
Bogdan Pac to jedna z najbardziej barwnych i ciekawych osób z naszego regionu. Sekretarz największej gminy w Polsce, Przewodniczący Zarządu Forum Sekretarzy Województwa Podlaskiego, delegat i członek Rady Krajowych Forów Sekretarzy, twórca wierszy, Wieści Gminnych i Pacówki, Prezes Zarządu Stowarzyszenia Zambrowskie Produkty Lokalne, autor i współautor książek na temat historii gminy Zambrów, Prezes Zarządu Oddziału Gminnego OSP, Wiceprezes Oddziału Powiatowego OSP, członek Zarządu Oddziału Wojewódzkiego OSP, a do tego brydżysta, animator chóru, śpiewak i społecznik, który nie odmawia pomocy potrzebującym. To tylko niektóre jego zajęcia, bo wszystkich nie sposób wymienić. I choć naprawdę trudno w to uwierzyć, Pan Bogdan twierdzi, że jego doba też ma 24 godziny.
Zambrow.org: Mam dzisiaj przyjemność rozmawiać z chyba najdłużej obecnie urzędującym sekretarzem gminy w naszym województwie, a już na pewno sekretarzem najliczniejszej gminy w Polsce.
Bogdan Pac: To prawda. Jestem Sekretarzem Gminy Zambrów od 33 lat. Dłuższy staż ode mnie może mieć jedynie urzędujący w Gminie Jaświły Marek Jarosz. Ale on będzie kandydował na wójta, to przestanie być sekretarzem. Już jakiś czas temu zostałem też Przewodniczącym Zarządu Forum Sekretarzy Województwa Podlaskiego. To jest takie ciało, które działa przy Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej i skupia wszystkich sekretarzy z samorządu terytorialnego w całym województwie - sekretarzy miast, gmin i powiatów. Z tego tytułu jestem też delegatem i członkiem Rady Krajowych Forów Sekretarzy. Tam lobbujemy, występujemy jako doradcy, eksperci w dziedzinie przepisów prawa samorządowego, ponieważ ktoś, kto ma praktykę, ten wie, gdzie są słabe punkty. Siła przebicia nie jest może zbyt wielka, ale próbujemy coś robić, żeby w jakiś sposób ten samorząd wyglądał tak, jak tego chcieli ojcowie założyciele, czyli między innymi profesor Jerzy Regulski czy profesor Jerzy Stępień. W każdym razie to też jest osiągnięcie i prestiż nie tylko dla mnie, ale i dla naszej gminy.
Było takie dość zabawne zdarzenie. Kiedy przyjechałem pierwszy raz na Radę Krajową, przedstawił mi się Andrzej Wojewódzki Sekretarz Miasta Lublin – 320 tys. mieszkańców, Grzegorz Furgalski Sekretarz Miasta Sosnowiec – 190 tys. mieszkańców. A ja mówię: „Dzień dobry, Bogdan Pac – Sekretarz Gminy Zambrów, największej gminy w Polsce”. No i zdziwienie wielkie. Jak to? Wtedy powiedziałem: „Akurat tak jest, że pod względem administracyjnym, to jest największa gmina w Polsce. Mamy 70 (wtedy mieliśmy 72) miejscowości”.
Z tego, co wiem, w gminach w Wielkopolsce jest od 3 do 6 jest sołectw. U nas wybory na sołtysów trwają nawet 3 miesiące. Najmniejszym sołectwem jest miejscowość Pstrągi-Gniewoty, gdzie zameldowane są 3 osoby. Mieszkańców jest wprawdzie więcej, niezameldowanych, ale są to przyjezdni, którzy mieszkają tam cały rok – przyjeżdżają z Warszawy, Łomży. Oni biorą udział w wyborach i nie chcą, aby zlikwidować sołectwo.
Zambrow.org: Jest Pan najstarszym stażem pracownikiem w Urzędzie Gminy Zambrów. Zna Pan tę gminę od podszewki, był Pan przy jej powstawaniu. Na pewno nie raz pomogło Panu wykształcenie prawnicze, które czasem było nieco nadużywane. Choć to nie wykształcenie było nadużywane, a Pana dobre serce. Słyszałam, że u Pana można było napisać podanie, wniosek, a nawet pismo do sądu?
