiejszac jego roli w swiatowej kinematogafi. Pozdrawiam
Ja nie mam może wiedzy o filmie, ani wyszukanego gustu filmowego, ale jestem zafascynowany azjatyckim kinem grozy.. Począwszy od wszystkim znanego The Ring, Shutter, Dark Water, aż po Uzumaki i dzieła Takashi Miike. Naprawde warto obejrzeć One Missed Call, Ab-Normal Beauty, Three Extremes, Ichie The Killer, Bunshinsaba, Ju-On The Grudge 1 i 2.. Gwarancja niespokojnej nocy;) I omamów ;P
[b]Masz rację, ancysss. Japońskie kino grozy ma niepowtarzalny klimat. "The Ring" po japońsku - budził strach, wersja amerykańska pozbawiona była już tego "czegoś", co sprawia, że oglądając późnym wieczorem, w kompletnej ciszy, dobry horror, czujemy ciarki na plecach. A swoją drogą, myślałem, że polecisz nam coś z klasyki: "Pancernik Potiomkin", "Siedemnaście mgnień wiosny", czy też jedną z pereł kina radzieckiego - "Lecą żurawie" (kto nie widział, niech żałuje - jakże odmienny od współczesnych wyciskaczy łez) [ok] Pzdr. [/b]
[b]Podążając na wschód, z kategorii "dramat wojenny" polecam jeszcze: "Dziecko wojny", "Tak tu cicho o zmierzchu","Balladę o żołnierzu". Filmy oczywiście osadzone mocno w realiach sowieckich, z każdego z nich bardziej lub mniej wyłania się patos żołnierza radzieckiego (pamiętajmy, że w tamtych czasach trudno było nakręcić w ZSRR inny film), ale wytrawny widz dostrzeże z pewnością inne wartości, płynące z treści wymienionych filmów. Może narażę się na krytykę, ale jestem zdania, że niektóre filmy radzieckie miały swój urok. Pozbawione efektów specjalnych, wysokich budżetów i gwiazd, musiały przyciągać bardziej treścią, niż formą.
Z "Siedemnastu mgnień wiosny" utkwiła mi w pamięci jedynie muzyka Michaiła Tariwiediewa (mam nadzieje, że nie przekręciłem nazwiska). [/b]
Niestety bardzo zle kojarze kino radzieckie. Zawsze w szkole w pazdzierniku cigneli nas na takie seanse , to bylo i strszno i smiszno. Moze nie slusznie ,ale mam awersje do kina radzieckiego. Kojarze te tytuly ,ale tresci nic a nic.
[b]Do pewnych rzeczy należy dojrzeć, aby móc je zrozumieć. Dlatego też takie szkolne "spędy" i uszczęśliwianie młodzieży "na siłę", przynosiło więcej szkody, niż pożytku. Opisaną przez Ciebie traumę znam z autopsji. Będąc u schyłku edukacji w "podstawówce" doświadczyłem, jak ktoś z kadry wpadł na "wspaniały" pomysł, by zaprowadzić nas do kina na skądinąd niezły film "Ucieczka z kina Wolność" (niezapomniany tekst Fronczewskiego:"Uciekać?W tym kraju nie ma dokąd"). Efekt był taki, że po ok. 30 min projekcji kino świeciło pustkami, a ja na jakiś czas zraziłem się do rodzimych produkcji. Do "Ucieczki..." wróciłem, ale dopiero jakiś czas później...
Kontynuując europejską wędrówkę, to tak we włoskim kierunku: "La strada" Felliniego, poźniej S.Leone i jego pakiet westernów i "Dawno temu w Ameryce...", aż po Tornatore : "Cinema Paradiso", "Sprzedawcę marzeń" - "filmy o filmie" i "Malenę". O Bertoluccim nie zapomniałem. "Ostatni cesarz", czy "Mały Budda" robią wrażenie. Ale osobiście dałbym mu Oscara za..."Ostatnie tango w Paryżu". Pzdr.[/b]
"Ostatni cesarz" jest swietny, uwazam ze Chiny maja jeszcze wiele historii do opowiedzenia. Fellini Trzy kroki w szalenstwo swietna interpretacja E A Poe. I na koniec perelka Leone . zasadniczo nie lubie westernow , ale Dobry ,zly i brzydki moge ogladac na okroglo...wspanialy Ennio Morricone [ok] zwlaszcza Ecstasy for the gold. Tornatore zwlaszcza Melena z M Belluci. Nie wiem czemu ,ale Monika czasam gra w naprawde swietnych produkcjach -Melena, Pasja, Matrix (taa.. wiem) , czasami wybiera jednak straszne gnoty jak Doberman nedzna podroba Pulp. Nie pomyslalam wczesniej ,ale faktycznie wloscy rezyserzy daja rade
Kornelia wydłubała E A Poe. Kurde - potrafisz się popisac, potrafisz. Ogólnie nie oceniajmy, bo tutaj nie ma opcji edit i czasami można napisać coś głupiego, i nie można poprawić. Zdania wychodzą jakby były pisane po pijaku :D Kornelia, powinnas szanować swojego rozmówce. Nie moja wina, że tęsknota ci obca, ale dlaczego, że jestem parapetem, skoro sama wymieniasz Lyncha, ok, Kurosawe, ok i Bessona, który pewnie zrobił dobrego Leona i nic poza tym. To nie dla mnie, tak mi się wydaje. Wolę sięgać po filmy do których mam pewność, że będą wymiatać. Besson. Zrobiłaś nawet ten błąd z De Palmą, ale papa to wyjaśnił :D Życie Carlita każdy znać powinien. Wiesz, poza tym ty jesteś dziewczyną jeszcze, i wiesz - tęcza, kolorowe długopisy. Dalej zresztą kłócisz się o tego Matrixa. To zależy kto jakie ma wymagania, ja na przykład wręcz nie potrafię obejrzeć filmu po dacie 2000. Wolę starocia, nie przywiązuje uwagi do koncepcji na płaszczyźnie istotowej, która obejmuje swoim promieniowaniem dzieci, młodzież i normalne jednostki, do których ty z pewnością się zaliczasz. Milli Jovovich - czasami nie rozumiem za co ty bijesz komuś brawo. Etam. Co widzieliście ze Stona? uwielbiam go. Takie pozycje jak wspomniany Urodzony 4 lipca, Doors z Valem Kilmerem, który jest lepszy niż sam Jim Morrison, Wall Street na grubo, czy ten no Pluton. Koleś ma zszarganą opinię, wymioty oskarżają go o poglądy polityczne, lecz to nie powinno wcale być brane pod uwagę. Lynch, ostatnio widziałem Człowieka Słonia. Wzruszające nieco. Fellini, tak przymierzałem się do La Strady. To pupil Allena. A znacie Jarmuscha? też na wzór Tarantino, wali zrzyny zapewne, ale to charakterystyczne kino. A lubicie filmy o czarnuchach? Spika Lee? Bracia Coen teraz są na świeczniku, dobry Barton Fink, ale zupełnie tandeciarski Big Lebowski. Chociaz Kornelii się spodoba. Kurosawa? azjatycka groza - no, no, dobre, dobre ;> Ancyss to całkiem orientalny typ. Ostatnio widziałem "Ich Noce", Clark Gable, wąsik, pierwszy gwiazdor Holywoodu. Dean został wymieniony wcześniej przez Kornelie, ładnie, wiadomo Brando. Dzisiaj w tv było chyba "Pół żartem, pół serio" z Monroe, ech. James Cagney, znacie może? Alternatywą dla Oscarów jest Cannes. Kino europejskie, aj za dużo tego. Mam dość ;> Kornela - daj sobie luz. Widzisz, z filmami, ze wszystkim, do wszystkiego podchodzić trzeba krytycznie. Do siebie również. Celem jest jakość i komedia, niekiedy. Poza tym nie uważasz, że piszesz chaotycznie? tu napiszesz o tym, zaraz zmieniasz na innego, wymieniasz tytuły, żonglujesz gatunkami - do filmów Bergmana widocznie się nie nadajesz jeszcze. Tu o spokój idzie, ale to pewnie te wakacje.
