Czyli, w co Wy się kiedyś bawiliście, a co dzisiaj byłoby traktowane przez dzieciaki jak 8-bitowa gra komputerowa.
1) Policjanci i złodzieje - świetna zabawa zespołowa, 2 ekipy, "dobrych i złych", czyli "źli" złodzieje uciekają, chowają się po całym osiedlu przed "dobrymi" policjantami. Ganianie pieszo lub na rowerach. To było coś! :)
2) Żydek - nie mam pojęcia skąd ta nazwa, ale gra była przednia :)
3) W chowanego po zmroku, czyli frajda, gdy leżysz gdzieś w cieniu pod krzakami, a szukający przechodzi obok Ciebie i nie zauważa. Znacie to uczucie? :)
Znam jeszcze wiele zabaw, ale chciałbym też dać Wam się wykazać. Piszcie wszyscy!
Współczesna technologia zabija wyobraźnię i mięśnie dzieciaków. Konsole do gier, komputer, internet zabijają w dzieciakach pomysłowość. Dziś już nie zadają sobie pytania: W co się bawić?
księża górka ile ja sanek tam na łamałem człowiek cały mokry wracał na klatce się rozbierał i żadnych chorób nie było a teraz wygon kryjaniaka od kompa na dwór to tako ci wiązkę pośle ze strach pomyśleć lub na drugi dzień u lekarza będziesz bo dużo gorączkę ma [:-D]
...a mamusia nie pozwala wyjść na dwór, chowa dziecko w sterylnych warunkach, co 15 minut karze myć mu rączki i szoruje domestosem kibelek do białosci...a potem alergie, wady postawy, częste przeziębienia. Kiedyś człowiek przez pół dnia latał w mokrym kombinezonie, bez czapki, z gilem do pasa ale był zdrowy i szczęśliwy. Teraz dzieciaki wolą komputer, ciepełko i domową dekadencję...;)
A znacie zabawę: "Jakie krowa daje mleko?" To też był niezły hicior :)
A jeśli chodzi o refleksyjną stronę tego tematu, to fakt. Z tych dzieciaków siedzących już w najmłodszych latach przed komputerem wyrosną później, niestety, ale kalecy. Odleżyny, niedokrwienia kończyn dolnych, wyżej wspomniany niedorozwój mięśni + problemy z kręgosłupem. Na stare lata naprawdę mogą mieć poważne problemy z normalnym funkcjonowaniem. Komputer, dla każdego z Nas, to cichy zabójca, dlatego ruszajmy się ludzie! Wskrzeszajmy ducha dawnych gier i zabaw :) A może by zorganizować latem zambrowską grę rpg na świeżym powietrzu, w której braliby udział wszyscy chętni mieszkańcy miasta?
Świetny pomysł. Zebrać ludzi; poganiać po mieście; dobrze się zmęczyć i poczuć, że się żyje. Pamiętam, że kiedyś chyba takie imprezki organizowali w Zambrowie harcerze. Coś w formie podchodów chyba to było. Pamiętam jak latali po księżym lasku i szukali wskazówek.
O to sie pani zbulwersowala... Ale taka jest prawda, czasami głupoty przychodziły do głowy, bo zgraja dzieciaków spotykała sie pod blokiem i musiała sobie jakoś czas zorganizować. Było dużo pomysłow, czasami głupich, ale zazwyczaj fajnych i wciągających. Poza tym były to najlepsze rodzaje integracji jakie znam:)
Zastanawiam się, czy wypaliłoby to w całym mieście, czy nie byłoby pustych "przeszkadzaczy". Ale mocno wierzę w to, że "Ludzi dobrej woli jest więcej" :) Wymyślić scenariusz, podzielić miasto na sektory, można nawet zahaczyć o pobliskie lasy, zaprojektować plan i zadania, centrum dowodzenia, punkty zborne, stacje, teamy... Przecież przy odrobinie chęci i zaangażowania, to może wypalić! :)
Ja pamiętam, jak się bawiliśmy w dom i sklep. Brało się koc i robiło z niego taki szałas między krzakami, a w nim i dookoła rozgrywała się cała akcja :) - od rana do wieczora. Kiedyś nawet postanowiliśmy przed naszym "domem" zrobić sobie ogródek - wsadziliśmy ułamane z jakiś chaszczy gałęzie. Po kilku miesiącach okazało się, że te wsadzone w ziemię kikuty się przyjęły i do dziś rosną przed moim dawnym blokiem :) Ale wydaje mi się, że kiedyś było bezpieczniej - można było sobie tak biegać na podwórku do wieczora i nikt się nie bał, że go ktoś uprowadzi, porwie, zaczepi jakiś pijak albo grupka dresów i powie "dawaj komórkę". Cieszę się, że nie miałam dzieciństwa zniewolonego komputerem i innymi zdobyczami techniki.
