Reklama

Wagadugu 2012: Ernest i Marek w Mauretanii

01/11/2012 00:00
Dwaj motocykliści, którzy wyruszyli z Zambrowa, tym razem pozdrawiają czytelników z Mauretanii.

Podróż życia trwa. Dzień dwunasty. Ernest Jóźwik z Zambrowa ze swoim kolegą Markiem, są już w Mauretanii. Dziś rano Ernest znalazł łącze internetowe i chwilę czasu aby podzielić się z nami wrażeniami z przejazdu przez Saharę Zachodnią.

„Sahara Zachodnia to kraina wciśnięta między Atlantyk, a bezgraniczną niemal, ciągnącą się setkami kilometrów w głąb lądu hamadę. Gdzieś między to wciśnięto jeszcze dodatkowo wąską nitkę drogi, kilkadziesiąt większych wiosek, kilkanaście miast i miasteczek, i tysiące pojedynczych zabudowań. Takie wioseczki zazwyczaj rozpoczynają się i kończą rozpoczętymi budowami nowych domów. Zdaje się jednak, że ich budowę przerwano już ładnych parę lat temu i teraz niszczeje to tylko. Centrum składa się z kilku budynków administracji publicznej – widać to po dumnie powiewającej fladze Maroka na każdym z nich, po długich masztach anten łączności, ale przede wszystkim po tym jako mocno odróżniają się od reszty zabudowań danej miejscowości. Zadbane, z wysokim murem zza którego ledwie daje się dostrzec bogactwo roślinności, dekoracji fasady, czy mnogość anten satelitarnych wycelowanych, nie tak jak u nas mniej więcej na zachód, a wprost w niebo, praktycznie centralnie do góry. Bramy pozamykane, dumnie wiszące szyldy w języku arabskim strzegą tajemnic przed niepożądanym zapewne zachodnim turystą. Szaremu przybyszowi z dalekich stron pozostaje się tylko domyślać co w jednym z tych, z reguły 4-6 budynków się mieści. Oprócz wspomnianych zabudowań często można natrafić na działającą jeszcze (te są w zdecydowanej większości pozbawione jakiejkolwiek infrastruktury znanej nam z naszych stacji) lub taką już niedziałającą stację benzynową.

Reszta to bardzo biedne, popadające w ruinę zabudowania miejscowej ludności. W samym centrum znajduje się świątynia. Na próżno szukać tu szkoły, sklepu - co dziwne bo do kolejnych zabudowań są dziesiątki kilometrów. Przynajmniej nie widać tego z drogi. Za to widać mieszkańców przy drodze, czasem pojedyncze osoby, czasem w 2-3 osobowych grupkach, za pewne wyjeżdżają do dużych miast w celach zarobkowych, bo cóż można robić w takie 100 czy 200 osobowej wiosce gdzie każdy czeka lepszego jutra? Ziemia nieurodzajna, pozostaje tylko rybołówstwo....ale z klifu wysokości 50m raczej można to nazwać wędkarstwem. Często zresztą, gdzieś na horyzoncie daje się zauważyć sylwetki przykucniętych osób czekających aż ryba chwyci. Za pewne kilka osób znalazło też zatrudnienie w tych ekskluzywnych budynkach, ekskluzywnych nie tylko na te, saharyjskie warunki, na nasze także.

Kobiety, jak to w krajach arabskich przyjęto, zajmują się dziećmi, mężem, domem. Nie widać ich na ulicach wsi, w miasteczkach już częściej, a w dużych miastach widać nawet takie wyzwolone, ubrane w stylu europejskim i tak właśnie się zachowujące. Reszta, głównie mężczyźni, czeka spokojnie lepszego jutra wygrzewając się w słonku (to zjawisko akurat widać doskonale), część z torbami czeka przy drodze na transport zatrzymując przejeżdżające auta. Autobusy widujemy tu średnio raz na dwa dni ale być może przejeżdżają właśnie wtedy gdy tankujemy, wtedy nasza uwaga jest skupiona na czymś innym i być może uda się takim pojazdom przejechać niepostrzeżenie.

Ludzie bardzo serdeczni – pozdrawiają, machają. Kiedy się zatrzymujemy próbują nawiązać konwersację, niestety kiepsko u nas z francuskim, choć podejrzewam, że u większości z nich również.

Sahara – niby pustynia, a jednak żyje. Mnóstwo robaczków, roślinności pustynnej. Płaskie tereny przeplatają się z górami wysokimi na 100-200m, czasem widać jakieś pojedyncze hałdy piasku zwane przez miejscowych djunami, a przez nas po prostu wydmami. I ten niesamowity widok Adriatyku, który co kilka kilometrów to pojawi się nam po prawej stronie, to zanika by znów za kilka minut ciągnąć się przez kilkanaście kilometrów umilając nam jazdę.

