Cytat. Do czego doprowadziła pisobolszewia budowana pod wspaniałym hasłem "prawa i sprawiedliwości" . W trakcie poprzedniej kampanii prezydenckiej sprzed 5 lat pisałem jak to w małej wiejskiej parafii w północnej Polsce miejscowy proboszcz namawiał by nie głosować na "tego luja Komorowskiego". To jakieś szaleństwo jakaś tajemna siła podzieliła KK na wiernych i wiernych inaczej. Dzisiaj mieliśmy dwie msze jakże różne w swojej wymowie. Na dzisiaj większość koloratek skupiona wokół Rydzyka i większości opasłych biskupów wygrała. Z pewnością przegrał Kościół. Jeszcze niedawno wspierałem każdego roku budowę mojego osiedlowego kościoła lecz od pewnego czasu zaprzestałem bo to chyba już nie mój kościół . Nie chcę mieć nic wspólnego z kościołem nienawiści i kościołem urzędasów zawłaszczających sobie prawo do decydowania ze mnie. Już w Polsce prawie nie ma kościoła nauczania a jego miejsce zajął kościół represyjny. Nie chodzi tu o ewangelię a o filozofie wymyśloną jako jedynie słuszna przez współczesnych purpuratów . Ogromna część naszego społeczeństwa jeszcze ulega presji kościoła w sprawach życia doczesnego. Mamy tu kuriozalna sytuacje dwóch ludzi blisko związanych z KK bo jeden i drugi zdaja się być głęboko wierzącymi katolikami. Wydawało się, że kiedy komuszy wojująca ateizacja Polaków zakończyła się klęska jej miejsce zajęła wojna pomiędzy koloratkami ale i pomiędzy wiernymi. Część wiernych albo sama odchodzi z takiego wojującego kościoła albo staje na jego uboczu w świadomości, że dla kościoła współczesnego są już tylko katolikami niższej klasy. Nie o wiarę w Boga tu chodzi a o ambicje polityczne i przekonania poza ewangeliczne hierarchów. zwiń
KOLEJNY CYTAT.. Spuścizna Lecha Kaczyńskiego, wartości chrześcijańskie, chrześcijańska moralność... Ale prawda jest inna, rzeczywistość - skrzeczy! Jakież to chrześcijańskie wychowanie i wartości moralne wyniosła z domu pani Marta? Wzór Matki Polki? Marta Kaczyńska i Marcin Dubieniecki poznali się podczas szkolenia aplikantów prawniczych w Darłówku, we wrześniu 2006 r. Ona, Marta Kaczyńska-Smuniewska, mama i mężatka, córka prezydenta Polski. On, Marcin Dubieniecki, syn prominentnego prawnika i polityka SLD z prowincjonalnego Kwidzyna. Gdy między dwojgiem młodych (rocznik 1980) prawników wybuchła namiętność, z miejsca stali się ulubieńcami tabloidów. I na tym by się skończyło, gdyby nie katastrofa pod Smoleńskiem, w której zginęła prezydencka para, rodzice Marty. Z dnia na dzień stali się osobami publicznymi. (...) Jarosław Kaczyński nie pojawił się na ślubie Marty i Marcina wiosną 2007 r. Oficjalnie z braku czasu, opiekował się wówczas chorą matką. Nieoficjalnie, bo nie akceptował tego związku - z uwagi na okoliczności, w jakich doszło do małżeństwa. Jeszcze jesienią 2005 r. na klipach wyborczych Lecha Kaczyńskiego można było zobaczyć szczęśliwą, wielopokoleniową rodzinę - Lech i Maria Kaczyńscy, ich córka Marta z mężem Piotrem Smuniewskim i wnuczką Ewą. Marta była na początku kariery prawniczej, jej ówczesny mąż, ekonomista Piotr, pracował w dziale monitoringu SKOK. W tym czasie Marcin Dubieniecki nie wychylał jeszcze nosa z Kwidzyna. Też początkujący prawnik, pracował w kancelarii swojego ojca Marka. I podobnie jak ojciec, działacz SLD, szukał swojej szansy na lewicy - został członkiem Stowarzyszenia Ordynacka i Stowarzyszenia "Czerwonej Róży". Marcin, jeszcze na studiach na