Łódzka prokuratura w 2005 r. zaczęła weryfikować wątek Ziobry i Walendziaka. W tym samym okresie w otoczeniu bliskich Dochnala pojawiła się prorządowa dziennikarka Dorota Kania. Miała namawiać otoczenie Dochnala do przeniesienia sprawy z Łodzi do Katowic. I tak się stało, bo wkrótce, tuż po wygraniu wyborów przez PiS, akta trafiły do Katowic. Do prokuratury darzonej szczególnym zaufaniem przez Zbigniewa Ziobrę<br >Prokuratorzy z Łodzi byli oburzeni odebraniem im śledztwa. Onet dotarł do ich zeznań. - Przed odebraniem nam sprawy pojawił się u nas na kontroli prokurator z Warszawy. Jedną z pierwszych rzeczy, o które zapytał, był protokół przesłuchania asystentki Dochnala w kontekście Ziobry i Walendziaka. Po tej wizycie odebrano nam sprawę - zeznał prokurator Alfred Tuczek, ówczesny szef łódzkiej Prokuratury Apelacyjnej. Kojarzona z PiS dziennikarka Dorota Kania pożyczała pieniądze od rodziny aresztowanego lobbysty Marka Dochnala. W zamian - twierdził Dochnal, jego żona oraz teściowa - powoływała się na swoją znajomość z braćmi Kaczyńskimi, Zbigniewem Ziobrą oraz innymi czołowymi politykami PiS. Miała obiecywać Dochnalom, że użyje swoich wpływów w rządzie PiS do uwolnienia lobbysty z aresztu. Prokuratura zarzuciła Dorocie Kani płatną protekcję, powoływanie się na wpływy w PiS i wzięcie od bliskich i adwokatki Dochnala nieoprocentowanych pożyczek na kwotę 270 tys. zł. Zarzucono jej również, że inspirowała rodzinę Dochnala i jego obrońców do złożenia wniosku o przeniesienie sprawy lobbysty do prokuratury w Katowicach.
No cóż, już dawno pisałam, że komuna wróciła. PiSdowsks komuna.Aco ty biba na nowo odkryłaś Amerykę ? Xyz powrócił na foum,więc komuna też na wzórcach Urbana.Sami swoi,ich afery ich dorobek<br><br>
Łódzka prokuratura w 2005 r. zaczęła weryfikować wątek Ziobry i Walendziaka. W tym samym okresie w otoczeniu bliskich Dochnala pojawiła się prorządowa dziennikarka Dorota Kania. Miała namawiać otoczenie Dochnala do przeniesienia sprawy z Łodzi do Katowic. I tak się stało, bo wkrótce, tuż po wygraniu wyborów przez PiS, akta trafiły do Katowic. Do prokuratury darzonej szczególnym zaufaniem przez Zbigniewa Ziobrę<br >Prokuratorzy z Łodzi byli oburzeni odebraniem im śledztwa. Onet dotarł do ich zeznań. - Przed odebraniem nam sprawy pojawił się u nas na kontroli prokurator z Warszawy. Jedną z pierwszych rzeczy, o które zapytał, był protokół przesłuchania asystentki Dochnala w kontekście Ziobry i Walendziaka. Po tej wizycie odebrano nam sprawę - zeznał prokurator Alfred Tuczek, ówczesny szef łódzkiej Prokuratury Apelacyjnej. Kojarzona z PiS dziennikarka Dorota Kania pożyczała pieniądze od rodziny aresztowanego lobbysty Marka Dochnala. W zamian - twierdził Dochnal, jego żona oraz teściowa - powoływała się na swoją znajomość z braćmi Kaczyńskimi, Zbigniewem Ziobrą oraz innymi czołowymi politykami PiS. Miała obiecywać Dochnalom, że użyje swoich wpływów w rządzie PiS do uwolnienia lobbysty z aresztu. Prokuratura zarzuciła Dorocie Kani płatną protekcję, powoływanie się na wpływy w PiS i wzięcie od bliskich i adwokatki Dochnala nieoprocentowanych pożyczek na kwotę 270 tys. zł. Zarzucono jej również, że inspirowała rodzinę Dochnala i jego obrońców do złożenia wniosku o przeniesienie sprawy lobbysty do prokuratury w Katowicach.
No cóż, już dawno pisałam, że komuna wróciła. PiSdowsks komuna.
No cóż, już dawno pisałam, że komuna wróciła. PiSdowsks komuna.Aco ty biba na nowo odkryłaś Amerykę ? Xyz powrócił na foum,więc komuna też na wzórcach Urbana.Sami swoi,ich afery ich dorobek<br><br>