Bogdan Pac: Rzeczywiście, zanim jeszcze powstały punkty bezpłatnej pomocy prawnej dla mieszkańców, niektórzy ludzie mieli problemy z pisaniem podań czy wniosków. Mam wykształcenie prawnicze i jak ludzie przychodzili do urzędu, tacy zwykli ludzie – zazwyczaj ze wsi, aby napisać jakieś pismo, to kierowali ich do mnie. Nic nie dawało tłumaczenie, że ja przecież nie jestem radcą prawnym. Nie miałem serca ich odsyłać i pomagałem. Przypomina mi się taka zabawna historia, jak któregoś dnia przyszła do mojego pokoju pewna starsza pani i mówi: „Panie, panie, jakiś prawnik tutaj jest?” Ja odpowiedziałem: „Nie, nie ma. Radca prawny przychodzi tutaj raz w tygodniu, ale to Urząd Gminy na własne potrzeby go zatrudnia”. Ona na to: „Ale mi powiedzieli, że tutaj jest prawnik!”. Ja mówię: „Nie ma!”. A ona: „Jest, bo mi powiedzieli, że sekretarz mi napisze pismo!”. Szkoda mi było tej kobiety, więc zapytałem, o co chodzi. Okazało się, że chodzi o dokumenty dotyczące spadku. Pomogłem jej napisać pisma do sądu. Za jakiś czas znowu ta sama kobieta przyszła do mnie, tym razem zadowolona. Podziękowała za napisanie i zapytała, ile się należy? Tłumaczyłem jej, że nic się nie należy, bo zrobiłem to tylko z życzliwości, a nie z obowiązku. Ale ona koniecznie chciała się odwdzięczyć, była przy tym bardzo uparta, aż ją wyprowadziłem ze swojego pokoju i poszedłem do łazienki. Jak wróciłem, na moim biurku leżało zwinięte 10 zł. Wrzuciłem te pieniądze do puszki, bo akurat było zbierane na jakiś cel.
Nie ma się co dziwić ludziom. Czasem jak widzą jakieś tabelki, jakieś wnioski, jakieś pisma urzędowe, to po prostu nie wiedzą, o co w tym wszystkim chodzi i szukają pomocy. Teraz jest już bezpłatna pomoc prawna i tam mogę ich kierować.
Zambrow.org: Z pisaniem na pewno nie ma Pan problemów, przecież od wielu lat spod Pana pióra wychodzą Wieści Gminne?
Bogdan Pac: Wieści Gminne zaczęły się ukazywać w 1992 roku. To takie moje dziecko – już niemłode, bo 32-letnie, kiedyś prześmiewane, później podziwiane. Kiedyś byłem na takim kursie, gdzie siedziałem obok redaktora naczelnego Gazety Współczesnej. Wtedy ta gazeta miała szerszy zasięg terytorialny, nie było żadnych oddziałów. No i na takim szkoleniu z naczelnym byłem ja - z Wieści Gminnych. Nauczyłem się pewnych spraw, ale inne przełożenie ma gazeta, która się para się tylko informacjami, wiadomościami czy felietonami, co innego takie pismo samorządowe. Starałem się, żeby to nie była nudna, urzędowa gazeta z tabelkami, uchwałami i zarządzeniami. Udało mi się przekonać paru ludzi do publikacji - a to historyków, a to członków kół gospodyń wiejskich, rysownika Janusza Kuleszę, poetkę Urszulę Krajewską-Szeligowską, historyka Andrzeja Brzóskę. Ostatnio też zaczął pisać na moją prośbę pan Jarek Strenkowski, historyk. Korektę robi pani Zdzisława Czapska - emerytowana nauczycielka języka polskiego, która ciągle twierdzi, że ja nie potrzebuję korekty. Jest z tym wszystkim cała masa pracy, biorąc pod uwagę, że czasem jest to ponad 40 stron, czasami 60. Po godzinach, po pracy siadam w domu do Wieści Gminnych i piszę felietony, artykuły polemiczne, informacje. Potem składam to do gromady. Nikt nie bierze za to pieniędzy, to praca społeczna, żadnego dodatku służbowego, żadnej premii. Koszty wydawnictwa są znikome, bo robimy skład u siebie w Urzędzie Gminy i drukujemy u siebie. Mamy taką maszynę, programy edytorskie, a pismo jest zgłoszone jako wydawnictwo cykliczne.
