Reklama

MotoGóry: Powrót do domu

08/11/2013 00:00
Ernest Jóźwik z Zambrowa i jego kolega Tomasz Sulich wrócili z wyprawy Moto Góry 2013. Dziś kilka stron „z pamiętnika” Tomka, gdzie opisuje pobyt w Turcji i Gruzji.

Prawie 2 miesiące temu, 11 września Ernest Jóźwik z Zambrowa wraz ze swoim kolegą Tomaszem Sulichem wyruszyli z Polski na dwóch motocyklach, by zdobyć najwyższe szczyty Kaukazu. Trzy tygodnie temu opisywaliśmy ich perypetie z podróży po Iranie. Podróżnicy od kilkunastu dni są już w Polsce. Dopiero teraz znaleźli czas na to, by podzielić się z czytelnikami Zambrowskiego Portalu www.zambrow.org kolejnymi wrażeniami. Tym razem Tomasz Sulich opowiada o przygodach w Turcji i Gruzji.

Po ciężkich bojach na irańskiej granicy podróżnicy w końcu ruszyli dalej na swoich motocyklach. Po zaledwie kilkunastu kilometrach zatrzymali się na ulubionej stacji benzynowej. Zostali tam zaproszeni na herbatę, a później również na pyszny obiad w firmowej stołówce.

- „Przy obiedzie Musa proponuje, że możemy spać u niego w domu, na wsi, 15 kilometrów od stacji. Oczywiście przyjmujemy zaproszenie. Musa jedzie ze mną na motocyklu. Nieduża wieś w cieniu Araratu, nieduży dom i rodzina Musy. Oczywiście jego rodzina przyjmuje nas bardzo sympatycznie. Znowu wypijamy morze herbaty i w końcu idziemy spać. Wstajemy z samego rana. Z drogi przebiegającej pod domem Musy widać Ararat, tradycyjnie w chmurach. Pakujemy się i razem z Musą wracamy na stację. Jeszcze załapujemy się na śniadanie i tym razem już na dobre żegnamy się z załogą stacji. Musa proponuje, że jakbyśmy kiedyś chcieli zmierzyć się z Araratem to mamy się do niego odezwać, a on podejmie się roli naszego przewodnika. Jest więc szansa, że jeszcze się spotkamy, bo Ararat przyciąga.” - relacjonuje Tomek.

Po wielu dniach bez motocykla, podróżnicy sunąc fantastycznymi tureckimi drogami, pośród pięknych krajobrazów, odczuwali ogromną radość. W końcu mogli sami decydować, gdzie mają jechać. Byli niezależni. Nie musieli polegać na innych, czekać na okazję, szukać autobusu, sami wyznaczali sobie kierunek i tempo podróży. Ograniczała ich jedynie konieczność zjeżdżania na stacje benzynowe.

- „W Iranie niestety mogliśmy sobie tylko popatrzeć jak inni tankują benzynę do swoich pojazdów zdecydowanie tańszą od wody, w Turcji możemy tankować sami, tylko że benzyna kosztuje 8 zł.” - opowiada Tomasz Sulich.

Ernest i Tomasz tak się delektowali jazdą i widokami, że nie zauważyli, kiedy zaczęli jechać osobno. Jak się później okazało - jechali innymi drogami, dlatego kiedy Tomasz mówił do Ernesta, że jezioro, które mijali było fantastyczne, Ernest zapytał: „jakie jezioro?”. Chodziło o jezioro Cildir w pobliżu miasta o tej samej nazwie. Jazda drogą wiodącą wzdłuż jego brzegów, przy wietrznej i pochmurnej pogodzie sprawiała, że przez chwilę Tomasz czuł się jak w Szkocji.

- „Asfalt wił się pięknie jakby przyklejony do jego brzegów, które w wielu miejscach wyglądały niczym skaliste wybrzeże krainy mężczyzn w kiltach. Spotkaliśmy się ponownie na kilkanaście kilometrów przed granicą. Niestety okazało się, że przejście, na które się kierujemy, jest nieczynne. Musimy więc nadrobić 100 km aby dotrzeć do przejścia w pobliżu gruzińskiego miasta Vale. Po drodze krajobrazy przeistaczają się w zdecydowanie bardziej zalesione, oczywiście cały czas górzyste.” - opowiada Tomek.

Na granicy podróżnicy nie napotkali żadnych problemów i przekroczyli ją błyskawicznie. Pierwsza gruzińska stacja benzynowa wywołała na ich twarzach uśmiech. Cena benzyny była dwa razy niższa niż w Turcji.

