Dlaczego tak często śmiejemy się z cudzych nieszczęść czy niepowodzeń? Jaki jest sposób by zatrzymać dokuczanie wśród dzieci? Co spowodowało, że cwaniactwo nagradzane jest nawet w szkołach? Czy Państwa też nurtują takie pytania? Pozdrawiam.
Mnie nurtuje nieobiektywizm,wyzysk w pracy. Zle oenianie innych,podsmiewanie, kolesiostwo. Tak ten swiat ulozony,ze jak wyzadzasz komus krzywde to zlo wroci do ciebie predzej czy pozniej.Pozniej placz dlaczego mnie to spotkalo lub moja rodzine.
[cytat]Dlaczego tak często śmiejemy się z cudzych nieszczęść czy niepowodzeń?[/cytat]
Moim zdaniem, ponieważ mając deficyt poczucia własnej wartości, człowiek poszukuje dowartościowania się i często czyni to kosztem innych zwykle słabszych od siebie. To okrutne, ale tak się najczęściej dzieje, czy sobie z tego zdajemy sprawę czy nie.
Dodam że czasem jako ludzie śmiejemy się nawet z wymyślonych opinii na temat drugiego człowieka -tylko po to by poczuć z tego chwilową satysfakcję, każdy może pochopnie kogoś ocenić ale później trudno naprawić szkody jakie wyrządziliśmy tym drugiemu. Bo czy można komuś przywrócić zniszczone dobre imię? W naszym mieście mają miejsce takie sytuacje, gdzie to niewinny człowiek jest pozbawiony dobrego imienia, ponieważ jest prześladowany oszczerstwem przez dorosłych i wydawało by się dojrzałych ludzi.
Dlatego warto czuwać nad sobą, by nie być powodem cierpienia (zwłaszcza tego niesprawiedliwego) dla drugich ponieważ jest to wysoce nieetyczne.
Sprawa dokuczania wśród dorosłych jest ciężka do zniesienia i nie jedna powinna zakończyć się w sądzie np. o zniesławienie, czy uporczywe nękanie, ale to co się dzieje pomiędzy dziećmi i młodzieżą to już woła o "pomstę do Nieba". Wszystko co odbiega od tak zwanej "normy" jest niemiłosiernie piętnowane przez rówieśników, a "winowajcy" muszą uciekać w swój własny świat, a nie rzadko dochodzi do największej tragedii. Zjawisko "szykan" jest obecne prawie w każdej szkole, nieraz dzieje się tak, że sprawcą jest "dobry uczeń" i trudno jest uwierzyć. Prześladowany jest "gorszym" uczniem, ale nikt się nie zastanawia z czego ta "gorszość" wynika. Dreszcze przechodzą jaka moda przyjdzie do szkół po tych wakacjach. Pozdrawiam.
Moim zdaniem,wszystko się wzięło z "gimnazjów"13lat-już panna cała gębą ale nie zwalam całej winy na szkołę,winni są i rodzice,nie widzą winy u swoich dzieci tylko nauczyciel niedobry"
[cytat]Moim zdaniem,wszystko się wzięło z "gimnazjów"13lat-już panna cała gębą ale nie zwalam całej winy na szkołę,winni są i rodzice,nie widzą winy u swoich dzieci tylko nauczyciel niedobry"[/cytat] Iwonko,masz 200% racji,potem nauczyciel niedobry, a dlatego bo kochana mamuśka nie wychowuje swojego dziecka,a wręcz go tylko hoduje.Co z tych ,,hodowanych "" pociech wyrośnie zobaczycie za kilkanaście lat.,,Wyhodowane"" panny trzynastoletnie,bardzo szybko potem rodzą swoje owoce. Tego już nie zmienimy,hodowli nie da się zlikwidować.
Rodzice staraja sie wychowywać dzieci ale jak sie pracuje na okrągłoi w niedziele i święta bo tak żądają pracodawcy niemasz szans byc z tymi dziecmi bo wracasz do domu i masz tez i w domu obowiązki to juz nawet niemasz czasu z dzieckiem porozmawiac bo jestes tak padniety na twarz ze zmeczenia .NIESTETY dzieci teraz same sie wychowuja.ZGROZO!!!
[cytat]Moim zdaniem,wszystko się wzięło z "gimnazjów"13lat-już panna cała gębą ale nie zwalam całej winy na szkołę,winni są i rodzice,nie widzą winy u swoich dzieci tylko nauczyciel niedobry"[/cytat]
Nie chodzi by winę składać na nauczycieli, choć w szkole dzieci spędzają najwięcej czasu. Musimy (wszyscy, którzy biorą udział w procesie wychowania i edukacji dzieci) przykładać więcej wagi by nie różnicować, by nie czynić złośliwych uwag, by nie dopuszczać do wymiany takich uwag pomiędzy dziećmi. Uczeń, który uczy się lepiej nie może być faworyzowany. W "słabszym" trzeba szukać to, do czego ma zdolności i rozwijać to, a nie wykazywać w natarczywy sposób jego słabości. Dzieci wzrastają z bagażem doświadczeń i często nie mogąc poradzić sobie z przeszłością, "atakują" sąsiada, kolegę w pracy, podwładnych. "Atak" odbywa się przeważnie na płaszczyźnie, na której "atakujący" nie radzi sobie w dorosłym życiu, albo nie radził sobie w latach młodzieńczych. Dobrze jak byśmy interesowali się bliźnimi, myśląc jak im pomóc, a nie dokopać. Pozdrawiam.