Przy okazji też wydajemy inne publikacje, bo mamy jako wydawnictwo ISBN [ISBN - International Standard Book Number, czyli Międzynarodowy Znormalizowany Numer Książki służy do jednoznacznej identyfikacji wydawcy i wydawanych przez niego wydawnictw - przyp. red.].
Zambrow.org: I jest Pan również autorem książek o gminie Zambrów?
Bogdan Pac: Jestem autorem publikacji pt. „25 lat Historia Gminy Zambrów” oraz współautorem, wraz z panem Leszkiem Zugajem, trzech historii gminy Zambrów.
Książka mojego autorstwa to 25 lat współczesnej historii gminy, począwszy od odrodzonej gminy w 1991 roku - kiedy tylko powstała. Historia 25 lat opisana przez człowieka, który obserwował wszystko wewnątrz, jak i na zewnątrz, napisana z lekkim komentarzem i przedstawiająca uwspółcześnioną historię poszczególnych miejscowości. Można tam porównać np. liczbę mieszkańców w średniowieczu, początek XX wieku i początek XXI wieku. Poza tym współpracowałem też przy innych wydawnictwach promocyjnych Gminy Zambrów. Na lokalnym rynku pojawiły się również moje wiersze, wspólnie wydawane tomiki poezji lokalnych zambrowskich twórców. Kiedyś się tym parałem, teraz już nie mam czasu na taki rodzaj twórczości.
Zambrow.org: Lokalna twórczość, lokalne produkty ekologiczne. Można powiedzieć, że wspiera Pan rodzime inicjatywy?
Bogdan Pac: Mówi Pani o Zambrowskich Produktach Lokalnych? Jest grono zapaleńców, którzy specjalizują się w miodach, serach, wędzonkach, nalewkach. Jest też moja Pacówka, słynne wina i nalewki, ale też wędzę sery i ryby – wszystko w niewielkich ilościach i tylko przy wolnym czasie, na potrzeby własne, ewentualnie jakichś wystaw produktów lokalnych. To takie hobby, nie na sprzedaż. Te wszystkie moje produkty zazwyczaj są prezentami.
Stowarzyszenie Zambrowskie Produkty Lokalne już miało niestety zakończyć działalność. Byłem na ostatnim walnym zebraniu, kiedy coś mnie tknęło - przecież ktoś to stworzył, pan Andrzej Modzelewski włożył w tę inicjatywę bardzo dużo pracy. No i udało mi się namówić parę osób. Wybrali mnie prezesem zarządu tego stowarzyszenia i od tamtej pory - może to nie jest jakaś wielka działalność - ale są ludzie, którzy żyją z lokalnych produktów ekologicznych, reprezentują stowarzyszenie, mają możliwość zarobkowania i utrzymania się pod szyldem i logo stowarzyszenia. Czasami to się przydaje – czy do prezentacji na targach na przykład w Szepietowie, czy wystawie w Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu, czy też przy staraniu się o dofinansowanie.
Ponadto myślę, że takie lokalne i ekologiczne produkty to doskonała promocja naszego miasta i gminy. Żal by było, aby Stowarzyszenie przestało istnieć. Jednak jest czasem taka nagła potrzeba działania, to wypływa w jednej chwili …
Zambrow.org: Czy tak było również z organizacją Samorządowych Balów Charytatywnych?