Uniwersytecie Gdańskim związał się z Aleksandrą, córką kwidzyńskiego prawnika i działacza PO (wkrótce potem posła) Jerzego Kozdronia. Planowali ślub. Ojciec Oli pracował dla Powiślańskiego Banku Spółdzielczego w Kwidzynie - tak się złożyło, że jego przyszły zięć został wkrótce szefem filii PBŚ w Gdańsku. Posadę stracił zaraz po tym, jak... rozstał się z panną Kozdroniówną. W 2006 r., wkrótce po wrześniowym spotkaniu Marty i Marcina w Darłówku okazało się, że ona jest w ciąży. Sprawy nabrały przyspieszenia. W lutym 2007 Marta rozwiodła się z Piotrem Smuniewskim, 28 kwietnia poślubiła Marcina, 6 czerwca urodziła się Martyna. Pierwszy mąż Marty nie rościł żadnych praw do młodszej dziewczynki, ale do starszej, Ewy, już tak. I wówczas spotkała go przykra niespodzianka. Była żona wytoczyła mu przed sopockim sądem proces o zaprzeczenie ojcostwa. Skończyło się na badaniach genetycznych, które, według tygodnika "Nie", przyznały rację mamie. Źródło: Trojmiasto.gazeta.pl - 26.02.2011
Masz w zupełności rację,jaki z Marty wzór matki Polki,wyjeżdza z domu na kilka dni i wraca w ciąży,albo robi badania DNA u pierwszej córki aby ustalić ojcostwo.Ciemnota wiejska wierzy w tą moralność.Są duchowni z powołania ale większość to karierowicze jak w polityce.Poczekamy co Du .. da polakom.Obniży wiek emerytalny ale zwiększy ilość potrzebnych lat pracy do 40-tu.To tak jak z wolnymi sobotami. Masz wolne nie pracujesz w sobotę i za ten dzień nie masz kasy. Minister,jego sekretarka,urzędnik nie pracuje ale za ten dzień ma zapłacone.Dziś robotnik otrzymuje kasę za przepracowany czas,albo za wykonaną jakoś produkcję,Wolną ma sobotę,nie ma ani jednego,ani drugiego i dopiero dorabia sobie na czarno
Cytat. Do czego doprowadziła pisobolszewia budowana pod wspaniałym hasłem "prawa i sprawiedliwości" . W trakcie poprzedniej kampanii prezydenckiej sprzed 5 lat pisałem jak to w małej wiejskiej parafii w północnej Polsce miejscowy proboszcz namawiał by nie głosować na "tego luja Komorowskiego". To jakieś szaleństwo jakaś tajemna siła podzieliła KK na wiernych i wiernych inaczej. Dzisiaj mieliśmy dwie msze jakże różne w swojej wymowie. Na dzisiaj większość koloratek skupiona wokół Rydzyka i większości opasłych biskupów wygrała. Z pewnością przegrał Kościół. Jeszcze niedawno wspierałem każdego roku budowę mojego osiedlowego kościoła lecz od pewnego czasu zaprzestałem bo to chyba już nie mój kościół . Nie chcę mieć nic wspólnego z kościołem nienawiści i kościołem urzędasów zawłaszczających sobie prawo do decydowania ze mnie. Już w Polsce prawie nie ma kościoła nauczania a jego miejsce zajął kościół represyjny. Nie chodzi tu o ewangelię a o filozofie wymyśloną jako jedynie słuszna przez współczesnych purpuratów . Ogromna część naszego społeczeństwa jeszcze ulega presji kościoła w sprawach życia doczesnego. Mamy tu kuriozalna sytuacje dwóch ludzi blisko związanych z KK bo jeden i drugi zdaja się być głęboko wierzącymi katolikami. Wydawało się, że kiedy komuszy wojująca ateizacja Polaków zakończyła się klęska jej miejsce zajęła wojna pomiędzy koloratkami ale i pomiędzy wiernymi. Część wiernych albo sama odchodzi z takiego wojującego kościoła albo staje na jego uboczu w świadomości, że dla kościoła współczesnego są już tylko katolikami niższej klasy. Nie o wiarę w Boga tu chodzi a o ambicje polityczne i przekonania poza ewangeliczne hierarchów. zwiń
