
Już po raz szesnasty uczniowie szkół ponadpodstawowych zmierzyli się w konkursie ortograficznym. Do rywalizacji stanęło dziewięcioro przedstawicieli zambrowskich placówek.
Miejski finał XVI Konkursu o tytuł Mistrza Ortografii Zambrowa Szkół Ponadpodstawowych odbył się dzisiaj, 14 listopada w Centrum Kultury w Zambrowie. Wzięło w nim udział 9 uczniów, którzy wcześniej okazali się najlepsi w ortografii w swoich szkołach. Do rywalizacji przystąpiły po trzy osoby z Miejskiego Gimnazjum Nr 1, Zespołu Szkół Nr 1 oraz Zespołu Szkół Agroprzedsiębiorczości w Zambrowie.
Na wyniki konkursu uczestnicy będą musieli poczekać do 21 listopada. W tym czasie komisja konkursowa oceni prace. Tytuł Mistrza Ortografii Zambrowa Szkół Ponadpodstawowych otrzyma osoba, która popełniła dzisiaj najmniejszą ilość błędów. Dla laureatów konkursu przewidziane są nagrody rzeczowe i dyplomy.
Poniżej przedstawiamy treść dzisiejszego dyktanda, którego autorką jest Jolanta Chrostowska-Sufa.
O hardym rycerzu herbu Odrowąż
W zamierzchłych epokach, za czasów hetmana Sapiehy, po północno-wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej krążył ogorzały od wichrów i zahartowany w bójkach włóczykij i obieżyświat. Niestraszne mu były zarówno bohaterskie rozróby, jak i przaśne mordobicia. Był nieustraszonym moczymordą i zuchwałym bawidamkiem, który zasłynął swoim nieujarzmionym temperamentem wśród podupadłej szlachty spod Drohiczyna. Szczególną uwagę zwracały jego niepohamowana buta i oryginalna powierzchowność. Krótko na jeża ostrzyżony, o twarzy poharatanej od bójek, cieszył się charyzmą i sławą niezwyciężonego herosa. Paraliżujący chłód jego stalowoszarego spojrzenia sprawiał, że hordy krwiożerczych drapieżników chyżo pierzchały przed nim w chruściane chaszcze oraz trudno dostępne ostępy. W porze mrozów drużyny chciwych rzezimieszków plądrujących opustoszałe kasztele czmychały na jego widok w takim popłochu, że spod płóz podkutych żelaznymi podkuwkami z trzaskiem pierzchały śnieżynki jarzące się niczym żagiew. Towarzyszyły mu trzy krzykliwe papużki i stadko długonogich chartów. Ów barbarzyńca, niegdyś żądny prestiżu, brał udział w wojnie z Kozakami. W bitwie pod Beresteczkiem dowodził chorągwią Kazimierza Leona Sapiehy. Z królem i hetmanem skłócony, z zuchowatą zadzierzystością tu i ówdzie huraganowe bójki wszczynał, na czyhające zewsząd niebezpieczeństwa i groźbę kazamatów nie zważając. Przy życiu trzymała go żądza odzyskania serca krasnolicej zambrowianki panny Hanusi, którą chorąży litewski haniebnie uwiódł i w litewskie bezdroża powiózł. Odrowąż właśnie ku brzegom Niemna zmierzał, by z bezdusznym ciemiężycielem honorowo się rozprawić. Wkrótce świeżo poślubiona żona powiła mu pięknolicą córeczkę. Ukontentowany rycerz wraz z rodziną do macierzy powrócił i bez krzty żalu porzucił hulaszczy żywot. Chełpił się schedą po przodkach, nieprzebranych dóbr rzetelnie strzegł, o najbliższych hojnie dbał i troszczył się o ukochane zwierzęta. Latem co dzień przemierzał bezkresne włości, kroczył po stuletnich dróżkach, ścieżynkach oraz pólkach porośniętych żytem, chabrami i kąkolem. Harmonii owej dopełniały kłótliwe papużki i żwawe charty, które szukały orzeźwienia w źródłach srebrzących się wśród krwistoczerwonych jarzębin oraz kędzierzawych łopuchów.
Tak oto krnąbrny hultaj został przykładnym domatorem i wzorowym mężem.
Zrozumiał, że małżeństwo jest zgodne, kiedy żona panuje nad mężem, a mąż nad sobą.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ze zdziwieniem przeczytałam, że w dyktandzie dwukrotnie napisano o charcie przez samo h!