nie macie sie o co matwic, kazwy wierzy w to co wierzy, kazdy jest patriota w miejszym lub wiekszym stopniu, to ze ludzie uciekaja do innych krajow i tam pozostają to nie jest brak patriotyzmu. Skoro kraj - tak naprawde ci ktorzy nim rzadza - nie potrafi zadbac o dobro ludzi to nic dziwnego ze uciekaja za granice gdzie moga pracowac i wyzywic swoje rodziny
Ciktorzy wyjeżdzają, to dopiero za granicą uczą się co to znaczy praca. W Polsce im sie nie chce pracowac, bo uważają że za byle jaka prace należą im się dobre pieniądze. A wogóle, to mam wrażenie, że młodzież teraz już nie wie, co to znaczy patriotyzm.
Mysle, ze w razie potrzeby ok 80% staneloby w obronie ojczyzny. Przyklad: w "39 roku w Augustowie proszono ludnosc o kopanie umocnien. Dowodca wojsk spodziewal sie, ze zastanie garstke ludzi. Pomylil sie, przyszla cala ludnosc Augustowa, nawet kobiety i dzieci. Kazdy znalazl sie w tej chwili. Mysle ze podobnie i dzis by bylo.
Każdy mówi że kocha swą ojczyz. że odda za nio życie (...) przychodzi co do czego uciekamy nie chcemy walczyć. To że oddamy zycie za ojczyzne to tylko słowa, mało osób je wypełnia.
Myślę Andy ,że nie masz racji. W tej chwili większośc uważa, że patrityzm to tylko puste słowa. Ale historia nas uczy, że jednak z polakami było inaczej. Myślę, że i teraz większość postąpiłaby tak samo. Przecież Polacy to chyba jedeny naród, który potrafi się zmobilizować do jakichś czynów, choćby Wielka Orkiestra Owsiaka. Kto inny tak potrafi[?][?][?][?]
Owsiak i jego halasliwa impreza nie jest tu najlepszym przykladem. Z tego co na razie widac, to orkiestra skutecznie dzieli niz laczy Polakow.
Polacy rzeczywiscie w chwilach zagrozenia potrafili czynic cuda i wprawiac w podziw swiat. Szkoda, ze brakuje im tego na co dzien. Dzis wyjatkowo brakuje dobrych ojcow i mezow, rzetelnych i uczciwych pracownikow i pracodawcow. Nadal kraj w ktorym mieszkamy, to jakas mityczna rzeczywistosc w ktorej wladze sprawuja "oni". Oni kombinuja tak, abym jak najmniej pieniedzy doniosl do domu. Na szczescie wdzieczni rodacy robia wszystko, aby naszym okupantom oddac jak najmniej.
on (patriotyzm) istnieje.... w naszych snach... dziś 11 XI wyglądam przez okno a tu defilady dzieciaków z flagami. Wszystko jest piękne, harcerze wesoło maszerują.... obudziłem się.
Piękny sen Andy, szkoda że nie na jawie. Czasy pochodów dawno się skończyły, a szkoda. Chociaż kiedyś pochód 1-majowy był obowiązkiem, myślę że dziś wielu wspomina go z sentymentem. Na pewno ładniej by było i młodzież lepiej zapamiętała ten Dzień Niepodległości, gdyby on choćby w Zambrowie był huczniej obchodzony.
ja kocham swoja ojczyznee ;-)) i zawszee jakk wyjeżdżamm na wakacjee too normalniee umieram z tęsknotyy za Polskąą ;)a najbardziejj Zamem ;-)) hehe .. pozdroo ;-D
patriotyzm sie skonczył. kazdy musi radzic sobie sam. i nie wierze w to ze sa patrioci. ludzie juz za dlugo czekają na poprawe. nie chcą już dalej uczestniczyć w tych przemianach. kraj ma ich w d... przecież. to po co być patrioto?
kolego masz po czesci racje ale i po czesci jestes w bledzie... patriotyzm zatarł sie ale chyba czujesz sie POLAKIEM ? bo ja wiem kim jestem i do czego naleze ! :)
Przez patriotyzm zginęło miliony ludzi na świecie. Gdyby świat był idealny... to patriotyzm nie był by potrzebny. Bylibyśmy obywatelami Ziemi. Może było by lepiej. :)
Oczywiście taka idylla nigdy nie zaistnieje.
A jeżeli ktoś szuka patriotów... to niech się uda do skinów. Oni to dopiero kochają ojczyznę. "Polska dla polaków" A czarnych, żydów i innych "odmieńców" zabić, wyrzucić.
Jeżeli chodzi o mnie... to coraz bardziej odwracam się od tego kraju. Niby tutaj mieszkam, jednak to co się teraz dzieje.... PORAŻKA. 2 mlaskające 1,5 zawistne kaczory objęły w posiadanie Polskę. Gdybym był za granicą... nie przyznawał bym się, że jestem z tego kraju. Polacy to najgorszy naród jaki można sobie tylko wyobrazić. Szczegołnie na obczyźnie bardzo mocno potrafimy sobie dokopać. Zaraz ktoś napisze, że mamy to we krwi, że polska szlachta to, że tamto. Że polacy od zawsze się kłócili i w sytuacjach kryzysowych potrafiliśmy się zespolić.
ALE CO Z TEGO ? Oby nie było sytuacji kryzysowych.
A na codzień jesteśmy biedbymi mieszkańcami środkowo-wschodniej Europy. Mieszkamy w kraju złodziei i krentaczy. Pijaków i patriotów - gdy trzeba.
