Reklama

Młodzież z SOSW w Długoborzu wzięła udział w biegu Tropem Wilczym

06/03/2020 08:45

Dla upamiętnienia Żołnierzy Niezłomnych młodzież z SOSW w Długoborzu, pod opieką Jacka Raciborskiego, wzięła udział w biegu Tropem Wilczym. Trasa prowadziła ze Zbrzeźnicy do wsi Zagroby-Zakrzewo.

 

Uczniowie Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego im. Świętego Jana Pawła II w Długoborzu, pod opieką nauczyciela Jacka Raciborskiego, we wtorek, 3 marca wzięli udział w biegu Tropem Wilczym ze Zbrzeźnicy do wsi Zagroby-Zakrzewo. 

- „Nasz marsz zaczął się w miejscowości Zbrzeźnica Kolonia. Przebiegał przez las przy starym, nieczynnym młynie wodnym w miejscowości Zalewy, aż do miejscowości Zagroby-Zakrzewo. Bieg Tropem Wilczym ma za zadanie przypomnieć żyjącym, kim byli Żołnierze Niezłomni, aby pamięć o nich trwała.” – informuje opiekun młodzieży Jacek Raciborski. 

W tym roku odbyła się 8. edycja biegu Tropem Wilczym. Wzięło w nim udział ponad 75 tys. osób z 370 miast, w tym z 6 miast zagranicznych. Trasa biegu liczyła 1963 metry. Określony dystans biegu związany jest z rokiem śmierci ostatniego żołnierza wyklętego Józefa Franczaka w 1963 roku.   

- „Ten nasz marsz dedykujemy pamięci  Mieczysława Dziemieszkiewicza, Romana Dziemieszkiewicza i Jerzego Dziemieszkiewicza, żołnierzy podziemia niepodległościowego pochodzących z Naszej Zambrowskiej  Ziemi, a konkretnie z miejscowości Zagroby-Zakrzewo. To w tej miejscowości urodzili się wyżej wymienieni żołnierze podziemia niepodległościowego.” – wyjaśnia Raciborski.

 


 

Najstarszy z braci Dziemieszkiewiczów - Roman działał w NSZ, był komendantem Powiatu NSZ Ciechanów oraz dowódcą oddziału partyzanckiego w Makowie Mazowieckim z siedzibą w Krasnosielcu. Został zamordowany przez żołnierzy sowieckich jesienią 1945 r., kiedy to stanął w obronie napastowanej przez nich kobiety na dworcu PKP Ciechanowie. Drugi brat – Jerzy, za działalność w NSZ został skazany na 7 lat więzienia. 

Mieczysław „Rój” Dziemieszkiewicz to legenda podziemia niepodległościowego. Nakręcono o nim film pt: „Z ziemi słychać lepiej". Urodził się 25 stycznia 1925 roku we wsi Zagroby-Zakrzewo, nieopodal Tabędza. Był synem Adama i Stefanii z d. Świerdzewskiej. Rodzina Dziemieszkiewiczów określana była w materiałach UB jako robotnicza-wyrobnicy, chociaż zaznaczano, że jego ojciec „walczył w szeregach białogwardzistów przeciwko Armii Czerwonej”. Ochrzczony został w Zambrowie w dniu 22 lutego 1925 roku o godzinie pierwszej po południu w Kościele Trójcy Przenajświętszej przez miejscowego proboszcza księdza Aleksandra Misiewicza. 

Wg materiałów Kazimierza Krajewskiego i Tomasza Łubaszewskiego zamieszczonych na stronie www.bbn.gov.pl działalność Mieczysława Dziemieszkiewicza „Roja” i jego spektakularne akcje spędzały sen z powiek władzom bezpieczeństwa. Zaangażowany w konspirację NSZ podczas II wojny światowej. Przymusowo zwerbowany do „ludowego” Wojska Polskiego zdezerterował i aż do śmierci w 1951 r. był postrachem bezpieki i komunistów w pow. ciechanowskim, przasnyskim i pułtuskim. Podczas przeglądania dziesiątek materiałów wytworzonych przez bezpiekę podczas jej wieloletniej walki z „Rojem”, przychodzi skojarzenie, iż był on jednym z najlepszych, najwybitniejszych dowódców antykomunistycznej partyzantki niepodległościowej na Mazowszu i Podlasiu. Bardzo dobrze sprawdzał się jako dowódca oddziału operującego w polu, a także umiejętnie budował sobie zaplecze konspiracyjne. Cechy osobowe Mieczysława Dziemieszkiewicza takie jak wytrwałość i konsekwencja, pewność siebie, wyraźna postawa, hard ducha sprawiały, iż cieszył się dużą popularnością wśród partyzantów i ludności. Tak pisał o nim jego podkomendny w poświęconym mu wierszu w marcu 1948 r.:

... Kto raz go widział, ten z pamięci

już jego rysów nie wymaże

kto raz z nim walczył, ten pójdzie

gdzie tylko on rozkaże

[...]

Potomność powie o nim dobrze

i sławy mu nie ujmie

nie zginie Jego dobre imię

w innych nieprawych tłumie

[...].”

Komuniści robili wszystko, by zatrzeć nie tylko dobrą pamięć o komendancie „Roju”, ale w ogóle jakąkolwiek pamięć o nim i jego żołnierzach. Był on jednym z najzacieklej i najbrutalniej atakowanych przez propagandę komunistyczną dowódców podziemia.