ho ho trafiony temat który odświeżył mi pamięć:)pamietam zjeżdzanie na masce od duzego fiata na ksiezej gorce,ceglarz,podchody po janosiku kazdy wychodzil na dwor i szukal ciupag :)a jak przyszla ulewa to jezdzenie po kaluzach rowerem to podstawa szukanie przygod wrazen wyprawy na ruski cmentarz gdzies na jablonke dmuchanie zab hehe to byly czasy jedyna stycznosc z komputerami to atari amiga a potem juz contra od ruskich :)a co oni teraz maja jakies alergie choroby masakra :)
"strzałki" rysowało sie kredą strzałki na całym osiedlu a druga ekipa szukała tej pierwszej.. eh to były czasy, żal jest tych dzisiejszych dzieciaków, którzy tego nie mają! a i brałam udział też w podchodach organizowanych przez harcerzy, super była to zabawa latanie po całym mieście i szukanie wskazówek na cmentarzu, koszarach :)
My bawiliśmy się w : 1) głupiego jasia 2) w dwa ognie 3) guma do skakania a tam gra w dziesiątki, i jeszcze jedna była gdzie sie mówiło raz dwa trzy, raz dwa trzy nazwy nie pamiętam 4)była też taka gra rekin albo cos z tym wziązanego się stało w kwadracie i jedna osoba w środku a po zewnętrznej stronie kwadratu chodzila osoba - rekin a pozostałe miały się przemiesczać tak żeby nie wpuścić rekina na swoje miejsce. 5) w piaskownicy sie budowało zamki 6)kapsle i tory 7) w chowanego 8) w berka 9) gra piłką 10) i jazda na rowerze!
faktycznie kiedyś to były piękne czasy [:-D] a teraz .. szkoda gadać, dzieciaki mają swój świat, ale wirtualny. ja nie pamiętam kiedy ost.zdarzyło mi się zobaczyć dziewczynki grające w gumę albo klasy. ktoś wyżej pisał np o księżej górce - to była jazda [:-D] dzieciak wracał przemoczony i umęczony do domu, ale jaka radocha była [:-D] jak już będę miała dzieci to chyba nie kupię im komputera [:-P] niach niach [:-)]
Podejrzewam, że w przyszłości po prostu zaczną wychodzić gry komputerowe, w których to grach będzie można "grać w chowanego, gumę, podchody, zbijaka, itp.." Taki o to powrót do korzeni :P
...nie byłam wzorowym dzieckiem, bo w takie zresztą nie wierzę; a pamiętacie zabawę "w bębna"? bawiliśmy się w letnie wieczory do późna - to taki rodzaj "chowanego" o trochę innych regułach a jeśli czujecie sentyment do swoich zabaw z dzieciństwa - uczcie ich swoje dzieci, może zainteresują się? bo wirtualne pseudozabawy to koszmar - zero kontaktu z rówieśnikami, zero ruchu i kompletny brak wyobraźni; to dzięki naszym dawnym zabawom i brakowi pewnych zabawek, mamy umiejętność radzenia sobie w każdej sytuacji
Ajj było tych zabaw, ja pamiętam chowanego oczywiście po piwnicach w całym bloku, cztery kąty, a gdzie piąty, pamiętam że było coś z 12 patykami, grało się w piłkę, w sklepy, lodziarnie w piaskownicy, bawiło się na trzepaku. Nie było czasu na przyjście do domu zjeść, mama musiała wynieść kanapkę na dwór. A wieczorem rodzice niemal siłą musieli ściągać swoje pociechy do domu. No i niezapomniane noce w namicie pod blokiem. Między drzewami, a placem zabaw było istne obozowisko. Rodzice się nie martwili, nie były to takie czasy, jakie są teraz. Który rodzic pozwolił by dziecku w tych czasach rozłożyć namiot i spać pod blokiem..
