Reklama
  • miaupomocy2018-04-27 21:54:22

    Zwierzę nie jest rzeczą, jest istotą żywą, która czuje. Człowiek jest mu winien szacunek i opiekę. Tak stanowi ustawa o ochronie zwierząt. Niedawno zaostrzono jej przepisy. Za maltretowanie i mordowanie zwierząt grożą surowe kary - do 5 lat więzienia oraz do 100 000 zł grzywny na rzecz organizacji zajmujących się ochroną zwierząt. Tyle teoria. Praktyka wśród prymitywnych mieszkańców Zambrowa jest inna. I tak w największym zambrowskim ogrodzie działkowym, w ROD Pod Długoborzem, bezpański, wolno żyjący kot jest prześladowany, przeganiany i bezkarnie mordowany. Tak jest od lat. Jest to jedyna stosowana i aprobowana (zarówno przez część działkowców jak i przez zarząd ROD) metoda zmniejszania liczby kotów. Kiedyś procederem mordowania kotów, za wiedzą i przy milczącej aprobacie działkowców, zajmował się m.in. nieżyjący już pan W. Teraz liczba okrutników wzrosła, a metody mordowania urozmaicono. Biorąc pod uwagę stosunek do kotów, działkowców można podzielić na 4 grupy. Pierwsza to potępiani i gnębieni, nieliczni, którzy dokarmiają bezpańskie kocie biedy. Druga to prymitywni osobnicy, którzy wkładają wiele wysiłku w ich mordowanie - zastawiając wnyki i pułapki umożliwiające m.in. utopienie złapanego kota w beczce z wodą, do której wrzucane jest zwierzę, kiedy wchodzi do zamaskowanego wnyka, zachęcone podłożoną karmą. Druga to ludzie, którzy ulegli kłamliwej propagandzie działkowców oskarżających koty o demolowanie ich działek. Oni tolerują mordowanie kotów i pomagają okrutnikom. W grupach prześladowców i wspomagających zwyrodnialców można spotkać zarówno ludzi prostych, niewykształconych, jak pani sprzątaczka, jak i ludzi formalnie wykształconych, od których powszechnie oczekuje się wyższego poziomu moralnego. To m.in. pani pielęgniarka - (czy można mieć zaufanie do pomocy medycznej udzielanej przez takiego osobnika?), a nawet o zgrozo, pani nauczycielka, której zdarza się gościć na działce grupę dzieci, pewnie jej uczniów (czego może nauczyć taka pani, jakiej wrażliwości?!) Czwarta, najliczniejsza grupa, to działkowcy, którzy albo nie zdają sobie sprawy z okrutnego procederu albo godzą się z nim, milcząco patrząc na bestialstwo wobec zwierząt. W ocenie zwyrodnialców z ogrodu Pod Długoborzem mordowanie zwierząt nie jest naganne. Naganne jest ich dokarmianie i cywilizowane metody ograniczania liczby kotów czyli sterylizacja (po co pani je sterylizuje - wrzeszczą ludzie prymitywni, którzy nie wiedzą, że przepisy zobowiązują samorząd do finansowania sterylizacji wolnożyjących kotów). Najgorszym grzechem jest powiadomienie organów sprawiedliwości o przestępstwie - o wymordowaniu w krótkim czasie kilkunastu kotów. Efekt jest taki, że w części ogrodu, gdzie wiosną 2017 r. żyło kilkanaście kotów dokarmianych przez kilku działkowców, pozostały już tylko 2. Kot na zdjęciu też nie żyje - w czerwcu 2017 r. został postrzelony. To był młody, roczny kociak, z wielką chęcią do życia, a skończył je w męczarniach. Śrut utkwił w kręgosłupie powodując paraliż. Operacja - usunięcie śrutu i próby rehabilitacji nie dały rezultatu. Znamienne, że zarząd ROD nie podął nigdy żadnych działań, aby regulować wielkość populacji kotów cywilizowanymi metodami. Zarząd woli jawnie prześladować ludzi dokarmiających koty. Grożą: za dokarmianie kota, możesz być pozbawiony dostępu do sieci energetycznej W innych zambrowskich ogrodach, nawet tak małych jak Stokrotka, koty żyją spokojnie, a dokarmiający je ludzie nie są prześladowani. W niektórych, jak ROD Jutrzenka, w dokarmianie zaangażowani są nawet członkowie zarządu. Piszę ten tekst naiwnie licząc na pomoc ludzie wrażliwych na los bezbronnych zwierząt. Liczę na to, że milcząca większość działkowców w ROD Pod Długoborzem zacznie reagować na bestialstwo wobec zwierząt, a organy wymiaru sprawiedliwości sprawią, że przepisy ustawy o ochronie zwierząt nie będą martwymi zapisami, że ustawa będzie stosowana i egzekwowana. Czy my, zambrowiacy, żyjemy w średniowieczu, czy w wieku XXI? 