Patriotyzm to mit. Tak jak powiedział(a) Kaskad skończył się wraz z II wojną. Ja osobiście NIC naszemu krajowi nie zawdzięczam i nic nie mam zamiaru mu oddawać (podatków też). W obecnej chwili jedyne, co można robić za naszą tak zwaną ojczyznę, to się wstydzić (a dokładniej za ekipę rządzącą). Wolałbym za przeproszeniem Żydom d... podcierać (bo tak się mówi o Polakach wyjeżdżających -głównie- do USA) i dostawać za to normalne pieniądze niż tu być jakimś np. urzędnikiem (mając wyższe wykształcenie) i zarabiać 950zł. brutto. Już to przerabiałem. Dziękuję za taką ojczyznę i za taki patriotyzm. Pozdrawiam wszystkich
czy wyjazd za granicę to ucieczka i tchórzostwo czy pogoń za pieniądzem czy zadbanie o godziwe życie swoje i rodziny ... ale z drugiej strony: czy praca za granica poniżej swoich możliwości, umiejętności i ambicji ale za lepsze pieniądze to czy to nie jest pójście na łatwiznę? czy oskarżanie ludzi rzadzacych krajem o to że to ich wina że wszyscy uciekają to nie jest pójście na łatwiznę (zawsze łatwiej zwalić winę na innych niż samemu się zająć i próbowac coś zmienić na lepsze)
to tylko kilka mysli jakie mi się nasuwają przy tego typu dyskusjach o emigracji... kazdy ma swój własny system wartości, kazdy ma swoje własne poglądy na to gdzie i jak ma żyć... każdy decyduje za siebie...
ja miałem możliwośc wyjazdu za granicę... i cały czas mam... do bardzo dobrze płatnej roboty w moim zawodzie... ale nie chcę... wybrałem życie tutaj... mam pewne plany, pewne ambicje....
pieniądze dla mnie to nie wszystko.... powiedziałem sobie kiedyś że dojdę do czegoś w TYM kraju, własną pracą, własną wiedzą i umiejętnościami.... nie jest to łatwe, ale na razie idzie mi całkiem dobrze.... i jestem z tego dumny że powoli zaczynam coś osiągać... chcę kiedyś jak juz będę stary, móc stwierdzić że jestem zadowolony ze swojego zycia, z tego jak je spędziłem, kim byłem, co osiągnąłęm i czego dokonałem...
ot i tyle ;)
acha: jeszcze jedno: dla wszystkich co obwiniają rząd za to żę musieli wyjechać za granicę: dwa krótkie pytania: CO ZROBIŁEŚ ŻEBY ZMIENIĆ TĘ SYTUACJĘ? I CZY WOGÓLE PRÓBOWAŁES COŚ ZROBIĆ?
dla jasności: przyznaję - ja nic dotad nie zrobiłem - ale i nie narzekam na to co jest.... dopiero próbuję coś zrobić i zmienić, żeby choć moim pracownikom było lepiej... mam nadzieję że mi się uda....
Ja ją Kocham i nienawidzę :]]. Kocham bo to moja ojczyzna i tu się wychowałem to są moje wspomnienia i tyle. Natomiast nienawidzę jej bo znam każdy syf w tym kraju, każdą dziurę wiem jak to wszystko działa...ale Kocham ten Kraj :)[ok]
Nie wiem czemu, ale jak patrzę na to wszystko co wkoło się dzieje, i tu w Polsce i na świecie, to jeden wiersz z czasów wojny w głowie mi krąży…
Krzysztof Kamil Baczyński "Z głową na karabinie"
Nocą słyszę, jak coraz bliżej drżąc i grając krąg się zaciska. A mnie przecież zdrój rzeźbił chyży, wyhuśtała mnie chmur kołyska.
A mnie przecież wody szerokie na dźwigarach swych niosły płatki bzu dzikiego; bujne obłoki były dla mnie jak uśmiech matki.
Krąg powolny dzień czy noc krąży, ostrzem świstrząc tnie już przy ustach, a mnie przecież tak jak i innym, ziemia rosła tęga - nie pusta.
I mnie przecież jak dymu laska wytryskała gołębia młodość; teraz na dnie śmierci wyrastam ja - syn dziki mego narodu.
Krąg jak nożem z wolna rozcina, przetnie światło, zanim dzień minie, a ja prześpię czas wielkiej rzeźby z głową ciężką na karabinie.
Obskoczony przez zdarzeń zamęt, kręgiem ostrym rozdarty na pół, głowę rzucę pod wiatr jak granat, piersi zgniecie czas czarną łapą;
bo to była życie nieśmiałość, a odwaga - gdy śmiercią niosło. Umrzeć przyjdzie, gdy się kochało wielkie sprawy głupią miłością.
4 grudzień 1943 r.
Polska. Szukam jakoś we wspomnieniach dzieciństwa tego momentu kiedy nauczyłem się tego słowa i jego znaczenia. My jesteśmy po części narodem cmentarnym, bo wszystko co z Polską się wiąże najpiękniejszego i najchwalebniejszego to groby: żołnierzy września, powstańców warszawskich, styczniowych, śląskich, ofiar okupacji niemieckiej, radzieckiej, grobowce naszych Królów. Może wtedy gdy z rodzicami w Święto Wszystkich Zmarłych, po odwiedzeniu grobów rodzinnych szliśmy na te historyczne i patriotyczne groby, gdzie już było morze zniczy, i tam dokładałem z całą dziecięcą powagą swój znicz, to może to był także ten moment gdy Polska zapalała się w moim sercu?
A może wtedy gdy pierwszy raz pojechałem z Tatą do Krakowa na Wawel, i moje największe zaciekawienie budziły niebieskie tramwaje, a Tata mnie ciągnął po Katedrze Wawelskiej i mówił o Królach Polskich, pokazywał ich grobowce, wymieniał ich imiona i przydomki. A w domu Mama dawała do ręki mały, kieszonkowy "Poczet Królów Polskich" i mogłem patrzeć na obrazy tych, których widziałem grobowce. Przy okazji zaś literując ich imiona. Może wtedy gdy pierwszy raz złożyłem literki i przeczytałem Bolesław Krzywousty, może ta Polska przyszła wraz z językiem?
A może przyszła gdy z wielką radością jechałem pociągiem przez całą Polskę, do dziadków do Szczecina. I patrzyłem przez okno, patrzyłem. Na pola, na drogi, na dworce w miastach i dworce w miasteczkach. Pociąg przejeżdżał przez most na Warcie, a mama mówiła "przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę - będziem Polakami". Skoro w Hymnie, w jej słowach tak jest, a każde dziecko, każde słowo traktuje bardzo poważnie, więc skoro już przekroczyłem w swoim życiu i Wartę i Wisłę (tam wtedy w Krakowie) to jestem już Polakiem!