Ha! Czyli nie tylko ja byłem takim dziwakiem, co zarywał długie wieczory w poszukiwaniu części helikoptera. Prosta to była rozgrywka, ale jak to wciągało!! ...a plakat też miałem - nad łóżkiem wisiał! ;)
pamiętacie grę scyzorykiem "w trzy ciapki"? grałam nawet z chłopakami i miałam niezłe osiagnięcia[:-D] najpierw były 3 ciapki, potem po kolei paluszki, matka, ojciec, zegarek, łokietek, ramię, szyja, broda, nos, główka i chyba na końcu pstryczek ? za każdym razem scyzoryk musiał wbić się w piasek jak nie to skucha i grał kolejny gracz
Ale hardcorowy temat;) niektórzu tu są profesorami, jak ta panna wyżej. ja to lubiłem w chowanego na wieżowcach, można było się ukryc w piniwcy, albo wejść do klatki i wyjść drugą klatką za pomocą magicznego piętra na samej górzej, albo górka... pamiętn górka, w której miejscie jakiś blok postawili, i tak stoi teraz. hehe. ale tamte czasy już nie wrócą, a kompoyter wcale nie jest zły. przecież w komputerze możesz znaleźć wszystko. teraz jest lepiej... wcześniej tego nie było. w domu było nudno. a teraz możesz pograć w pesa trójkę, albo cokolwiek... mamy dostęp do wiedzy, drzwi są otwarte. a to co wy mówicie to tylko wspomnienia.
Ja najbardziej wspominam podchody......po osiedlach. Super sprawa:) byla i butelka i bawilo sie w chowanego po piwnicach, gralo w gume i..........graliscie w kapsle lub "w noza" ? ----scyzorykiem rzucalo sie w piasek i odrysowywalo sie zajete pole....jakos tak, nawet ciezko mi przypomniec:) rewelka!!!!!
Właśnie znalazłam w piwnicy karton z moimi starymi zabawkami - m.in. plastikową rybę na kółkach z wielkimi oczami i kalejdoskop - jeszcze działa! Normalnie łza w oku się kręci [:-)]
dzisiaj to już nie to samo :) nasza-klasa stała się nieodłącznym elementem życia, telefon u dziecka w I klasie sp to standard. Rodzic woli posadzić dziecko na cały dzień do kompa, bo "dziecko siedzi w domu bezpieczne, siedzi cicho więc ja mam spokój. a nie łazi po podwórku i czyni głupoty". A dzieciom to pasuje. To już nie te dzieci co kiedyś. I jak to szybko się zmieniło, w przeciągu 5-10 lat zaszła taka duża zmiana. I latem osiedle jest puste... a kilka lat wcześniej dzieci było tam na podwórku więcej niż mleczy na trawniku[:-D]
Zabawa w piaskownicy w skarby. Bylismy podzieleni na dwie gruby i trzeba bylo zabrac sobie jak najwięcej kamieni. Puszczalo sie zapałki wzdłuz chodnika i ulicy gdy spadł deszcz i trzeba bylo uwazac aby nie wpadła zapałka z prądem do studzienki[:-)] Chodziło sie po szkolnej siatce (ogrodzeniu), kto spadł szedł na koniec. Strzelało sie z puszki (karbit i woda) jak i chodziło sie na dzidki na tory, na złom przedłuzając dzidke plastikowymi cewkami.
