Reklama
  • panda2013-05-24 10:52:00

  • panda 2013-05-24 10:52:00

    autor - ~aaa



    "Polska, kraj miodem i mlekiem płynący. O, przepraszam. Dział science-fiction w innym miejscu. Tu postaram się pokazać rzeczywistość. A zatem zacznijmy jeszcze raz:
    Polska w rankingu podsumowującym łączną sumę pieniędzy przeznaczoną na politykę prorodzinną, znajduje się na niechlubnym końcu (wyprzedza nas tylko Bułgaria). Ponad dziesięć razy więcej niż Polska na rodziny wydają Francja, Finlandia, Niemcy, Holandia i Irlandia. Dwa razy więcej wydają nasi sąsiedzi – Czesi. Polska to kraj, który na wsparcie rodzin przeznacza najmniejszą część PKB ( 0,76% ) w całej Unii Europejskiej, mniejszą nawet niż Ukraina czy Rosja. Warto dodać, że PKB ( Produkt Krajowy Brutto ) naszego kraju wyniósł w 2011r. ponad 1,5 mld złotych. W Polsce, wyludniającym się kraju, młoda mama, może otrzymać 1 tys. becikowego. Dużo? Dla porównania na Ukrainie po przeliczeniu to na pierwsze dziecko mama otrzyma 12 tys. złotych, na drugie 24 tys. złotych, na kolejne 44 tys. złotych. Ulga podatkowa w Polsce to ok. 1200 zł na jedno dziecko. Dla przykładu na Węgrzech to ok. 5000 zł.
    Czy to dlatego Polska według raportu ONZ jest w trzeciej setce Państw na 207 miejscu pod względem wskaźnika dzietności na kobietę? Czy to dlatego tylko w pięciu Państwach rodzi się proporcjonalnie mniej dzieci niż w Polsce? Nie, becikowe nie ma, aż takiego wpływu. To co poza tym wpływa na to, że kobiety nie chcą w Polsce mieć potomstwa?
    Według Centrum im. Adama Smitha w Raporcie „Koszty wychowania dzieci w Polsce 2012”, koszty wychowania dzieci wynoszą (do osiągnięcia dwudziestego roku życia) w przypadku jednego dziecka 176.000 zł., w przypadku dwójki dzieci 317.000 zł., a trójki dzieci 422.000 zł. Wielu ludzi nie stać na dziecko, tym bardziej, że w Polsce nie ma świadczeń rodzinnych, a jedynie socjalne, które otrzymuje niewielki odsetek rodzin. Próg dochodowy ustanowiony od dziewięciu lat na 504 zł na osobę w rodzinie i po przekroczeniu którego nie jest możliwe otrzymanie zasiłku, jest mówiąc delikatnie – nienormalny. Za przykład podam typową rodzinę 2+2, z dwójką dzieci w wieku przedszkolnym. Uzyskiwane przez rodziców dochody to 2350 zł netto miesięcznie czyli ok. 580 zł na osobę w rodzinie, czyli znacznie przekraczają próg dochodowy. A na co im wystarcza? Opłaty miesięczne wynoszą odpowiednio: czynsz w dwupokojowym mieszkaniu z zasobów UM Katowice wraz z wodą, ściekami etc. 1030 zł, energia ok. 130 zł, internet/tv/telefon 230 zł, opłata za przedszkole 300 zł ( 2x 150 ), bilety miesięczne 240 zł ( komunikacja KZK GOP 2x 120 zł ). Zostaje ok. 420 zł na życie czteroosobowej rodziny, ubrania i dodatkowe bieżące niespodziewane wydatki ( np. lekarstwa ). A gdy dzieci przekroczą 4 lata dojdzie jeszcze wydatek na dwa bilety miesięczne ulgowe szkolne 2×30 = 60 zł.
    Reasumując – 100 euro – tyle przytaczana rodzina może wydać w miesiącu na jedzenie. Druga Irlandia, jak nic.