osz znowu belkot . Jesli ja pisze chaotycznie to co powiesz o sobie. Co z tego ze jestem dziewczyna (skad ta pewnosc), jaka tecza , jakie kolorowe dlugopisy ?? Oj chyba ostatnio przypominales sobie wspomnianych The Doors za duzo biezesz tego swinstwa , jak Ci tak kolorowo to pewnie LSD i tak nie bedziesz lepszy od Jimiego . Mowisz ze Cie nie szanuje a to Ty wyzywasz mnie od debili. Nie wiem Ty taki sprytny od urodzenia czy bierzesz jakies korki?? Na koniec perelka nie wiedzialam ze Kurosawa tworzyl kino grozy i to Chinskie [bad]
[b]James Cagney - kojarzy mi się z drugoplanową rolą w "Ragtime", Milosa Formana. A propos tego ostatniego - aż dziw, że umknął w naszej dyskusji...Od lekkiego "Pali się moja panno" przez "Lot nad kukułczym gniazdem", po "Amadeusza". Wszystkie wymienione pozycje, przebija jednak "Hair" z niezapomnianym "Let the sunshine in"[:-)]
@Ibra: Masz rację, Val Kilmer był lepszy, niż Morrison. Chyba najlepsza jego rola. Choć lubię go także, jako pilota i rewolwerowca[ok] No i z tym "papą", to lekko przesadziłeś[:-)]
@ Kornelia: Nie widziałem, by Ibra rzucał gdzieś "debilami", być może coś przeoczyłem. Nie bierz wszystkiego [i]ad personam[/i]. To tylko dyskusja. Pozdr.[/b]
O debilach na forum bylo w poscie z 10.08 godz 23 .05 Fakt FORMAN jak moglam zapomniec ? mea culpa. Lot byl naprawde swietny. Zazwyczaj film nie jest tak swietny jak ksiazka. Lot Milosza jest jednym z nie licznych wyjatkow. Doskonala rola Nicholsona , swietna siosta Mildred (zapomnialam nazwiska tej aktorki),az ciary przechodza gdy sie pojawia, na uwage zasluguje Chrostopher Loyd (bardzo lubie tego aktora). Jednak olbrzymie wrazenie wywar Wodz scena jego ucieczki .... Hair musical nr 1 . Moment kiedy Berger poswieca wlosy dla kumpla (wczesniej nie chcal ich sciac choc potrzebowal kase na kaucje dla przyjacol) i oczywiscie wspomnia scena Let the sunshine. Dodala by jeszcze Skandalisa Larry Flynt lubie filmy z Woody Harrelsonem n awet Cortney Love w tym filmie byla swietna , choc rola wiecznie ucpanej i pjanej nie byla dla niej duzym wyzwaniem. Ale jak juz jestesmy przy Miloszu to nie moge nie wspomniec Dennisa Hoppera z jego Easy Rider i znowu braworowy J Nicholson [ok] Pozdrawiam
Tarantino dobrze mi się kojarzy jedynie z Prawdziwym Romansem, ale tam to wszystko obsada, jej. Lloyd kojarzy mi się z Back the Future ;> - to jest jeden z takich filmów, które nigdy mi się nie znudzą. Lata 80-te, wąskie jeansy i pepsi cola. Nie wiem co jest ze mną, ale Lot nad kukułczym gniazdem zupełnie mi się nie podobał. Nie widziałem Czerwonych, nie widziałem Chinatown, nie widziałem Honoru Prizzich - nie mogę trafić w Nicholsona. Swoją drogą, gdyby tak Coppola obsadził go w Ojcu Chrzestnym w roli Fontaina (ajajaj). Kornelia - nie nazwałem cie debilem, więc nie wyzywaj mnie od narkomanów. Bezsensu. Jesteś uprzedzona. Będę lepszy niż Jimi (lala) - on źle skończył. Skoro mamy tu czeski film, to trzeba też wspomnieć o Andrieju Tarkowskim. A może popiszemy o filmach Woody"iego Allena? Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o sexie, ale baliście się zapytać; Miłość i śmierć; Annie Hall; Manhattan; Hannah i jej siostry; Mężowie i żony; czy Życie i cała reszte, czyli gdzie się podziali monogamiści? hehe.
U janjankowski, albo Abel Ferrara, kojarzysz może? Król Nowego Jorku, Zły Porucznik, Pogrzeb? jest ostry. Kornelia, skoro lubisz spędzać czas w bibliotekach, to z pewnością przeczytasz Ulissesa Joyca, i gdy już to zrobisz, albo zrobiłaś, obejrzyj sobie Moją lewą stopę. I powiedz mi czy reżyser spisał się z końcowym krajobrazem. Moim zdaniem przeniósł obraz z książki na plan, arcydzieło. Chciałbym to kiedyś przeżyć. Daniel Day Lewis zagrał w tym filmie kapitalnie i zasłużenie dostał za to rolę Oscara. To był Jim Sheridan, Irlandczyk, który lubi pracowac z Lewisem.