Zabawa w piaskownicy w skarby. Bylismy podzieleni na dwie gruby i trzeba bylo zabrac sobie jak najwięcej kamieni. Puszczalo sie zapałki wzdłuz chodnika i ulicy gdy spadł deszcz i trzeba bylo uwazac aby nie wpadła zapałka z prądem do studzienki Chodziło sie po szkolnej siatce (ogrodzeniu), kto spadł szedł na koniec. Strzelało sie z puszki (karbit i woda) jak i chodziło sie na dzidki na tory, na złom przedłuzając dzidke plastikowymi cewkami.
oj Kolego podejrzewam że pochodzisz z grunwaldzkiej bo tylko tam się w to bawilismy... Siatka dookoła sp 3 to było wyzwanie szczególne, przede wszystkim machające siatki wzdloz ulicy magazynowej
Czyli, w co Wy się kiedyś bawiliście, a co dzisiaj byłoby traktowane przez dzieciaki jak 8-bitowa gra komputerowa.
1) Policjanci i złodzieje - świetna zabawa zespołowa, 2 ekipy, "dobrych i złych", czyli "źli" złodzieje uciekają, chowają się po całym osiedlu przed "dobrymi" policjantami. Ganianie pieszo lub na rowerach. To było coś! :)
2) Żydek - nie mam pojęcia skąd ta nazwa, ale gra była przednia :)
3) W chowanego po zmroku, czyli frajda, gdy leżysz gdzieś w cieniu pod krzakami, a szukający przechodzi obok Ciebie i nie zauważa. Znacie to uczucie? :)
Znam jeszcze wiele zabaw, ale chciałbym też dać Wam się wykazać. Piszcie wszyscy!
W ceglarza, podchody w klasy się grało w kapsle w piaskownicy to były czasy nie to co teraz.
W puszkę:) dziewczyny wiedzą o co chodzi, no i oczywiście w gumę, zbijaka, dwa ognie... oj działo się, a teraz szkoda gadać.
teraz gdyby zaproponować którąś z gier to nie wiedziały by dzieciaki co to
no kiedys było inaczej, a nie bawiliscie sie w zucanie kamieniami w kosciół jechowych ??[:-D]
Współczesna technologia zabija wyobraźnię i mięśnie dzieciaków. Konsole do gier, komputer, internet zabijają w dzieciakach pomysłowość. Dziś już nie zadają sobie pytania: W co się bawić?
księża górka ile ja sanek tam na łamałem człowiek cały mokry wracał na klatce się rozbierał i żadnych chorób nie było a teraz wygon kryjaniaka od kompa na dwór to tako ci wiązkę pośle ze strach pomyśleć lub na drugi dzień u lekarza będziesz bo dużo gorączkę ma [:-D]
...a mamusia nie pozwala wyjść na dwór, chowa dziecko w sterylnych warunkach, co 15 minut karze myć mu rączki i szoruje domestosem kibelek do białosci...a potem alergie, wady postawy, częste przeziębienia.
Kiedyś człowiek przez pół dnia latał w mokrym kombinezonie, bez czapki, z gilem do pasa ale był zdrowy i szczęśliwy.
Teraz dzieciaki wolą komputer, ciepełko i domową dekadencję...;)
A znacie zabawę: "Jakie krowa daje mleko?" To też był niezły hicior :)
A jeśli chodzi o refleksyjną stronę tego tematu, to fakt. Z tych dzieciaków siedzących już w najmłodszych latach przed komputerem wyrosną później, niestety, ale kalecy. Odleżyny, niedokrwienia kończyn dolnych, wyżej wspomniany niedorozwój mięśni + problemy z kręgosłupem. Na stare lata naprawdę mogą mieć poważne problemy z normalnym funkcjonowaniem. Komputer, dla każdego z Nas, to cichy zabójca, dlatego ruszajmy się ludzie!
Wskrzeszajmy ducha dawnych gier i zabaw :)
A może by zorganizować latem zambrowską grę rpg na świeżym powietrzu, w której braliby udział wszyscy chętni mieszkańcy miasta?
a nie bawiłeś się w szukanie mózgu? chyba nie znalazłeś...
Świetny pomysł. Zebrać ludzi; poganiać po mieście; dobrze się zmęczyć i poczuć, że się żyje.
Pamiętam, że kiedyś chyba takie imprezki organizowali w Zambrowie harcerze. Coś w formie podchodów chyba to było. Pamiętam jak latali po księżym lasku i szukali wskazówek.
pomidor,
głuchy telefon...
