Witam,
Czy ktoś wie kto dostał Dom Kultury na Grunwaldzkiej ?
Wiem że było kilku inwestorów, którzy chcieli stworzyć tam miejsca pracy !!!
Proszę o info
Super, że będzie tam Golchem. Jak robię coś w domu bądź przy domu to tylko tam robię zakupy. Miła obsługa i nie oszukują klientów jak w innym sklepie. Tylko mam trochę daleko, ale teraz to się zmieni. Ciekawe na kiedy zaplanowali ruszenie z biznesem.
[cytat]budynek sprzedany, a w przedszkolach brak miejsc [/cytat]
na przedszkole nie nadawał się - za drogi remont;
za dwa lata w Zambrowie będzie nadmiar nie tylko miejsc w przedszkolach, ale przedszkoli... sprawdź dane o liczbie urodzin w naszym mieście, połącz to z wrześniem 2014, kiedy 6-latki pójdą do szkoły... i możesz planować zakup jednego z budynków przedszkola
więc nie "smęć"" i nie wygłaszaj zbędnych opinii
na przedszkole nie nadawał się - za drogi remont;
za dwa lata w Zambrowie będzie nadmiar nie tylko miejsc w przedszkolach, ale przedszkoli... sprawdź dane o liczbie urodzin w naszym mieście, połącz to z wrześniem 2014, kiedy 6-latki pójdą do szkoły... i możesz planować zakup jednego z budynków przedszkola
więc nie "smęć"" i nie wygłaszaj zbędnych opinii[/cite]
Nie uświadamiaj xyz bo on nie wie co oznacza słowo dziecko.
On nie posiada takich (stworków). Przecież te (stworki )potrzebowały by domu kultury,przedszkola,szkoły,opieki medycznej i wielu innych potrzeb którym on jest przeciwny, bo to jest niepotrzebne i tylko trzeba na to coś(dziecko) wydawać pieniążki.
[cite user="hrabiakiwi" date="10.02.2012 15:50"]Witam,
Czy ktoś wie kto dostał Dom Kultury na Grunwaldzkiej ?
Wiem że było kilku inwestorów, którzy chcieli stworzyć tam miejsca pracy !!!
Proszę o info[/cite] Ciekawy jestem ile Ty dostałeś w swoim życiu - podziel się tą radością.
[cite user="xyz" date="13.02.2012 12:32"]""na przedszkole nie nadawał się - za drogi remont""
kiedyś było tam przedszkole więc się nadaje,
co do remontu remont jest tańszy od budowy [/cite]=====Nastepne państwowe przedszkole na kilka lat jest zb edne,co zrobisz z tymi pracownikami budżetówki za kilka lat?gdzie szukać kasy na jego finansowanie,jak brakuje miejsc w miejskich,otwierajmy prywatne.Remonty niejednokrotnie są kosztowne i zawsze jest to już nie to co nowoczesne.Miejski podatnik już i tak jest oskubany więc skąd kasa na remonty i na utrzymanie.
""Nastepne państwowe przedszkole na kilka lat jest zb edne,co zrobisz z tymi pracownikami budżetówki za kilka lat?gdzie szukać kasy na jego finansowanie,jak brakuje miejsc w miejskich,otwierajmy prywatne.Remonty niejednokrotnie są kosztowne i zawsze jest to już nie to co nowoczesne.Miejski podatnik już i tak jest oskubany więc skąd kasa na remonty i na utrzymanie.""
geniu jaki z ciebie samorządowiec jeśli nie wiesz co to państwowe a co samorządowe, pracownicy samorządowi nie są pracownikami budżetówki
Zgodnie z odnośną ustawą gmina ma psi obowiązek zapewnić odpowiednią ilość miejsc w przedszkolach i szkołach, dostają na to kasę z budżetu centralnego to cy kasę się wyda na przedszkola czy np na dotacje do kina czy klubu kopaczy piłki i temu podobnych to wiadomo czyja to decyzja.
Jestem jak najbardziej za całkowitą prywatyzacją przedszkoli ale stan prawny jest jaki jest, i nikt nikomu łaski nie robi że wykonuje swoje obowiązki, zamiast dwóch urzędników w urzędzie miasta można zatrudnić jedną przedszkolankę i kasy jesz zostanie, i poprawi się sprawność urzędu trzeba tylko chcieć.