KOLEJNY CYTAT.. Spuścizna Lecha Kaczyńskiego, wartości chrześcijańskie, chrześcijańska moralność... Ale prawda jest inna, rzeczywistość - skrzeczy! Jakież to chrześcijańskie wychowanie i wartości moralne wyniosła z domu pani Marta? Wzór Matki Polki? Marta Kaczyńska i Marcin Dubieniecki poznali się podczas szkolenia aplikantów prawniczych w Darłówku, we wrześniu 2006 r. Ona, Marta Kaczyńska-Smuniewska, mama i mężatka, córka prezydenta Polski. On, Marcin Dubieniecki, syn prominentnego prawnika i polityka SLD z prowincjonalnego Kwidzyna. Gdy między dwojgiem młodych (rocznik 1980) prawników wybuchła namiętność, z miejsca stali się ulubieńcami tabloidów. I na tym by się skończyło, gdyby nie katastrofa pod Smoleńskiem, w której zginęła prezydencka para, rodzice Marty. Z dnia na dzień stali się osobami publicznymi. (...) Jarosław Kaczyński nie pojawił się na ślubie Marty i Marcina wiosną 2007 r. Oficjalnie z braku czasu, opiekował się wówczas chorą matką. Nieoficjalnie, bo nie akceptował tego związku - z uwagi na okoliczności, w jakich doszło do małżeństwa. Jeszcze jesienią 2005 r. na klipach wyborczych Lecha Kaczyńskiego można było zobaczyć szczęśliwą, wielopokoleniową rodzinę - Lech i Maria Kaczyńscy, ich córka Marta z mężem Piotrem Smuniewskim i wnuczką Ewą. Marta była na początku kariery prawniczej, jej ówczesny mąż, ekonomista Piotr, pracował w dziale monitoringu SKOK. W tym czasie Marcin Dubieniecki nie wychylał jeszcze nosa z Kwidzyna. Też początkujący prawnik, pracował w kancelarii swojego ojca Marka. I podobnie jak ojciec, działacz SLD, szukał swojej szansy na lewicy - został członkiem Stowarzyszenia Ordynacka i Stowarzyszenia "Czerwonej Róży". Marcin, jeszcze na studiach na Uniwersytecie Gdańskim związał się z Aleksandrą, córką kwidzyńskiego prawnika i działacza PO (wkrótce potem posła) Jerzego Kozdronia. Planowali ślub. Ojciec Oli pracował dla Powiślańskiego Banku Spółdzielczego w Kwidzynie - tak się złożyło, że jego przyszły zięć został wkrótce szefem filii PBŚ w Gdańsku. Posadę stracił zaraz po tym, jak... rozstał się z panną Kozdroniówną. W 2006 r., wkrótce po wrześniowym spotkaniu Marty i Marcina w Darłówku okazało się, że ona jest w ciąży. Sprawy nabrały przyspieszenia. W lutym 2007 Marta rozwiodła się z Piotrem Smuniewskim, 28 kwietnia poślubiła Marcina, 6 czerwca urodziła się Martyna. Pierwszy mąż Marty nie rościł żadnych praw do młodszej dziewczynki, ale do starszej, Ewy, już tak. I wówczas spotkała go przykra niespodzianka. Była żona wytoczyła mu przed sopockim sądem proces o zaprzeczenie ojcostwa. Skończyło się na badaniach genetycznych, które, według tygodnika "Nie", przyznały rację mamie. Źródło: Trojmiasto.gazeta.pl - 26.02.2011
Masz w zupełności rację,jaki z Marty wzór matki Polki,wyjeżdza z domu na kilka dni i wraca w ciąży,albo robi badania DNA u pierwszej córki aby ustalić ojcostwo.Ciemnota wiejska wierzy w tą moralność.Są duchowni z powołania ale większość to karierowicze jak w polityce.Poczekamy co Du .. da polakom.Obniży wiek emerytalny ale zwiększy ilość potrzebnych lat pracy do 40-tu.To tak jak z wolnymi sobotami. Masz wolne nie pracujesz w sobotę i za ten dzień nie masz kasy. Minister,jego sekretarka,urzędnik nie pracuje ale za ten dzień ma zapłacone.Dziś robotnik otrzymuje kasę za przepracowany czas,albo za wykonaną jakoś produkcję,Wolną ma sobotę,nie ma ani jednego,ani drugiego i dopiero dorabia sobie na czarno