Dokładnie tak[ok] Teraz juz takich siatek ogrodzeniowych juz nie robią więc jest co powspominać. Nawet sp3 juz dawno temu wymieniło tego typu ogrodzenie. Swego czasu na grunwaldzkiej chodziło sie na plac zabaw do przedszkola i na przedszkole[:-)]. Trzeba było wówczas uwarzac na zachodzacego tam stróza[:-P]
zabija wyobraznie? chyba wrecz przeciwnie :> jesli chodzi o wyobraznie, to komputer- tudziez gry komputerowe- rozwijaja te wyobraznie, jak malo ktora rzecz :) a co do tematu, to zgadzam sie, ze dzieci nie bawia sie w takich ilosciach, jak kiedys na dworzu. ja sam pamietam, gdzie byly wakacje, ze z chlopakami bawilismy sie w chowanego dzien w dzien ;) to byly przeboje. granie "w palniaka" na "elektrowni", w "zyda", w "dupniaka". bylo tego ;) pozdr ;)
no tak, ta wyobraźnia rozwijana dzieki grom komputerowym jest wirtualna, zupełnie oderwana od prawdziwego życia; stąd wielu sfrustrowanych graczy nieudolnych życiowo ale mistrzów przed monitorem
nie zgadzam się z tym w zimie i owszem siedzę w internecie i uczę się wieczorami ale latem :za domem, rower, piłka i klasy.....a siatka to cały czas szczególne wieczorkim z rodzenstwem heh wię nie krzdy dziś się marnuje;P
A pamietacie wyscig pokoju?! to bylo niesamowite..to szukanie odpowiednich kapsliiiiiiii i oznaczanie ich flagami i nazwiskami kolarzy? nie no lezka sie w oku kreci, ganianego i szukanego po zmroku, te wspaniale noce pod namiotem:) pod blokiem.Nie wiem jak u Was ale na grunwaldzkiej pod 10 zawsze :)zima bylo lodowisko , pamitam jak sam wylewalem kubly wody zeby po wspanialej zimnej nocce bylo rewelacyjne lodowisko!, a na bunkrze slizgawka ze fiu fiu, w cztery ognie,i inne swietne zabawy ktorych nazw nie pamietam.Bylo REWELACYJNIE!!!Dzis.....stoja Tacy pod blokiem iiiii......no brak mi słow.
Owszem, gry pobudzają wyobraźnię, ale tylko do pewnego bardzo ograniczonego stopnia. Zdecydowanym minusem jaki posiadają jest to, że one są gotowe, są podane, co zabija kreatywność. Tydzień temu znalazłem w piwnicy sanki. Nikt mi nigdy nie kupił sanek, sam se je zrobiłem z kilku desek, zniszczonych nart i deski od deskorolki. Byłem w 4, góra 5 klasie podstawówki i nie powiem bym wykonał je rewelacyjnie, ale dawały radę na Żytkach. Łaziło się wiele kilometrów za miasto by "pożyczać" owoce z obcych sadów, lub ganiać się po polach kukurydzianych. Robiłem gry planszowe, do których zasady wymyślało się z sąsiadami i w których pionki rzeźbiłem z modeliny. Każdy elektroniczny element sprzętu to był statek kosmiczny, prosty kijek był karabinem, albo mieczem, a drzewa i przestrzeń pod balkonem na parterze w ogródku - twierdzami, bazami. Gra komputerowa nie wymaga byś wyobrażał sobie, zę jesteś w twierdzy i dzierżysz topór, gra daje i pokazuje ci to wszystko nie wymagając kreatywności, która będąc odpowiednio duża, zapewniłaby to wszystko środkami dostępnymi pod ręką i w głowie. W przypadku gry komputerowej jedynym wysiłkiem jakiemu poddana jest wyobraźnia, jest wczucie się w postać, którą się kieruje. Kiedyś na prawde BYŁO się tą postacią, a otoczenie tworzyło się własnoręcznie i przy użyciu wyobraźni. Daleki jestem od stwierdzenia że kiedyś było lepiej. Tym bardziej, ze to bezcelowe, bo każde pokolenie przed nami tak mówiło i każde po naszym będzie tak mówić o nastepnych, nowych pokoleniach, wychowanych w nowych warunkach, drastycznie się różniących. Martwi mnie jednak, że większość dzieciaków nie potrafi zaimprowizować zabawki i zabawy. Wszystko jest gotowe, trzeba tylko przycisnąć rodziców by to kupili - to jest przykre. Moim zdaniem zdecydowanie też brakuje takich bajek jak "Kolorowy Świat Pacyka". Sądzę, że ta bajka miała na mnie ogromny wpływ i to wysoce pozytywny.