Z tą nowoczesnością geniu to p....łeś jak łysy czupryną o beton, bo buduje się albo dobrze albo źle , a nie nowocześnie i jakoś tam, zobacz ile tylko o ile zostało przeinwestowane tzw. centrum kultury też ponoć nowoczesne a taka pierdoła jak piwnice przeciekają czy niezwykle wkurzająca rzecz jaką jest Stadion Narodowy a właściwie Bubel Narodowy a podobno taki nowoczesny,
a piłki kopać na nim nie można
Co do kasy jeśli brakuje na zadania statutowe to w pierwszej kolejności odchudzić stan osobowy,a zwolnione pokoje wynająć.
możecie tworzyć prywatne przedszkola ale pod warunkiem że ludzie będą zarabiać min.po 5 tys.zł miesięcznie a tak gdy średnia wychodzi w Zambrowie 1tys.zł dużo za nią po opłaceniu mieszkania i wyżywienia nie zwojujecie.Narzekacie że mało rodzi się dzieci,więc zastanówcie się dlaczego.Dziecko w związku małżeńskim na obecne czasy to"luksus". Jak jesteście inteligentni to się domyślicie o co chodzi.Przez tyle lat sami wyuczyli się w państwowych:przedszkolach,szkołach a nawet studiach a sami chcą wprowadzić prywatne.
[cite user="ccc" date="15.02.2012 19:07"]
Dziecko w związku małżeńskim na obecne czasy to"luksus". Jak jesteście inteligentni to się domyślicie o co chodzi.Przez tyle lat sami wyuczyli się państwowych:przedszkolach,szkołach a nawet studiach a sami chcą wprowadzić prywatne.[/cite]
Gdyby kiedyś ludzie kierowali się podobnymi kryteriami, czyli płodzili dzieci tylko zamożni, to dawno by gatunek ludzki wyginął.
W latach powojennych panowała powszechna bieda, mimo to w latach pięćdziesiątych XX wieku urodziła się rekordowa ilość dzieci, potem ten wyż, już w mniejszym stopniu, powtórzył się w latach osiemdziesiątych, latach ogromnego kryzysu i powszechnych niedoborów (to wtedy na sklepowych półkach został tylko ocet).
Liczba dzieci ma więc niewielki związek z zamożnością czy biedą, raczej z wygodnictwem, modą, stylem życia.
Do niedawna dziecko było dla rodzica "inwestycją" na przyszłość, na starość, która może się zwróci! Dziś jest tylko wydatkiem i "inwestycją" która się nie zwróci !
[serce]
[cite user="boel" date="16.02.2012 06:24"] Gdyby kiedyś ludzie kierowali się podobnymi kryteriami, czyli płodzili dzieci tylko zamożni, to dawno by gatunek ludzki wyginął.
W latach powojennych panowała powszechna bieda, mimo to w latach pięćdziesiątych XX wieku urodziła się rekordowa ilość dzieci, potem ten wyż, już w mniejszym stopniu, powtórzył się w latach osiemdziesiątych, latach ogromnego kryzysu i powszechnych niedoborów (to wtedy na sklepowych półkach został tylko ocet).
Liczba dzieci ma więc niewielki związek z zamożnością czy biedą, raczej z wygodnictwem, modą, stylem życia.[/cite]
Liczba dzieci ma niewielki związek z sytuacją materialną? Bzdura! Wiesz, ile kosztują śpioszki, kaftaniki czy inne ubranka dla dziecka? Czasem tyle samo, co dla dorosłego, tylko dorosły tak szybko z nich nie wyrasta. Wiesz, jaka jest sytuacja młodej matki na rynku pracy? Niestety, raczej nie.
W latach 80-tych może ludzie nie mieli luksusów, ale każdy miał pracę i większą pewność jutra niż obecnie. Kobieta nie martwiła się, że po urodzeniu dziecka nie będzie miała, gdzie do pracy wrócić. Szła na macierzyński, później nie kilkuletni wychowawczy i normalnie wracała do pracy. Z jednej pensji spokojnie można było utrzymać rodzinę. Wychowanie dziecka też było tańsze. Pamiętam lata 80-te. Nie było wtedy wielu rzeczy, które są obecnie, ale niczego mi nie brakowało. Jak pojechało się do Warszawy czy Białegostoku, to można już było kupić praktycznie wszystko, więc nie opowiadaj, że był tylko ocet. Śmiem twierdzić, że dzieciaki miały wówczas szczęśliwsze dzieciństwo niż obecnie. Dziś często mają bardzo wiele, a brakuje im tego, co najważniejsze – obecności rodziców i czasu z nimi. Czasem widzą ich dopiero w weekend. Jak tatuś wychodzi z domu to dziecko jeszcze śpi, a jak wraca to już śpi. Kiedyś nie kupowało się co roku nowych książek do szkoły. Na jednym komplecie wykształciły się wszystkie dzieci w rodzinie. Korki należały do rzadkości, a dziś jest taki poziom edukacji, że są na porządku dziennym. Oczywiście nic za darmo. W szkołach co roku było badanie wzroku, wizyta u dentysty, itp. Dzięki temu można było wcześniej wykryć różne wady. A dziś, co?