[b]Trudno nie skojarzyć przynajmniej kilku pozycji Abla Ferrary."Zły porucznik" z Keitelem, czy "Pogrzeb" z Walkenem, Ch. Pennem, Del Toro (ci ludzie są wprost stworzeni do tego typu filmów). Dla przeciętnego widza, Ferrara kojarzy się raczej z "Crime story" (Denis Farina, jako Torello + "Runaway" Della Shannona) i "Miami Vice". Obydwa seriale spina klamra producenta - Michaela Manna.[/b]
Panowie pomimo ze to ten sam rezyser to jednak co Crime Story (pamietacie te muzyke) to nie jakies przychlasty z Miami [:-P] Zly porucznik super oczywiscie Harvey Ibracadabra Jimi jeszcze nie skonczyl, jest On i dlugo,dlugo,nic. Tekst o biblotece byl do typa , ktory narzekal na cenzure na forum. Ja mu na to Wielki Brat Patrzy i ze 1984 to tylko pomylka w dacie ,a on mi na to ze nie rozumie [bad] Loyd to tez wspaniala Rodzina Adamsow z Raulem Julia , Anjelica Huston i mloda Christina Ricci a takze To be or not to be Mela Brooksa
J Nicholson to jeszcze niezapomniane The shining S. Kubricka i oczywiscie scena z rozwalonymi siekiera dzwiami. Lubie tez inne ekranizacje powiesci Kinga : Zieona mila , Skazani na Shawshank, Misery. Jednak bedac przy Kubricku nie mozna nie wspomniec Mechanicznej Pomaranczy, mojm zdaniem film bardzo sczegolny , brutalny fakt , ale tez przelomowy.
Z filmów poleciłbym "Ostatnie kuszenie Chrystusa" Martina Scorsese. W roli Chrystusa Willem Dafoe (Żyć i umrzeć w Los Angeles; Pluton; Dzikość serca), zaś w roli Judasza Harvey Keitel (Ulice Nędzy; Zły Porucznik; Fortepian czy przede wszystkim dla fanów Tarantino, których tu podobno wielu - Wściekłe Psy - durny film, jak cały Tarantino).
Najlepszy ostatnio oglądany serial komediowy - MECZE POLAKÓW NA EURO 2008[!][!][!]
A może to raczej dramat w trzech aktach[?][:-(]
[b]Nie odbierałem tego personalnie. Ot, zwykła dyskusja[:-)] Tym niemniej, jest mi miło, że po dłuższym okresie czasu potrafisz przyznać mi rację choć w części (Tarantino nie wybaczę[:-D]).
Pzdr.[/b]
POLECAM NOWY FILM SCIGANI W ROLI GŁÓWNEJ ANGELINA JOLIE.
Raport pelikana ;] Świetny film ;]
Gotowe na wszystko zdecydowanie [ok] swietny odstresowywac.
Co do "durnego" TARANTINO[|-)] dla mnie to geniusz , ale trzeba miec choc odrobine intelaktu aby to zauwzyc. Quentin jest niesamowity jego filmy balnsuja na granicy kiczu, a jednak prawie wszystkie (z wyjatkiem Hostel) sa absolutnie wspaniale .Szczegolnie podobaja mi sie te zrobione we wspolpracy z Rodrigezem (Desperado-brawurowy epizod QT, czy Sin City-)
Ale jaki intelekt? czynny? bierny? Pierwszy film Tarantino - Wściekłe Psy - jeden Keitel przypominający gangstera, a reszta? napad na bank? chcą być jak Brando, czy komuś utną ucho? To ma być śmieszne? Kilku tam kolesi z brzuchem dać do stołu i rozkminka o królowej popu? e tam. Albo Pul Fiction? fajny taniec jakiegoś rondekrolowca Travolty i co? mam bić brawo? opowieść z dupy Walkena i bokser Willis. De Niro zjadłby go uśmiechem. Mam się tym jarać? Podobno Tarantino swój szlif pobierał w wypożyczalni.
Mam to doceniać? Co za opcja z tym Tarantino, ktoś tu ogląda wogóle filmy? dobre?
filmy Barei i Tarantino
jaki intelekt??hymm.. Ty -sadzac po wielu wypowiedziach na tym forum nie masz zadnego[|-)] Jesli z takich kultowych filmow zapamietalesz tylko taniec Travolty z Uma Turman to moze zacznij od czegos latwiejszego, jak dla Ciebie polecam 4 pancernych , a za rok moze Kubusia Puchatka.
Co do Keitela to gral on w prawie wszystkich filmach Quentina. W "Pulp" byl mr Wolf (moze tego nie zauwazylesz bo zagapilesz sie na taniec)w" od zmerzchu do switu" byl ojcem 2 dziecakow. Nie mogl zagrac (krecyl inny film )w Cin City wiec zastapil go Bruce Wilis .
Wsciekle psy mialy genialny scenarisz, dla mnie najlepszy z calej tworczosci QT , ale jesli chodzi o gangsterow mi bardziej podobala sie rola mr Pink i szalonego Quentina , byl naj naj naj , ale zeby to dostrzec jak juz mowilam trzeba intelektu . No i podobno prawdziwy smak rodzi sie z czasem.
Ależ przecież każdy ma swoje zdanie, przecież. Dla mnie filmy Tarantino są pokręcone. Tani slang z podwórka, za dużo bezensownej przemocy, krwi itp. On nie ma żadnego warsztatu i tak właściwie, co można wynieść z jego filmów? W jaki sposób on może wpłynąć na moje myślenie? W żaden. Jest mnóstwo lepszych sukinsynów od niego, a on jest jedynie przykładem jak bardzo reklama może pomieszać w bani. Widziałem zaledwie 3 jego filmy i wystarczy. Od zmierzchu do świtu to chyba nie on reżyserował.
" Od zmirzchu do switu" rezyserowal wspolnie z Rodrigezem. Gral Seta gorszego z braci. Nalezy rowniez dodac ze to on wypromowal Salme Hayek. To ze byl czlowiekiem z nikad nie umiesza jego geniuszu , moze wlasnie dlatego nie jest zmanierowanym bufonem jakich wielu w usa. Oczywiszcie ze kazdy ma prawo do wlasnych pogladow , ale swietosci sie nieszarga. Sa takie klasyki (SW epizod 4,5,6 , Obcy, Matrix) o ktorych mowi sie tylko dobrze albo wcale. A z innej beczki ostatnio jestem ciagle pod wplywem "V for Vendeta" B. Wahowscy sa .....brak slow.
