
(…) o, leśniczówko Pranie lamp lśnienie, migotanie, księżyc na każdej ścianie, nocne muzykowanie (…) „ W leśniczówce”, 1952
W niedzielę, 13 lipca bieżącego roku z inicjatywy grupy „W kręgu Sztuki” stowarzyszenie Szansa zorganizowało wycieczkę do Muzeum Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego w Praniu. Nazwa leśniczówki Pranie wzięła się od łąki, nad którą leży, a która - jak mówili Mazurzy - „prała”, czyli osnuwała się mgłą, dymiła. Poeta po raz pierwszy przybył do leśniczówki w lipcu 1950 r. Przez 3 następne lata przyjeżdżał jako gość ówczesnego leśniczego Stanisława Popowskiego. Pokochał to miejsce i snuł plany zamieszkania na stałe w okolicach jeziora Nidzkiego. Plany zniweczyła nagła śmierć poety w grudniu 1953 r.
W leśniczówce powstały ważne utwory: Kronika Olsztyńska, Niobe, Wit Stwosz, Chryzostoma Bulwiecia podróż do Ciemnogrodu, Pieśni, Ezop świeżo malowany, Spotkanie z matką, Księżyc, W leśniczówce, Chmiel na rogach jelenich, Ojczyzna i inne.
W 1980 r. w Praniu utworzono muzeum Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. W lipcu i sierpniu odbywają się w leśniczówce koncerty muzyki klasycznej i piosenki literackiej.
(źródło informacji: https//lesniczczowkapranie.art.pl.)
Za bramą muzeum uczestników wycieczki powitała patronka słynnego „Najmniejszego teatrzyku Świata Zielona Gęś”, z którym w Krakowie współpracował Gałczyński w latach 1946 – 1948. Gawędę przewodnika umilał świergot ptaków oraz recytacje uczestniczki wycieczki Sylwii Paszkiewicz-Garczarek, która znała na pamięć wszystkie przywoływane przez przewodnika utwory mistrza.
Po krótkim spacerze uroczym lasem i posiłkiem w barze, jakżeby inaczej, o nazwie „Zielona Gęś”, powróciliśmy do leśniczówki na ucztę duchową. Było lirycznie, satyrycznie i muzycznie. Tegoroczną edycję koncertów „Muzyka u Gałczyńskiego” otwierał spektakl słowno-muzyczny w doborowej obsadzie: Wojciech Malajkat - jako interpretator poezji Gałczyńskiego oraz jedna z czołowych polskich pianistek swojego pokolenia Julia Kociuban, wykonująca na fortepianie utwory Chopina i Rachmaninowa. A w tle zmieniająca się stosownie do kaprysów pogody tafla jeziora Nidzkiego.
Przepiękna sceneria, wspaniałe wykonanie utworów i żal…, że trzeba wracać do domu.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie