Reklama

35 lat po maturze w Zambrowskim Liceum Ogólnokształcącym

12/06/2008 00:00
Wszystko zaczęło się dzięki popularnemu ostatnio w cały kraju Portalowi „Nasz-klasa.pl”. Jej twórcom i zespołowi wielkie dzięki! Pierwsze nieśmiałe kontakty, pierwsze wzruszenia. Radość z każdego zdjęcia, każdej dopisanej osoby, każdej nowej wiadomości. Powoli hamulce puszczały i wracała młodość. Wymiana adresów, telefonów, skypów i maili, agitowanie do logowania. Ktoś rzuca hasło: Spotkajmy się "Spotkanie matura 1973" i zbierały siły do tej potyczki.

Kto to zrobił pierwszy? Wszyscy się rwali, ale było to chyba dzieło Hani. Najpierw wstępne spotkanie w Warszawie, reszta śledzi. Potem wielka praca Organizatorów, którym Cześć i Chwała. Czuwaliście nad wszystkim do ostatniej chwili. Zrobiliście kawał porządnej roboty. Najważniejsze, że odnaleźliście tak dużo osób, które potem z zapartym tchem śledziły forum.

Wreszcie przyjazd z różnych stron Polski i świata. Powitanie przed naszą „starą budą”. Rozpoznamy się, czy nie? Różnie. Jedni nie zmienili się wcale, inni trochę, a jeszcze inni musieli się przypomnieć. Dziewczyny nie wymieniają obecnych nazwisk, bo i po co? Witamy się wszyscy serdecznie i wylewnie, nikt nie pamięta żadnych animozji i swarów z przeszłości. Wszyscy się kochamy. Teraz nikt nie jest w stanie nad nami zapanować. To jedna pulsująca radość. Na sali gimnastycznej wzruszeni Hania i Janusz nie mogą dojść do głosu. Pomaga wojskowa komenda któregoś z mundurowych kolegów, chyba Gutka. Wita nas obecna pani wicedyrektor Danuta Żyznowska, na której ręce składam serdeczne podziękowanie pracownikom LO w Zambrowie w imieniu nas wszystkich, za umożliwienie nam odwiedzenia naszej starej, poczciwej szkoły. Jednocześnie gratuluję jej obecnego wyglądu, stanu i rozbudowy. Życzę, by szkoła gościła więcej takich zapaleńców jak my, absolwenci z 1973 roku. Całemu Gronu Pedagogicznemu i obecnym uczniom życzę wszelkiego szczęścia na dziś i wdzięcznych spotkań po latach.

31 maja 2008 roku mieliśmy swoich profesorów, którym zawiśliśmy na szyjach. Byli z nami Pani profesor Kurant, Łuniewska, Pan Boruc, Fedorowicz, Słaby, Święcki i Wojewoda. Oni wszystkich pamiętają jako najlepszych uczniów. Po 35 latach wszyscy jesteśmy aniołkami. Nikt nie wspomina o niczym przykrym. Był gwar, śmiech, łzy, wpisy do księgi pamiątkowej. Z rozpędu podpisuję się obecnym nazwiskiem. Jasiu woła: "Jadziu! Stare, stare!". W tym momencie mam 18 lat. Z trudem rozchodzimy się do swoich klas. Jak tu było kiedyś? W których ławkach siedzieliśmy? Jakie sceny zapamiętaliśmy na całe życie? Informacje o sobie. Każdy mówi, co chce. Praca, kariera, rodzina, zdrowie. Różne dokonania, różne losy. Jednym się udało bardziej, innym mniej. Ale teraz nikt nikogo za nic nie ocenia. Patrzymy na siebie osiwiałych, podłysiałych, przytytych lub wyszczuplonych, trochę zmarszczonych i widzimy te dawne, kochane twarze i młodzieńcze sylwetki. Radość nie pozwala skończyć, ale czas goni.

Msza święta. Skupienie i refleksja, piękne kazanie naszego księdza Stanisława Roszkowskiego. Z jego ust słyszymy, że byliśmy udanym pokoleniem. I czarna chmura. Grażynka odczytuje listę tych, którzy odeszli. Niestety większość naszych nauczycieli i przerażające: taka sama liczba (9) koleżanek i kolegów. Ściśnięte serca. Jak to? My mamy po naście lat, na nas jeszcze nie czas. To niemożliwe. A jednak. Za chwilę odwiedzamy zmarłych w miejscach ich wiecznego spoczynku. Ciche informacje kiedy, jak. Ich już nie zobaczymy zmienionych po tylu latach. Na zawsze pozostaną młodzi. Cześć Ich Pamięci.

Następnie kawalkada samochodów przenosi nas do Wygody. Piękne miejsce, piękna sala z okolicznościową dekoracją. Zdzisiek mówi do mnie: "To nie wesele, to my". Gra zespół naszego licealnego kolegi Andrzeja Knapka. Zasiadamy klasami, potem się przemieszamy. Pierwszy toast. Gromkie "Sto lat" bez końca. Poczęstunek przepyszny i przebogaty, ale kto tam o to dba. Stały gwar głosów, wspomnienia, zwierzenia, opowieści, bezpłatne fachowe porady, przytulenia, łzy i śmiech. No i oczywiście tańce "Kto za Tobą w szkole ganiał?" Kółeczko nie schodzi prawie z parkietu. Panów mniej, ale dziewczyny same sobie dają radę. Laurka dla Włodka, obtańczył najwięcej dziewczyn. Przed budynkiem nałogowcy, ale tam nagadałam się najwięcej (i uzyskałam medyczne "rozgrzeszenie" doktora Andrzeja). Z rąk do rąk przechodzą stare, szkolne fotografie (Andrzej, a jednak grałeś w orkiestrze) i obecne wizytówki i notatniki na adresy. I każdy, każdy mówi "Spotkajmy się znowu jak najszybciej". Już marzenia i plany. Noc minęła jak mgnienie i niestety - pożegnania. Ze łzami i zaproszeniami "Bywasz w Lublinie, Gdańsku, Łodzi, Warszawie, a w Zambrowie?" "koniecznie mnie odwiedź".

Tak było. Jak będzie? Zobaczymy, ale na pewno "Do zobaczenia". I nie za 35 lat. Ja proponuję za rok! Póki organizatorzy nie wyjdą z wprawy. Dopóki nas nie ubędzie. Kto jest za? Teraz z trudem wracamy do rzeczywistości. Pozdrawiam wszystkich obecnych i nieobecnych gorąco.

Aplikacja zambrow.org

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Zambrow.org




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do