Dlaczego tak często śmiejemy się z cudzych nieszczęść czy niepowodzeń? Jaki jest sposób by zatrzymać dokuczanie wśród dzieci? Co spowodowało, że cwaniactwo nagradzane jest nawet w szkołach? Czy Państwa też nurtują takie pytania? Pozdrawiam.
Mnie nurtuje nieobiektywizm,wyzysk w pracy. Zle oenianie innych,podsmiewanie, kolesiostwo. Tak ten swiat ulozony,ze jak wyzadzasz komus krzywde to zlo wroci do ciebie predzej czy pozniej.Pozniej placz dlaczego mnie to spotkalo lub moja rodzine.
[cytat]Dlaczego tak często śmiejemy się z cudzych nieszczęść czy niepowodzeń?[/cytat]
Moim zdaniem, ponieważ mając deficyt poczucia własnej wartości, człowiek poszukuje dowartościowania się i często czyni to kosztem innych zwykle słabszych od siebie. To okrutne, ale tak się najczęściej dzieje, czy sobie z tego zdajemy sprawę czy nie.
Dodam że czasem jako ludzie śmiejemy się nawet z wymyślonych opinii na temat drugiego człowieka -tylko po to by poczuć z tego chwilową satysfakcję, każdy może pochopnie kogoś ocenić ale później trudno naprawić szkody jakie wyrządziliśmy tym drugiemu. Bo czy można komuś przywrócić zniszczone dobre imię? W naszym mieście mają miejsce takie sytuacje, gdzie to niewinny człowiek jest pozbawiony dobrego imienia, ponieważ jest prześladowany oszczerstwem przez dorosłych i wydawało by się dojrzałych ludzi.
Dlatego warto czuwać nad sobą, by nie być powodem cierpienia (zwłaszcza tego niesprawiedliwego) dla drugich ponieważ jest to wysoce nieetyczne.
Sprawa dokuczania wśród dorosłych jest ciężka do zniesienia i nie jedna powinna zakończyć się w sądzie np. o zniesławienie, czy uporczywe nękanie, ale to co się dzieje pomiędzy dziećmi i młodzieżą to już woła o "pomstę do Nieba". Wszystko co odbiega od tak zwanej "normy" jest niemiłosiernie piętnowane przez rówieśników, a "winowajcy" muszą uciekać w swój własny świat, a nie rzadko dochodzi do największej tragedii. Zjawisko "szykan" jest obecne prawie w każdej szkole, nieraz dzieje się tak, że sprawcą jest "dobry uczeń" i trudno jest uwierzyć. Prześladowany jest "gorszym" uczniem, ale nikt się nie zastanawia z czego ta "gorszość" wynika. Dreszcze przechodzą jaka moda przyjdzie do szkół po tych wakacjach. Pozdrawiam.
Moim zdaniem,wszystko się wzięło z "gimnazjów"13lat-już panna cała gębą ale nie zwalam całej winy na szkołę,winni są i rodzice,nie widzą winy u swoich dzieci tylko nauczyciel niedobry"
[cytat]Moim zdaniem,wszystko się wzięło z "gimnazjów"13lat-już panna cała gębą ale nie zwalam całej winy na szkołę,winni są i rodzice,nie widzą winy u swoich dzieci tylko nauczyciel niedobry"[/cytat] Iwonko,masz 200% racji,potem nauczyciel niedobry, a dlatego bo kochana mamuśka nie wychowuje swojego dziecka,a wręcz go tylko hoduje.Co z tych ,,hodowanych "" pociech wyrośnie zobaczycie za kilkanaście lat.,,Wyhodowane"" panny trzynastoletnie,bardzo szybko potem rodzą swoje owoce. Tego już nie zmienimy,hodowli nie da się zlikwidować.
Jak się to czyta to płakać się chce. Hodowla? Ciekawe jak on hodował swoje dzieci?
Rodzice staraja sie wychowywać dzieci ale jak sie pracuje na okrągłoi w niedziele i święta bo tak żądają pracodawcy niemasz szans byc z tymi dziecmi bo wracasz do domu i masz tez i w domu obowiązki to juz nawet niemasz czasu z dzieckiem porozmawiac bo jestes tak padniety na twarz ze zmeczenia .NIESTETY dzieci teraz same sie wychowuja.ZGROZO!!!
[cytat]Moim zdaniem,wszystko się wzięło z "gimnazjów"13lat-już panna cała gębą ale nie zwalam całej winy na szkołę,winni są i rodzice,nie widzą winy u swoich dzieci tylko nauczyciel niedobry"[/cytat]
Nie chodzi by winę składać na nauczycieli, choć w szkole dzieci spędzają najwięcej czasu. Musimy (wszyscy, którzy biorą udział w procesie wychowania i edukacji dzieci) przykładać więcej wagi by nie różnicować, by nie czynić złośliwych uwag, by nie dopuszczać do wymiany takich uwag pomiędzy dziećmi. Uczeń, który uczy się lepiej nie może być faworyzowany. W "słabszym" trzeba szukać to, do czego ma zdolności i rozwijać to, a nie wykazywać w natarczywy sposób jego słabości. Dzieci wzrastają z bagażem doświadczeń i często nie mogąc poradzić sobie z przeszłością, "atakują" sąsiada, kolegę w pracy, podwładnych. "Atak" odbywa się przeważnie na płaszczyźnie, na której "atakujący" nie radzi sobie w dorosłym życiu, albo nie radził sobie w latach młodzieńczych. Dobrze jak byśmy interesowali się bliźnimi, myśląc jak im pomóc, a nie dokopać. Pozdrawiam.