Zagranica nigdy nie była dla mnie jakaś daleka. Wujek był marynarzem. I drugi wujek także. Więc tą zagranicę często słyszałem w opowieściach, albo widziałem na zdjęciach. Pradziadek w czasie wojny służył w Anglii. Więc wiedziałem, że takie coś jest, że jest tam i tak, ale ta Polska była najważniejsza. I pradziadek po wojnie wrócił do Polski, i wujek z rejsów zawsze wracał do Polski. Bo tam trzęsienia ziemi są, i hurgany. A jak raz obejrzałem "Szczęki" to jeszcze się o rekinach dowiedziałem. A u nas takich rzeczy nie było. Było wszystko to co potrzebne: lasy i góry, jeziora i morza. I gdy znudziło się budowanie w piasku to można śmiało iść na kąpiel do Bałtyku, bo tam żaden rekin się nie czaił. Bo to było Polskie morze!
Z klocków zawsze najłatwiej budowało się flagę Polską. Klocek czerwony u dołu, biały u góry. Więc jak budowaliśmy z bratem taką klockową flotę (takie polskie klocki były - budownictwo domowe - nie żadne tam lego) to statki znaczyliśmy Polską banderą. Czasem chciałem brytyjską czy amerykańską, ale je z tych klocków było piekielnie trudno zrobić.
Mama zaczynała coś mówić czasem o historii. O tym, że kiedyś Polski na mapie nie było, i to pamiętała jej babcia i dziadek, którzy byli tacy mali jak ja, i wtedy Polski nie było, a ja już w Polsce jestem, i to nawet w jakiejś wreszcie nowej. I mówiła mama, że od dołu to była Austria. Zawsze byłem dzieciakiem ciekawskim. Biegłem po atlas, ( to była rzecz - to znaczy atlas i mapy, którą bardzo szybko nauczyłem się obsługiwać, i tak zresztą do dziś kolekcjonuje sobie mapy i plany i planiki, tak od 5 roku życia) i patrzyłem gdzie ta Austria jest. A jako że byłem dzieciakiem roztrzepanym, to Austrii nigdy nie mogłem znaleźć, a znajdowałem za to Australię bo była wielka i żółta, i potem sobie wyobrażałem jak ta Australia sięgnęła po Polskę.. przez Morze Czerwone i Morze Śródziemne, i Bałkany i Czechosłowację do Polski. Osz. Mamo! Ale ta Australia była kiedyś potężna. Mama potwierdzała, nie chcąc pewnie zabić we mnie pasji poznawczej i mówiła potem o swoich dziadkach, pochodzących właśnie z tej Austriackiej Galicji, że w ich czasach to się mówiło pani matka i pan ojciec.
Polska. A może znaczenie tego słowa poznałem gdy musieliśmy nauczyć się wiersza na pamięć w VI klasie Szkoły Podstawowej. I ja sobie wybrałem Broniewskiego i "Bagnet na Broń". I recytowałem i chyba nawet najlepiej w klasie: Kiedy przyjdą podpalić Ci dom, ten w którym mieszkasz Polskę! Kiedy rzucą przed sobą grom, kiedy runą żelaznym wojskiem I pod drzwiami staną i nocą kolbami w drzwi załomocą Ty ze snu podnosząc skroń, stań u drzwi, bagnet na broń Trzeba krwi Ten wiersz w jakiś sposób zawładnął mną. Choć potrzebowałem jeszcze potem paru lat, i dorośnięcia w liceum aby dowiedzieć się o co Broniewskiemu chodziło gdy pisał: Są w ojczyźnie rachunki krzywd. Ale czy czytając ten wiersz, nie ma się ochoty biec do okopu, z bronią i bronić swojego domu, swojej Polski?
W liceum dowiedziałem się, że każdy, prawie każdy należy do jakiejś subkultury. A to ze względu na ubiór, a to ze względu na słuchaną muzykę. Tylko, że ja ani ubiorem ani muzyką się nie wyróżniałem. Cóż, trzeba było założyć własną subkulturę. I sobie założyłem subkulturę konserwatywną, która nie przywiązywała wagi ani do muzyki ani do stroju i do każdego była, prawie każdego, nastawiona nad wyraz pozytywnie. Jedyny manifest na jaki zdobyła się moja jednoosobowa subkultura to było wyklejenie z literek nad moim biurkiem słów ministra Becka z 5 maja 1939 roku. Inni mieli teksty Vadera, Acid Drinkers, Kata i Bóg wie tam kogo, a ja miałem "Jest jedna tylko rzecz, w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna, i tą rzeczą jest Honor!"
Polska. Ten wyraz staje się w pewnym momencie modlitwą. Nie oklepanym wyborczym frazesem, na potrzeby telewizji, Mistewicza i innych wszelakich matołów. Ale modlitwą dla Polski, o Polsce, przez Polskę, w Polsce. Modlitwą bo gdy człowiek mówi Polska, to pamięta i ten Wawel, i te wertowanie Pocztu Królów Polskich, te bitwy klockowymi statkami z biało czerwoną flagą i czy tą recytację z VI klasy podstawówki. Modlitwa, bo Polska to ważny kawałek mojego dzieciństwa, gdzie się człowiek uczył jak żyć Modlitwa, bo Polska to miejsce gdzie zacząłem żyć. Modlitwa, bo Polska to miejsce gdzie chcę żyć.