    A co, gdy dzieci pójdą do szkoły? Jak wspomniana rodzina zakupi potrzebne podręczniki i pomoce? W wielu krajach edukacja jest bezpłatna, dzieci nie muszą mieć poza mundurkami niczego, resztę zapewnia Państwo. Podobnie jak bezpłatne lekarstwa, na które w Polsce wydajemy kilkanaście jak nie kilkadziesiąt procent pensji.
    A czy słyszeli Państwo o najnowszym pomyśle rządu, według którego rodzice mają już niedługo obowiązkowo fundować dzieciom komputery? Nie będą w zamian za to musieli kupować podręczników, które w praktyce zastąpić ma Wikipedia…
    Kraj tonie w biedzie. Co na to wybrani przez naród rządzący? Wysyłają urzędników Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej w różne zakątki świata na szkolenia ( m.in. do Grecji ), na które przeznaczają rocznie 1,5 mln złotych, a jednocześnie patronują wydaniu książki „Bieda, przewodnik dla dzieci”. Te same ministerstwo wiedząc, że w różnych formach opieki zastępczej w Polsce jest ponad 100 tysięcy dzieci, przygotował trzy lata temu projekt ustawy o łatwiejszym odbieraniu dzieci rodzicom. I nie chodzi mi tu o obronę patologii. Czy wiedzą Państwo, że 30 tysięcy dzieci przebywających w zastępczych formach opieki zostało odebranych żyjącym rodzicom z powodu biedy? Czy wiedzą Państwo, że Państwo woli zapłacić 4 tysiące innemu urzędnikowi/pracownikowi za utrzymanie „wychowanka”, niż wspomóc owe biedne rodziny?
    Kolejna farsa rządzących – łatwiejszy dostęp do żłobków - pochłonęła na samą reklamę 5 mln złotych z unijnego grantu. Efekt – drastyczne podwyżki cen w żłobkach i dostępność na poziomie 2% w Polsce – dla 98% dzieci nie wystarcza miejsc!. A jak jest we Francji, której wskaźnik dzietności wynosi ponad średnią europejską? Rodzice w prawie 100% korzystają z form opieki nad dziećmi powyżej lat 3. Rodzice mogą zecydować się na żłobek albo korzystać z pomocy opiekunek, które w dużej części utrzymywane są ze środków publicznych. Warto podkreślić, że POLSKA jest jedynym krajem Unii, który nie ma w budżecie centralnym stałego funduszu finansującego usługi opiekuńcze. Skandal!
    Z każdego zarobionego 1000 zł, Państwo zabiera nam 400 zł. W portfelu zostaje wówczas 600 zł, z których dużą część pochłoną podatki za zakup towarów ( chleb, mleko itp. ), a jeszcze większą za zakup artykułów dziecięcych, które nasi kochani, wspaniali rządzący obłożyli 23% podatkiem ( dla porównania Wielka Brytania ma w tym zakresie 0% podatku ).
    Państwo wmawia teraz młodym rodzicom, że to ich wina, że rodzą za mało dzieci, że becikowe to zbytnie obciążenie dla budżetu, że trzeba to jak najszybciej zmienić. Tylko wówczas bardzo szybko okaże się, że już gdy dorośnie kolejne pokolenie, nie będzie komu pracować na emerytury. Państwo założyło, że posiadanie dzieci to sprawa prywatna rodziny/człowieka i chyba się pomyliło.
    Według badań Centrum im. Adama Smitha w Raporcie „Koszty wychowania dzieci w Polsce 2012” Polska zajmuje 21 miejsce na 24 badane państwa pod względem liczby dzieci żyjących w ubóstwie – szacuje się, że 22% polskich dzieci żyje w biedzie.
    Polska to chory kraj, w którym zasiłek pogrzebowy jest większy niż zasiłek rodzinny. Nie chcę, by moje dzieci były częścią powyższych statystyk".

