
Jest miłośniczką klasycznej poezji i ta miłość do tradycyjnej wierszowanej strofy znajduje odbicie w jej poezji. Są to wiersze pełne rodzinnych krajobrazów i pejzaży, wizualne, kolorystyczne. Jest w nich realizm i jest liryzm, jest nostalgia i zarazem pobrzmiewają akcenty satyryczne. Szczególnie umiłowała sobie limeryki, akrostychy, palindromy, tautogramy. Przeczytajcie wywiad z laureatką IV Festiwalu Literackiego „Autorzy i książki. Podlaskie podsumowanie” - Urszulą Krajewską-Szeligowską.
Urszula Krajewska-Szeligowska pochodzi z Krajewa Białego koło Zambrowa. Z zawodu jest germanistką, nauczycielką języka niemieckiego, z zamiłowania poetką, bajkopisarką, tłumaczką poezji, szczególnie twórczości Heinricha Heinego, którym jest zafascynowana i którego wiersze w swoim przekładzie przygotowuje do druku.
W sobotę, 8 lutego, w ostatnim dniu organizowanego przez Książnicę Podlaską w Białymstoku IV Festiwalu Literackiego „Autorzy i książki. Podlaskie podsumowanie”, miał miejsce Turniej Jednego Wiersza pod hasłem „Niech zwycięży poezja”. 43 uczestników odczytało wtedy wylosowane przez siebie utwory innych poetów. W gronie nagrodzonych znalazła się autorka związana z Zambrowem - Urszula Krajewska-Szeligowska. Jej tautogram pod tytułem „Pejzażysta październik” uznany został przez publiczność za zwycięski ex-aequo z dwoma innymi wierszami. Nagrodą jest publikacja wiersza w piśmie „Epea”.
O wrażeniach po zdobytym wyróżnieniu, tematyce wierszy, kulisach procesu ich tworzenia oraz literackich planach na przyszłość ze zdobywczynią nagrody publiczności w IV Festiwalu Literackim „Autorzy i książki. Podlaskie podsumowanie” rozmawiał dziennikarz zambrow.org Łukasz Całko.
Łukasz Całko: Na początek bardzo gratuluję zdobytej nagrody w IV Festiwalu Literackim organizowanym przez Książnicę Podlaską w Białymstoku. Jakie są pani pierwsze wrażenia i czym jest dla Pani to wyróżnienie?
Urszula Krajewska-Szeligowska: Dziękuję bardzo. Wrażenia są oczywiście miłe. Cieszę się, że wyłowiono mój wiersz spośród kilkudziesięciu innych. To jest moje pierwsze tego typu wyróżnienie - nagroda publiczności. W turnieju jednego wiersza były przyznawane dwie nagrody - jury i publiczności. Fakt, że publiczność przyznała mi tę nagrodę, jest dla mnie powodem do satysfakcji. Dlaczego jeszcze jest to dla mnie tak ważna nagroda? Ponieważ wreszcie została doceniona moja ulubiona forma, mianowicie tautogram. Jest to bardzo trudna forma, ponieważ wszystkie wyrazy w wierszu zaczynają się jedną i tą samą literą. Do konkursu zgłosiłam tautogram na literę „p” pod tytułem „Pejzażysta październik”, składający się z ponad stu sześćdziesięciu słów na literę „p”. Analizuję czasami wyniki konkursów literackich, zapoznaję się z nagrodzonymi utworami i wtedy ubolewam nad kondycją polskiej poezji, nad upadkiem zainteresowania poezją klasyczną. Coraz rzadziej spotkać można tam wiersz tradycyjny: trzynastozgłoskowiec, sonet, strofę saficką czy również każdą inną formę, która była praktykowana w przeszłości. Ja chcę ocalić od zapomnienia klasyczny wiersz rymowany, dlatego przedkładam go ponad wiersz biały i wolny.
A wracając do tautogramów, które również mają u mnie postać utworu wyróżniającego się rymem i rytmem (chociaż mam kilka tautogramów również w formie wiersza białego), noszę się z zamiarem wydania tomiku, w którym wszystkie wiersze będą utworami tautogramicznymi. Chciałabym, żeby czytelnicy wiedzieli, że również takie wiersze istnieją.
ŁC: Czy mogłaby Pani powiedzieć parę słów o tematyce zwycięskich utworów?