A jeżeli uważasz Wściekłe Psy za film kultowy, to powiedz mi może co czułaś, kiedy ten idiota uciął temu niewinnemu policjantowi ucho?Uciął mu ucho! To ma być zabawne? Sobie tańczył, i rżał z gościa, któremu uciął ucho, a następnie miał w planie bawić się dalej z siekierą. No ja wysiadam. To jest gangster? To jest chory gostek, chory reżyser, a publiczność się cieszy z byle gówna. Bądźmy poważni. Dla mnie Tarantino jest totalnie małolacki i proponuję ci ambitniejsze kino, jeżeli lubisz filmy i wiesz, trzeba iść dalej. A pancerniaki to dobry motyw, nie lubię, ale wiem, że dobry - Gajos, Wilhelmi, Pieczka tożto gwiazdy polskiej kinematografii i fani tego serialu z pewnością mają dużo smaczków. Porównanie z Kubusiem Puchatkiem to słabe. Naprawdę uważasz, że jestem głupi? kurde. Tak się staram zawsze dobrze i z sensem, nie wychodzi.
Zwłaszcza Matrix to jest klasyk niczym Piraci z Karaibów czy Władca Pierścieni. Największe gnioty ludzkiej myśli ;> i populistyczne badziewie typu kod leonardo da vinci albo - kibicujmy Holandii. A lubisz Przeminęło z Wiatrem? albo Casablancę? Albo sex, kłamstwa i kasety wideo? Klasyków jest mnóstwo, więc ten termin traci na znaczeniu.
Nie porowownuj Matrixa do pozal sie Boze WP czy Piratow (dziwie sie ze Jony Deep wzial te role zazwyczaj gra w czym abmitniejszym) , a Kod byl byl naciagany niczym budzet narodowy Polski. Matrix jak kazdy film BW niesie przslanie ,niestety nie wszyscy to dostrzegaja . Zostan jednak przy czms lzejszym , nie wymagajacym myslenia Pozdrawiam .
Przestań z tym myśleniem, bo mnie denerwujesz. Tarantino wcale nie zmusza do myślenia. Robi filmy dla młodzieży i tyle. Chcesz myślenia to sprawdź sobie filmy na płaszczyźnie egzystencjalnej, jak na przykład u Bergmana. Moim zdaniem aspekt emocjonalny czy nawet moralny w filmach Tarantino jest skrzywiony i krótkowzroczny. Za dużo bezsensownej przemocy, a gangsterka nie na tym polega. Nie ma tlenu w koncepcji Tarantino, to wszystko już było, a jego filmy ratuje obsada - która wyjąwszy Walkena z Keitelem - jest słaba moim zdaniem. A Matrix to dla mnie komiksowe kino, wymysły, nie lubię takich odchyłów - nie chcę zresztą więcej pisać, bo nigdy nie potrafiłem wysiedzieć przy tym filmie do końca. Dla mnie ten film to ikona sztucznych czasów.
Zalamka, jesli aktorzy :Bridget Fonda, S L Jackson, Robert de Niro, Uma Turman , Bruce Willis to slaba obsada to ja naprawde juz nie wiem kogo ty chcesz??Moze M Brando ,albo Jemsa Dina ?? Czepiasz sie tej gangsterki a czy Ty dziecko widziales prawdziwego gangstera (nie mowie o" Ojcu chrzestnym"to za trudne dla ciebie)
Od Bergmana wole Luka Besona.
Matrix poza fasada efektow specjalnych niesie przeslanie . To film wolnosci umyslu, o zniewolenu przez system i o walce z nim. Przedsawono to w takiej formie aby zwrocic uwage takiej pustej mlodziezy (zwlaszcza w krajach konsumpcyjnych) , takich jak to ujeto w Matrixe bateryjek zasilajcych system. Niestety bateryjka bedzie tylko bateryjka i bedzie widzala tylko afekty sp.
Temat ludzkiej egzystecji swietnie i dosadnie ujal ag.Smith podczas przesluchania Morfeusza, kiedy porownal ludzi do bakterii 89% racji. Nastepnym razem nie wypowiadaj sie na temat filmu ktorego nie ogladalesz . Pozdrawiam
No niby masz rację. Ale mojsza jest mojsza, w sumie to piszemy tylko o sztuce. Kim jest Luca Beson? kto to? podobnie jak Bergman wychodzi poza kontury figur geometrycznych, które sobie stworzyłaś w istocie i Matrixem? A propo, skoro nazywasz mnie dzieckiem to najmocniej przepraszam starszej osobie. Starsza osoba chciała zabłysnąć i jej się to udało - Brando blabla ale James Dean budzi podziwy. Tą perełką zdałaś egzamin wstępny i tym samym dałaś jako takie fakty dotyczące twoich kompetencji. A o gustach się nie rozmawia, nie? Gangsterem nie jestem, biznesmenem nie jestem, może nie jestem mądry. A co do DeNiro to podejrzewam, że pojawił się w ackie Brownu, żeby sobie popalić i wypsztykać tą blondynkę. Na tym jego rola polegała. Tarantino jest jak kluby taneczny z filmów Spika Lee - modny. Dlatego tam się chodzi, ale nie wszyscy. Ktoś tam poszedł, ale to nie zmienia istoty rzeczy - Tarantino to niższa opcja. Niższa jakość. A ja nawet uważam, że żadna jakość. I tak sobie zacytuj siebie "wyrabiamy smak z czasem".
Tarantino "nizsza opcja"[:-[][?] , ale jakos kazda gwiazda chce u niego grac. Ja moze i zablysyam Ty raczej nie. Luck Beson to rezyser: Nikita , Piaty element, Joanna D"ark (z Mila Jovovicz). Zwlaszcza ostatin z brawurowa rola Al Paczino (diabel) i Miij Farow (to ta od Dziecka Rossmary), no i piekna i utaletowana Mila , juz slysze Twoje marudzenie , ale "smak rodzi sie z czasem " (albo wogole)[:-P]
Gnioty, nie argumenty. Może i nie widziałem wyżej wymienionych filmów, ale także nie zamierzam. Filmy Tarantino nijak się mają do filmów typowo gangsterskich jak hity Scorsese czy DePalmy. Nic już nie mają prawa wnieść. Ja tu tylko o jakości, możliwie obiektywnej. Szufladkujesz mnie, lecz stosujesz kiepskie porównania. Nie przekonałaś mnie. Hę
Poza tym dwa najlepsze filmy gangsterskie nakręcili odpowiednio - Coppola i Leone. Skąd tak dobry rezultat? bo to są katy, a Tarantino to chłopiec z ulicy. Pewnych rzeczy nie można przeskoczyć. Możesz się starać i możesz odnieść komercyjny sukces. Ale w sztuce, jak i w życiu - wszystko musi mieć pokrycie. Doświadczenie odgrywa tutaj rolę nadrzędną. Nie pisz, że Matrix porusza problemy istnieniowe, bo z systemem walczy nawet Hemp Gru. Dzieciaki z gimnazjum też walczą z systemem. I bardzo możliwe nawet, że to normalne. Nic specjalnego. Dialogi z kanapy ułożyć może każdy z nas - Martwi prezydenci. Poza tym nie lubię filmów z Ameryki od ery Matrixa. Tak jak w rapie czy najlepszej lidze świata NBA - przeszłość ma swoje wartości nienaruszalne. Im dalej sięgasz, tym więcej zdrowego ruchu dostrzegasz w tej różnorodności stylu. Tarantino błyszczy od roku 92" i robi moim zdaniem - gówno, nie kino. Nie lubię filmów bazujących na jak możliwie najniższych instynktach, czy to słabościach ludzkiej natury. Nie lubię przemocy, nawet przedstawianej w formie komedii. Stawianie Tarantino w pierwszym rzędzie przyczyn, nie zasługuje nawet na komentarz. Kwestia jakości - z czasem zmienisz zdanie, być może. Polecam "Piękność dnia".