- „Powoli zaczyna zmierzchać, a pogoda idzie ku gorszemu. Znowu przez jakiś czas jedziemy osobno, bo Ernesta nawigacja poprowadziła ku bardziej wymagającej drodze. Cel – Tbilisi. Jest ciemno, wzdłuż drogi cały czas drzewa i skały. Z tego powodu prędkość jest raczej symboliczna. Spotykamy się ponownie dopiero w Borjomi przy okazji tankowania. Droga jeszcze przez jakiś czas pozostawia wiele do życzenia. Dopiero od Khashuri jedziemy dwupasmową dobrze oznaczoną drogą i zdecydowanie zwiększamy tempo. Około północy meldujemy się w hostelu Opera, gdzie wita nas jego właściciel Jakub. Chwila na rozpakowanie i Jakub zaprasza nas na szklankę wina. Wznosi przy tym fantastyczny gruziński toast za nasze zdrowie. Po ponad 20 dniach picia czaju pierwsza szklanka wina smakowała dziwnie, każda następna już tylko lepiej.” - relacjonuje podróżnik.

Kolejny dzień Ernest i Tomek poświęcili na poznanie miasta. Do centrum przemieścili się metrem. Starówka zrobiła na nich bardzo duże wrażenie. Spod pomnika Matki Gruzji rozciąga się wspaniały widok na całe miasto i okalające je góry. W jednej z knajp podróżnicy próbowali gruzińskiego specjału – chaczapuri oraz lokalnego ciemnego piwa.

- „Wracamy do hostelu aby zdecydować co robimy dalej. Prognozy pogody dla Gruzji są nie najlepsze, w przeciwieństwie do tych dla sąsiedniej Armenii. Ruszamy więc na południe.” - kończy swoją opowieść Tomasz Sulich.



Polecamy:
:: MotoGóry: Irańska epopeja autobusowa (cz.2) i powrót na „dwa kółka”
:: MotoGóry: Droga na szczyt
:: MotoGóry: Irańska epopeja autobusowa
:: MotoGóry: Ernest i Tomasz w Kapadocji i na Suphan Dagi
:: MotoGóry: Ernest i Tomasz dotarli do Turcji
:: Wyruszyli w głąb Kaukazu
:: Wyprawa w głąb Kaukazu przełożona - wywiad z Ernestem Jóźwikiem
:: Ernest i Tomasz w Dolomitach - przygotowania do „MotoGóry” [foto]
:: To będzie przygoda! MotoGóry – Kaukaz 2013
:: Motocykl Ernesta Jóźwika na Ogólnopolskiej Wystawie w Warszawie
:: Rozmowa z Ernestem Jóźwikiem po wyprawie motocyklowej do Afryki
:: Wyprawa Wagadugu 2012 zakończona
:: Wagadugu 2012: Ernest wraca do kraju
:: Wagadugu 2012: Yves – prawdziwy przyjaciel z Burkina Faso
:: Wagadugu 2012: Ernest na komisariacie
:: Wagadugu 2012: Ernest w Burkina Faso
:: Wagadugu 2012: Ernest zostaje w Afryce sam. Marek już wraca do Polski
:: Wagadugu 2012: Do celu niedaleko
:: Wagadugu 2012: Ernest i Marek w Mauretanii
:: Wagadugu 2012: pozdrowienia z Sahary Zachodniej
:: Wagadugu 2012: Przed nimi „już tylko” Afryka
:: Wagadugu 2012. Pozdrowienia z Francji. Plan zagrożony...
:: Motocyklem do Afryki
:: Wyprawa Wagadugu_2012, czyli co w trawie piszczy
:: Pływalnia „Delfin” ma już 10 lat. Skorzystaj w weekend z tańszego pobytu i darmowych porad instruktorów [audio]
:: Wspinaczka ma szansę zaistnieć w Zambrowie
:: W Zambrowie prowadzone będą kursy wspinaczkowe dla mieszkańców i nauczycieli
:: Ruszyła „sprzedaż” pocztówek z Wagadugu 2012
:: Studniówka Wagadugu 2012
:: Samochód Google Street View w Zambrowie
:: Rowerzyści wrócili z pielgrzymki do Przemyśla [foto]
:: Z Zambrowa do Afryki na motocyklach, czyli 200% przygody

Aplikacja zambrow.org

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Zambrow.org




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do