UK-S: Tematyka wierszy nadesłanych na konkurs była dowolna, wiersze mogły poruszać różne tematy. Utwór nagrodzony przez jury, wiersz wolny, mówił o problemach człowieka we współczesnym świecie. Spośród trzech wierszy, które ex-aequo zdobyły nagrodę publiczności, jeden (również wiersz wolny) podejmował tematykę związaną z cierpieniem, umieraniem, znieczulicą. Drugi wiersz, rymowany, autorstwa młodej twórczyni, koncentrował się tematycznie na życiu młodzieży. I obok mój wiersz będący wyrazem poetyckiego zachwytu nad pięknem październikowej przyrody. Jakże różna tematyka. Ale budujące jest to, że dwa wiersze rymowane zostały dostrzeżone obok białych. Z tego się bardzo cieszę, bo zdarzało się w konkursach literackich, że pośród wyróżnionych i nagrodzonych znajdował się jeden wiersz klasyczny, czasem dwa, a nierzadko nie było ich w ogóle.
ŁC: Proszę powiedzieć, jak bogata jest Pani kolekcja utworów i skąd czerpie Pani inspiracje do ich pisania?
UK-S: Jest ona coraz bogatsza. W roku 2018, kiedy wydałam swój debiutancki tomik „Między strugą a gościńcem”, na podobne pytanie odpowiedziałam, że inspirację czerpię z otaczającej przyrody, z tego co widzę za oknem, z tego co jest najbliżej mnie, z fascynacji moją małą ojczyzną. Teraz ten krąg zainteresowań, i co za tym idzie, inspiracji, coraz bardziej się rozszerza. W roku ubiegłym wydałam drugi tomik poświęcony tematyce uczuć. Spotkanie w zambrowskiej bibliotece poświęcone temu tomikowi było zorganizowane w październiku 2019 roku. Fascynuje mnie nie tylko przyroda i zjawiska za oknem, ale również sięgam już do ludzkich wnętrz, do przeżyć. Nie zapominam również o najmłodszych odbiorcach, czego rezultatem są wydane też w roku ubiegłym bajki ortograficzne pod tytułem „Ortobajki-zwierzajki”. Poza tym ja ciągle bawię się formą. Tego wyrazem są właśnie tautogramy, akrostychy, limeryki, fraszki. Twórczość satyryczna stanowi spory procent napisanych przeze mnie utworów. Ostatnio miałam przyjemność zaprezentować ją w zambrowskiej bibliotece na spotkaniu ze studentkami Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Rozbawiłam słuchaczki limerykami o babciach i dziadkach, fraszkami homonimicznymi poświęconymi imionom, jak również innymi krótkimi formami satyrycznymi. Fraszkami etymologiczno-homonimiczne, nazwane przeze mnie „etymohomkami”, a zawierające w sobie nazwy miejscowości, ukazały się w kilku numerach zambrowskich „Wieści Gminnych”. Jak widać moje inspiracje są różnorodne, pochodzące z różnych dziedzin, a kolekcja utworów coraz większa.
ŁC: Jak wygląda u Pani proces tworzenia utworów poetyckich? Czy jest to kwestia „weny”, „natchnienia”, „impulsu” - np. podczas codziennych czynności nagle przychodzi Pani jakiś pomysł do głowy, który koniecznie musi Pani zapisać, czy raczej jest to kwestia codziennej pracy w ustalonych godzinach, podczas której siada Pani przy biurku i pisze to, co wcześniej sobie zaplanowała?
UK-S: Jeżeli chodzi o wiersze poświęcone przyrodzie i tego co widzę za oknem, to często jest to impuls. Ostatnio stworzyłam właśnie sonet, poświęcony śnieżnej pełni – takie określenie ma lutowa pełnia księżyca. Zobaczyłam wschodzący Śnieżny Księżyc, który nie zobaczy śniegu. I jest temat na wiersz! Czasem są takie impulsy. Jest także i pisanie planowe: siadam przed komputerem i postanawiam, że napiszę dziś np. tautogram na daną literę.
ŁC: Kiedy tak naprawdę rozpoczęła się Pani przygoda z poezją?
