Reklama

Wagadugu 2012: Ernest zostaje w Afryce sam. Marek już wraca do Polski

13/11/2012 00:00
Ernest z Zambrowa w Afryce został sam. Marek postanowił wcześniej wrócić do kraju. Ekspedycja życia traw jednak dalej. Przyglądamy się więc podróży Ernesta i trzymamy kciuki za pomyślność.

Ernest Jóźwik z Zambrowa wraz ze swoim kolegą Markiem, którzy w niedzielę 21 października wyruszyli z Polski na dwóch motocyklach do Afryki, po 18 dniach podróży i przejechaniu razem około 9000 km, będąc w Mali, ok 300 km za Bamako rozdzielili się!

Powód - sprawy osobiste, tęsknota za rodziną. To wszystko odbiera Markowi przyjemność z podróżowania. Dlatego jeden z motocyklistów podjął decyzję o powrocie. Jak powiedział nam Ernest, Marek walczył z nią już kilka dni.

Co dalej? Pytamy Ernesta? Bez wahania odpowiada nam - „Dalej jadę sam”.

Obecnie Marek jest już w Burkina Faso – państwie docelowym swojej wyprawy. W niedzielę przekroczył granicę Mali. Wczoraj znalazł łącze internetowe i przesłał czytelnikom Portalu Zambrow.org swoje wrażenia z przejazdu przez Mali.

„Mali... jedna granica, 2 szlabany, kilka kontroli a tak diametralne zmiany.

Pojawiają się płatne drogi, na szczęście nie dla motocykli. Zmienia się dość szybko temperatura spadając z 42*C do ok 37*C. Niby tylko 5*C a jak bardzo odczuwamy to my i ludzie mieszkający w tym kraju. My oddychamy z ulgą, oni zaś dostają od losu ziemię, na której w końcu coś rośnie. Pierwsze kilometry jedziemy w nocy, stąd tylko to czuję – zapach trawy, tej świeżej, zielonej, czuć też siano – czyli wysuszoną trawę. Pojawiają się duże stada krów, znikają wielbłądy, a w ich miejsce pojawiają się nieliczne konie.

W dzień zaczynam obserwować pierwsze prace polowe, co prawda jeszcze nie te maszynowe, a przy pomocy maczety, sierpa i innych podobnych ręcznych narzędzi. To samo mielenie zboża, odsiewanie ziarna od plew – wszystko za pomocą metod znanych sprzed kilku setek lat. Wspaniałe – człowiek czuje się, jak by przeniósł się w inne czasy, jeszcze tylko gdyby zamiast motocyklem podróżował wielbłądem.

Dróg zdecydowanie więcej niż w Mauretanii, za to nie widać samochodów. Jeśli już coś jedzie to albo ciężarówki, albo liczne tu chińskie motorowery i motocykle. Te pierwsze nie podlegają rejestracji, te drugie już tak - wymagają również jazdy w kasku, czego nie wszyscy przestrzegają.

Droga jak pisałem jest płatna, tak jak u nas autostrady, wzdłuż niej często długimi odcinkami poprowadzone są drogi szutrowe dla lokalnego ruchu. Tamtędy wypędza się bydło na pastwiska, transportuje się osłami, rowerami itp. środkami transportu plony do miasteczek gdzie odbywają się codzienne targowiska.

Są też miasta takie jak Djenne gdzie oprócz zwykłego targu, odbywa się również targ z prawdziwego zdarzenia – tu akurat poniedziałkowy. Ściągają wtedy do miasta handlarze z całego niemal Mali i plac targowy, który na co dzień zapełniony jest w około 10-20%, wypełnia się wtedy po brzegi i trwa niemal cały dzień. Niemal bo trwa do zachodu słońca, ale (jak większość tego typu przedsięwzięć w Afryce) zaczyna się około południa, czyli tak, by każdy mieszkaniec miał możliwość dotarcia tu ze swoją ofertą. Transport często odbywa się po prostu na piechotę, a towary przenosi się na głowie.