Skoro jest jak twierdzisz, tzn. liczba dzieci ma niewielki związek z zamożnością czy biedą, a jest wynikiem wygodnictwa, mody lub stylu życia, nawiasem mówiąc w wielu przypadkach uwarunkowanego sytuacją w kraju, a nie własnymi upodobaniami, to dlaczego Polki za granicą rodzą więcej dzieci niż w Polsce? Przecież to ci sami ludzie!
[cite user="kamea" date="16.02.2012 15:38"]
Liczba dzieci ma niewielki związek z sytuacją materialną? Bzdura! Wiesz, ile kosztują śpioszki, kaftaniki czy inne ubranka dla dziecka? Czasem tyle samo, co dla dorosłego, tylko dorosły tak szybko z nich nie wyrasta. Wiesz, jaka jest sytuacja młodej matki na rynku pracy? Niestety, raczej nie.
W latach 80-tych może ludzie nie mieli luksusów, ale każdy miał pracę i większą pewność jutra niż obecnie. Kobieta nie martwiła się, że po urodzeniu dziecka nie będzie miała, gdzie do pracy wrócić. Szła na macierzyński, później nie kilkuletni wychowawczy i normalnie wracała do pracy. Z jednej pensji spokojnie można było utrzymać rodzinę. Wychowanie dziecka też było tańsze. Pamiętam lata 80-te. Nie było wtedy wielu rzeczy, które są obecnie, ale niczego mi nie brakowało. Jak pojechało się do Warszawy czy Białegostoku, to można już było kupić praktycznie wszystko, więc nie opowiadaj, że był tylko ocet. Śmiem twierdzić, że dzieciaki miały wówczas szczęśliwsze dzieciństwo niż obecnie. Dziś często mają bardzo wiele, a brakuje im tego, co najważniejsze – obecności rodziców i czasu z nimi. Czasem widzą ich dopiero w weekend. Jak tatuś wychodzi z domu to dziecko jeszcze śpi, a jak wraca to już śpi. Kiedyś nie kupowało się co roku nowych książek do szkoły. Na jednym komplecie wykształciły się wszystkie dzieci w rodzinie. Korki należały do rzadkości, a dziś jest taki poziom edukacji, że są na porządku dziennym. Oczywiście nic za darmo. W szkołach co roku było badanie wzroku, wizyta u dentysty, itp. Dzięki temu można było wcześniej wykryć różne wady. A dziś, co?
Skoro jest jak twierdzisz, tzn. liczba dzieci ma niewielki związek z zamożnością czy biedą, a jest wynikiem wygodnictwa, mody lub stylu życia, nawiasem mówiąc w wielu przypadkach uwarunkowanego sytuacją w kraju, a nie własnymi upodobaniami, to dlaczego Polki za granicą rodzą więcej dzieci niż w Polsce? Przecież to ci sami ludzie![/cite]
nic dodać, nic ująć - chociaż dodam coś: swoje dzieci urodziłam w latach 80-tych, praca czekała na mnie pół roku!!!! a przy drugim dziecku byłam na urlopie wychowawczym 2 lata i wróciłam do pracy bez problemu; dziś - nie do pomyślenia!
Aha. Czyli urodziłaś dzieci wówczas, gdy kolejka po podpaski, gdy je "rzucili" do apteki na przeciwko Mazura czyli przy Podedwornego, zaczynała się przy Białostockiej, ubranka i pieluszki (tetrowe i flanelowe, takie do prania i gotowania, nie wyrzucane do śmieci pampersy) ciężarna w niewielkiej ilości dostawała na kartę ciąży, kupić wanienkę było wielkim szczęściem i w Zambrowie nieosiągalnym. Czasem bez kartek jakieś ubranka można było kupić na Łomżyńskiej w Domu Rzemiosła. A najlepiej było samemu coś uszyć i wydziergać na drutach. No chyba że przy okazji pobytu w Warszawie coś się udało upolować w Smyku, jakieś szaro-bure stroje czy buciki.
Gratuluję odwagi w podjęciu decyzji o macierzyństwie w tamtych czasach, wg prezentowanych tu poglądów należy stwierdzić, że była to skrajna nieodpowiedzialność, rodzić dzieci wówczas w kraju powszechnej biedy i niedoborów, gdzie popularny dowcip głosił - ostatni, który ucieknie z kraju gasi światło, albo, że dobrze byłoby wypowiedzieć wojnę Amerykanom, i natychmiast się poddać, żeby nas wzięli na utrzymanie [:-b]
Oj ludzie, ludzie.
droga boel - kolejki były, były kartki, ale dzieci nie były głodne, nie chodziły gołe, a ludzie byli dla siebie o niebo milsi,
urodzenie przeze mnie dzieci nie było żadnym aktem odwagi ani rozpaczy, przeciwnie - chcieliśmy mieć dzieci, bo to sens zakładania rodziny oraz doskonała inwestycja na przyszłość, jak okazało się właśnie teraz, gdy są zawirowania z emeryturami
pozdrawiam wszystkich obecnych oraz przyszłych rodziców...