Ja pamiętam, że graliśmy w - coś w pobliżu na literę... - państwa i miasta - statki - guma, to była podstawa - zbijanego - podchody - klasy - kapsle - żołnierzyki- nad tym sie spędzało mnustwo czasu I dużo, dużo innych zabaw...ach, to były czasy...
Budowalo Sie Czolgi z pisaku i z 40metrow rzucalo sie w czolgi przeciwnika kamieniami , w kapsle z namalowanym herbem druzyny piłkarskiej, hehe jezdzilismy na rowerach i starsze dziewczyny po tylkach klepalismy :P w karty na ławce cala ekipa w kenta , w piłke na trawnikach na bema teraz niestety a moze i stety :P jest tam zulapark, po piwnicach sie ganialo po ciemku glowe sie rozbilo i nikt nie nazekal :P w piaskownicy budowalismy domki i resorakami sie smigalo, butami sie rzucalo w drabinki kto strzelii gola z hustawek , czlowiek niechcial siedziec w domu a teraz zabierz kryjanowi myszke to od kolegi pozyczy zeby w Contera grac
gąski gąski do domu...boimy się ! czego ! Wilka złego !
xD dalej nie pamietam :PP:D
Dokładnie tak[ok] Teraz juz takich siatek ogrodzeniowych juz nie robią więc jest co powspominać. Nawet sp3 juz dawno temu wymieniło tego typu ogrodzenie. Swego czasu na grunwaldzkiej chodziło sie na plac zabaw do przedszkola i na przedszkole[:-)]. Trzeba było wówczas uwarzac na zachodzacego tam stróza[:-P]
zabija wyobraznie? chyba wrecz przeciwnie :> jesli chodzi o wyobraznie, to komputer- tudziez gry komputerowe- rozwijaja te wyobraznie, jak malo ktora rzecz :)
a co do tematu, to zgadzam sie, ze dzieci nie bawia sie w takich ilosciach, jak kiedys na dworzu. ja sam pamietam, gdzie byly wakacje, ze z chlopakami bawilismy sie w chowanego dzien w dzien ;) to byly przeboje. granie "w palniaka" na "elektrowni", w "zyda", w "dupniaka". bylo tego ;)
pozdr ;)
no tak, ta wyobraźnia rozwijana dzieki grom komputerowym jest wirtualna, zupełnie oderwana od prawdziwego życia; stąd wielu sfrustrowanych graczy nieudolnych życiowo ale mistrzów przed monitorem
nie zgadzam się z tym w zimie i owszem siedzę w internecie i uczę się wieczorami ale latem :za domem, rower, piłka i klasy.....a siatka to cały czas szczególne wieczorkim z rodzenstwem heh wię nie krzdy dziś się marnuje;P
A pamietacie wyscig pokoju?! to bylo niesamowite..to szukanie odpowiednich kapsliiiiiiii i oznaczanie ich flagami i nazwiskami kolarzy? nie no lezka sie w oku kreci, ganianego i szukanego po zmroku, te wspaniale noce pod namiotem:) pod blokiem.Nie wiem jak u Was ale na grunwaldzkiej pod 10 zawsze :)zima bylo lodowisko , pamitam jak sam wylewalem kubly wody zeby po wspanialej zimnej nocce bylo rewelacyjne lodowisko!, a na bunkrze slizgawka ze fiu fiu, w cztery ognie,i inne swietne zabawy ktorych nazw nie pamietam.Bylo REWELACYJNIE!!!Dzis.....stoja Tacy pod blokiem iiiii......no brak mi słow.