"A ja prześpię czas wielkiej rzeźby"
Dopiero co skończyłem studia. Dopiero co skończyłem być rzeźbiony, tworzony, kształtowany. I nadszedł czas gdy to ja mogę kształtować siebie i otaczającą mnie rzeczywistość, mam już narzędzie do rzeźbienia i wiem co chce i jak rzeźbić. I trafiam na dzisiejszą Polskę. Nie do końca taką jaką sobie tworzyłem w swoich marzeniach i modlitwach. Może Polskę nie tak dramatyczną, Polskę okupacji niemieckiej i radzieckiej jaką miał w moim wieku Baczyński, ale mimo to.. Polskę Sobiesiaków, Tusków, Mistewiczów, Misiaków. Polskę w której im bardziej kraj ojczysty się kocha, tym za większego dziwaka jest się uważanym. Polskę w której marzeniem nie są szerokie wody, otwarte morza, ale gdzieś tak, coś z boku, przejść.. po coś. Ale nawet patrząc przyziemnie: Polskę w której będąc pracownikiem administracji, po wyższych studiach, nie jestem w stanie utrzymać siebie, rodziny i mieszkaniowego kredytu. Jak można kształtować siebie i rzeczywistość, skoro 8 h w pracy, 4 h na dojazdy do pracy, a i nawet jak znajdzie się te kilka chwil wolnych, to okaże się, że te "właściwie myślenie" reprezentuje kto inny, i do niego trafiają profity. Człowiek z miłością do Polski.. to niech lepiej śni i tam marzy o Polsce. Bo tylko ona jest w snach, nie tutaj.
"Umrzeć przyjdzie, gdy się kochało wielkie sprawy głupią miłością."
Czy miłość do Polski jest rzeczą głupią? Każda miłość nie odwzajemniona jest rzeczą głupią i szaloną. Czy Polska uczucie miłości odwzajemnia, czy tylko my usprawiedliwiając naszą zgubną wiarę, w jakiś błyskach i drobnych bez znaczenia gestów Polski dopatrujemy się tego, że ona jednak nas kocha. A nie do końca. Bo Polska miłość Baczyńskiego odwzajemniła tym, że w 1939 roku mówiła: guzika nie oddamy Niemcom! A oddali całe państwo. A w Powstaniu Warszawskim.. Polska odwzajemniła się zatrzymanymi Sowietami 20 km od Warszawy, i Churchillem krzyczącym na Mikołajczyka - zabieraj pan swoje dywizje! Głupia miłość, co to nie widzi, że wybranka nie jest wcale tak idealna, jak ją się rysuje w marzeniach. Głupia miłość, bo każe zapominać o rachunkach: dywizji, żołnierzy, potencjałów ekonomicznych, nastrojów społecznych.. Głupia miłość bo po każdym upadku, kiedy znów wybranka odwróciła się, kiedy znów wybrała lekką małość i podłość zamiast trudnej wielkości, to znów otrzepując się z kurzu, znów pojawia się nadzieja, że teraz to się nie udało, ale następnym razem to na pewno się uda.
Jak można kochać Polskę, skoro ona, ta wyśniona, teraz, zwłaszcza teraz, nie istnieje. Nie ma jej. Jest jakaś imitacja Polski, neoPRL, III Rzeczypospolita, kraj Sobiesiaków i Lemmingów. A Polski nie ma… Nie ma Chrobrych, Batorych, Sobieskich, Piłsudskich. Jest Sekuła, Tusk, Niesiołowski. Nie ma Narvików, Wiedniów, Kongresów Krakowskich… Jest rura bałtycka, zielona mapka i Iwiniec.. Nie ma nawet Baczyńskich, Sienkiewiczów i Chryzostomów Pasków… Jest Mleczko, Raczkowski i Wojewódzki…
Dajcie mi karabin, bo tylko w wyśnionej Polsce chcę żyć, albo zginąć przyjdzie.
A generacja "nic" o nic już dziś nie walczy i z niczym się nie utożsamia. Dla młodego Polaka obojętnym jest czy mieszka w Polsce, w Anglii czy USA. Ważne jest by mieć wygodne i dostatnie życie. Dziś patriotyzm ogranicza się do kibicowania Małyszowi i Kubicy.
Patriotą można być zawsze i wszędzie[!]trzeba tylko chcieć godnie reprezentować swój kraj[! Trzeba być dobrym, szlachetnym, mądrym, rozsądnym, uczynnym, bezinteresownym człowiekiem[:-)] który nie krzywdzi innych[:-)]W obecnych czasach na tym polega patriotyzm [:-)]
"być dobrym, szlachetnym, mądrym, rozsądnym, uczynnym, bezinteresownym człowiekiem który nie krzywdzi innych" ...to raczej bycie człowiekiem szlachetnym, a nie patriotą. Świetnie Ci to uświadomi stary etos rycerski.
mlodziesz i ojczyzna dlanich to tylko granie na komputerze i nic wiecej albo wow lub cs lub jeszcze gorsze gry ?? ale jak rodzice na to pozwalajo zeby dzieci siedzialy do 4 rano na kompie lub dluzej wstancie w nocy ze 3 razy i sprawdzie czy on spi tylko po cichu
Tobie przydałaby się III światowa, to byś trochę w okopach polatał i mógł się wówczas w boju wykazać. Bez tego marnujesz się pewnie w Laskowcu i Twój patriotyzm jest przelewany wyłącznie na wciskanie uszczelek. ;)
Ja uważam, że patriotyzm już upada i mało ludzi kocha swoja ojczyznę.[:-(][bad]
TeżTo ZauWażyłEm[:-(][bad]
ja kocham swoja ojczyzne, choc nie wiem jak inni [!]
nie macie sie o co matwic, kazwy wierzy w to co wierzy, kazdy jest patriota w miejszym lub wiekszym stopniu, to ze ludzie uciekaja do innych krajow i tam pozostają to nie jest brak patriotyzmu. Skoro kraj - tak naprawde ci ktorzy nim rzadza - nie potrafi zadbac o dobro ludzi to nic dziwnego ze uciekaja za granice gdzie moga pracowac i wyzywic swoje rodziny
a kto powiedzial ze uciekaja[?]
skad to stwierdzenie [?]
a z wlasnego wyboru to juz nie mozna wyjechac? No tak, latwiej wszystko zwalic na "rzadzacych".
Ciktorzy wyjeżdzają, to dopiero za granicą uczą się co to znaczy praca. W Polsce im sie nie chce pracowac, bo uważają że za byle jaka prace należą im się dobre pieniądze. A wogóle, to mam wrażenie, że młodzież teraz już nie wie, co to znaczy patriotyzm.
popieram zulę[ok]
cieszę się, że też tak uważasz.
Bartek Powiedział:
ja kocham swoja ojczyzne, choc nie wiem jak inni [!]
a ja też
Mysle, ze w razie potrzeby ok 80% staneloby w obronie ojczyzny.