Co jakiś czas, zupełnie na pustkowiu, jednak przy głównej drodze lądowiska dla helikopterów i to nie dla jednego czy dwóch, od razu na 3-4 maszyny. W podobnych odległościach jakieś bazy wojskowe, budynki ze stacjami radiolokacyjnymi, maszty anten, satelity. I to wszystko pośrodku niczego i nie wiadomo praktycznie po co. Bez linii energetycznych, za to uzbrojone w potężną ilość baterii słonecznych i za pewne w generatory prądu.

Wokół wysypiska śmieci, krzątające się bezdomne psy rozszarpujące padlinę, pewnie innego psa, który wpadł nocą pod koła pędzącej ciężarówki. A tych jest tu całe mnóstwo. Wiozą towary tuż za pobliską granicę, pobliską w znaczeniu przestrzeni saharyjskiej bo do granicy czasem nawet 500-900 km.

Skręcamy w prawo, na półwysep na końcu którego znajduje się stolica Sahary Zachodniej – Dakhla [od red. stąd ostatnio, we wtorek kontaktował się z nami Ernest]. Dojazd wspaniały. Jest wszystko. Piękna zatoka pełna flamingów, mew i innego rodzaju ptactwa. Liczne campingi zapraszają tu serferów – wiejący to praktycznie cały czas wiatr napędza turystów. Tu żyję się znacznie lepiej. Mnogość sklepów, hoteli, stacji benzynowych, biur podróży zapewniających wszystko co potrzeba, od przewodnika pieszego po wycieczkę quadem. Mnóstwo wypraw kamperowych czy autami 4x4. Motocykli brak. A to wszystko otulone krajobrazem iście pustynnym, tu już nie ma kamieni, głazów – tylko woda i piach – aż po horyzont.

Na dzisiejszy nocleg po raz kolejny wybieramy nasze namioty, zjeżdżamy po prostu z drogi, oczywiście nie w dzicz by ustrzec się „złapania na minę”, których podobno jest tu pełno. Zjeżdżamy więc bezpiecznie, drogą którą widać, że jeżdżą jakieś samochody i rozbijamy nasz obóz w iście pustynnych warunkach.

W nocy, około 3.00 budzi mnie przypływ. Znajdujący się po drugiej stronie drogi, jakieś 70-100 m od nas ocean budzi mnie swoją siłą. Wychodzę na zewnątrz namiotu, ciepły wiatr otula mnie swym ciepłem. Dreszczyk przeszywa me ciało, po chwili słyszę już tylko uderzenia fal. Woda uderza z taką siłą o skały, że zdaje mi się, że powstająca z tego bryza za moment zrosi moja twarz. Zamykam oczy i czekam. Niestety... jestem chyba za daleko. Potęga!

Podnoszę wzrok do góry, jest ciemna noc, coś na kształt tej u nas przed burzą. Miliony gwiazd na niebie, szerokim niebie, nie tak jak to nasze, tu nieograniczone niczym, lasami, budynkami daje wrażenie jak by było większe. Daje poczucie wolności, przygody. Niesamowite przeżycie.

Rano, niewyspani ale szczęśliwi ruszamy dalej, ku granicy mauretańskiej, tam czeka na nas pierwszy off-roadowy odcinek długości ok. 4 km - pas ziemi niczyjej rozgraniczający te dwa państwa, a na nim brak jakichkolwiek dróg, tylko piach jak okiem sięgnąć - piach i skała.”

Tak Ernest opisał część trasy, jaką pokonali w pierwszych dniach tego tygodnia. Kolejną relację obiecał przesłać za 3-4 dni. Czekamy i życzymy powodzenia.

Postęp ekspedycji można podglądać 24h/dobę na mapach google, odświeżanych co kilka minut (http://share.findmespot.com/shared/faces/viewspots.jsp?glId=0TCiWSidXhPY0gIkzqPbgDO2EGEuvkWBG).

Przybliżony plan podróży:

Wyświetl większą mapę

Wyprawa nie mogłaby się odbyć, gdyby nie pomoc sponsorów:




Polecamy:
:: Wagadugu 2012: pozdrowienia z Sahary Zachodniej
:: Wagadugu 2012: Przed nimi „już tylko” Afryka
:: Wagadugu 2012. Pozdrowienia z Francji. Plan zagrożony...
:: Motocyklem do Afryki
:: Wyprawa Wagadugu_2012, czyli co w trawie piszczy
:: Pływalnia „Delfin” ma już 10 lat. Skorzystaj w weekend z tańszego pobytu i darmowych porad instruktorów [audio]
:: Wspinaczka ma szansę zaistnieć w Zambrowie
:: W Zambrowie prowadzone będą kursy wspinaczkowe dla mieszkańców i nauczycieli
:: Ruszyła „sprzedaż” pocztówek z Wagadugu 2012
:: Studniówka Wagadugu 2012
:: Samochód Google Street View w Zambrowie
:: Rowerzyści wrócili z pielgrzymki do Przemyśla [foto]
:: Z Zambrowa do Afryki na motocyklach, czyli 200% przygody

Aplikacja zambrow.org

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Zambrow.org




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do