Dziecko znow zapomniales zazyc lekarstwa. Twoj belkot przyprawia o bol glowy. Myslis ze jak sypniesz paroma znanymi nazwiskami to wylansujesz sie na wielkiego krytyka ...gowno prawda. Znowu wypowiadasz sie na temat filmow ktorych nie ogladales . Typowe dresiarskie myslenie : pojade po kims slawnym to i mnie zauwaza. Porazka
Skoro ja jestem dresiarzem, to Ty jesteś zwyczajną, zawistną, małomiasteczkową, naiwną, która idzie z prądem, głosząc hasełka populistyczne i atakuje nie sens rozmowy, ale tego kto rozmawia. Zrozum, że Tarantino jest dla mnie pajacem, bo znam lepszych i śmieszą mnie komentarze, że to geniusz, którego zrozumieć może jednostka z wyższej klasy jak Ty. Nie masz na to argumentów. Ja ci piszę Bergman - egzysencjalista a Ty mi piszesz Matrix mówi o egzystencji. Bezsensu. Nie ma o Nie masz na to argumentów. Ja ci czym mówić. Weź ze sobą tego Francuzika i dalej oglądaj Sci-Fi. Poza tym co masz do tego, że chcę zabłysnąć? Masz coś przeciwko?Aha, no i jeżeli pisze, że znam Leone albo Coppole, albo, że najlepsze filmy gangsterskie zrobili Scorsese z DePalmą to myślisz, że zabłysnę? Przecież to każdy wie. Myślisz, że powiesz, że lubisz Tarantino, a dwa posty później napiszesz, że jestem za głupi na Ojca Chrzestnego? A co to jest Ojciec Chrzestny? dzieło dla elity? Co drugi dresiarz to zna. Nie ty będziesz mnie krytykować, jesteś na to za słaba. A dresiarz też człowiek.
Typowe myślenie: klaszczę, bo inni klaszczą. Skoro jesteś taka arystokratyczna i gardzisz moimi dresami, to odpowiedz mi na pytanie: co nowego wniósł do kina Tarantino? i na czym polega jego geniusz?
Ajt, nerwy mnie poniosły wczoraj. Wyszedł bezsensowny post. Ale to i tak nie zmienia tego, że Quentin Tarantino jest cieniutki i trafia zazwyczaj do młodzieży, albo pseudo fanów, którzy jak widać - nie wiedzą dlaczego białe nie jest czarne. Reklama robi swoje.
Jest taka zasada modna na tym forum ostatnio - nie rozmawiaj z debilem, bo najpierw z prowadzi cie do własnego poziomu, a później pokona doświadczeniem. Napiszę tylko, że to jest modne od 6 lat w necie, a doświadczenie odgrywa tutaj rolę nadrzędną. No bo ja ostatnio lubię oglądać filmy, nie? oglądam dobre filmy, mam rozeznanie i potrafię wskazać na przyczyny, na skutki, potrafię sięgnąć okiem obiektywnym, okiem subiektywnym, potrafię odróżnić dekady, symboliczne gwiazdki charakteryzujące te dekady. Ale i tak - ktoś przyjdzie i mi powie, że ja chcę zabłysnąć, że chcę się popisać. nie? przed kimś... itp. Niby racja, ale co to ma do rzeczy? Mnie interesuję pojęcie - dobry film - a kogoś interesuje pojęcie - chcę napisać to co lubię. Chyba na tym polega dyskusja? Abyś to co lubisz? zamieniła na chłam, po zapoznaniu się z opinią kogoś, kto bardziej niż Ty? lubisz pojęcie - dobre kino. ........................ Ale po co dyskusja, nie? Lepiej olać to. Pewnie. Oskarzyłaś mnie o lans. Ale wiesz, nikt nie wie, że ja to ja. Więc jaki w tym lans? Bezsensu. Dno.
no, no chyba teskniles.Az 4 posty a jeden glupszy od dugiego zwlaszcza ostatni. Mowisz ze lubisz dobry film. Z Twojch wypowiedzi wynika ze znasz tylko 3 rezyserow (porazka nie znac Luca Bessona rezysera Leona Zawodowca jednej z najpiekniejszych opowiesci o przyjazni i poswiecenu). Z wieszym "zaintersowaniem" ogladalam "Spiacego" A. Worhola niz "dziela" Bergmana. B de Palma nie stworzyl nic od czasu Nietykalnych ostatni gnot Famme fatale [bad]. Z tej Twojej "plejady" wyroznia sie tylko M Scorsese ,cenie go ale nie za Chlopcow tylko za Taksowkarza i Przyladek. Zastanawiam sie co poza tymi 3 nazwiskami czarna dzura?? A David Linch, Akiro Kurosawa Oliwier Stone, czy polscy Romek Polanski , Jurek Machulski (zeby bylo jasne nie za Kilerow a za Sexmisie, Kinksajz i Vabank) , Bareja ?? Jesli chodzi DOBRY FILM musisz sie jeszcze wiele nauczyc. Nie potrafisz dostrzec glebi w Matrixe a ,od wieczny dylemat czlowieka pomiedzi przeznaczeniem a wolna wola, nie wyobrazalne mozliwosci OBUDZONEGO umyslu, egoizm (cypher) i poswieceniem (neo), walka z samym soba i swoja ciemna strona (ostatnia walka Neo z ag.Smith) i wiele innych watkow za dlugo przytaczac. Wedlud Zigmunda Froida czlowiek widzi to co sam chce dostrzec i poprzez to okresla sam siebie. Pomysl o tym
[b]
@Kornelia
A propos De Palmy - po "Nietykalnych", były jeszcze "Życie Carlita" i "Ofiary wojny". Akurat tych pozycji nie zaliczyłbym do gniotów. Późniejsze "Mission Impossible","Misja na Marsa", czy "Oczy węża", to takie typowe produkcje stworzone z myślą, o amerykańskim widzu: można obejrzeć je przy popcornie i butelce coli.