Przyklad: w "39 roku w Augustowie proszono ludnosc o kopanie umocnien. Dowodca wojsk spodziewal sie, ze zastanie garstke ludzi. Pomylil sie, przyszla cala ludnosc Augustowa, nawet kobiety i dzieci. Kazdy znalazl sie w tej chwili. Mysle ze podobnie i dzis by bylo.
Każdy mówi że kocha swą ojczyz. że odda za nio życie (...) przychodzi co do czego uciekamy nie chcemy walczyć. To że oddamy zycie za ojczyzne to tylko słowa, mało osób je wypełnia.
Myślę Andy ,że nie masz racji. W tej chwili większośc uważa, że patrityzm to tylko puste słowa. Ale historia nas uczy, że jednak z polakami było inaczej. Myślę, że i teraz większość postąpiłaby tak samo. Przecież Polacy to chyba jedeny naród, który potrafi się zmobilizować do jakichś czynów, choćby Wielka Orkiestra Owsiaka. Kto inny tak potrafi[?][?][?][?]
Ty już grabos nie potrafisz cos swojego dodać od siebie tylko musisz innych cytować, a zresztą 9 latki tak robią...[:-P]
Owsiak i jego halasliwa impreza nie jest tu najlepszym przykladem. Z tego co na razie widac, to orkiestra skutecznie dzieli niz laczy Polakow.
Polacy rzeczywiscie w chwilach zagrozenia potrafili czynic cuda i wprawiac w podziw swiat. Szkoda, ze brakuje im tego na co dzien. Dzis wyjatkowo brakuje dobrych ojcow i mezow, rzetelnych i uczciwych pracownikow i pracodawcow. Nadal kraj w ktorym mieszkamy, to jakas mityczna rzeczywistosc w ktorej wladze sprawuja "oni". Oni kombinuja tak, abym jak najmniej pieniedzy doniosl do domu. Na szczescie wdzieczni rodacy robia wszystko, aby naszym okupantom oddac jak najmniej.
on (patriotyzm) istnieje.... w naszych snach... dziś 11 XI wyglądam przez okno a tu defilady dzieciaków z flagami. Wszystko jest piękne, harcerze wesoło maszerują.... obudziłem się.
Piękny sen Andy, szkoda że nie na jawie. Czasy pochodów dawno się skończyły, a szkoda. Chociaż kiedyś pochód 1-majowy był obowiązkiem, myślę że dziś wielu wspomina go z sentymentem. Na pewno ładniej by było i młodzież lepiej zapamiętała ten Dzień Niepodległości, gdyby on choćby w Zambrowie był huczniej obchodzony.
zula masz 100 % racji
wedlug mnie wystarczy byc czlowiekiem a nie i......diotą
ja kocham swoja ojczyznee ;-)) i zawszee jakk wyjeżdżamm na wakacjee too normalniee umieram z tęsknotyy za Polskąą ;)a najbardziejj Zamem ;-)) hehe .. pozdroo ;-D
To chyba ci w tym miescie dobrze[?]
patriotyzm sie skonczył. kazdy musi radzic sobie sam. i nie wierze w to ze sa patrioci. ludzie juz za dlugo czekają na poprawe. nie chcą już dalej uczestniczyć w tych przemianach. kraj ma ich w d... przecież. to po co być patrioto?
Masz racje,patrioci wygineli na drugiej wojnie światowej[:-P]
Zgadzam sie z przedmowca a tym samym jego gleboka wypowiedzia [:-D] niedlugo bede bal sie zajrzec do lodowki
kolego masz po czesci racje ale i po czesci jestes w bledzie... patriotyzm zatarł sie ale chyba czujesz sie POLAKIEM ? bo ja wiem kim jestem i do czego naleze ! :)
[b]Patriotyzm??? Przy obecnych rządach!!! Nie bądźmy gołosłowni. Patriotyzm, jak ktoś wcześniej nadmienił, skończył sie razem z II wojna światową.[/b]
Przez patriotyzm zginęło miliony ludzi na świecie.
Gdyby świat był idealny... to patriotyzm nie był by potrzebny. Bylibyśmy obywatelami Ziemi.
Może było by lepiej. :)
Oczywiście taka idylla nigdy nie zaistnieje.
A jeżeli ktoś szuka patriotów... to niech się uda do skinów.
Oni to dopiero kochają ojczyznę.
"Polska dla polaków"
A czarnych, żydów i innych "odmieńców" zabić, wyrzucić.
Jeżeli chodzi o mnie... to coraz bardziej odwracam się od tego kraju. Niby tutaj mieszkam, jednak to co się teraz dzieje.... PORAŻKA.
2 mlaskające 1,5 zawistne kaczory objęły w posiadanie Polskę.
Gdybym był za granicą... nie przyznawał bym się, że jestem z tego kraju. Polacy to najgorszy naród jaki można sobie tylko wyobrazić. Szczegołnie na obczyźnie bardzo mocno potrafimy sobie dokopać.
Zaraz ktoś napisze, że mamy to we krwi, że polska szlachta to, że tamto. Że polacy od zawsze się kłócili i w sytuacjach kryzysowych potrafiliśmy się zespolić.
ALE CO Z TEGO ?
Oby nie było sytuacji kryzysowych.
A na codzień jesteśmy biedbymi mieszkańcami środkowo-wschodniej Europy. Mieszkamy w kraju złodziei i krentaczy. Pijaków i patriotów - gdy trzeba.
Jestem wolny.
Pozdro.
