Reklama

Zapach mojego domu - O Jankielu Manesie

27/11/2006 00:00
Dziś publikujemy dziesiątą część zbioru opowiadań „Zapach mojego domu” autorstwa Janusza Kuleszy.

O Jankielu Manesie

Kiedy Lucjan Kulesza robi porządki w swoim sekretarzyku, zawsze trafia na małe zawiniątko, zawierające zdeformowany przez pożogę wojenną kryształowy kieliszek. Do dziś nie potrafi przetłumaczyć dziwnego napisu w języku hebrajskim, jaki na nim widnieje. Za to zawsze ożywa w jego pamięci właściciel owego kieliszka, Żyd Jankiel Manes. Średniego wzrostu, nie nosił ani pejsów, ani jarmułki, przestrzegał szabasu i gorliwie uczęszczał do synagogi. Niby Żyd, ale nikt by go za niego nie wziął. Tak go sobie zapamiętał. Mieszkał w domu jego ojca, Edwarda, przy ulicy Legionowej 25, gdzie wynajmował mieszkanie, z żoną Chają, która mu urodziła trójkę dzieci. Dwóch synów, Jankiela i Benjamina oraz córkę Esterkę. Chaja była to typowa Żydówka, wiecznie zaganiana i utrudzona wychowaniem dzieci. Dobrze pamiętał jej rozpacz, gdy syn Benjamin zginął w wypadku samochodowym. Wybiegł podczas zabawy zza kiosku wprost pod koła rozpędzonej sowieckiej ciężarówki. Jankiel Manes miał na placu Narutowicza budkę, gdzie skupował kaczki, gęsi, następnie je tuczył i woził do Warszawy, gdzie sprzedawał. Z tego żył i to nieźle. Kiedy Niemcy weszli do Zambrowa, rodzina Manesów trafiła do getta, gdzie pod osłoną nocy kilkuletni Lucjan nosił im mąkę, chleb i kartofle, za konia, którego zostawili. Późnej trafili do Treblinki, gdzie zostali zgładzeni.

Ten kieliszek sprawia, że zawsze powraca obraz, którego Lucjan Kulesza nie zapomni do końca życia. Jesień 1942 roku i kolumny pędzonych ulicą Legionową Żydów z kierunku Łomży. Starzy, młodzi, matki z dziećmi jeszcze przy piersi, co starsze kurczowo trzymane za rękę. Obok nich furmanki z tobołkami i uzbrojeni Niemcy ponaglający tych, co słabli w drodze. Oni wszyscy zostali zgładzeni w Treblince. Tamte czasy minęły, pozostał kieliszek małe “toto” ale przywołuje tyle wspomnień z dzieciństwa.


W przyszłym tygodniu – c.d. tomiku – „O Tadeuszu Horochu.”. Zapraszamy.

Polecamy również artykuły:
Zapach mojego domu – O Henryku Chęcińskim z dn. 20.11.2006 r.
Zapach mojego domu – Krajobraz po zamachu z dn. 13.11.2006 r.
Zapach mojego domu – Kara z dn. 06.11.2006 r.
Zapach mojego domu – Kaplica na cmentarzu z dn. 30.10.2006 r.
Zapach mojego domu – Ambasada z dn. 23.10.2006 r.
Zapach mojego domu – O dzikiej świni w Zambrowie z dn. 16.10.2006 r.
Zapach mojego domu – Legenda o Pysznym Janku z dn. 09.10.2006 r.
Zapach mojego domu – O tym, jak powstała nazwa Czerwony Bór z dn. 02.10.2006 r.
Zapach mojego domu – O tym jak powstało Miasto Zambrów z dn. 25.09.2006 r.
Nowe tomiki Janusza Kuleszy i wernisaż wystawy fotograficznej Zambrów Czasy PRL-u z dn. 11.09.2006 r.
Most do przeszłości – powrót do przyszłości z dn. 17.10.2005 r.

”Most do przeszłości”:
Kiedy umiera człowiek, ginie biblioteka
Epizod
O wieżach z kościoła pod wezwaniem Świętej Trójcy
Ślub Raisy Jabłonki
W letni poranek
Włoski ślad w Zambrowie
Wacław von Horoch
August Kaüfman
Kino "Modern"
Kino "Słońce"
Gordon
Na zambrowskim rynku
Z historii 71 Pułku Piechoty
Spółdzielnia Mleczarska „Zambrowianka” w Zambrowie

Most do przeszłości – promocja zbioru opowiadań z dn. 02.06.2005 r.

Aplikacja zambrow.org

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Zambrow.org




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do