FUJARA PREZYDENTA<br>Czasy niezbyt wesołe, ale od czego mamy Andrzeja Dudę. Na niego zawsze można liczyć. Podczas konferencji prasowej z udziałem pani wiceprezydent USA, Kamali Harris, która przyjechała do Polski by zapewnić nasz kraj o wsparciu militarnym Ameryki i NATO, Prezydent Duda po raz kolejny usiłował mówić po angielsku. <br>Andrzej chciał błysnąć swym światowym obyciem i niestety skończyło się jak zawsze. Pomylił słowo "indeed", ze słowem " in dick", co Kamala Harris powitała perlistym śmiechem, bo słowa te mimo, że podobnie brzmią, znaczą coś zupełnie innego. <br>"In dick" o czym wie każdy fan rocka, znaczy "w kutasie". Można więc zaryzykować stwierdzenie, że podczas oficjalnego spotkania na wysokim szczeblu reprezentujący nas polityk błysnął kutasem. <br>Problem jest poważny, bo te popisy prezydenta, miny, pomyłki, zachowania na poziomie wyrostka z podstawówki, kojarzą się z komikiem Jasiem Fasolą i nie przynoszą Polsce splendoru. <br>Niestety Pan Duda reprezentuje nas wszystkich i daje światu jasny sygnał, że Polacy to zbiór zabawnych wioskowych głupków. Środowiska zawodowych tłumaczy od dawna sygnalizują problem z prezydentem i jego koślawym angielskim. Korzystanie z usług profesjonalnych tlumaczy byłoby tu jedynym rozsądnym rozwiązaniem. <br>Od dawna wiemy, że prezydent Duda się uczy. Tym razem jednak, po raz kolejny się niedouczył. Każdemu zdarza się przejęzyczenie. Te jednak było tak niefortunne, że Kamala złamała protokół dyplomatyczny i ryknęła szczerym śmiechem. Prezydent bowiem przejęzyczył się kutasem. <br>I ten śmiech Kamali Harris z nami już pozostanie jako celna recenzja pana Andrzeja. Do ostatnich swych dni prezydent Polski będzie się światu kojarzył z fujarą. I to fujarą międzynarodową.
FUJARA PREZYDENTA<br>Czasy niezbyt wesołe, ale od czego mamy Andrzeja Dudę. Na niego zawsze można liczyć. Podczas konferencji prasowej z udziałem pani wiceprezydent USA, Kamali Harris, która przyjechała do Polski by zapewnić nasz kraj o wsparciu militarnym Ameryki i NATO, Prezydent Duda po raz kolejny usiłował mówić po angielsku. <br>Andrzej chciał błysnąć swym światowym obyciem i niestety skończyło się jak zawsze. Pomylił słowo "indeed", ze słowem " in dick", co Kamala Harris powitała perlistym śmiechem, bo słowa te mimo, że podobnie brzmią, znaczą coś zupełnie innego. <br>"In dick" o czym wie każdy fan rocka, znaczy "w kutasie". Można więc zaryzykować stwierdzenie, że podczas oficjalnego spotkania na wysokim szczeblu reprezentujący nas polityk błysnął kutasem. <br>Problem jest poważny, bo te popisy prezydenta, miny, pomyłki, zachowania na poziomie wyrostka z podstawówki, kojarzą się z komikiem Jasiem Fasolą i nie przynoszą Polsce splendoru. <br>Niestety Pan Duda reprezentuje nas wszystkich i daje światu jasny sygnał, że Polacy to zbiór zabawnych wioskowych głupków. Środowiska zawodowych tłumaczy od dawna sygnalizują problem z prezydentem i jego koślawym angielskim. Korzystanie z usług profesjonalnych tlumaczy byłoby tu jedynym rozsądnym rozwiązaniem. <br>Od dawna wiemy, że prezydent Duda się uczy. Tym razem jednak, po raz kolejny się niedouczył. Każdemu zdarza się przejęzyczenie. Te jednak było tak niefortunne, że Kamala złamała protokół dyplomatyczny i ryknęła szczerym śmiechem. Prezydent bowiem przejęzyczył się kutasem. <br>I ten śmiech Kamali Harris z nami już pozostanie jako celna recenzja pana Andrzeja. Do ostatnich swych dni prezydent Polski będzie się światu kojarzył z fujarą. I to fujarą międzynarodową.