Na Mazowszu jego ugrupowanie prowadziło walkę do 1951 roku. UB, aby dopaść „Roja” utworzyło grupę agentów o nazwie „V kolumna”. Na wszelki sposób szukało dojścia do osób związanych z Mieczysławem Dziemieszkiewiczem. Wykorzystując kompromitujące materiały UB, skłoniło do współpracy osobę bezpośrednio stykającą się z „Rojem” - agentkę „Magdę”. Najprawdopodobniej była to narzeczona Dziemieszkiewicza. „Rój” ufał jej bezgranicznie, kilkakrotnie prosił ją o rękę oraz proponował, aby dołączyła na stałe do oddziału. Rodziców „Magdy” aresztowano i skazano na więzienie. Za cenę wolności rodziców, agentka „Magda” miała wydać „Roja”. Po ustaleniu miejsca pobytu na dwóch partyzantów polskiego podziemia komuniści rzucili aż 300 żołnierzy, ale „Rój” i „Mazur” nie mieli zamiaru się poddać „Rój” i jego żołnierze budzili tak wielką obawę wśród funkcjonariuszy resortu, że nawet ciężko ranny partyzant wydawał się im nadal groźny. Ostatnie chwile „Roja” opisał jeden z mieszkańców wsi Szyszki:

„W niebo wystrzeliła czerwona rakieta. I w tej sekundzie zaczęło się piekło. Z wszelkiej posiadanej broni żołnierze zaczęli strzelać do zabudowań, w których przebywał „Rój”. Powstał taki huk, że wydawało się, że ziemia drży i łamie się. Wówczas z oświetlonych rakietami budynków wyszli dwaj mężczyźni. Skierowali się w stronę pobliskiej drogi, widocznie zamierzali podążyć do wspomnianego lasu. Jeden z nich szedł wyprostowany nieco przodem, drugi w pewnej odległości z tyłu – pewnie go ubezpieczał. Pierwszy uszedł kilkadziesiąt kroków, drugi jakby porażony piorunem – drgnął i upadł. Wtedy główny dowódca obławy zza krzaka tarniny krzyknął: „Podać po linii – przerwać ogień – brać żywcem!”. Żołnierze powtarzali komendę: „Przerwać ogień, przerwać ogień...”. Po krótkiej chwili nastała głucha cisza. Od tej nagłej ciszy aż szumiało w skroniach. Wszyscy patrzyliśmy na przedpole. Drugi partyzant idący z tyłu zachwiał się i zaczął ciągnąć jedną nogę. Przewracał się, wstawał, próbował skakać na drugiej, zdrowej nodze. Dowlókł się do leżącego kolegi, chwycił jego pistolet i strzelił sobie w skroń. To był ostatni strzał w czasie obławy. W tej potwornej ciszy ten strzał zabrzmiał jak trzask łamanej gałęzi. Któryś z oficerów krzyknął: „Zdążył się dobić, s...syn!”. 

Ciała komendanta „Roja” i poległego wraz z nim „Mazura” zostały zabrane przez UB i zakopane w nieznanym dotychczas miejscu. Choć w 1951 roku poległ „Rój” – ale ostatni jego żołnierze nadal trwali na placu boju. Zaplecze społeczne, jakie zbudował sobie „Rój” na Mazowszu, pomimo jego śmierci i masowych aresztowań, jeszcze długo stanowiło poważny problem dla miejscowych władz komunistycznych. W połowie marca 1952 r. szef PUBP w Pułtusku raportował do naczelnika Wydziału III WUBP w Warszawie: 

„Według ostatnio uzyskanych materiałów niektórzy meliniarze i członkowie siatki prowadzą nadal wrogą działalność. [...] Meliniarze ci nie wywiązują się z akcji prowadzonych przez rząd i partię, a nawet [ją] sabotują. […] Stąd wynika, że niektórzy meliniarze i członkowie siatki bandyckiej nie zaprzestali swojej wrogiej działalności, a przejawiają ją nadal w różnych formach. Element ten jest podatny na zbudowanie nowej bandy...".

Znamienne jest to, że w 8 lat po zakończeniu wojny, po okresie krwawego czerwonego terroru i rozbiciu struktur niepodległościowych – mieszkańcy Mazowsza, według oceny przedstawicieli „ludowej władzy”, nadal byli gotowi popierać i wręcz organizować niepodległościową, antykomunistyczną partyzantkę. Na Podlasiu było podobnie. Wg materiałów dostępnych w archiwach jeszcze na początku lat 60 wojewoda białostocki skarżył się do władz w Warszawie, że miejscowa ludność ma większe zaufania do ludzi z lasu niż do władzy ludowej. 

Aplikacja zambrow.org

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2020-03-06 09:04:14

    Ładna trasa marszu



    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2020-03-06 09:26:46

    W latach 90 dziennikarze wiodących i prywatnych mediów chcieli ośmieszyć pamięć o Dziemieszkiewiczu i latali po wsi Zagroby, ale koło Łomży. pamiętam jak dziś kiedy narzekali, ze ludzie nic nie mówią, że się wstydzą. Nie wiedzieli że Zambrów przed wojna należał do powiatu łomżyńskiego, że koło Zambrowa też są Zagroby. Dobrze, że jeszcze są ludzie dla których historia to pasja,, a nie zawód

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2020-03-06 13:16:12

    Ludzie, którzy pamiętają czasy pierwszych lat powojennech i żyli we wsiach takich jak Zagroby Zakrzewo i okolicznych, pamiętają powojenną "partyzantkę" jako bandytów, co ich okradali, a strach było się przeciwstawić, bo wtedy mordowali.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2020-03-06 17:05:35

    Widzę was

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2020-03-06 20:27:16

    Okrutne i Straszne to były czasy. Jak zostałeś w lesie to za jakiś czas i tak cię złapali i torturowali, albo zabili. Jak się ujawniłeś i chciałeś żyć normalnie to tortury i szykany a często kulka w głowę. Dobrze, ze dzisiaj nikt nie stawia przed nami takich wyborów bez wyboru

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Zambrow.org




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do