Starsze Panie, o przepraszam Panie po pięćdziesiątce,to znaczy w kwiecie wieku - nie kłócić się. Ogólnie zawsze jest dobrze - tylko nie dla wszystkich. Cztery pory roku też są piękne i mają swój urok (nie dla wszystkich). Pozdrawiam i proszę zachować siły i oszczędzać pieniążki na ,,lepsze"" czasy i wnucząt.
Jak widać, do boel pewne fakty w ogóle nie docierają.
Dla niej najważniejsze jest, że teraz są kolorowe ubranka, pampersy i generalnie ogromny wybór. Jakby to było rzeczywiście najistotniejsze przy podjęciu decyzji o posiadaniu, a następnie wychowaniu dziecka!
Hehe, nie masz o tym zielonego pojęcia!!! Dla dziecka to bez znaczenia, czy ma tetrową pieluszkę, czy pampersa. To tylko rodzicom jest łatwiej.
W dodatku masz czelność pisać o obecnym pokoleniu, że nie ma dzieci, bo jest za wygodne. Tymczasem z tego, co napisałaś wynika, że sama jesteś wygodna, skoro przeciwskazaniem do posiadania dzieci były dla Ciebie tetrowe pieluszki, szare ubranka czy kolejki (hmm, pamiętam, że miałam całkiem fajne, kolorowe ubranka jak na tamte czasy i ówczesną modę; kupione w sklepie, a nie wydziergane na drutach, więc nie były one tak niedostępne jak twierdzisz; kilka wydzierganych też miałam, ale nie dlatego, że nie można było ich kupić, tylko dlatego, że miałam w rodzinie kogoś, kto lubił to robić i był w tym dobry). Kolejki życia na pewno nie ułatwiały, ale były do przejścia. Takie były realia i trzeba się było przyzwyczaić. Najważniejsze, że były pieniądze i to nie małe.
Dla Ciebie, boel, nie jest ważne, że mimo ogromnego wyboru i powszechnej dostępności produktów, niektórych na nie zwyczajnie nie stać. Bez dzieci żyją od wypłaty do wypłaty, o ile mają pracę. Mieszkają kątem u rodziców, wynajmują mieszkania, których opłata pochłania znaczną część pensji, żyją na kredytach czy dorabiają się za granicą. Nic więc dziwnego, że nie decydują się na dzieci. A może jesteś zwolenniczką powiedzenia: Bóg da, Bóg wychowa?
To, że jest niestabilna sytuacja, że człowiek z dnia na dzień może stracić prace, bo pracuje np. na umowie śmieciowej lub pracodawca plajtuje i zostaje się wówczas bez środków do życia to dla Ciebie jakaś fikcja. To, że obecnie jest tyle niedożywionych dzieci, również nie ma najmniejszego znaczenia. Przecież taki wybór w sklepach i kolejek nawet nie ma!
Kiedyś nie było wielu udogodnień dla rodziców (typu pampersy), ale tak jak napisała baks, dzieci nie chodziły głodne i gołe, a rodziców miały na co dzień i to jest najważniejsze. Nie było luksusów, co wcale nie oznacza, że była taka straszliwa bieda, jak twierdzisz. Każdy miał pracę i to nie taką z umową przedłużaną czasem nawet co miesiąc, że ciężko cokolwiek zaplanować.
Zatem, jeśli już mowa o odwadze, to większą jest posiadanie dzieci w dzisiejszych czasach, w niestabilnej Polsce, jeśli nie może im się zapewnić godnych warunków życia. Choć osobiście uważam, że to nie odwaga, ale nieodpowiedzialność. Odpowiedzialni natomiast nie decydują się na dzieci, jeśli ich na nie nie stać. A ponieważ warunki w Polsce są generalnie trudne (oczywiście nie dla Ciebie, boel; dla Ciebie jest raj), dzieci rodzi się coraz mniej albo rodzą się, ale poza granicami, powiększając tym samym liczbę ludności innych państw.
"Ostatni gasi światło"... Hehe, widzisz boel, mimo całego zła komunizmu, to się nie zrealizowało za jego istnienia. Ludzi nie ubywało w zastraszającym tempie tak jak obecnie. Wręcz przeciwnie - sama wspomniałaś o wyżu tamtych latach. Ten dowcip ma jednak szansę zrealizować się w przyszłości, bo Polacy nadal emigrują i nie wracają. A to wszystko dzieje się w tych "rajskich", kolorowych czasach, ale oczywiście, Twoim zdaniem, nie ma to związku z sytuacją materialną.
