Reklama

Zamtex liczy na pomoc ministerstwa

26/01/2010 00:00
Jest nadzieja, że jedyny obecnie w Polsce prosperujący jeszcze zakład bawełniany – Zamtex w Zambrowie, przetrwa, a być może zacznie nawet wychodzić z długów. Do tego potrzebna jest jednak pomoc ministerstwa, zgoda parlamentu europejskiego i ... cud.

„Potrzeba cudu” - trudno inaczej nazwać sytuację, w której aby Zamtex wyszedł na prostą, potrzeba spełnienia wielu skomplikowanych warunków jednocześnie. Jak mówi prezes zarządu Zamtex S.A. Krzysztof Zaręba – „Jest jednak na to nadzieja, bo gdyby jej nie było, to już dawno Zamtex nie funkcjonowałby”.

Póki co, największe niegdyś przedsiębiorstwo w Zambrowie i jeden z największych pracodawców w województwie, któremu nasze miasto zawdzięcza rozwój od lat 50-tych XX w. i dzisiejszy kształt, zatrudnia obecnie zaledwie 170 pracowników. Jak mówi prezes Zaręba – na chwilę obecną nie planuje się zwolnień. Prezes nie ukrywa przy tym, że jest wdzięczny załodze za wyrozumiałość w kwestii wynagrodzeń. Mowa o zaległych wypłatach z 2009 roku, gdzie poza lutym – gdy pensje wypłacono w całości, pozostałe pobory wypłacane były w wysokości 70-80%. Rośnie więc zadłużenie w stosunku do pracowników, pomimo tego, że biorą oni część brakujących pensji w towarze.

Problemy Zamteksu rozpoczęły się w roku 1989, gdy nastąpił kryzys w branży spowodowany napływem tanich tkanin z Chin. Wówczas największy partner Zamtexu – Fasty w Białymstoku, który wykańczał surową tkaninę produkowaną w Zambrowie (w Zamteksie nigdy nie było wykańczalni) odmówił współpracy. To był prawdziwy cios, ponieważ z dnia na dzień olbrzymia fabryka, produkująca setki kilometrów surowej tkaniny, nie miała żadnych specjalistów, handlowców, ani kontrahentów, którzy mogliby zająć się problemem wykończenia.

- „Nie było kontrahentów, którzy byliby w stanie wykończyć naszą tkaninę, ani ludzi którzy mieliby kontakty i wiedzę na temat, jak zorganizować rynek zbytu na materiały niewykończone.” – wspomina krytyczne dla Zamtexu czasy obecny prezes Krzysztof Zaręba.

Zanim Zamtex nauczył się funkcjonować w nowych realiach, zanim nawiązano kontakty handlowe, podpisano umowy, upływał cenny czas. Zaczęło brakować na wypłaty, podatki, opłaty ZUSu. Właśnie wówczas pojawiło się największe zadłużenia. Od tej pory zadłużenie nieubłaganie rosło. Z czasem do tego doszły również odsetki.

Ostatecznie zambrowski Zamtex utrzymał się na rynku. Kilkakrotnie zmniejszał obszar działania, ograniczając produkcję, zwalniając pracowników i opuszczając kolejne hale produkcyjne. Zamtex stał się jedynym producentem tkaniny niewykończonej w kraju. Zadłużenia zakładu z odsetkami sięgają jednak aż 26 mln złotych.

Nic więc dziwnego, że już od lat konto bankowe spółki blokuje trzech komorników: dwóch skarbowych i jeden sądowy. Zakład na tym koncie jest w stanie jedynie zbierać środki na wypłaty, zapłatę ZUS-u i podatku skarbowego. Jakiekolwiek nadwyżki natychmiast przejmują komornicy. Poza tym komornik zajął również należności od kontrahentów Zamtexu. Chodzi o firmy, które kiedyś kupowały towar w Zamteksie i mają za niego zapłacić.

Cała ta sytuacja znacznie ogranicza możliwość produkcyjne zakładu, który dysponuje 320 krosnami, jednak pracuje w nim zaledwie 130 maszyn. Zamteksu po prostu nie stać na obłożenie surowcem wszystkich krosien. Dlatego, mimo że Zakład dysponując obecnym sprzętem i tą załogą, jest w stanie technicznie wykonać do 1 mln 300 tys. metrów bieżących materiału miesięcznie, to w październiku 2009 roku, który był jednym z najlepszych miesięcy w minionym roku, w Zambrowie wyprodukowano zaledwie 700 tys. mb tkaniny. Gdyby zakład produkował 900 tys. mb tkaniny miesięcznie, wówczas wychodziłby w skali miesiąca na „zero”, tzn. starczałoby na wszystkie opłaty, pensje, ZUS, podatki, zakup surowców i opłaty za energię. Wszystko co udałoby się wyprodukować ponad ten stan byłoby czystym zyskiem przedsiębiorstwa.