  • kasienka 2013-05-24 12:04:37

    A komu należy się zasiłek rodzinny??? Mam dzieci i nie miałam jeszcze nigdy zasiłku rodzinnego oczywiście odkąd wypłaca go MOPS. Dwie najniższe krajowe + dwójka dzieci = zasiłek nie należy się. Moje pytanie: jak trzeba kombinować żeby go dostać, czy mam się rozwieść z mężem, czy są może inne sposoby? Widzę na codzień rodziny żyjące z zasiłków, jakichś docelówek itp. Żyje im się lepiej niż tym co pracują za najniższą krajową i nie wyciągają łapy do MOPSu. Dzieci mają markowe ciuchy, książki za darmo, wakacje (gdzie dzieci pracujących w życiu nie były na wakacjach), a mamusie wyczesane, odmalowane, opalone bo mają czas na siedzenie na ławeczce. Wracam z pracy i zastanawiam się gdzie jest sprawiedliwość. Mówię o tych, którym pracować się nie opłaca, bo i po co? Lepiej wziąć fikcyjny rozwód i nie wykazywać dochodów.

  • wz 2013-05-24 13:40:22

    Kasienka
    Ma Pani 100% racji. Większość tych "mamuś" bezrobotnych, które mają zasiłki zyją lepiej niz te pracujące. Mają czas na opalanie się od rana do wieczora, leżenie na leżaczkach pod blokiem, podczas gdy tak jak Pani napisała Ci pracujący za marne pieniadze nie mają prawa do zasiłku bo przcież dochód za duży. To jest dopiero chore.

  • Reklama
  • kasienka 2013-05-24 15:17:04

    Mało tego, te rodziny mają jeszcze dostać od miasta komputery z dostępem do internetu i to za darmo. Czytałam o tym na zambrow.org. Znam takich, co po rozwodach mieszkają i żyją nadal razem z powiększonym budżetem domowym o dodatek dla samotnych matek. Słyszałam kiedyś rozmowę kilku takich mam, jak dzieliły się wrażeniami związanymi z MOPSem. Ciężki żywot mają z tym kombinowaniem, jakieś podpisy muszą zbierać i w kolejce trzeba stać po pieniądze razem z pijakami. Nóż otwiera się w kieszeni. Moje dzieci nie mają stypeniów socjalnych, wakacji i
    książek za darmo, więc chyba są gorsze. Widocznie te 20% dotyczy dzieci ludzi, którzy żyją uczciwie, pracują za najniższą krajową. Nie rozumiem tylko sensu istnienia tej całej opieki społecznej, ponieważ utrzymuje ona latami tę samą rzeszę ludzi. Rozumiem, że może komuś wypaść nagła potrzeba udzielenia pomocy,bo może pojawić się choroba czy jakiś wypadek losowy ale ci ludzie biorą pieniądze przez całe lata. Nie mogą znaleźć pracy? Przecież są to zazwyczaj młodzi ludzie, nie staruszkowie. Czego oni uczą własne dzieci? Im wszystko się należy, znają bardzo dobrze przepisy odnośnie pomocy społecznej i nie opłaci im się pracować, a pognać tę bandę do roboty...

  • crhz 2013-05-24 16:46:15

    Ja mam takich sąsiadów. Sam mi powiedział że rzucił robotę bo się nie opłaca. Ona bierze na dzieci, on dostaje z mopsów, jedzonko z caritasu, fura pod blokiem, wyczesana, wymalowana, paznokietki zrobione. Jedynie teść ze wstydu się spala, mają oni po 32 lata i nie mają zamiaru pracować.

    A najgorsze jest to że nikt tego nie sprawdza. Panusie siedzą w mopsie i nic nie robią. Żadnego rozeznania. Wystarczy wjazd na chatę i sprawdzić jakie telefoniki dzieci mają, jak mamusia wygląda. I z naszych podatków utrzymują tych pastuchów.