Prawda,prawda jeszcze raz prawda. Mieszkanie : wynajem 1300 zł plus media a żeby kupić trzeba mieć około 300 tys.w dużym mieście.W małym dużo tańsze ale brak pracy.To jest rzeczywistość dnia dzisiejszego.
dzisiaj młodzi wpierw patrzą aby zdobyć wykształcenie,dobrą pracę,dorobić się,kupić mieszkanie-dom.Założenie rodziny i doczekanie się dziecka schodzi na bardzo daleki plan lub nawet wcale nie jest brane pod uwagę.Przez to mamy niż demograficzny.Będziemy społeczeństwem starzejącym się.Coraz więcej par żyje "na kocią łapę".[:-(r]
[cytat][/cytat]..............Taka jest rzeczywistość,ale nadchodzi nowe,Chińczycy,Koreańczycy Wietnamczycy już docierają nawet do Zambrowa,Ukraińcy pracują w Laskowcu,Białorusini u rolniów na wsiach,a nasi na saksach u angoli.Polska się nie wyludni,a światło mogą zgasić tylko chińczycy,tam jest prawdziwa komuna.
wszystko jest ze sobą powiązane:
zalewanie towarów z Chin-brak pracy w Polsce-brak podatków w budżecie państwa-brak perspektyw dla młodych małżeństw na późniejszą emeryturę-mało rodzących się dzieci-w Polsce więcej będzie obcokrajowców niż rodaków.Smutne ale prawdziwe.[:-(r]
Co się martwisz. W takiej Ameryce sami obcokrajowcy, to samo w Australii. Tubylców tam jak na lekarstwo. I nikt nie narzeka. A żyje im się nie gorzej niż w Europie, gdzie dominują kraje jednonarodowe, a ludzie od wiek wieków żyją w tych samych okolicach. Rodowity Amerykanin to przecież Indianin, a dziś? Afroamerykanin, Amerykanin, którego przodkowie to mieszanka europejsko-żydowska, arabska, chińska, hinduska itd. I komu to przeszkadza? Nikomu.
U nas to samo, przeszkadzają Ci polscy Tatarzy na przykład? Nie, przecież dziś to tacy sami Polacy jak my. A czarny Polak z Łodzi, który urodził się w Afryce, jest jednym z najbardziej pracowitych posłów w naszym, polskim sejmie!
Eh, nie bądźmy małostkowi. W wielonarodowej niegdyś Rzeczypospolitej mieszkała wielonarodowa mieszanka. I my Polacy jesteśmy potomkami tej polsko-rusko-litewsko-niemiecko-żydowskiej mieszanki. Z mniejszymi dodatkami osiadłych w Rzeczypospolitej przodków innych narodowości, czy zaginionych, a raczej wynarodowionych jak Prusowie. [:-)]
hrabiakiwi powiedział
10.02.2012 15:50
IP: 31.41.24.205
3 wypowiedzi
Witam,
Czy ktoś wie kto dostał Dom Kultury na Grunwaldzkiej ?
Wiem że było kilku inwestorów, którzy chcieli stworzyć tam miejsca pracy !!!
Proszę o info
cytuj
A co to znaczy w ogóle "dostał" czy ten dom kultury to jakiś prezent??
Witam,
Czy ktoś wie kto dostał Dom Kultury na Grunwaldzkiej ?
Wiem że było kilku inwestorów, którzy chcieli stworzyć tam miejsca pracy !!!
Proszę o info
ZA ponad 1.000.000 zł. z małymi groszami kupił to cudo GOLCHEM.
A jest tam parking ??
da się zrobić, wybudują :]
Super, że będzie tam Golchem. Jak robię coś w domu bądź przy domu to tylko tam robię zakupy. Miła obsługa i nie oszukują klientów jak w innym sklepie. Tylko mam trochę daleko, ale teraz to się zmieni. Ciekawe na kiedy zaplanowali ruszenie z biznesem.
lokalizacja dobra
budynek sprzedany, a w przedszkolach brak miejsc
[cytat]budynek sprzedany, a w przedszkolach brak miejsc [/cytat]
na przedszkole nie nadawał się - za drogi remont;
za dwa lata w Zambrowie będzie nadmiar nie tylko miejsc w przedszkolach, ale przedszkoli... sprawdź dane o liczbie urodzin w naszym mieście, połącz to z wrześniem 2014, kiedy 6-latki pójdą do szkoły... i możesz planować zakup jednego z budynków przedszkola
więc nie "smęć"" i nie wygłaszaj zbędnych opinii
[cite user="baks" date="12.02.2012 21:18"]
na przedszkole nie nadawał się - za drogi remont;
za dwa lata w Zambrowie będzie nadmiar nie tylko miejsc w przedszkolach, ale przedszkoli... sprawdź dane o liczbie urodzin w naszym mieście, połącz to z wrześniem 2014, kiedy 6-latki pójdą do szkoły... i możesz planować zakup jednego z budynków przedszkola
więc nie "smęć"" i nie wygłaszaj zbędnych opinii[/cite]
Nie uświadamiaj xyz bo on nie wie co oznacza słowo dziecko.