[b]Do w-biza:
Widzę, że jesteś anarchistą. To jest już nas dwóch.[/b]
W pewnym stopniu tak. ;) pozdrawiam
ja tam nie mam nic do wyjazdow za granice ale sama osobiscie nie wyjade a kto goni za kasa niech wyjezdza
Patriotyzm to mit. Tak jak powiedział(a) Kaskad skończył się wraz z II wojną. Ja osobiście NIC naszemu krajowi nie zawdzięczam i nic nie mam zamiaru mu oddawać (podatków też). W obecnej chwili jedyne, co można robić za naszą tak zwaną ojczyznę, to się wstydzić (a dokładniej za ekipę rządzącą). Wolałbym za przeproszeniem Żydom d... podcierać (bo tak się mówi o Polakach wyjeżdżających -głównie- do USA) i dostawać za to normalne pieniądze niż tu być jakimś np. urzędnikiem (mając wyższe wykształcenie) i zarabiać 950zł. brutto. Już to przerabiałem. Dziękuję za taką ojczyznę i za taki patriotyzm. Pozdrawiam wszystkich
czy wyjazd za granicę to ucieczka i tchórzostwo czy pogoń za pieniądzem czy zadbanie o godziwe życie swoje i rodziny ... ale z drugiej strony: czy praca za granica poniżej swoich możliwości, umiejętności i ambicji ale za lepsze pieniądze to czy to nie jest pójście na łatwiznę? czy oskarżanie ludzi rzadzacych krajem o to że to ich wina że wszyscy uciekają to nie jest pójście na łatwiznę (zawsze łatwiej zwalić winę na innych niż samemu się zająć i próbowac coś zmienić na lepsze)
to tylko kilka mysli jakie mi się nasuwają przy tego typu dyskusjach o emigracji... kazdy ma swój własny system wartości, kazdy ma swoje własne poglądy na to gdzie i jak ma żyć... każdy decyduje za siebie...
ja miałem możliwośc wyjazdu za granicę... i cały czas mam... do bardzo dobrze płatnej roboty w moim zawodzie... ale nie chcę... wybrałem życie tutaj... mam pewne plany, pewne ambicje....
pieniądze dla mnie to nie wszystko.... powiedziałem sobie kiedyś że dojdę do czegoś w TYM kraju, własną pracą, własną wiedzą i umiejętnościami.... nie jest to łatwe, ale na razie idzie mi całkiem dobrze.... i jestem z tego dumny że powoli zaczynam coś osiągać... chcę kiedyś jak juz będę stary, móc stwierdzić że jestem zadowolony ze swojego zycia, z tego jak je spędziłem, kim byłem, co osiągnąłęm i czego dokonałem...
ot i tyle ;)
acha: jeszcze jedno: dla wszystkich co obwiniają rząd za to żę musieli wyjechać za granicę:
dwa krótkie pytania: CO ZROBIŁEŚ ŻEBY ZMIENIĆ TĘ SYTUACJĘ? I CZY WOGÓLE PRÓBOWAŁES COŚ ZROBIĆ?
dla jasności: przyznaję - ja nic dotad nie zrobiłem - ale i nie narzekam na to co jest....
dopiero próbuję coś zrobić i zmienić, żeby choć moim pracownikom było lepiej... mam nadzieję że mi się uda....
ja kocham swą ojczyzne ale nie wiem jak inni[?]
Ja ją Kocham i nienawidzę :]]. Kocham bo to moja ojczyzna i tu się wychowałem to są moje wspomnienia i tyle. Natomiast nienawidzę jej bo znam każdy syf w tym kraju, każdą dziurę wiem jak to wszystko działa...ale Kocham ten Kraj :)[ok]
Nie wiem czemu, ale jak patrzę na to wszystko co wkoło się dzieje, i tu w Polsce i na świecie, to jeden wiersz z czasów wojny w głowie mi krąży…
Krzysztof Kamil Baczyński "Z głową na karabinie"
Nocą słyszę, jak coraz bliżej
drżąc i grając krąg się zaciska.
A mnie przecież zdrój rzeźbił chyży,
wyhuśtała mnie chmur kołyska.
A mnie przecież wody szerokie
na dźwigarach swych niosły płatki
bzu dzikiego; bujne obłoki
były dla mnie jak uśmiech matki.
Krąg powolny dzień czy noc krąży,
ostrzem świstrząc tnie już przy ustach,
a mnie przecież tak jak i innym,
ziemia rosła tęga - nie pusta.
I mnie przecież jak dymu laska
wytryskała gołębia młodość;
teraz na dnie śmierci wyrastam
ja - syn dziki mego narodu.
Krąg jak nożem z wolna rozcina,
przetnie światło, zanim dzień minie,
a ja prześpię czas wielkiej rzeźby
z głową ciężką na karabinie.
Obskoczony przez zdarzeń zamęt,
kręgiem ostrym rozdarty na pół,
głowę rzucę pod wiatr jak granat,
piersi zgniecie czas czarną łapą;
bo to była życie nieśmiałość,
a odwaga - gdy śmiercią niosło.
Umrzeć przyjdzie, gdy się kochało
wielkie sprawy głupią miłością.
4 grudzień 1943 r.
Polska. Szukam jakoś we wspomnieniach dzieciństwa tego momentu kiedy nauczyłem się tego słowa i jego znaczenia. My jesteśmy po części narodem cmentarnym, bo wszystko co z Polską się wiąże najpiękniejszego i najchwalebniejszego to groby: żołnierzy września, powstańców warszawskich, styczniowych, śląskich, ofiar okupacji niemieckiej, radzieckiej, grobowce naszych Królów. Może wtedy gdy z rodzicami w Święto Wszystkich Zmarłych, po odwiedzeniu grobów rodzinnych szliśmy na te historyczne i patriotyczne groby, gdzie już było morze zniczy, i tam dokładałem z całą dziecięcą powagą swój znicz, to może to był także ten moment gdy Polska zapalała się w moim sercu?
A może wtedy gdy pierwszy raz pojechałem z Tatą do Krakowa na Wawel, i moje największe zaciekawienie budziły niebieskie tramwaje, a Tata mnie ciągnął po Katedrze Wawelskiej i mówił o Królach Polskich, pokazywał ich grobowce, wymieniał ich imiona i przydomki. A w domu Mama dawała do ręki mały, kieszonkowy "Poczet Królów Polskich" i mogłem patrzeć na obrazy tych, których widziałem grobowce. Przy okazji zaś literując ich imiona. Może wtedy gdy pierwszy raz złożyłem literki i przeczytałem Bolesław Krzywousty, może ta Polska przyszła wraz z językiem?