O to sie pani zbulwersowala... Ale taka jest prawda, czasami głupoty przychodziły do głowy, bo zgraja dzieciaków spotykała sie pod blokiem i musiała sobie jakoś czas zorganizować. Było dużo pomysłow, czasami głupich, ale zazwyczaj fajnych i wciągających. Poza tym były to najlepsze rodzaje integracji jakie znam:)
Zastanawiam się, czy wypaliłoby to w całym mieście, czy nie byłoby pustych "przeszkadzaczy".
Ale mocno wierzę w to, że "Ludzi dobrej woli jest więcej" :)
Wymyślić scenariusz, podzielić miasto na sektory, można nawet zahaczyć o pobliskie lasy, zaprojektować plan i zadania, centrum dowodzenia, punkty zborne, stacje, teamy...
Przecież przy odrobinie chęci i zaangażowania, to może wypalić! :)
Wiesz co - nie znam się na organizacji takiej imprezy, ale jak coś, to ile będę mógł, to pomogę. Ja i moja kobieta chętnie się przyłączymy.
Ja pamiętam, jak się bawiliśmy w dom i sklep. Brało się koc i robiło z niego taki szałas między krzakami, a w nim i dookoła rozgrywała się cała akcja :) - od rana do wieczora. Kiedyś nawet postanowiliśmy przed naszym "domem" zrobić sobie ogródek - wsadziliśmy ułamane z jakiś chaszczy gałęzie. Po kilku miesiącach okazało się, że te wsadzone w ziemię kikuty się przyjęły i do dziś rosną przed moim dawnym blokiem :)
Ale wydaje mi się, że kiedyś było bezpieczniej - można było sobie tak biegać na podwórku do wieczora i nikt się nie bał, że go ktoś uprowadzi, porwie, zaczepi jakiś pijak albo grupka dresów i powie "dawaj komórkę".
Cieszę się, że nie miałam dzieciństwa zniewolonego komputerem i innymi zdobyczami techniki.
ho ho trafiony temat który odświeżył mi pamięć:)pamietam zjeżdzanie na masce od duzego fiata na ksiezej gorce,ceglarz,podchody po janosiku kazdy wychodzil na dwor i szukal ciupag :)a jak przyszla ulewa to jezdzenie po kaluzach rowerem to podstawa szukanie przygod wrazen wyprawy na ruski cmentarz gdzies na jablonke dmuchanie zab hehe to byly czasy jedyna stycznosc z komputerami to atari amiga a potem juz contra od ruskich :)a co oni teraz maja jakies alergie choroby masakra :)
"strzałki" rysowało sie kredą strzałki na całym osiedlu a druga ekipa szukała tej pierwszej.. eh to były czasy, żal jest tych dzisiejszych dzieciaków, którzy tego nie mają! a i brałam udział też w podchodach organizowanych przez harcerzy, super była to zabawa latanie po całym mieście i szukanie wskazówek na cmentarzu, koszarach :)
My bawiliśmy się w :
1) głupiego jasia
2) w dwa ognie
3) guma do skakania a tam gra w dziesiątki, i jeszcze jedna była gdzie sie mówiło raz dwa trzy, raz dwa trzy nazwy nie pamiętam
4)była też taka gra rekin albo cos z tym wziązanego się stało w kwadracie i jedna osoba w środku a po zewnętrznej stronie kwadratu chodzila osoba - rekin a pozostałe miały się przemiesczać tak żeby nie wpuścić rekina na swoje miejsce.
5) w piaskownicy sie budowało zamki
6)kapsle i tory
7) w chowanego
8) w berka
9) gra piłką
10) i jazda na rowerze!
oj widze ze ,,pani"" była wzorowym dzieckiem.., no i teraz jej dzieci maja przychlapane..[:-D]
faktycznie kiedyś to były piękne czasy [:-D] a teraz .. szkoda gadać, dzieciaki mają swój świat, ale wirtualny. ja nie pamiętam kiedy ost.zdarzyło mi się zobaczyć dziewczynki grające w gumę albo klasy.