W obronie Tarantino stawałem troszeczkę wcześniej od Ciebie. Uważam, że nie można go marginalizować, jak zrobił to Ibracadabra. Jego kino utrzymane jest w charakterystycznej konwencji. "Pulp Fiction", to majstersztyk. Ale moim skromnym zdaniem Quentin, to jeszcze nie jest półka Scorsese, De Palmy, czy nawet wymienionych przez Ciebie Lyncha i Stone"a. Kino Quentina jest jednak nieporównywalnie "lżejsze", od wymienionych. Popatrz na flagowy "Pulp fiction" i odnieś go wobec "Urodzonego 4 lipca", "Plutonu", czy nawet "Blue Velvet". Tarantino ratuje się łamaniem konwencji i obsadą, ale już "głębia filmu" jest zupełnie nieporównywalna.
Poza tym, nawiązując do Twoich wcześniejszych wypowiedzi, duży plus dla Bessona, w szczególności za "Wielki błękit" i "Leona".Milli Jovovich nie gloryfikuję, bo aktorsko jest przeciętna, a promocję zawdzięcza małżeństwu z Bessonem. Polański, Machulski, Bareja - fajnie, że o nich wspomniałaś, bo czasem "cudze chwalimy, a swego nie znamy". Kurosawa - "Siedmiu samurajów" i "Rudobrody", do dziś są wzorcami dla europejskich i amerykańskich twórców. Dowodem mogą być późniejsze produkcje amerykańskie, bazujące w szczególności na "Siedmiu samurajach"
A na koniec - łyżka dziegciu. Podoba mi się sposób, w jaki prezentujesz swoją wiedzę na temat filmu. Sporadycznie na tym forum można znaleźć kogoś, z kim można toczyć spór, a jednocześnie uczyć się i czerpać z tego przyjemność (w podobnym tonie pisałem wcześniej o Ibracadabra). Pomimo to, nigdy nie zgodzę się z Tobą w kwestii "Matrixa". Może i ta trylogia (chyba były trzy kolejne "Matrixy", bo osobiście podołałem tylko jednemu) niesie ze sobą przesłanie, ale ja nie doszukuję się tam artyzmu. Ot, taka sobie produkcja, której główną zaletą są efekty specjalne. Gdybym chciał polecić komuś dobry film SF, to na pewno wymieniłbym Star Wars (pierwsze trzy produkcje), "Łowcę androidów","Obcego-ósmego pasażera Nostromo", "Obcego- decydujące starcie", czy nawet dwóch pierwszych "Terminatorów" (jedynkę za niepowtarzalny klimat i wrażenie, jakie wywarł wtedy na oglądającym go 9-latku,a dwójkę za pionierskie cyfrowe efekty specjalne). "Matrix" ma oczywiście swoich zwolenników, którzy wytworzyli nawet specyficzny kult tego filmu. Dla mnie pozostanie jednak tylko filmem naszpikowanym efektami, dobrym dla trzydziestokilkuletnich "emo", obok którego przechodzę obojętnie. Ale podobno o gustach się nie dyskutuję [:-)]
Pozdrawiam.
Dzieki ja tez lubie dyskusje na poziomie. Do Kurosawy dorzucila bym jeszcze Tron we krwi absolutna perla. Obcy to klasyka i w zasadzie wszystkie czesci sa swietne (zwlszcza Decydujace starcie) wspaniala Siguny Weder. Jednak Obcy vas Predator [bad]blee . O Star Wars pisalam wyzej oczywiscie epizod 4,5,6 .Epizody 1,2,3 PORAZKA zwlaszcza 3 ten moment przejscia Anakina na ciemna strone to bylo .......myslalam Imperator zaproponuje mu zaraz lizaka DRAMAT. Jesli cos mozna porownac do tego gniota to chyba naszego Wiedzmina (mowie o filmie oczywiscie)
Co do Tarantino mozna go lubic lub nie , ale nie nalezy umiejszac jego roli w swiatowej kinematogafi. Pozdrawiam
Sigourney Weaver :) tak gwoli ścisłości;)
Ja nie mam może wiedzy o filmie, ani wyszukanego gustu filmowego, ale jestem zafascynowany azjatyckim kinem grozy.. Począwszy od wszystkim znanego The Ring, Shutter, Dark Water, aż po Uzumaki i dzieła Takashi Miike. Naprawde warto obejrzeć One Missed Call, Ab-Normal Beauty, Three Extremes, Ichie The Killer, Bunshinsaba, Ju-On The Grudge 1 i 2.. Gwarancja niespokojnej nocy;) I omamów ;P
[b]Masz rację, ancysss. Japońskie kino grozy ma niepowtarzalny klimat. "The Ring" po japońsku - budził strach, wersja amerykańska pozbawiona była już tego "czegoś", co sprawia, że oglądając późnym wieczorem, w kompletnej ciszy, dobry horror, czujemy ciarki na plecach.
A swoją drogą, myślałem, że polecisz nam coś z klasyki: "Pancernik Potiomkin", "Siedemnaście mgnień wiosny", czy też jedną z pereł kina radzieckiego - "Lecą żurawie" (kto nie widział, niech żałuje - jakże odmienny od współczesnych wyciskaczy łez) [ok]
Pzdr.
[/b]
Nie zle ,ale wole "Przyczajony tygrys, ukryty smok" , "Hero", "Cesarzowa" , "Dom latajcych sztyletow" Piekne opowiesci i swietne zdiecia Polecam
[b]nie ten klimat;P[/b] Bruce Lee i Kung-Fu Panda ;pp
Co ma do tego bruce lee i jakas kreskowka [?]
[b]Podążając na wschód, z kategorii "dramat wojenny" polecam jeszcze: "Dziecko wojny", "Tak tu cicho o zmierzchu","Balladę o żołnierzu". Filmy oczywiście osadzone mocno w realiach sowieckich, z każdego z nich bardziej lub mniej wyłania się patos żołnierza radzieckiego (pamiętajmy, że w tamtych czasach trudno było nakręcić w ZSRR inny film), ale wytrawny widz dostrzeże z pewnością inne wartości, płynące z treści wymienionych filmów. Może narażę się na krytykę, ale jestem zdania, że niektóre filmy radzieckie miały swój urok. Pozbawione efektów specjalnych, wysokich budżetów i gwiazd, musiały przyciągać bardziej treścią, niż formą.