Bogdan Pac: Bardzo podobnie, to też wynikło z potrzeby pomocy komuś – choremu dziecku z naszej gminy. Podczas pierwszego balu charytatywnego zbieraliśmy fundusze na potrzeby Eryki Kaczyńskiej z Woli Zambrowskiej. Rodzice dziewczynki zgodzili się i udało się zebrać całkiem sporą kwotę. Od tamtej pory – od kilku już lat stało się tradycją, że w każdą ostatnią sobotę karnawału robimy taki bal charytatywny. Znajdujemy albo sami się zgłaszają rodzice dzieci, którzy potrzebują wsparcia finansowego na leczenie czy na rehabilitację. Zawsze udaje się znaleźć grono życzliwych osób, dzięki którym bale przynoszą wsparcie potrzebującym. W tym roku rekordową kwotę ponad 26tys. zł zebraliśmy w ciągu zaledwie kilku godzin zbiórki i licytacji. Czasem jeszcze po balu są wpłaty, a czasem nawet zanim bal się zacznie już są zebrane jakieś pieniądze. Zawsze takim podziękowaniem i motywacją jest reakcja rodziców. Ci ludzie są początkowo trochę zamknięci, bo dla nich to jest trauma mieć dziecko chore i kogoś prosić o pomoc. Są też ludzie, którzy niechętnie chcą uzewnętrzniać swoje potrzeby. Ale trzeba do nich dotrzeć i najczęściej się to udaje. To wielka przyjemność widzieć potem ich radość, ich wdzięczność, że coś udało się zrobić. Może nie jest to jakiś zorganizowany wolontariat, bardziej taki okazjonalny, ale cała idea zbiórki jest zaszczytna.
Zambrow.org: W tym roku była już 8. edycja balu. Są jeszcze chętni, aby dzielić się funduszami z potrzebującymi?
Bogdan Pac: Dla niektórych był to pierwszy bal charytatywny, a dla innych – między innymi dla mnie – to już tradycja. Z frekwencją bywa różnie. W tym roku była dosyć niska, bo było około 90 osób, ale zdarzały się bale, na których bawiło się nawet 280 osób. Jednak wcale to nie oznacza, że im więcej osób, tym więcej zbierzemy pieniędzy. Osoby biorące udział w balu, jeśli widzą, że jest to szczera i bezinteresowna inicjatywa, a nie wypływająca z chęci czyjegoś rozgłosu czy jakiejś kampanii, to wtedy są chętni do dzielenia się swoimi pieniędzmi z tymi, którzy ich bardziej potrzebują – zwłaszcza jeśli chodzi o chore dzieci.
Zambrow.org: Ale z tego, co mi wiadomo, nie jest to jedyna Pana działalność społeczna?
Bogdan Pac: No tak, jest tego więcej. Od lat jestem Prezesem Zarządu Klubu Brydża Sportowego w Zambrowie. Rozegranych mamy już 26 edycji Międzynarodowych Turniejów Brydża Sportowego w Zambrowie. Mają one swoją renomę nie tylko tu, na terenie byłego województwa łomżyńskiego, ale także w całym makroregionie od Warszawy, po Olsztyn, Białystok cały region północno-wschodniej Polski. Udaje mi się docierać do sponsorów, dlatego nagrody w tych turniejach są zawsze bardzo atrakcyjne. W tych rozgrywkach brało już udział kilku mistrzów świata, np. małżeństwo Irena i Jan Chodorowscy czy Janusz Połeć. Dla znawców brydża to naprawdę znaczące nazwiska. I oni chcieli przyjechać tutaj do nas i z nami zagrać.
Poza tym brydżystom podoba się przemiła atmosfera i pyszne jedzenie przygotowane przez panie z Koła Gospodyń Wiejskich. Niektórzy z przyjezdnych brali nawet takie obiady w pojemnikach ze sobą, do domu, aby rodzinę poczęstować albo i samemu jeszcze zjeść. To jest reklama i dla miasta, i dla gminy.
Zambrow.org: Podobno zaraża Pan brydżem innych - i to skutecznie. Czy to prawda?