UK-S: Czytać wiersze lubiłam od dziecka. Wszystkie podręczniki do języka polskiego i rosyjskiego w szkole podstawowej na początku roku szkolnego wertowałam w poszukiwaniu wierszy. Sięgając myślą w przeszłość wydaje mi się, że już nazbierałoby się jakieś 20 lat, odkąd zaczęłam pisać wiersze. Na początku to nie było takie stricte tworzenie poezji. Wszystko zaczęło się od wierszy okolicznościowych. Zaczęłam pisać życzenia na imieniny, urodziny, święta, śluby i różne inne okazje. Od czasu do czasu powstawał jakiś wiersz, raczej bardzo prosty, ale było ich naprawdę niewiele. Moja przygoda z prawdziwą poezją zaczęła się od Heinricha Heinego. Kiedyś będąc w Wiedniu na tzw. pchlim targu udało mi się znaleźć poetycką perełkę. To była poezja Heinego z 1846 roku, „Buch der Lieder” (Księga pieśni). Przeczytałam ją w oryginale i bardzo mnie ona zafascynowała. Szukałam tłumaczeń i w bibliotekach ich nie znalazłam. W Internecie, do którego dostęp nie był wtedy tak powszechny, znalazłam kilka przetłumaczonych wierszy Heinego. Postanowiłam więc, że przetłumaczę je sama. Z biegiem lat pojawiały się tłumaczenia poszczególnych fragmentów tego tomu autorstwa innych tłumaczy, ale ja postawiłam przed sobą zadanie, że dokonam osobiście przekładu tego dzieła. Ciągle nad tym pracuję, coś zmieniam i udoskonalam. Zamierzam wydać „Buch der Lieder” w moim przekładzie. Tłumacząc zadałam sobie pytanie: A może mogłabym pisać własne wiersze? I tak to się zaczęło. Zaczęłam od Heinego i dzięki niemu tworzę.
ŁC: Gdyby miała urodzić się Pani w innym okresie historycznym i pisać poezję, to jaki czas by Pani wybrała i dlaczego?
UK-S: Zdecydowanie romantyzm. To są te motywy i ten styl pisania, który mi odpowiada. Z polskich poetów cenię zdecydowanie Mickiewicza, Syrokomlę, Lenartowicza, a z niemieckich wymienię takie nazwiska jak oczywiście Heine, Goethe- prekursor romantyzmu, von Eichendorff, Lenau, Mörike i wielu innych. W następnych epokach też było wielu wspaniałych poetów, o których twórczości pamiętam, i do których nawiązuję. Bliscy mi są m. in. Kochanowski, Karpiński, Konopnicka, Kasprowicz, Asnyk, Staff.
ŁC: Myśli pani, że to literatura, poezja może nas dzisiaj uratować, że ona będzie tą przestrzenią, w której się spotkamy i dzięki której będziemy jakoś trenować swoją empatię i wrażliwość?
UK-S: Bardzo bym chciała, żeby poezja taką przestrzenią się stała. Ja tworząc swoje wiersze staram się czytelnika zachwycić, właśnie uwrażliwić na piękno otaczającego świata i piękno słowa głównie w tradycyjnej formie. Może kiedyś przyniesie ona oczekiwany rezultat i będzie cenione w poezji piękno. Ostatnio powstaje bardzo wiele wierszy białych i wolnych o tematyce takiej, jaka niesie współczesny, skomplikowany i dziwny świat. Ta poezja nie napawa optymizmem, jest ciężka i mroczna. Ja też mam w swoim dorobku również wiersze o problemach. Tomik„W gąszczu uczuć” poświęcony jest uczuciom i przeżyciom często smutnym, nie napawającym optymizmem, ale gdzieś jednak prześwituje nadzieja, ostatni rozdział tego tomiku zatytułowany jest „W blasku nadziei”, czyli nie jest aż tak źle. Natomiast niektóre wiersze współczesne są bardzo depresyjne. Jest to związane bez wątpienia z pędem współczesnego świata, z brakiem stałego punktu odniesienia, z zachwianiem dotychczasowej równowagi.
ŁC: Generalnie Pani unika takich tematów?
UK-S: Staram się raczej, aby moje wiersze niosły radość i optymizm, chociaż mam świadomość, że nie zawsze jest to możliwe. Poza tym zauważam, że to wiersze dotykające problemów zdobywają często główne laury we wszelkich konkursach literackich. Są to wiersze ciężkie, bardzo skomplikowane i nawet mało zrozumiałe dla przeciętnego odbiorcy. W jednym z konkursów, w którym byłam wyróżniona, zwyciężają zawsze wiersze o bardzo skomplikowanej, dziwnej strukturze, formie i treści, zapewne nie dotarłyby one do nieobeznanego ze współczesną poezją czytelnika. A ja chciałabym, aby wiersz dotarł do wszystkich, ceniących piękno i w formie, i w treści. I żeby oczywiście uczył wrażliwości i empatii, która tak jest potrzebna.
ŁC: Co to Pani daje, że może się Pani komunikować poprzez poezję z czytelnikami, którzy pewnie też inaczej Pani twórczość czytają, inaczej trochę interpretują? A może właśnie nie inaczej? Jakie otrzymuje Pani sygnały od czytelników?