A może przyszła gdy z wielką radością jechałem pociągiem przez całą Polskę, do dziadków do Szczecina. I patrzyłem przez okno, patrzyłem. Na pola, na drogi, na dworce w miastach i dworce w miasteczkach. Pociąg przejeżdżał przez most na Warcie, a mama mówiła "przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę - będziem Polakami". Skoro w Hymnie, w jej słowach tak jest, a każde dziecko, każde słowo traktuje bardzo poważnie, więc skoro już przekroczyłem w swoim życiu i Wartę i Wisłę (tam wtedy w Krakowie) to jestem już Polakiem!
Zagranica nigdy nie była dla mnie jakaś daleka. Wujek był marynarzem. I drugi wujek także. Więc tą zagranicę często słyszałem w opowieściach, albo widziałem na zdjęciach. Pradziadek w czasie wojny służył w Anglii. Więc wiedziałem, że takie coś jest, że jest tam i tak, ale ta Polska była najważniejsza. I pradziadek po wojnie wrócił do Polski, i wujek z rejsów zawsze wracał do Polski. Bo tam trzęsienia ziemi są, i hurgany. A jak raz obejrzałem "Szczęki" to jeszcze się o rekinach dowiedziałem. A u nas takich rzeczy nie było. Było wszystko to co potrzebne: lasy i góry, jeziora i morza. I gdy znudziło się budowanie w piasku to można śmiało iść na kąpiel do Bałtyku, bo tam żaden rekin się nie czaił. Bo to było Polskie morze!
Z klocków zawsze najłatwiej budowało się flagę Polską. Klocek czerwony u dołu, biały u góry. Więc jak budowaliśmy z bratem taką klockową flotę (takie polskie klocki były - budownictwo domowe - nie żadne tam lego) to statki znaczyliśmy Polską banderą. Czasem chciałem brytyjską czy amerykańską, ale je z tych klocków było piekielnie trudno zrobić.
Mama zaczynała coś mówić czasem o historii. O tym, że kiedyś Polski na mapie nie było, i to pamiętała jej babcia i dziadek, którzy byli tacy mali jak ja, i wtedy Polski nie było, a ja już w Polsce jestem, i to nawet w jakiejś wreszcie nowej. I mówiła mama, że od dołu to była Austria. Zawsze byłem dzieciakiem ciekawskim. Biegłem po atlas, ( to była rzecz - to znaczy atlas i mapy, którą bardzo szybko nauczyłem się obsługiwać, i tak zresztą do dziś kolekcjonuje sobie mapy i plany i planiki, tak od 5 roku życia) i patrzyłem gdzie ta Austria jest. A jako że byłem dzieciakiem roztrzepanym, to Austrii nigdy nie mogłem znaleźć, a znajdowałem za to Australię bo była wielka i żółta, i potem sobie wyobrażałem jak ta Australia sięgnęła po Polskę.. przez Morze Czerwone i Morze Śródziemne, i Bałkany i Czechosłowację do Polski. Osz. Mamo! Ale ta Australia była kiedyś potężna. Mama potwierdzała, nie chcąc pewnie zabić we mnie pasji poznawczej i mówiła potem o swoich dziadkach, pochodzących właśnie z tej Austriackiej Galicji, że w ich czasach to się mówiło pani matka i pan ojciec.
Polska. A może znaczenie tego słowa poznałem gdy musieliśmy nauczyć się wiersza na pamięć w VI klasie Szkoły Podstawowej. I ja sobie wybrałem Broniewskiego i "Bagnet na Broń". I recytowałem i chyba nawet najlepiej w klasie:
Kiedy przyjdą podpalić Ci dom, ten w którym mieszkasz
Polskę!
Kiedy rzucą przed sobą grom, kiedy runą żelaznym wojskiem
I pod drzwiami staną i nocą kolbami w drzwi załomocą
Ty ze snu podnosząc skroń, stań u drzwi, bagnet na broń
Trzeba krwi
Ten wiersz w jakiś sposób zawładnął mną. Choć potrzebowałem jeszcze potem paru lat, i dorośnięcia w liceum aby dowiedzieć się o co Broniewskiemu chodziło gdy pisał: Są w ojczyźnie rachunki krzywd. Ale czy czytając ten wiersz, nie ma się ochoty biec do okopu, z bronią i bronić swojego domu, swojej Polski?
W liceum dowiedziałem się, że każdy, prawie każdy należy do jakiejś subkultury. A to ze względu na ubiór, a to ze względu na słuchaną muzykę. Tylko, że ja ani ubiorem ani muzyką się nie wyróżniałem. Cóż, trzeba było założyć własną subkulturę. I sobie założyłem subkulturę konserwatywną, która nie przywiązywała wagi ani do muzyki ani do stroju i do każdego była, prawie każdego, nastawiona nad wyraz pozytywnie. Jedyny manifest na jaki zdobyła się moja jednoosobowa subkultura to było wyklejenie z literek nad moim biurkiem słów ministra Becka z 5 maja 1939 roku. Inni mieli teksty Vadera, Acid Drinkers, Kata i Bóg wie tam kogo, a ja miałem "Jest jedna tylko rzecz, w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna, i tą rzeczą jest Honor!"
Polska. Ten wyraz staje się w pewnym momencie modlitwą. Nie oklepanym wyborczym frazesem, na potrzeby telewizji, Mistewicza i innych wszelakich matołów. Ale modlitwą dla Polski, o Polsce, przez Polskę, w Polsce. Modlitwą bo gdy człowiek mówi Polska, to pamięta i ten Wawel, i te wertowanie Pocztu Królów Polskich, te bitwy klockowymi statkami z biało czerwoną flagą i czy tą recytację z VI klasy podstawówki.
Modlitwa, bo Polska to ważny kawałek mojego dzieciństwa, gdzie się człowiek uczył jak żyć
Modlitwa, bo Polska to miejsce gdzie zacząłem żyć.
Modlitwa, bo Polska to miejsce gdzie chcę żyć.
