
W ostatnim czasie w sieci pojawiało się wiele różnych wyzwań jak #hot16challenge2 czy #GaszynChallenge, które miały motywować do udzielania pomocy potrzebującym, czy to medykom, czy dzieciom. Od początku października rozpowszechnia się wyzwanie mające pomóc rolnikom.
Na Facebooka trafił filmik hodowcy bydła z Mazur i jednego z założycieli Stowarzyszenia Polskie Mleko. Challenge #PolitykuNieNiszczRolnika, w którym rolnik Konrad Krupiński zachęca innych rolników do udostępniania filmów na temat tego, w jaki sposób nowelizacja ustawy o ochronie praw zwierząt dotknie polskich gospodarzy, ma stanowić jeden z kolejnych etapów walki o polskie rolnictwo i wyrażenie sprzeciwu wobec „piątki dla zwierząt".
Na czym polega challenge #PolitykuNieNiszczRolnika?
Pierwsze nagranie Challenge #PolitykuNieNiszczRolnika zostało umieszczone w mediach społecznościowych na początku października. Idea polega na tym, że bohater nagrania (w pierwotnym jest nim Konrad Krupiński) opowiada o tym, jak już dotknęła oraz jak dotknie jego gospodarstwo planowana „piątka dla zwierząt". Na końcu swojej wypowiedzi bohater nominuje do kolejnych wystąpień następnych uczestników. Mają oni w ciągu 24 godzin odpowiedzieć przed kamerą na pytanie: „Jak dotyka was piątka Kaczyńskiego?" i umieścić nagranie w sieci.
- "Filmiki, które kręcimy są wyrazem naszego sprzeciwu wobec „piątki dla zwierząt". W tym kształcie ta ustawa nie może przejść. Zagraża to istnieniu wielu gospodarstw rolnych, które utrzymują bydło." - mówi na nagraniu jedna z nominowanych.
Challenge dotarł również do powiatu zambrowskiego. Na jednym z nagrań wystąpił Michał Krajewski z Krajewa Białego, nominowany przez dyrektor Biura Zarządu Polskiego Stronnictwa Ludowego w województwie podlaskim Agnieszkę Zawistowską. Michał Krajewski podkreślił w udostępnionym przez siebie nagraniu, że rolnicy najlepiej wiedzą jak dbać o swoje zwierzęta. Stwierdził, że rolnicy boją się kontroli, które będą miały miejsce po wprowadzeniu ustawy tzw. „piątki dla zwierząt".
- „Osoby, które mają nas kontrolować swoją wiedzę czerpią na podstawie kilkudniowych szkoleń, a doświadczenie poprzez oglądanie filmów na YouTube. To jest dla nas ogromne zagrożenie, bo jak się mówi, że te osoby będą wchodzić na nasze gospodarstwa bez pozwolenia, to przecież będą mogły roznosić nam różne choroby zakaźne, gdzie my na szczepienia ochronne wydajemy ogromne pieniądze." - mówi na nagraniu Michał Krajewski.
Do challenge'u rolnicy nominują kolejnych rolników, aby i ci nagrali krótkie wypowiedzi. Na to zadanie mają 24 h.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dość barbarzyństwa wobec bezbronnych zwierząt, znęcania się nad nimi w hodowlach zwierząt na futra i stosowania okrutnych, rytualnych metod uboju, odpowiednich dla gorącego klimatu Izraela i krajów arabskich sprzed tysięcy lat, gdy ludzie nie dysponowali lodówkami i jedynym sposobem konserwacji mięsa było wykrwawienie zwierzęcia i ususzenie mięsa. A co do współczucia dla biznesmenów ze wsi, co za samo bycie rolnikiem regularnie otrzymują dopłaty do hektarów z UE, na której psy wieszają, to młodszym obywatelom przypomnę najnowszą historię naszego miasta. 30 lat temu, kiedy kończyła się w Polsce komuna i następował kapitalizm, w Zambrowie i okolicach tysiące ludzi żyło z pracy rąk w zakładach przemysłowych jak Bawełnianka - czyli kombinat, jedna ze sztandarowych inwestycji z lat 50. XX w., zrealizowana zgodnie z planową gospodarką socjalistyczną, zatrudniająca ok. 4 tys. ludzi z całego rejonu, a nawet z dalszych stron kraju. Były 2 filie warszawskich i podwarszawskich zakładów - Błonie i Teletransmisja, każda po ok. 400 miejsc pracy. Był POM, zatrudniający niewiele mniej ludzi, był SKR. W krótkim czasie, po wdrożeniu w grudniu 1989 r. planu Balcerowicza, zakłady te zaczęły chylić się ku upadkowi i stopniowo upadły wszystkie, a ludzie stracili pracę i źródło utrzymania. W zakładach bawełnianych miesiącami nie dostawali wypłaty. Tysiące pracowników z Zambrowa i okolic musiało znaleźć nowe sposoby zarobienia na chleb, na utrzymanie rodziny. Wielu wyjechało na zawsze w inne rejony kraju albo za granicę, a jeżeli nie oni, to ich dzieci, co w rodzinnym mieście nie znalazły żadnej odpowiedniej pracy. Nie przypominam sobie, żeby wtedy jakikolwiek rolnik z okolicy, co miał gospodarstwo i swoją żywność, pospieszył z pomocą Zambrowiakom, co popadli w biedę. Więc darujcie sobie organizowanie akcji w obronie rolników, bo nie ma do tego żadnego powodu. Nic nie jest dane raz na zawsze, trzeba znaleźć sobie nowe źródła dochodu panie i panowie, tak jak musieliśmy je znaleźć my, byli pracownicy upadłych zakładów Zambrowa. Nikt nam okresów przejściowych ani rekompensat nie dał.