Z "Siedemnastu mgnień wiosny" utkwiła mi w pamięci jedynie muzyka Michaiła Tariwiediewa (mam nadzieje, że nie przekręciłem nazwiska).
[/b]
Niestety bardzo zle kojarze kino radzieckie. Zawsze w szkole w pazdzierniku cigneli nas na takie seanse , to bylo i strszno i smiszno. Moze nie slusznie ,ale mam awersje do kina radzieckiego. Kojarze te tytuly ,ale tresci nic a nic.
[b]ja żałuję że nie mogłem ich obejrzeć w kinie ^^[/b]
[b]Do pewnych rzeczy należy dojrzeć, aby móc je zrozumieć. Dlatego też takie szkolne "spędy" i uszczęśliwianie młodzieży "na siłę", przynosiło więcej szkody, niż pożytku.
Opisaną przez Ciebie traumę znam z autopsji. Będąc u schyłku edukacji w "podstawówce" doświadczyłem, jak ktoś z kadry wpadł na "wspaniały" pomysł, by zaprowadzić nas do kina na skądinąd niezły film "Ucieczka z kina Wolność" (niezapomniany tekst Fronczewskiego:"Uciekać?W tym kraju nie ma dokąd"). Efekt był taki, że po ok. 30 min projekcji kino świeciło pustkami, a ja na jakiś czas zraziłem się do rodzimych produkcji. Do "Ucieczki..." wróciłem, ale dopiero jakiś czas później...
Kontynuując europejską wędrówkę, to tak we włoskim kierunku: "La strada" Felliniego, poźniej S.Leone i jego pakiet westernów i "Dawno temu w Ameryce...", aż po Tornatore : "Cinema Paradiso", "Sprzedawcę marzeń" - "filmy o filmie" i "Malenę". O Bertoluccim nie zapomniałem. "Ostatni cesarz", czy "Mały Budda" robią wrażenie. Ale osobiście dałbym mu Oscara za..."Ostatnie tango w Paryżu". Pzdr.[/b]
"Ostatni cesarz" jest swietny, uwazam ze Chiny maja jeszcze wiele historii do opowiedzenia. Fellini Trzy kroki w szalenstwo swietna interpretacja E A Poe. I na koniec perelka Leone . zasadniczo nie lubie westernow , ale Dobry ,zly i brzydki moge ogladac na okroglo...wspanialy Ennio Morricone [ok] zwlaszcza Ecstasy for the gold.
Tornatore zwlaszcza Melena z M Belluci. Nie wiem czemu ,ale Monika czasam gra w naprawde swietnych produkcjach -Melena, Pasja, Matrix (taa.. wiem) , czasami wybiera jednak straszne gnoty jak Doberman nedzna podroba Pulp. Nie pomyslalam wczesniej ,ale faktycznie wloscy rezyserzy daja rade
Nie wiem o czym mówisz[?]
No coz, nie moja wina , moze zajdz czasem do bibiloteki
Kornelia wydłubała E A Poe. Kurde - potrafisz się popisac, potrafisz. Ogólnie nie oceniajmy, bo tutaj nie ma opcji edit i czasami można napisać coś głupiego, i nie można poprawić. Zdania wychodzą jakby były pisane po pijaku :D
Kornelia, powinnas szanować swojego rozmówce. Nie moja wina, że tęsknota ci obca, ale dlaczego, że jestem parapetem, skoro sama wymieniasz Lyncha, ok, Kurosawe, ok i Bessona, który pewnie zrobił dobrego Leona i nic poza tym. To nie dla mnie, tak mi się wydaje. Wolę sięgać po filmy do których mam pewność, że będą wymiatać. Besson. Zrobiłaś nawet ten błąd z De Palmą, ale papa to wyjaśnił :D Życie Carlita każdy znać powinien. Wiesz, poza tym ty jesteś dziewczyną jeszcze, i wiesz - tęcza, kolorowe długopisy. Dalej zresztą kłócisz się o tego Matrixa. To zależy kto jakie ma wymagania, ja na przykład wręcz nie potrafię obejrzeć filmu po dacie 2000. Wolę starocia, nie przywiązuje uwagi do koncepcji na płaszczyźnie istotowej, która obejmuje swoim promieniowaniem dzieci, młodzież i normalne jednostki, do których ty z pewnością się zaliczasz. Milli Jovovich - czasami nie rozumiem za co ty bijesz komuś brawo. Etam. Co widzieliście ze Stona? uwielbiam go. Takie pozycje jak wspomniany Urodzony 4 lipca, Doors z Valem Kilmerem, który jest lepszy niż sam Jim Morrison, Wall Street na grubo, czy ten no Pluton. Koleś ma zszarganą opinię, wymioty oskarżają go o poglądy polityczne, lecz to nie powinno wcale być brane pod uwagę. Lynch, ostatnio widziałem Człowieka Słonia. Wzruszające nieco. Fellini, tak przymierzałem się do La Strady. To pupil Allena. A znacie Jarmuscha? też na wzór Tarantino, wali zrzyny zapewne, ale to charakterystyczne kino. A lubicie filmy o czarnuchach? Spika Lee? Bracia Coen teraz są na świeczniku, dobry Barton Fink, ale zupełnie tandeciarski Big Lebowski. Chociaz Kornelii się spodoba. Kurosawa? azjatycka groza - no, no, dobre, dobre ;> Ancyss to całkiem orientalny typ. Ostatnio widziałem "Ich Noce", Clark Gable, wąsik, pierwszy gwiazdor Holywoodu. Dean został wymieniony wcześniej przez Kornelie, ładnie, wiadomo Brando. Dzisiaj w tv było chyba "Pół żartem, pół serio" z Monroe, ech. James Cagney, znacie może? Alternatywą dla Oscarów jest Cannes. Kino europejskie, aj za dużo tego. Mam dość ;> Kornela - daj sobie luz. Widzisz, z filmami, ze wszystkim, do wszystkiego podchodzić trzeba krytycznie. Do siebie również. Celem jest jakość i komedia, niekiedy. Poza tym nie uważasz, że piszesz chaotycznie? tu napiszesz o tym, zaraz zmieniasz na innego, wymieniasz tytuły, żonglujesz gatunkami - do filmów Bergmana widocznie się nie nadajesz jeszcze. Tu o spokój idzie, ale to pewnie te wakacje.