    A powinna być krótka piłka. - "Pani Anno, jest dla Pani praca tu i tu"
    Pani Ania oczywiście odmawia po bo co.
    Więc dla Pani ani zabieramy MOPSIARSKIE DARMOWE PIENIĄDZE, i Pani ania zapierda...a do pracy

  • ares 2013-05-24 19:59:50

    co TRZECIE? kto to wymyślił !!!! ja mam czworo i też w biedzie żyją !!! i co wy na to ? a ile jest takich rodzin jak my ????????????? 1000000........ [zly]

  • Xmen 2013-05-27 11:29:20

    [cite user="kasienka" date="24.05.2013 15:17"]Mało tego, te rodziny mają jeszcze dostać od miasta komputery z dostępem do internetu i to za darmo. Czytałam o tym na zambrow.org. Znam takich, co po rozwodach mieszkają i żyją nadal razem z powiększonym budżetem domowym o dodatek dla samotnych matek. Słyszałam kiedyś rozmowę kilku takich mam, jak dzieliły się wrażeniami związanymi z MOPSem. Ciężki żywot mają z tym kombinowaniem, jakieś podpisy muszą zbierać i w kolejce trzeba stać po pieniądze razem z pijakami. Nóż otwiera się w kieszeni. Moje dzieci nie mają stypeniów socjalnych, wakacji i
    książek za darmo, więc chyba są gorsze. Widocznie te 20% dotyczy dzieci ludzi, którzy żyją uczciwie, pracują za najniższą krajową. Nie rozumiem tylko sensu istnienia tej całej opieki społecznej, ponieważ utrzymuje ona latami tę samą rzeszę ludzi. Rozumiem, że może komuś wypaść nagła potrzeba udzielenia pomocy,bo może pojawić się choroba czy jakiś wypadek losowy ale ci ludzie biorą pieniądze przez całe lata. Nie mogą znaleźć pracy? Przecież są to zazwyczaj młodzi ludzie, nie staruszkowie. Czego oni uczą własne dzieci? Im wszystko się należy, znają bardzo dobrze przepisy odnośnie pomocy społecznej i nie opłaci im się pracować, a pognać tę bandę do roboty...[/cite]

    Trafione w samo sedno. Takich rodzin w Zambrowie jest sporo co nie pracuja latami a zyja lepiej niz pracujacy za najnizsza krajowa

  • Reklama
  • 2013-05-27 14:31:40

    Jeśli to prawda co piszecie, to w jaki sposób pracują pracownicy socjalni z MOPS. Legendy już krążą o tym jak w czasie ich godzin pracy latają po miejskich gabeciach. Jedną z pań tam pracujących słyszałam jak nazywają "królową pewex"u".
    Gdzie nadzór Burmistrza nad wydatkami MOPS? Czy pomoc fimansowa trafia do właściwych osób?

  • kasienka 2013-05-27 19:30:18

    Pomoc trafia zgodnie z prawem, bo utrzymanki MOPSu mają dokumenty potwierdzające złą sytuację materialną. Jedyne co dziwi to fakt, że zamiast dać tym ludziom przysłowiową wędkę, daje im się rybę. Moim zdaniem koordynator rodziny powinien być na etacie miasta, pomagać ale nie finansowo. Ci ludzie żyją latami z zasiłków. To jak to jest, nie ma dla nich pracy przez ileś tam lat?? Kto chce, to pracę znajdzie, tyle tylko że nie opłaca się to bo lepiej poleżeć albo posiedzieć na ławce. Gotować panie nie muszą, bo dzieci mają opłacane przedszkola lub wykupione przez MOPS obiady w szkole.Tatusiowie też wypoczęci, piwko musi być codziennie. Co robić wtedy z czasem? Robi się kolejne dzieci, bo zaraz i większe rodzinne i becikowe ( przysługuje im podwojone, czyli 2000zł). Jak w kołowrotku. Znam osobiście a właściwie z sąsiedztwa takie rodzinki. Nie martwią się o rachunki bo dofinansowania do czynszu mają. Dzieci stypendia socjalne dostają więc w d***ch im się przewraca, kupują buty nie byle jakie tylko po 200-300zł bo musi przedstawić rachunek na co stypendium poszło. Polska to ciekawy kraj, jak mawiał Zulugula swego czasu.

  • Ciekawy_ 2013-05-29 14:42:44

    Niesiołowskiemu to powiedz to Ci powie, że szczaw i ulęgałki gniją a można by nimi kraj nakarmić!



Reklama
Reklama
Wróć do