ktoś wyżej pisał np o księżej górce - to była jazda [:-D] dzieciak wracał przemoczony i umęczony do domu, ale jaka radocha była [:-D]
jak już będę miała dzieci to chyba nie kupię im komputera [:-P] niach niach [:-)]
Ech co z Ciebie za matka?! Własnemu dziecku kompa nie kupić!! To przynajmniej ze dwa iPhone"y mu spraw... z dobrym WiFi. [:-P]
nic nie będzie ! [:-P] wystarczy księża górka i zabawa w podchody [:-D] hehe [:-D]
Podejrzewam, że w przyszłości po prostu zaczną wychodzić gry komputerowe, w których to grach będzie można "grać w chowanego, gumę, podchody, zbijaka, itp.." Taki o to powrót do korzeni :P
A wracając do zabaw, to był jeszcze oczywiście palant, czyli podwórkowy baseball, no i bierki :)
a ja pamiętam jeszcze grę planszową "eurobiznes" [:-D] i oczywiście "zabawa w sklep" była super !
A grał ktoś kiedyś w planszową grę o nazwie "Komandosi"? Ileż ja ongiś godzin na te cholerstwo straciłem. :)
w butelke haha
W karne,w pająka ;-) w żydka w króla:)
:)ba!! Nawet plakat do tej gry był dołączony. Długie ,zimowe wieczory spedzone na zbieraniu czesci helikoptera . No i ta waluta - Ertroby :)
...nie byłam wzorowym dzieckiem, bo w takie zresztą nie wierzę;
a pamiętacie zabawę "w bębna"? bawiliśmy się w letnie wieczory do późna - to taki rodzaj "chowanego" o trochę innych regułach
a jeśli czujecie sentyment do swoich zabaw z dzieciństwa - uczcie ich swoje dzieci, może zainteresują się?
bo wirtualne pseudozabawy to koszmar - zero kontaktu z rówieśnikami, zero ruchu i kompletny brak wyobraźni; to dzięki naszym dawnym zabawom i brakowi pewnych zabawek, mamy umiejętność radzenia sobie w każdej sytuacji
była jeszcze taka gra planszowa Waterloo,to dopiero był pożeracz czasu:)
To kiedy idziemy na sanki? Albo ulepić bałwana?;P ;)
a grał moze ktoś pięniedzmi od pasa albo przy parapecie, gra w statki scyzorykiem w chowanego po piwnicach,w slepaka na trzepaku,wisielec
Ajj było tych zabaw, ja pamiętam chowanego oczywiście po piwnicach w całym bloku, cztery kąty, a gdzie piąty, pamiętam że było coś z 12 patykami, grało się w piłkę, w sklepy, lodziarnie w piaskownicy, bawiło się na trzepaku. Nie było czasu na przyjście do domu zjeść, mama musiała wynieść kanapkę na dwór. A wieczorem rodzice niemal siłą musieli ściągać swoje pociechy do domu. No i niezapomniane noce w namicie pod blokiem. Między drzewami, a placem zabaw było istne obozowisko. Rodzice się nie martwili, nie były to takie czasy, jakie są teraz. Który rodzic pozwolił by dziecku w tych czasach rozłożyć namiot i spać pod blokiem..
Ha! Czyli nie tylko ja byłem takim dziwakiem, co zarywał długie wieczory w poszukiwaniu części helikoptera. Prosta to była rozgrywka, ale jak to wciągało!!
...a plakat też miałem - nad łóżkiem wisiał! ;)
pamiętacie grę scyzorykiem "w trzy ciapki"? grałam nawet z chłopakami i miałam niezłe osiagnięcia[:-D]
najpierw były 3 ciapki, potem po kolei paluszki, matka, ojciec, zegarek, łokietek, ramię, szyja, broda, nos, główka i chyba na końcu pstryczek ? za każdym razem scyzoryk musiał wbić się w piasek
jak nie to skucha i grał kolejny gracz
Ale hardcorowy temat;) niektórzu tu są profesorami, jak ta panna wyżej. ja to lubiłem w chowanego na wieżowcach, można było się ukryc w piniwcy, albo wejść do klatki i wyjść drugą klatką za pomocą magicznego piętra na samej górzej, albo górka... pamiętn górka, w której miejscie jakiś blok postawili, i tak stoi teraz. hehe. ale tamte czasy już nie wrócą, a kompoyter wcale nie jest zły. przecież w komputerze możesz znaleźć wszystko. teraz jest lepiej... wcześniej tego nie było. w domu było nudno. a teraz możesz pograć w pesa trójkę, albo cokolwiek... mamy dostęp do wiedzy, drzwi są otwarte. a to co wy mówicie to tylko wspomnienia.