Kraj podobny troszeczkę do tych europejskich – krajobrazowo. Bywają duże, zielone równiny, potężne rzeki i to tyle podobieństw. Reszta jest typowo afrykańska. Nawet krowy wyglądają inaczej. Rzeki są – mostów brak. Często zamiast nich na bocznych drogach są zaniżenia, wtedy taką rzekę, która jest oczywiście tylko okresowa, trzeba pokonywać zamaczając koła lub czasem coś więcej …. Między brzegami stałych, całorocznych rzek kursują na szczęście promy pomiędzy większymi ośrodkami, a pomiędzy mniejszymi – łodzie, które zabierają na swój pokład nie tylko ludzi, ale również ich motorowery, małe motocykle oraz drobny inwentarz typu owce czy kozy.

Kontrasty... setka krów, a po drugiej stronie drogi biedny pastuszek z jedną kozą, na (w sumie co dziwne) dość eleganckiej smyczy. Trzyma zwierzę blisko siebie by nie wpadło pod samochód – w końcu to zapewne jedyny jego majątek.

Lodówka - tę ma prawie każdy. Niestety linie energetyczne biegnące wzdłuż wioski biegną dalej, do kolejnego miasteczka. Także tego typu AGD trzymają tu tylko napoje w nieco chłodniejszej temp. niż ta panująca dookoła. Być może co jakiś czas prąd jest włączany z agregatu, ale tego nie widziałem, a temperatura wody z takiej lodówki świadczy tylko o tym, że jeśli już to bardzo rzadko.

Pożegnanie.
Nocleg – dwóch ludzi, dwa motocykle i trzy baobaby. Gdzieś pośrodku niczego, centralne Mali. Wygląda to jak rodzina Baobabów, bo każdy jest innego wzrostu, jak by dziadek, ojciec i syn. I my pośród nich, taka inna zupełnie rodzina. Podobne charaktery, podobne potrzeby, podobne marzenia. Marek twierdzi wręcz, że te jego spełniły się już z nawiązką. Wspaniała, mistyczna chwila – bo i miejsce piękne i ostatni nasz wspólny nocleg. Śmiejemy się, że to nie pożegnanie tylko połowinki, bo mniej więcej połowę czasu i połowę dystansu mamy za sobą. Jest duszno, parno – nie da się spać. Zalewa nas pot. W końcu się udaje przymknąć oko na chwilę i budzi nas wspaniały orzeźwiający poranek, piękny wschód słońca, które podobnie jak księżyc jest w Afryce niesamowicie duże.

Niewyspani podajemy sobie rękę w mocnym uścisku, życzymy sobie bezpiecznego powrotu i ruszamy - każdy w swoją stronę.

Ja z resztkami paliwa w zbiorniku, z wiarą, że w Djenne będzie stacja benzynowa, a Marek z ilością pozwalającą mu dostać się do ostatniej napotkanej stacji benzynowej. Będzie dobrze - myślę sobie i ruszam.

Nie patrze w lusterko, tak przezornie by nie zawrócić, by nie zapeszyć… Odjeżdżam.”

Postęp ekspedycji można podglądać 24h/dobę na mapach google, odświeżanych co kilka minut (http://share.findmespot.com/shared/faces/viewspots.jsp?glId=0TCiWSidXhPY0gIkzqPbgDO2EGEuvkWBG).

Przybliżony plan podróży:

Wyświetl większą mapę

Wyprawa nie mogłaby się odbyć, gdyby nie pomoc sponsorów:




Polecamy:
:: Wagadugu 2012: Do celu niedaleko
:: Wagadugu 2012: Ernest i Marek w Mauretanii
:: Wagadugu 2012: pozdrowienia z Sahary Zachodniej
:: Wagadugu 2012: Przed nimi „już tylko” Afryka
:: Wagadugu 2012. Pozdrowienia z Francji. Plan zagrożony...
:: Motocyklem do Afryki
:: Wyprawa Wagadugu_2012, czyli co w trawie piszczy
:: Pływalnia „Delfin” ma już 10 lat. Skorzystaj w weekend z tańszego pobytu i darmowych porad instruktorów [audio]
:: Wspinaczka ma szansę zaistnieć w Zambrowie
:: W Zambrowie prowadzone będą kursy wspinaczkowe dla mieszkańców i nauczycieli
:: Ruszyła „sprzedaż” pocztówek z Wagadugu 2012
:: Studniówka Wagadugu 2012
:: Samochód Google Street View w Zambrowie
:: Rowerzyści wrócili z pielgrzymki do Przemyśla [foto]
:: Z Zambrowa do Afryki na motocyklach, czyli 200% przygody

Aplikacja zambrow.org

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Zambrow.org




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do