Bogdan Pac: Tak, bardzo lubię grać w brydża i dlatego chętnie też uczę innych. Przez kilka lat byłem instruktorem w Uniwersytecie Trzeciego Wieku brydża sportowego dla dorosłych. Jest to najtrudniejsza kategoria, bo ciężko uczy się ludzi, którzy wiedzą wszystko lepiej. Natomiast teraz z kolegą Jarosławem Pogorzelskim będziemy rozpoczynać naukę brydża sportowego dla dzieci i młodzieży w Centrum Kultury Gminy Zambrów. To znaczy on będzie uczył, a ja tylko - że tak powiem - jako partner do wspomagania jego działań.
Zambrow.org: Poza tym jest Powiatowy Szkolny Związek Sportowy?
Bogdan Pac: Raczej był. Przez 17 lat byłem Przewodniczącym Szkolnego Związku Sportowego. To świeża informacja, ale od czwartku [15 lutego 2024 r.– przyp. red.] z przyczyn osobistych zrezygnowałem z pełnienia tej funkcji. Głównym celem działalności Powiatowego Szkolnego Związku Sportowego jest upowszechnianie kultury fizycznej, sportu dzieci i młodzieży, a także organizacja zawodów sportowych na terenie powiatu zambrowskiego. Zauważyłem, że niewiele więcej już mogę zrobić dla tego związku, może ktoś ma inną siłę przebicia. Irytowało mnie to, że działania na rzecz sportu dzieci i młodzieży mogą być traktowane politycznie. To są ważne sprawy. Na szczeblu miasta i gmin wiejskich zadania są realizowane, organizowane są zawody sportowe, mistrzostwa Zambrowa, gminy Zambrów, Szumowo i tak dalej. Jeśli natomiast nie będzie tego szczebla powiatowego, to te dzieci mogą być wyłączone z rywalizacji sportowej z rówieśnikami z innych powiatów w województwie czy kraju. Uczeń, który jest sportowo uzdolniony, może nie mieć szans startować w mistrzostwach, nie mieć szans na rozwój. Mam nadzieję, że w nowych rękach uda się więcej wywalczyć.
Zambrow.org: Ale z działalności na rzecz Ochotniczych Straży Pożarnych mam nadzieję, że Pan nie zrezygnował?
Bogdan Pac: O, nie! „Strażactwem” zaraziłem się od kolegi Krzysztofa Kolińskiego ładnych parę lat temu. Zresztą od początku miałem kontakt i współpracowałem ze strażami ochotniczymi, jako Sekretarz Gminy Zambrów, który poniekąd nadzoruje OSP. Na terenie naszej gminy działa 11 jednostek. Ja zacząłem szerszą działalność w OSP Stary Laskowiec. Z tej organizacji, po zmianach statutowych, udało mi się zrobić z OSP jedyną chyba wtedy w województwie podlaskim Organizację Pożytku Publicznego. Był zapał, byliśmy młodsi, to pisaliśmy projekty rodzinne, bo udało się wciągnąć jako członka zbiorowego zespół Laskowianki, a także Koło Gospodyń Wiejskich. Panie zapisały się na członków honorowych do straży pożarnej. Poza tym są czynne zawodniczki, które zajęły piąte miejsce w kraju. Zresztą strażacy z OSP Laskowiec zawsze osiągają bardzo dobre wyniki w zawodach sportowo-pożarniczych. Ale jak zacząłem tak tam działać, to zostałem wybrany Prezesem Zarządu Oddziału Gminnego, a potem wszedłem do Oddziału Powiatowego, gdzie obecnie jestem wiceprezesem. Nie każdy wie, że od trzech kadencji jestem również członkiem zarządu Oddziału Wojewódzkiego OSP.
Zambrow.org: I to niejednokrotnie odznaczonym…
Bogdan Pac: Wszyscy się śmieją, że mam tych medali jak jakiś generał. Baretek mam chyba z 12 – baretek, bo medali nie noszę. To są różnego rodzaju odznaczenia, nie tylko pożarnicze. Najcenniejszym jest Srebrny Krzyż Zasługi za działalność społeczną przyznany przez Prezydenta RP, ale jest też Odznaka Honorowa "Zasłużony dla Gminy Zambrów". To miłe, kiedy ktoś zauważa moją działalność.