  • malfas 2018-04-28 00:19:28

    puste głowy nie zdaja sobie sprawy jak wielka rolę odgrywają w miastach i okolicach koty dzikie i wolno żyjący. gdyby nie było to kolejnym aktem niepotrzebnego bestialstwa wobec innych zwierząt zacząłbym na masowa skale hodowle myszy i szczurów i systematycznie podrzucał duże ilości do takiego rodos
    nie nie mam ogródka i raczej nie będę miał, nie mam takich planów
    myślę że skoro organy ścigania jeśli złożyłaś/łeś jakieś doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa nie reagują to trzeba uderzyć do organizacji pro zwierzęcych

  • xyz 2018-04-28 03:58:28

     popierasz te faszystowską ustawę

    lewacy i faszyści twierdzą że dziecko można wyskrobać lub zagłodzić ale zabicie wróbla to zbrodnia

  • benty 2018-04-28 11:19:28

    xyz - człowieku, ogarnij się, człowieku?

  • Reklama
  • markiza 2018-04-28 17:01:16

    A co z ludźmi,którzy mają alergię na koty? Taki niczyj kotek przeszedł przez płotek ułozył się na kocyku,wyspał, a później dziecko połozyło sie na tym kocyku, które jest uczulone na koty i trzy lata jeżdzenia po lekarzach od Białegostoku do Warszawy aby dziecko wyleczyć! Na własnym podwórku, ogrodzonym! Kto ma zwierzęta to niech się nimi opiekuje! Pieski, kotki załatwiają swoje potrzeby gdzie popadnie, wiatr rozdmuchuje te ekskrementy, my tym oddychamy, dzieci sie w tym bawią np. w piaskownicach i choroby odzwierzęce sie mnożą. Dzieci mają robale od tych odchodów zwierząt!! Tak samo na działkach, ludzie płacą, dbają, o trawę, kwiaty, warzywa, a kotki zanieczyszczają i niszczą ich pracę! Miłośnicy zwierząt proszę sie zająć zwierzętami i nie zrzucać winy na innych! Człowiek jest ważniejszy niż zwierze! Zaopiekujcie się tymi zwierzętami zamiast umoralniać innych! Może bardziej globalnie spojrzeć na świat, a nie tylko przez pryzmat swojego nosa! Wasza wolność kończy się tam gdzie zaczyna moja wolność! A ja nie chcę żyć wśród kotów, które zabijają moje dziecko, bo dziecko się dusi i ma chorą skóre, bo ma alergię na koty! Oczywiście jestem przeciwna znęcaniu sie nad zwierzętami ale nie może tak być, że zwierzę jest ważniejsze od człowieka! Organizacje opiekujące się zwierzakami powinny je wyłapać i opiekować się nimi, a nie mnożą się bez liku!

  • miaupomocy 2018-05-01 10:11:54

    Nie ulega wątpliwości, że nie należy nikogo uszczęśliwiać na siłę i nikt nikomu nie nakazuje kochać kotów czy psów. Nie należy jednak przesadzać z negatywnym wpływem zwierząt na ludzi, na dzieci. Wręcz przeciwnie, nadmiernie sterylne warunki życia, w tym brak kontaktu ze zwierzętami, sprawiają, że ludzie stają się mniej odporni na zarazki. Dodatkowo dzieci, mając kontakt ze zwierzętami, mogą być uczone odpowiedzialności za inne istoty. Nie mówię o rzadkich przypadkach, kiedy faktycznie dziecko jest alergikiem. Nie ulega także wątpliwości, że trzeba ograniczać liczbę zwierzą, w tym kotów wolno żyjących w miastach i w ogrodach działkowych poprzez ich sterylizację czyli w cywilizowany sposób. Nie poprzez mordowanie. Z przykrością usłyszałam wczoraj, jak Pani nauczycielka z cała naiwnością tłumaczy sąsiadom, że koty zdychają, bo chorują. Nie wie, że tłumaczy to ludziom, którzy są jednymi z największych wrogów kotów w ogrodzie. Kilka tygodni temu pani pielęgniarka spytała: panie Mietku, dlaczego żona nie przyjeżdża na działkę, chora jest? Odpowiedź: żona powiedziała, że nie przyjedzie, dopóki są koty na działkach. Dla mnie to sygnał, że koty są w niebezpieczeństwie, że nadal będą mordowane. Wkrótce żona pojawiła się w ogródku. A zaraz potem dokarmiana u mnie kotka, do niedawna w świetniej formie, zapadła ciężko na zdrowiu - wyglądało, że została otruta. Jeszcze 13 kwietnia bawiła się czymś na trawniku sąsiadów. Potem przestała jeść, głośno miauczała, chodziła z trudem. Wreszcie przepadła. Widać jednak dawka trucizny była zbyt mała, bo po kilku dniach koteczka wróciła i zdaje się odzyskuje zdrowie. Jest taka nadzieja. W ROD Pod Długoborzem koty zapadają na trzy śmiertelne choroby. Pierwsza to trucizna (m.in. w lutym osoba dokarmiająca koty znalazła otrutą kotkę - wymiotowała, z pyszczka płynęła jej piana; próba fachowej pomocy nie powiodła się, koteczka zdechła przed dotarciem do weterynarza). Druga to pułapki, wnyki. Od czasu, kiedy w marcu, przed Świętami Wielkanocy, sąsiedzi pojawili się w ogrodzie i zaczęli wędzić mięso, kilkakrotnie słuchać było przeraźliwy koci wrzask. Potem zapadała cisza, czyli kot już nie żył. Taki straszny koci krzyk dobiegł mnie m.in. z działki sąsiada, którego działka leży po przekątnej w stosunku do mojej działki. Sympatycznego, bardzo pomocnego pana, który nie wiedzieć czemu regularnie robi objazd działek, szczególnie przed rozpoczęciem sezonu lub po jego zakończeniu, kiedy niewielu działkowców jest w ogródkach. Robi też obchód działek blisko położonych, m.in. w rejonie ogródka Pani nauczycielki. Chodzi wtedy, gdy sąsiadów nie ma w ogródkach. W czasie objazdu działek w koszykach jego rowerów można dostrzec różne dziwne rzeczy - jakieś zardzewiałe żelastwo, w tym metalową, grubą obręcz, długie zwoje niebieskiego przewodu albo zwoje sznurów. Co to, po co? Na zadane przed laty pytanie, co to, odpowiedział ze śmiechem: wnyki na koty. Żartuje pan, mówi normalny człowiek, który nie dopuszcza myśli, że ludzie są okrutni, a sympatyczny sąsiad może mordować koty. Trzeci śmiertelna choroba kotów w ROD Pod Długoborzem, to morderczy strzał. Strzał, który nie zostawia śladów, chyba że prześwietlenie wykaże obecność śrutu w kocim ciele. Ale kto prześwietla znalezione martwe koty. Nikt. A w załączeniu dowód, świadectwo lekarza po prześwietleniu kota, który nie zginął od strzału, tylko został ciężko ranny. 

