Reklama

„Niby-narzeczony Hiacynty”...

14/11/2013 00:00
Tak brzmi tytuł dyktanda, które wyłoni Mistrza Ortografii 2013 w kategorii szkół ponadpodstawowych. Uczestnicy rywalizowali w Centrum Kultury w Zambrowie.

9 zawodników w kategorii szkół ponadpodstawowych walczyło o tytuł „Mistrza Ortografii”. W dniu wczorajszym po raz jedenasty w Miejskim Ośrodku Kultury odbyło się miejskie dyktando. Jego uczestnikami byli uczniowie, którzy wcześniej okazali się najlepsi w dziedzinie ortografii w swoich szkołach.

Pisanie dyktanda rozpoczęło się punktualnie o godz. 12.30 w sali tanecznej Centrum Kultury w Zambrowie. Uczniowie musieli się zmierzyć z tekstem Jolanty Chrostowskiej – Sufa, zatytułowanym „Niby-narzeczony Hiacynty”.

Na wyniki konkursu uczestnicy będą musieli poczekać około dwóch tygodni. Prace oceni komisja konkursowa powołana przez Miejski Ośrodek Kultury. Tytuł Mistrza Ortografii Szkół Ponadpodstawowych otrzyma osoba, która popełniła najmniejszą ilość błędów. Na laureatów czekają nagrody rzeczowe i dyplomy.

Przypomnijmy, że w poprzedniej edycji konkursu organizowanego przez MOK, Mistrzem Ortografii Zambrowa Szkół Ponadpodstawowych została Aleksandra Bagnowska z Miejskiego Gimnazjum Nr 1 w Zambrowie. Tytuł Wicemistrza otrzymała Anna Zambrzycka z Zespołu Szkół nr 1.

Poniżej treść dyktanda, z którym zmagali się uczestnicy konkursu.




Niby-narzeczony Hiacynty

Hiacynta miewała humory jak z horroru. Swym chimerycznym usposobieniem przysparzała niezliczonej armii wielbicieli niemałej frustracji zżerającej ich cherlawe, nieukształtowane charaktery. Charakterystyczna dla owej bezdusznej harpii rozhisteryzowana huśtawka nastrojów nie zrażała jedynie Honoriusza Gżegżółki, najbardziej zahartowanego w potyczkach damsko-męskich herosa spośród zambrowskich bawidamków. Swoim nieujarzmionym hurraoptymizmem i herkulesową tężyzną tutejszy casanova zasłużył sobie na niekłamany aplauz miejscowej płci pięknej. Superego naszego playboya nie doznało dotąd uszczerbku na męskim honorze, nienadwyrężone żadną porażką w arcytrudnej sztuce zalotów. Wprost nie do wiary, w jakie rozmarzenie wprawiał tłumy żądnych wrażeń Podlasianek swym powłóczystym spojrzeniem i postrzępioną grzywą chaotycznie rozrzuconych kędziorów rozżarzonych feerią refleksów niczym pomarańczowo-czerwony pożar zmysłów. Rzesze hożych fanek gotowe były w okamgnieniu spełnić każde jego nawet najbardziej nierealne żądanie, byleby w porywie behawiorystycznego huraganu emocji nie pogrążyć się w chronicznej chandrze z powodu jego miłosnych aberracji. Honoriusz uchodził ponadto za ponadprzeciętnego bajarza, który swymi pół romantycznymi, pół uwodzicielskimi klechdami wprawiał w drżenie rozżarzone niedorzecznymi mrzonkami niewieście serca, nie zważając na ryzyko blamażu. Jego miłosne bachanalia zbierały obfite żniwo. Z całego powiatu ściągały pieszo, tudzież na wysłużonych chabetach, nieprzebrane chorągwie zahipnotyzowanych charyzmą Honoriusza chyżych amatorek jego uwodzicielskiej maestrii, a tu i ówdzie zdarzały się nawet podążające za syrenim śpiewem Gżegżółki pielgrzymki statecznych mężatek niezrażonych pręgierzem opinii społecznej. W bieżącym miesiącu niepohamowana żądza przygód zawiodła naszego półboga poza granice województwa podlaskiego, aż na Wysoczyznę Elbląską. Nasz niestrudzony globtroter, zdezorientowany obfitością śródleśnych jeziorek drzemiących w zagłębieniach poerozyjnych, wyhamował w pół drogi do Zalewu Wiślanego. Rozsmakowawszy się w urozmaiconej rzeźbie terenu i oryginalnym mikroklimacie, zabrnął na nieprzyjazne trzęsawiska. Podążając za głosem ohara, stanął oko w oko z trzmielojadem, który kreśląc w powietrzu esy-floresy, w popłochu poszybował hen, poza horyzont. Wstrząśnięty wzdłuż i wszerz tym transcendentalnym przeżyciem, poczuł głęboko w trzewiach zżerającą go tęsknotę za hołubioną Hiacyntą. Nie poddając się histerii, naprędce ochędożył swój bezusterkowy, lśniącoszary buldożer, w którym swojsko trzeszczały sfatygowane sworznie i łożyska, wybrzmiewając w dysharmonijnej kakofonii hymn ku chwale najdroższej bohdanki Honoriusza. Nie minęła północ, a jego rzężący w rytmie hip-hopu wehikuł stanął u bram domostwa Hiacynty. Rzewnym powitaniom i miłosnym przyrzeczeniom niby-narzeczonych nie było końca.

Polecamy:
:: Znamy mistrzów ortografii 2012 szkół ponadpodstawowych
:: Walczyli z „bykami” w Centrum Kultury
:: Walczyli o tytuł mistrza ortografii
:: Uczennica I LO w Zambrowie mistrzem ortografii
:: Walczyli o tytuł Mistrza Ortografii
:: Będą walczyć o tytuł Mistrza Ortografii
:: Wyłoniono mistrzów ortografii szkół podstawowych
:: Najmłodsi mistrzowie ortografii w Zambrowie
:: Mamy dwóch mistrzów ortografii
:: Mistrzowie ortografii powiatu zambrowskiego
:: Kłopotliwe samo „h”?!

Aplikacja zambrow.org

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Zambrow.org




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do