On nie posiada takich (stworków). Przecież te (stworki )potrzebowały by domu kultury,przedszkola,szkoły,opieki medycznej i wielu innych potrzeb którym on jest przeciwny, bo to jest niepotrzebne i tylko trzeba na to coś(dziecko) wydawać pieniążki.
[cytat]budynek sprzedany, a w przedszkolach brak miejsc [/cytat]
To niech Wójt zbuduje przedszkole.
""na przedszkole nie nadawał się - za drogi remont""
kiedyś było tam przedszkole więc się nadaje,
co do remontu remont jest tańszy od budowy
[cite user="hrabiakiwi" date="10.02.2012 15:50"]Witam,
Czy ktoś wie kto dostał Dom Kultury na Grunwaldzkiej ?
Wiem że było kilku inwestorów, którzy chcieli stworzyć tam miejsca pracy !!!
Proszę o info[/cite] Ciekawy jestem ile Ty dostałeś w swoim życiu - podziel się tą radością.
[cite user="xyz" date="13.02.2012 12:32"]""na przedszkole nie nadawał się - za drogi remont""
kiedyś było tam przedszkole więc się nadaje,
co do remontu remont jest tańszy od budowy [/cite]=====Nastepne państwowe przedszkole na kilka lat jest zb edne,co zrobisz z tymi pracownikami budżetówki za kilka lat?gdzie szukać kasy na jego finansowanie,jak brakuje miejsc w miejskich,otwierajmy prywatne.Remonty niejednokrotnie są kosztowne i zawsze jest to już nie to co nowoczesne.Miejski podatnik już i tak jest oskubany więc skąd kasa na remonty i na utrzymanie.
""Nastepne państwowe przedszkole na kilka lat jest zb edne,co zrobisz z tymi pracownikami budżetówki za kilka lat?gdzie szukać kasy na jego finansowanie,jak brakuje miejsc w miejskich,otwierajmy prywatne.Remonty niejednokrotnie są kosztowne i zawsze jest to już nie to co nowoczesne.Miejski podatnik już i tak jest oskubany więc skąd kasa na remonty i na utrzymanie.""
geniu jaki z ciebie samorządowiec jeśli nie wiesz co to państwowe a co samorządowe, pracownicy samorządowi nie są pracownikami budżetówki
Zgodnie z odnośną ustawą gmina ma psi obowiązek zapewnić odpowiednią ilość miejsc w przedszkolach i szkołach, dostają na to kasę z budżetu centralnego to cy kasę się wyda na przedszkola czy np na dotacje do kina czy klubu kopaczy piłki i temu podobnych to wiadomo czyja to decyzja.
Jestem jak najbardziej za całkowitą prywatyzacją przedszkoli ale stan prawny jest jaki jest, i nikt nikomu łaski nie robi że wykonuje swoje obowiązki, zamiast dwóch urzędników w urzędzie miasta można zatrudnić jedną przedszkolankę i kasy jesz zostanie, i poprawi się sprawność urzędu trzeba tylko chcieć.
Z tą nowoczesnością geniu to p....łeś jak łysy czupryną o beton, bo buduje się albo dobrze albo źle , a nie nowocześnie i jakoś tam, zobacz ile tylko o ile zostało przeinwestowane tzw. centrum kultury też ponoć nowoczesne a taka pierdoła jak piwnice przeciekają czy niezwykle wkurzająca rzecz jaką jest Stadion Narodowy a właściwie Bubel Narodowy a podobno taki nowoczesny,
a piłki kopać na nim nie można
Co do kasy jeśli brakuje na zadania statutowe to w pierwszej kolejności odchudzić stan osobowy,a zwolnione pokoje wynająć.
możecie tworzyć prywatne przedszkola ale pod warunkiem że ludzie będą zarabiać min.po 5 tys.zł miesięcznie a tak gdy średnia wychodzi w Zambrowie 1tys.zł dużo za nią po opłaceniu mieszkania i wyżywienia nie zwojujecie.Narzekacie że mało rodzi się dzieci,więc zastanówcie się dlaczego.Dziecko w związku małżeńskim na obecne czasy to"luksus". Jak jesteście inteligentni to się domyślicie o co chodzi.Przez tyle lat sami wyuczyli się w państwowych:przedszkolach,szkołach a nawet studiach a sami chcą wprowadzić prywatne.
żeby zarabiać więcej trzeba wyrzec się para darmowych przedszkoli, szkół, szpitali, przymusowych ubezpieczeń,
uni europejskiej
Darmocha jest droga
[cite user="ccc" date="15.02.2012 19:07"]
Dziecko w związku małżeńskim na obecne czasy to"luksus". Jak jesteście inteligentni to się domyślicie o co chodzi.Przez tyle lat sami wyuczyli się państwowych:przedszkolach,szkołach a nawet studiach a sami chcą wprowadzić prywatne.[/cite]
Gdyby kiedyś ludzie kierowali się podobnymi kryteriami, czyli płodzili dzieci tylko zamożni, to dawno by gatunek ludzki wyginął.