a może pochwalimy się swoimi zabawkami? ja miałem bandę he-mana i jego wroga, szkieletora - hehe
Tiki - tiki! :P
Tiki - tiki! :P
Proca! Kamieniami lub kasztanami w śmietnik i w garaże się strzelało ... i w inne miejsca i obiekty też [:-P]
hehe dobryy tematt ! :D:D
Ja pamiętam jeszcze taką zabawę co sie nazywala "hali hali dom sie pali" xD to też było mocne :P
granie w gry planszowe takie jak Eurobiznes, Monpol, Magiczny miecz... to były pochłaniacze czasuu :D
fajnie było wyjść z kolegamii i pograć gdzieś "w gałe" choćby za kosciołem ;))
albo w ślepaka na piaskownicy ;)
uhh to były czasyy :D:D trzebaa sie jeszcze tak poganiać kiedyś xD
Ja najbardziej wspominam podchody......po osiedlach. Super sprawa:) byla i butelka i bawilo sie w chowanego po piwnicach, gralo w gume i..........graliscie w kapsle lub "w noza" ? ----scyzorykiem rzucalo sie w piasek i odrysowywalo sie zajete pole....jakos tak, nawet ciezko mi przypomniec:) rewelka!!!!!
masz rację, niektórzy powinni sie poganiać, zamiast stać pod blokiem i pilnować klatek [:-D]
Właśnie znalazłam w piwnicy karton z moimi starymi zabawkami - m.in. plastikową rybę na kółkach z wielkimi oczami i kalejdoskop - jeszcze działa! Normalnie łza w oku się kręci [:-)]
dzisiaj to już nie to samo :) nasza-klasa stała się nieodłącznym elementem życia, telefon u dziecka w I klasie sp to standard. Rodzic woli posadzić dziecko na cały dzień do kompa, bo "dziecko siedzi w domu bezpieczne, siedzi cicho więc ja mam spokój. a nie łazi po podwórku i czyni głupoty". A dzieciom to pasuje. To już nie te dzieci co kiedyś. I jak to szybko się zmieniło, w przeciągu 5-10 lat zaszła taka duża zmiana. I latem osiedle jest puste... a kilka lat wcześniej dzieci było tam na podwórku więcej niż mleczy na trawniku[:-D]
Zabawa w piaskownicy w skarby. Bylismy podzieleni na dwie gruby i trzeba bylo zabrac sobie jak najwięcej kamieni. Puszczalo sie zapałki wzdłuz chodnika i ulicy gdy spadł deszcz i trzeba bylo uwazac aby nie wpadła zapałka z prądem do studzienki[:-)] Chodziło sie po szkolnej siatce (ogrodzeniu), kto spadł szedł na koniec. Strzelało sie z puszki (karbit i woda) jak i chodziło sie na dzidki na tory, na złom przedłuzając dzidke plastikowymi cewkami.
Ja pamiętam jeszcze:
1. w państwa patykiem na piasku
2. w skarby (kamienie)
3. Gąski, gąski do domu ... (kto dokończy?)
Zabawa w piaskownicy w skarby. Bylismy podzieleni na dwie gruby i trzeba bylo zabrac sobie jak najwięcej kamieni. Puszczalo sie zapałki wzdłuz chodnika i ulicy gdy spadł deszcz i trzeba bylo uwazac aby nie wpadła zapałka z prądem do studzienki Chodziło sie po szkolnej siatce (ogrodzeniu), kto spadł szedł na koniec. Strzelało sie z puszki (karbit i woda) jak i chodziło sie na dzidki na tory, na złom przedłuzając dzidke plastikowymi cewkami.
oj Kolego podejrzewam że pochodzisz z grunwaldzkiej bo tylko tam się w to bawilismy... Siatka dookoła sp 3 to było wyzwanie szczególne, przede wszystkim machające siatki wzdloz ulicy magazynowej