  • miaupomocy 2018-05-01 10:26:52

    Ze względu na problemy z zamieszczeniem skanu dokumentu w PDF, o którym wyżej,  cytuję jego fragmenty: Kot dokarmiany na działce, wolnożyjący. W RTG uwidoczniono pocisk śrutowy na wysokości kręgosłupa. Kot przemieszcza się sam, ciągnąc zad. Próbowano kota pionizować, niestety bez rezultatów. Kot nie daje rady utrzymać się na kończynach bez dużej pomocy. Zaświadczenie z 3.07.2017 r. wydał lekarz weterynarii Kamil Piotrowski. 

  • miaupomocy 2018-05-01 10:26:57

    Ze względu na problemy z zamieszczeniem skanu dokumentu w PDF, o którym wyżej,  cytuję jego fragmenty: Kot dokarmiany na działce, wolnożyjący. W RTG uwidoczniono pocisk śrutowy na wysokości kręgosłupa. Kot przemieszcza się sam, ciągnąc zad. Próbowano kota pionizować, niestety bez rezultatów. Kot nie daje rady utrzymać się na kończynach bez dużej pomocy. Zaświadczenie z 3.07.2017 r. wydał lekarz weterynarii Kamil Piotrowski. 

  • Reklama
  • miaupomocy 2018-05-01 10:27:03

    Ze względu na problemy z zamieszczeniem skanu dokumentu w PDF, o którym wyżej,  cytuję jego fragmenty: Kot dokarmiany na działce, wolnożyjący. W RTG uwidoczniono pocisk śrutowy na wysokości kręgosłupa. Kot przemieszcza się sam, ciągnąc zad. Próbowano kota pionizować, niestety bez rezultatów. Kot nie daje rady utrzymać się na kończynach bez dużej pomocy. Zaświadczenie z 3.07.2017 r. wydał lekarz weterynarii Kamil Piotrowski. 

  • markiza 2018-05-01 14:18:44

    To zabierzcie te koty z działek jeżeli grozi im niebezpieczeństwo!

  • miaupomocy 2018-05-01 16:16:05

    Twoja rada jest z gatunku takich - zostałaś zgwałcona? To twoja wina, było nie ubierać krótkiej spódnicy i nie uśmiechać się do facetów. Po pierwsze, kotów wolnożyjących nie wolno przesiedlać. Jak wyżej ktoś pisał, trzeba pamiętać, że brak kotów oznacza wzrost liczby myszy, nornic i szczurów, które niszczą zbiory. Przykładem niech będzie Wrocław, gdzie przed laty w czasie powodzi wyginęły koty żyjące w piwnicach, a teraz jest plaga szczurów, które hasają nawet w centrum miasta, po rynku. Po wtóre - chcesz je przygarnąć? Bo ja mam ich już ich w domu dużo. Tylko w ubiegłym roku przygarnęłam dwa z działki. Ale wszystkich nie zmieszczę. 



Reklama
Reklama
Wróć do