Owszem, gry pobudzają wyobraźnię, ale tylko do pewnego bardzo ograniczonego stopnia. Zdecydowanym minusem jaki posiadają jest to, że one są gotowe, są podane, co zabija kreatywność.
Tydzień temu znalazłem w piwnicy sanki. Nikt mi nigdy nie kupił sanek, sam se je zrobiłem z kilku desek, zniszczonych nart i deski od deskorolki. Byłem w 4, góra 5 klasie podstawówki i nie powiem bym wykonał je rewelacyjnie, ale dawały radę na Żytkach.
Łaziło się wiele kilometrów za miasto by "pożyczać" owoce z obcych sadów, lub ganiać się po polach kukurydzianych.
Robiłem gry planszowe, do których zasady wymyślało się z sąsiadami i w których pionki rzeźbiłem z modeliny.
Każdy elektroniczny element sprzętu to był statek kosmiczny, prosty kijek był karabinem, albo mieczem, a drzewa i przestrzeń pod balkonem na parterze w ogródku - twierdzami, bazami.
Gra komputerowa nie wymaga byś wyobrażał sobie, zę jesteś w twierdzy i dzierżysz topór, gra daje i pokazuje ci to wszystko nie wymagając kreatywności, która będąc odpowiednio duża, zapewniłaby to wszystko środkami dostępnymi pod ręką i w głowie. W przypadku gry komputerowej jedynym wysiłkiem jakiemu poddana jest wyobraźnia, jest wczucie się w postać, którą się kieruje. Kiedyś na prawde BYŁO się tą postacią, a otoczenie tworzyło się własnoręcznie i przy użyciu wyobraźni.
Daleki jestem od stwierdzenia że kiedyś było lepiej. Tym bardziej, ze to bezcelowe, bo każde pokolenie przed nami tak mówiło i każde po naszym będzie tak mówić o nastepnych, nowych pokoleniach, wychowanych w nowych warunkach, drastycznie się różniących.
Martwi mnie jednak, że większość dzieciaków nie potrafi zaimprowizować zabawki i zabawy. Wszystko jest gotowe, trzeba tylko przycisnąć rodziców by to kupili - to jest przykre.
Moim zdaniem zdecydowanie też brakuje takich bajek jak "Kolorowy Świat Pacyka". Sądzę, że ta bajka miała na mnie ogromny wpływ i to wysoce pozytywny.
tiki tiki palant ceglarz była kupa smiechu i sporo ruchu na swieżym powietrzu[ok]
panstwa miasta,gry w karty:-)
a bawiliscie sie w doktora??
Nie, ale nic straconego! [|-)]
Ja pamiętam, że graliśmy w
- coś w pobliżu na literę...
- państwa i miasta
- statki
- guma, to była podstawa
- zbijanego
- podchody
- klasy
- kapsle
- żołnierzyki- nad tym sie spędzało mnustwo czasu
I dużo, dużo innych zabaw...ach, to były czasy...
Korki ze straganów i bączki z saletry też już przeminęły.
Budowalo Sie Czolgi z pisaku i z 40metrow rzucalo sie w czolgi przeciwnika kamieniami , w kapsle z namalowanym herbem druzyny piłkarskiej, hehe jezdzilismy na rowerach i starsze dziewczyny po tylkach klepalismy :P w karty na ławce cala ekipa w kenta , w piłke na trawnikach na bema teraz niestety a moze i stety :P jest tam zulapark, po piwnicach sie ganialo po ciemku glowe sie rozbilo i nikt nie nazekal :P w piaskownicy budowalismy domki i resorakami sie smigalo, butami sie rzucalo w drabinki kto strzelii gola z hustawek , czlowiek niechcial siedziec w domu a teraz zabierz kryjanowi myszke to od kolegi pozyczy zeby w Contera grac
cztery kąty , a gdzie piąty ! .. cuż to była za zabawa :)