osz znowu belkot . Jesli ja pisze chaotycznie to co powiesz o sobie. Co z tego ze jestem dziewczyna (skad ta pewnosc), jaka tecza , jakie kolorowe dlugopisy ?? Oj chyba ostatnio przypominales sobie wspomnianych The Doors za duzo biezesz tego swinstwa , jak Ci tak kolorowo to pewnie LSD i tak nie bedziesz lepszy od Jimiego . Mowisz ze Cie nie szanuje a to Ty wyzywasz mnie od debili. Nie wiem Ty taki sprytny od urodzenia czy bierzesz jakies korki?? Na koniec perelka nie wiedzialam ze Kurosawa tworzyl kino grozy i to Chinskie [bad]
[b]James Cagney - kojarzy mi się z drugoplanową rolą w "Ragtime", Milosa Formana. A propos tego ostatniego - aż dziw, że umknął w naszej dyskusji...Od lekkiego "Pali się moja panno" przez "Lot nad kukułczym gniazdem", po "Amadeusza". Wszystkie wymienione pozycje, przebija jednak "Hair" z niezapomnianym "Let the sunshine in"[:-)]
@Ibra:
Masz rację, Val Kilmer był lepszy, niż Morrison. Chyba najlepsza jego rola. Choć lubię go także, jako pilota i rewolwerowca[ok]
No i z tym "papą", to lekko przesadziłeś[:-)]
@ Kornelia:
Nie widziałem, by Ibra rzucał gdzieś "debilami", być może coś przeoczyłem. Nie bierz wszystkiego [i]ad personam[/i]. To tylko dyskusja.
Pozdr.[/b]
O debilach na forum bylo w poscie z 10.08 godz 23 .05
Fakt FORMAN jak moglam zapomniec ? mea culpa. Lot byl naprawde swietny. Zazwyczaj film nie jest tak swietny jak ksiazka. Lot Milosza jest jednym z nie licznych wyjatkow. Doskonala rola Nicholsona , swietna siosta Mildred (zapomnialam nazwiska tej aktorki),az ciary przechodza gdy sie pojawia, na uwage zasluguje Chrostopher Loyd (bardzo lubie tego aktora). Jednak olbrzymie wrazenie wywar Wodz scena jego ucieczki ....
Hair musical nr 1 . Moment kiedy Berger poswieca wlosy dla kumpla (wczesniej nie chcal ich sciac choc potrzebowal kase na kaucje dla przyjacol) i oczywiscie wspomnia scena Let the sunshine.
Dodala by jeszcze Skandalisa Larry Flynt lubie filmy z Woody Harrelsonem n awet Cortney Love w tym filmie byla swietna , choc rola wiecznie ucpanej i pjanej nie byla dla niej duzym wyzwaniem.
Ale jak juz jestesmy przy Miloszu to nie moge nie wspomniec Dennisa Hoppera z jego Easy Rider i znowu braworowy J Nicholson [ok] Pozdrawiam
Tarantino dobrze mi się kojarzy jedynie z Prawdziwym Romansem, ale tam to wszystko obsada, jej.
Lloyd kojarzy mi się z Back the Future ;> - to jest jeden z takich filmów, które nigdy mi się nie znudzą. Lata 80-te, wąskie jeansy i pepsi cola. Nie wiem co jest ze mną, ale Lot nad kukułczym gniazdem zupełnie mi się nie podobał. Nie widziałem Czerwonych, nie widziałem Chinatown, nie widziałem Honoru Prizzich - nie mogę trafić w Nicholsona. Swoją drogą, gdyby tak Coppola obsadził go w Ojcu Chrzestnym w roli Fontaina (ajajaj). Kornelia - nie nazwałem cie debilem, więc nie wyzywaj mnie od narkomanów. Bezsensu. Jesteś uprzedzona. Będę lepszy niż Jimi (lala) - on źle skończył. Skoro mamy tu czeski film, to trzeba też wspomnieć o Andrieju Tarkowskim. A może popiszemy o filmach Woody"iego Allena? Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o sexie, ale baliście się zapytać; Miłość i śmierć; Annie Hall; Manhattan; Hannah i jej siostry; Mężowie i żony; czy Życie i cała reszte, czyli gdzie się podziali monogamiści? hehe.
U janjankowski, albo Abel Ferrara, kojarzysz może? Król Nowego Jorku, Zły Porucznik, Pogrzeb? jest ostry. Kornelia, skoro lubisz spędzać czas w bibliotekach, to z pewnością przeczytasz Ulissesa Joyca, i gdy już to zrobisz, albo zrobiłaś, obejrzyj sobie Moją lewą stopę. I powiedz mi czy reżyser spisał się z końcowym krajobrazem. Moim zdaniem przeniósł obraz z książki na plan, arcydzieło. Chciałbym to kiedyś przeżyć. Daniel Day Lewis zagrał w tym filmie kapitalnie i zasłużenie dostał za to rolę Oscara. To był Jim Sheridan, Irlandczyk, który lubi pracowac z Lewisem.
[b]Trudno nie skojarzyć przynajmniej kilku pozycji Abla Ferrary."Zły porucznik" z Keitelem, czy "Pogrzeb" z Walkenem, Ch. Pennem, Del Toro (ci ludzie są wprost stworzeni do tego typu filmów). Dla przeciętnego widza, Ferrara kojarzy się raczej z "Crime story" (Denis Farina, jako Torello + "Runaway" Della Shannona) i "Miami Vice". Obydwa seriale spina klamra producenta - Michaela Manna.[/b]
Panowie pomimo ze to ten sam rezyser to jednak co Crime Story (pamietacie te muzyke) to nie jakies przychlasty z Miami [:-P] Zly porucznik super oczywiscie Harvey
Ibracadabra Jimi jeszcze nie skonczyl, jest On i dlugo,dlugo,nic.
Tekst o biblotece byl do typa , ktory narzekal na cenzure na forum. Ja mu na to Wielki Brat Patrzy i ze 1984 to tylko pomylka w dacie ,a on mi na to ze nie rozumie [bad]
Loyd to tez wspaniala Rodzina Adamsow z Raulem Julia , Anjelica Huston i mloda Christina Ricci a takze To be or not to be Mela Brooksa
J Nicholson to jeszcze niezapomniane The shining
S. Kubricka i oczywiscie scena z rozwalonymi siekiera dzwiami. Lubie tez inne ekranizacje powiesci Kinga : Zieona mila , Skazani na Shawshank, Misery. Jednak bedac przy Kubricku nie mozna nie wspomniec Mechanicznej Pomaranczy, mojm zdaniem film bardzo sczegolny , brutalny fakt , ale tez przelomowy.
Kornelia, podnieciłaś mnie z tą Mechaniczna Pomarańczą. Tutaj koledzy się ze mnie śmieją, że lubię ten film. Może jeszcze kibicujesz Juve? ;)