Zambrow.org: Jak Pan tak opowiada o sobie, to wydaje się, że Pana dzień ma co najmniej 40 godzin.
Bogdan Pac: Ale to jeszcze nie wszystko. Jest jeszcze chór. W czasie studiów trafiłem przez przypadek do Chóru Akademickiego, z którym zwiedziłem całą Europę – Austria, Niemcy, Holandia, Belgia, Francja, Włochy, Litwa, Czechy, Słowacja, Węgry. Śpiewałem z wielkimi artystami też na scenach polskich - dzieła oratoryjne, chóry, orkiestra symfoniczna i soliści, np. Krystyna Szostek-Radkowa czy Bogdan Paprocki. Dwa razy koncertowaliśmy u papieża, mieliśmy nawet audiencję u naszego papieża – Jana Pawła II. Kiedy wróciłem po studiach do Zambrowa, przy okazji chyba 20-lecia Laskowianek usłyszał mnie pan organista Janusz Puchalski jeszcze ze świętej pamięci panem Janem Gontarskim - członkiem chóru parafialnego. Wtedy chór miał ambicję, żeby wystąpić na festiwalu chórów parafialnych w Łapach, ale były braki w śpiewakach. No i mnie poproszono, żebym z nimi śpiewał. Udało mi się namówić jeszcze 4 kolegów i zaczęliśmy śpiewać w Chórze Parafialnym w „Trójcy”. Z tych kolegów to tylko ja zostałem do dzisiaj, bo poczułem tego bakcyla. I tak 23 lata pod dyrekcją wspaniałego człowieka pana Janusza Puchalskiego. Lepszego organisty w całej diecezji nie znam, oprócz tego, że muzyk z niego doskonały, ale przede wszystkim jako wspaniały człowiek, nie ma takich słów, jakimi mógłbym go opisać. Podobnie jego żona - pani Basia. Małżeństwo doskonałe. Tworzyliśmy taką rodzinę śpiewaczką. Ja i wielu innych chórzystów z kościoła „Ducha” nie chodziliśmy na chór do własnej parafii, tylko do „Trójcy” z uwagi właśnie na pana Puchalskiego. Dopiero kiedy pan Puchalski zakończył swoją misję w „Trójcy”, poszedłem do swojego proboszcza i poprosiłem, aby powstał u nas chór. Pierwszy raz wystąpiliśmy na Pasterce. Były owacje, brawa. Śpiewamy razem w tym nowym chórze już 2,5 roku.
Zambrow.org: Można powiedzieć, że jest Pan takim animatorem tych chórów. Ten obecny chór Pan założył, a w poprzednim dbał Pan o integrację uczestników, organizował wyjazdy niekoniecznie koncertowe.
Bogdan Pac: Od spraw muzycznych, czyli tego co śpiewamy, gdzie śpiewamy i na jakich zasadach – tym zajmował się oczywiście pan Janusz Puchalski. Ja zajmowałem się resztą, organizowałem wewnętrzne życie chórowe. Polegało to na tym, że udawało mi się znaleźć sponsorów, a jak nie było sponsorów, to sam dokładałem i jeździliśmy na takie pielgrzymki po miejscach kultu, nie tylko tych naszych sanktuariów maryjnych. Wszyscy chórzyści, ich rodziny i przyjaciele jeździli za darmo. W taki sposób zwiedziliśmy Niepokalanów, Licheń, Częstochowę. Byliśmy w Wadowicach, Kalwarii Zebrzydowskiej, Świętej Lipce, Pelplinie, Ostrej Bramie. Byliśmy także w odnowionym Muzeum bitwy pod Grunwaldem i na zamku w Szczytnie. Byliśmy w Kodniu i potem pojechaliśmy do Sandomierza szlakiem ojca Mateusza. Byliśmy w Nałęczowie, Gietrzwałdzie i w takich małych miejscowościach. Mało kto wie, że takie sanktuarium jest za Ostrowią - Nowa Osuchowa albo w Wąsewie, czy Prostyni koło Małkini. Prostyń to jest właśnie to miejsce, gdzie według legend gęsi wyłowiły z Bugu obraz Trójcy Przenajświętszej i tam powstało sanktuarium Trójcy Przenajświętszej. Byliśmy w cerkwi w Hajnówce, na świętej Górze Grabarce, w Świętej Wodzie, Supraślu, Sokółce, szlak tatarski, Kruszyniany. Nie jestem nawet w stanie tego wszystkiego wymienić, bo to prawie przez 20 lat takie wyjazdy były. Zawsze było coś dla ciała, ale także było coś dla ducha. Można było się pomodlić, ale też i przeżyć wspólnie czas w dobrym towarzystwie.