"A ja prześpię czas wielkiej rzeźby"
Dopiero co skończyłem studia. Dopiero co skończyłem być rzeźbiony, tworzony, kształtowany. I nadszedł czas gdy to ja mogę kształtować siebie i otaczającą mnie rzeczywistość, mam już narzędzie do rzeźbienia i wiem co chce i jak rzeźbić. I trafiam na dzisiejszą Polskę. Nie do końca taką jaką sobie tworzyłem w swoich marzeniach i modlitwach. Może Polskę nie tak dramatyczną, Polskę okupacji niemieckiej i radzieckiej jaką miał w moim wieku Baczyński, ale mimo to.. Polskę Sobiesiaków, Tusków, Mistewiczów, Misiaków. Polskę w której im bardziej kraj ojczysty się kocha, tym za większego dziwaka jest się uważanym. Polskę w której marzeniem nie są szerokie wody, otwarte morza, ale gdzieś tak, coś z boku, przejść.. po coś. Ale nawet patrząc przyziemnie: Polskę w której będąc pracownikiem administracji, po wyższych studiach, nie jestem w stanie utrzymać siebie, rodziny i mieszkaniowego kredytu. Jak można kształtować siebie i rzeczywistość, skoro 8 h w pracy, 4 h na dojazdy do pracy, a i nawet jak znajdzie się te kilka chwil wolnych, to okaże się, że te "właściwie myślenie" reprezentuje kto inny, i do niego trafiają profity. Człowiek z miłością do Polski.. to niech lepiej śni i tam marzy o Polsce. Bo tylko ona jest w snach, nie tutaj.
"Umrzeć przyjdzie, gdy się kochało
wielkie sprawy głupią miłością."
Czy miłość do Polski jest rzeczą głupią? Każda miłość nie odwzajemniona jest rzeczą głupią i szaloną. Czy Polska uczucie miłości odwzajemnia, czy tylko my usprawiedliwiając naszą zgubną wiarę, w jakiś błyskach i drobnych bez znaczenia gestów Polski dopatrujemy się tego, że ona jednak nas kocha. A nie do końca. Bo Polska miłość Baczyńskiego odwzajemniła tym, że w 1939 roku mówiła: guzika nie oddamy Niemcom! A oddali całe państwo. A w Powstaniu Warszawskim.. Polska odwzajemniła się zatrzymanymi Sowietami 20 km od Warszawy, i Churchillem krzyczącym na Mikołajczyka - zabieraj pan swoje dywizje! Głupia miłość, co to nie widzi, że wybranka nie jest wcale tak idealna, jak ją się rysuje w marzeniach. Głupia miłość, bo każe zapominać o rachunkach: dywizji, żołnierzy, potencjałów ekonomicznych, nastrojów społecznych.. Głupia miłość bo po każdym upadku, kiedy znów wybranka odwróciła się, kiedy znów wybrała lekką małość i podłość zamiast trudnej wielkości, to znów otrzepując się z kurzu, znów pojawia się nadzieja, że teraz to się nie udało, ale następnym razem to na pewno się uda.
Jak można kochać Polskę, skoro ona, ta wyśniona, teraz, zwłaszcza teraz, nie istnieje. Nie ma jej. Jest jakaś imitacja Polski, neoPRL, III Rzeczypospolita, kraj Sobiesiaków i Lemmingów. A Polski nie ma… Nie ma Chrobrych, Batorych, Sobieskich, Piłsudskich. Jest Sekuła, Tusk, Niesiołowski. Nie ma Narvików, Wiedniów, Kongresów Krakowskich… Jest rura bałtycka, zielona mapka i Iwiniec.. Nie ma nawet Baczyńskich, Sienkiewiczów i Chryzostomów Pasków… Jest Mleczko, Raczkowski i Wojewódzki…
Dajcie mi karabin, bo tylko w wyśnionej Polsce chcę żyć, albo zginąć przyjdzie.
Składam hołd i podziwiam[ok][ok][ok][:-)]
A generacja "nic" o nic już dziś nie walczy i z niczym się nie utożsamia. Dla młodego Polaka obojętnym jest czy mieszka w Polsce, w Anglii czy USA. Ważne jest by mieć wygodne i dostatnie życie. Dziś patriotyzm ogranicza się do kibicowania Małyszowi i Kubicy.
Patriotą można być zawsze i wszędzie[!]trzeba tylko chcieć godnie reprezentować swój kraj[! Trzeba być dobrym, szlachetnym, mądrym, rozsądnym, uczynnym, bezinteresownym człowiekiem[:-)] który nie krzywdzi innych[:-)]W obecnych czasach na tym polega patriotyzm [:-)]
"być dobrym, szlachetnym, mądrym, rozsądnym, uczynnym, bezinteresownym człowiekiem który nie krzywdzi innych"
...to raczej bycie człowiekiem szlachetnym, a nie patriotą. Świetnie Ci to uświadomi stary etos rycerski.
Człowiek szlachetny= godnie reprezentuje swój kraj = patriota[:-)]
mlodziesz i ojczyzna dlanich to tylko granie na komputerze i nic wiecej albo wow lub cs lub jeszcze gorsze gry ?? ale jak rodzice na to pozwalajo zeby dzieci siedzialy do 4 rano na kompie lub dluzej wstancie w nocy ze 3 razy i sprawdzie czy on spi tylko po cichu
zdaje ci sie :)
jeszcze palą piją i dymają a co gorsza nie chodza do koscioła heh
Polska ponad wszystko, Polska moją ojczyzną Polska moim domem, Polska z drugim morzem Nie będą już pluli nam w twarz Masoni żydowscy zbrodniarze !!
Kolega do Endecji się zapisał czy jak? ;)
A nacjonalizm jest wszędzie
Był i zawsze będzie
Póki masz własny kraj
O czystość swojej rasy dbaj.
Tobie przydałaby się III światowa, to byś trochę w okopach polatał i mógł się wówczas w boju wykazać. Bez tego marnujesz się pewnie w Laskowcu i Twój patriotyzm jest przelewany wyłącznie na wciskanie uszczelek. ;)
oj tak masz rację koszarek a patriotyzm u młodzieży wzrasta po alkoholu co by na to powiedział np. kosciuszko [?]
Wystarczy Mi ONR a nie III Wojna Światowa i nie marnuje się w Laskowcy ale Tobie to pewnie wystarcza.
Mi Laskowiec w 100% wystarcza. Spełniam się tam w 100%. To miejsce stworzone właśnie dla mnie. ;)
i to piękne to jest w koncu ktoś szczęsliwy[:-D]