W latach powojennych panowała powszechna bieda, mimo to w latach pięćdziesiątych XX wieku urodziła się rekordowa ilość dzieci, potem ten wyż, już w mniejszym stopniu, powtórzył się w latach osiemdziesiątych, latach ogromnego kryzysu i powszechnych niedoborów (to wtedy na sklepowych półkach został tylko ocet).
Liczba dzieci ma więc niewielki związek z zamożnością czy biedą, raczej z wygodnictwem, modą, stylem życia.
Do niedawna dziecko było dla rodzica "inwestycją" na przyszłość, na starość, która może się zwróci! Dziś jest tylko wydatkiem i "inwestycją" która się nie zwróci !
[serce]
[cite user="boel" date="16.02.2012 06:24"] Gdyby kiedyś ludzie kierowali się podobnymi kryteriami, czyli płodzili dzieci tylko zamożni, to dawno by gatunek ludzki wyginął.
W latach powojennych panowała powszechna bieda, mimo to w latach pięćdziesiątych XX wieku urodziła się rekordowa ilość dzieci, potem ten wyż, już w mniejszym stopniu, powtórzył się w latach osiemdziesiątych, latach ogromnego kryzysu i powszechnych niedoborów (to wtedy na sklepowych półkach został tylko ocet).
Liczba dzieci ma więc niewielki związek z zamożnością czy biedą, raczej z wygodnictwem, modą, stylem życia.[/cite]
Liczba dzieci ma niewielki związek z sytuacją materialną? Bzdura! Wiesz, ile kosztują śpioszki, kaftaniki czy inne ubranka dla dziecka? Czasem tyle samo, co dla dorosłego, tylko dorosły tak szybko z nich nie wyrasta. Wiesz, jaka jest sytuacja młodej matki na rynku pracy? Niestety, raczej nie.
W latach 80-tych może ludzie nie mieli luksusów, ale każdy miał pracę i większą pewność jutra niż obecnie. Kobieta nie martwiła się, że po urodzeniu dziecka nie będzie miała, gdzie do pracy wrócić. Szła na macierzyński, później nie kilkuletni wychowawczy i normalnie wracała do pracy. Z jednej pensji spokojnie można było utrzymać rodzinę. Wychowanie dziecka też było tańsze. Pamiętam lata 80-te. Nie było wtedy wielu rzeczy, które są obecnie, ale niczego mi nie brakowało. Jak pojechało się do Warszawy czy Białegostoku, to można już było kupić praktycznie wszystko, więc nie opowiadaj, że był tylko ocet. Śmiem twierdzić, że dzieciaki miały wówczas szczęśliwsze dzieciństwo niż obecnie. Dziś często mają bardzo wiele, a brakuje im tego, co najważniejsze – obecności rodziców i czasu z nimi. Czasem widzą ich dopiero w weekend. Jak tatuś wychodzi z domu to dziecko jeszcze śpi, a jak wraca to już śpi. Kiedyś nie kupowało się co roku nowych książek do szkoły. Na jednym komplecie wykształciły się wszystkie dzieci w rodzinie. Korki należały do rzadkości, a dziś jest taki poziom edukacji, że są na porządku dziennym. Oczywiście nic za darmo. W szkołach co roku było badanie wzroku, wizyta u dentysty, itp. Dzięki temu można było wcześniej wykryć różne wady. A dziś, co?
Skoro jest jak twierdzisz, tzn. liczba dzieci ma niewielki związek z zamożnością czy biedą, a jest wynikiem wygodnictwa, mody lub stylu życia, nawiasem mówiąc w wielu przypadkach uwarunkowanego sytuacją w kraju, a nie własnymi upodobaniami, to dlaczego Polki za granicą rodzą więcej dzieci niż w Polsce? Przecież to ci sami ludzie!
[cite user="kamea" date="16.02.2012 15:38"]
Liczba dzieci ma niewielki związek z sytuacją materialną? Bzdura! Wiesz, ile kosztują śpioszki, kaftaniki czy inne ubranka dla dziecka? Czasem tyle samo, co dla dorosłego, tylko dorosły tak szybko z nich nie wyrasta. Wiesz, jaka jest sytuacja młodej matki na rynku pracy? Niestety, raczej nie.