Zambrow.org: A Zamberwsi i Laskowianki – nasze lokalne zespoły ludowe?
Bogdan Pac: W Zamberwsach to tylko czasami śpiewałem, załatwiałem stroje, pomagałem przy wizualizacji tych strojów. Z Laskowiankami również czasem jeździłem, mam nawet swoich wielbicieli, bo głos mam donośny – po mamie.
Zambrow.org: Czyli działalność kulturalna również nie jest Panu obca?
Bogdan Pac: Nie, nie jest. Mogę jeszcze wspomnieć, że od dwóch kadencji jestem Przewodniczącym Społecznej Rady Miejskiego Ośrodka Kultury w Zambrowie. To takie ciało, które opiniuje pewne plany czy projekty działalności MOK-u. Mamy przegląd tego, co się dzieje i jakieś kierunki wyznaczamy, trendy, podpowiadamy. Spotykamy się co najmniej 4 razy w roku, chyba że jest taka potrzeba, to częściej.
Zambrow.org: Naprawdę nie wiem, jak znajduje Pan na to wszystko czas? Chyba nie znam bardziej aktywnej społecznie osoby.
Bogdan Pac: U każdego z nas doba trwa 24 godziny i to od nas zależy, jak je spożytkujemy! Przyznaję się, jak na spowiedzi, że przez te moje działalności rodzina miała mnie mniej w domu. Nie wiem, co by to było, gdyby nie pomoc i wyrozumiałość mojej kochanej żony Marzanny. To wspaniała i cierpliwa kobieta, która wspiera mnie we wszystkim.
Zambrow.org: Sekretarz, prezes OSP, społecznik, twórca produktów regionalnych, brydżysta. To może jeszcze radny? Nie da się ukryć, że zbliżają się wybory samorządowe.
Bogdan Pac: Tego jeszcze nie wiem, ale muszę przyznać, że miałbym kilka pomysłów na rozwój naszego regionu. Nie chcę tutaj teraz o tym mówić. To nie kampania wyborcza.
Zambrow.org: Dziękuję bardzo, że znalazł Pan czas i zechciał ze mną porozmawiać.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Zambrów najliczniejszą gminą w Polsce? Co to za rewelacja? Chyba ktoś tu nieźle odpłynął :)
Dobra. Sztuką jest przyznać się do błędu. Jeżeli przyjmujemy głupie kryteria to spoko.
Taki git bajerant sam sobie na komentarze odpowiada, no no..
Zdecydowanie bardziej wolę gadać ze sobą niż z Tobą. Co dzisiaj masz mądrego do powiedzenia i za co wznosisz modły do Boga?
O panie kochany, portal od lat obniża sobie poprzeczkę ale ten artykuł to już w ogóle zejście na najniższy poziom. chyba ktoś z redakcji czegoś potrzebuje od gminy, że takie pieśni pochwalne tutaj wypisuje. że niby pan "p" pomocny? no ciekawe, ciekawe, na pewno nie bezinteresowna ta pomoc... ja nie wiem co to ma na celu, ktoś chce komuś oczy zamydlić i wykreować nową rzeczywistość na temat tej osoby? wszystko by się zgadzało gdyby na końcu artykuły pojawiło się pewne zdanie: "gdy ktoś jest od wszystkiego, to jest do niczego"