Prezes Zaręba widzi szansę i ma nadzieję na powolne wyjście z dołka. Potrzeba do tego pomocy ze strony państwa i spełnienia szeregu skomplikowanych warunków.

Po pierwsze prezes chciałby, aby Państwo pomogło przekazać kolejną pustą halę poprodukcyjną. Mowa o nakłonieniu ZUS-u do zdjęcia hipoteki z pustej hali i przekazania, podobnie jak w przypadku pierwszych hal, na rzecz Miasta, w celu stworzenia II części Zambrowskiego Parku Przemysowego. Wówczas część długów, tych w stosunku do Miasta, byłoby spłaconych.

Po drugie Zaręba liczy na pomoc Skarbu Państwa w kwestii spłacenia części zaległości w ZUS, części podatku VAT i rozliczenia zaległych odsetek. Obecnie jest na to cień szansy, ponieważ ministerstwo w poprzednich latach załatwiło już kwestie stoczni. Prezes Zamtexu liczy więc na to, że aktualne nadwyżki z prywatyzacji w Polsce mogłyby być przeznaczone na pomoc dla przemysłu bawełnianego. Wcześniej, niejednokrotnie taką pomoc otrzymywał przecież przemysł górniczy, hutniczy, czy stoczniowy.

Jak udało nam się dowiedzieć ministerstwo rozważa taką możliwość. Kazano nawet napisać Zamtexowi wniosek o oddłużenie oraz wystosowano już odpowiednie zapytania do Parlamentu Europejskiego. I to jest ten trzeci warunek – parlament europejski musiałby wyrazić zgodę polskiemu rządowi na taką pomoc.

Jeśli Skarb Państwa będzie mógł i zechce spłacić np. połowę zadłużenia Zamtexu oraz umoży odsetki, wówczas zambrowski Zakład stałby się przedsiębiorstwem, którego majątek trzykrotnie przewyższa długi.

Kolejnym, czwartym warunkiem, w tej sytuacji jest ewentualna zgoda ZUSu i Urzędu Skarbowego na zastosowanie np. rocznej karencji od spłaty zadłużenia i rozłożenie go na raty. W tej kwestii, jak zdradził Zaręba, najprawdopodobniej można byłoby liczyć na przychylność ZUSu i „skarbówki”. Zamtex uzyskałby zaświadczenia o nie zaleganiu w zapłacie ZUS i podatków.

Gdyby udało się spełnić te wszystkie warunki, Zamteks możne ubiegać się o 1,5 mln kredytu obrotowego na zakup surowców. Ponieważ dopiero kredyt pozwoliłby na zakup takiej ilości surowca, która umożliwiłaby produkcję na poziomie minimum 900 tys. – 1 mln mb tkaniny miesięcznie, zapewniającym nie tylko miesięczne bilansowanie się kosztów, ale i osiąganie zysków, które po kilku miesiącach funkcjonowania będzie można przeznaczyć na sukcesywną spłatę zadłużeń.

Innym problemem jest kwestia zdobycia odpowiednich rynków zbytu na tak duże ilość produkowanej tkaniny. Z tym jednak, jak twierdzi prezes Zaręba, nie powinno być większych kłopotów, ponieważ jesteśmy jedynym producentem tkaniny w kraju, a kursy walut działają na naszą korzyść. Dzięki temu tkanina z Zambrowa jest obecnie konkurencją dla azjatyckich zakładów, co jak mówi prezes – widać przy zamówieniach, których z miesiąca na miesiąc przybywa.

Paradoksalnie szansą Zamtexu są też Chiny, przez które w latach 90-tych upadł niemal w całości przemysł bawełniany w Polsce. Teraz, jedyna ostoja przemysłu bawełnianego w kraju – zambrowski Zamtex, ma szansą na sprzedaż swoich wyrobów do Chin.

Polecamy:
:: To miasto stworzył „Kombinat”
:: Kłopoty Zamtex-u
:: Przez nieustępliwość ZUS-u może nie powstać II część Zambrowskiego Parku Przemysłowego
:: Hale znowu tętnią życiem
:: Zambrowski Park Przemysłowy – część II
:: Zambrowski Park Przemysłowy – część I

Aplikacja zambrow.org

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Zambrow.org




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do