UK-S: Zanim zdecydowałam się na publikację moich wierszy na Facebooku oraz na wydanie własnego tomiku, zaczęłam od prezentacji swojej twórczości na jednym z portali internetowych pod pseudonimem. Specjalnie zdecydowałam się na portal, mający wydzieloną strefę dla wierszy klasycznych, pomyślałam więc, że skoro tam nie neguje się istnienia wierszy klasycznych, to na pewno się zrozumiemy. Otóż nie. Tam moja twórczość tradycyjna spotkała się z krytyką. Czasem była to krytyka destrukcyjna, czasem również konstruktywna, która pozwoliła mi na doskonalenie poetyckiego warsztatu i szukanie nowych środków wyrazu swoich myśli, które maja być zamknięte w wierszu. Dzięki temu stosuję już nie tyko rymy dokładne, ale również asonanse, a tematyka koncentruje się również wokół tematów współczesnych, choć nawiązania do poezji dziewiętnastowiecznej w moich wierszach są ciągle obecne i nie chciałabym z nich zrezygnować, gdyż dzięki tamtej epoce przecież zaczęłam pisać. Dlatego tak wiele moich wierszy opiewa piękno przyrody i zmian w niej zachodzących. To zawsze będzie mnie fascynować i inspirować. Wiem jednak, że nie sposób tkwić ciągle tylko przy tej tematyce, stąd też w niektórych utworach współczesność pojawia się jak najbardziej. I tak np. napisałam np. bajkę o myszce komputerowej czy kangurze, który chciał latać samolotem. Od kilku miesięcy należę do białostockiego Nauczycielskiego Klubu Literackiego, uczestniczę w spotkaniach, które pomagają w udoskonaleniu poetyckiego warsztatu. Zrzeszeni w klubie twórcy poezji i prozy udzielają sobie nawzajem wsparcia, dzielą się spostrzeżeniami z lektury, co jest bardzo pomocne w twórczym rozwoju. Moje wiersze spotykają się tam z pozytywnym odbiorem, z czego się bardzo cieszę. Publikuję swoje wiersze również na Facebooku, gdzie spotykam się z przejawami sympatii wobec prezentowanej twórczości. Wyrazem akceptacji mojej poezji przez czytelników są również spotkania autorskie, na które jestem zapraszana. Uczestniczyłam w spotkaniach zarówno z dorosłymi, jak i z dziećmi i cieszę się, że w różnych grupach wiekowych moje wiersze znalazły odbiorców.
ŁC: Czy jest coś, co chciałaby Pani napisać, ale się Pani boi lub waha?
UK-S: Tak. Myślałam już o jakiejś formie prozatorskiej, natomiast jeszcze nic dotąd nie napisałam. Znajomi poeci coraz częściej sięgają również po taką formę, wzbogacając swój literacki repertuar, więc rozważam to i ja. Mam zgromadzony ciekawy materiał: są to listy mojej cioci, która przebywała na robotach przymusowych w Niemczech. Naprawdę na tej podstawie można byłoby stworzyć jakieś opowiadania czy nawet powieść. Noszę się z tym zamiarem, ale obawiam się wciąż, czy nie podejdę do tej sprawy zbyt emocjonalnie, bo jednak nie będę potrafiła spojrzeć na tamte wydarzenia z dystansu. To wszystko jest jeszcze w sferze dalszych planów.
ŁC: Jakie są Pani plany na przyszłość związane z twórczością i czego możemy Pani z całą pewnością życzyć?
UK-S: Życzyć można mi tego, żeby wena mnie nie opuszczała i żebym się może nie zmęczyła tworzeniem, bo ostatnio piszę dużo. Jeżeli chodzi o plany, to są one dość szeroko zakrojone. Mam już zebrany materiał na kilka tomików. Czekają w kolejce na opublikowanie kolejne wiersze o małej ojczyźnie, wędrówka przez 4 pory roku, limeryki, limeryki z palindromami, satyry i fraszki, tautogramy i akrostychy. W przygotowaniu są również wierszowane zasady ortograficzne i oczywiście wspomniany wcześniej przekład dzieł Heinego. Bardzo dużo tego jest i zastanawiam się, czemu nadać priorytet. Na pewno na coś się zdecyduję i mam nadzieję, że w bieżącym roku uda mi się wydać jeden albo dwa tomiki poezji.
ŁC: Dziękuję za rozmowę.
UK-S: Dziękuję.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Gratulacje pani Ulu
Życzę Pani wszystkiego dobrego tak bardzo mądrej kobiecie pozdrawiam z Zambrowa
Gratulacje!!
Gratulacje, Ulu! Bardzo ciekawy wywiad.
Renia K-K
Gratulacje i wielkie brawa :-)