W latach 80-tych może ludzie nie mieli luksusów, ale każdy miał pracę i większą pewność jutra niż obecnie. Kobieta nie martwiła się, że po urodzeniu dziecka nie będzie miała, gdzie do pracy wrócić. Szła na macierzyński, później nie kilkuletni wychowawczy i normalnie wracała do pracy. Z jednej pensji spokojnie można było utrzymać rodzinę. Wychowanie dziecka też było tańsze. Pamiętam lata 80-te. Nie było wtedy wielu rzeczy, które są obecnie, ale niczego mi nie brakowało. Jak pojechało się do Warszawy czy Białegostoku, to można już było kupić praktycznie wszystko, więc nie opowiadaj, że był tylko ocet. Śmiem twierdzić, że dzieciaki miały wówczas szczęśliwsze dzieciństwo niż obecnie. Dziś często mają bardzo wiele, a brakuje im tego, co najważniejsze – obecności rodziców i czasu z nimi. Czasem widzą ich dopiero w weekend. Jak tatuś wychodzi z domu to dziecko jeszcze śpi, a jak wraca to już śpi. Kiedyś nie kupowało się co roku nowych książek do szkoły. Na jednym komplecie wykształciły się wszystkie dzieci w rodzinie. Korki należały do rzadkości, a dziś jest taki poziom edukacji, że są na porządku dziennym. Oczywiście nic za darmo. W szkołach co roku było badanie wzroku, wizyta u dentysty, itp. Dzięki temu można było wcześniej wykryć różne wady. A dziś, co?
Skoro jest jak twierdzisz, tzn. liczba dzieci ma niewielki związek z zamożnością czy biedą, a jest wynikiem wygodnictwa, mody lub stylu życia, nawiasem mówiąc w wielu przypadkach uwarunkowanego sytuacją w kraju, a nie własnymi upodobaniami, to dlaczego Polki za granicą rodzą więcej dzieci niż w Polsce? Przecież to ci sami ludzie![/cite]
nic dodać, nic ująć - chociaż dodam coś: swoje dzieci urodziłam w latach 80-tych, praca czekała na mnie pół roku!!!! a przy drugim dziecku byłam na urlopie wychowawczym 2 lata i wróciłam do pracy bez problemu; dziś - nie do pomyślenia!
Aha. Czyli urodziłaś dzieci wówczas, gdy kolejka po podpaski, gdy je "rzucili" do apteki na przeciwko Mazura czyli przy Podedwornego, zaczynała się przy Białostockiej, ubranka i pieluszki (tetrowe i flanelowe, takie do prania i gotowania, nie wyrzucane do śmieci pampersy) ciężarna w niewielkiej ilości dostawała na kartę ciąży, kupić wanienkę było wielkim szczęściem i w Zambrowie nieosiągalnym. Czasem bez kartek jakieś ubranka można było kupić na Łomżyńskiej w Domu Rzemiosła. A najlepiej było samemu coś uszyć i wydziergać na drutach. No chyba że przy okazji pobytu w Warszawie coś się udało upolować w Smyku, jakieś szaro-bure stroje czy buciki.
Gratuluję odwagi w podjęciu decyzji o macierzyństwie w tamtych czasach, wg prezentowanych tu poglądów należy stwierdzić, że była to skrajna nieodpowiedzialność, rodzić dzieci wówczas w kraju powszechnej biedy i niedoborów, gdzie popularny dowcip głosił - ostatni, który ucieknie z kraju gasi światło, albo, że dobrze byłoby wypowiedzieć wojnę Amerykanom, i natychmiast się poddać, żeby nas wzięli na utrzymanie [:-b]
Oj ludzie, ludzie.
droga boel - kolejki były, były kartki, ale dzieci nie były głodne, nie chodziły gołe, a ludzie byli dla siebie o niebo milsi,
urodzenie przeze mnie dzieci nie było żadnym aktem odwagi ani rozpaczy, przeciwnie - chcieliśmy mieć dzieci, bo to sens zakładania rodziny oraz doskonała inwestycja na przyszłość, jak okazało się właśnie teraz, gdy są zawirowania z emeryturami
pozdrawiam wszystkich obecnych oraz przyszłych rodziców...
Droga Baks ja też rodziłam pod koniec lat 80.Jestem szczęśliwa choć pamiętam o trudnościach.Pozdrawiam.
Starsze Panie, o przepraszam Panie po pięćdziesiątce,to znaczy w kwiecie wieku - nie kłócić się. Ogólnie zawsze jest dobrze - tylko nie dla wszystkich. Cztery pory roku też są piękne i mają swój urok (nie dla wszystkich). Pozdrawiam i proszę zachować siły i oszczędzać pieniążki na ,,lepsze"" czasy i wnucząt.
Jak widać, do boel pewne fakty w ogóle nie docierają.
Dla niej najważniejsze jest, że teraz są kolorowe ubranka, pampersy i generalnie ogromny wybór. Jakby to było rzeczywiście najistotniejsze przy podjęciu decyzji o posiadaniu, a następnie wychowaniu dziecka!
Hehe, nie masz o tym zielonego pojęcia!!! Dla dziecka to bez znaczenia, czy ma tetrową pieluszkę, czy pampersa. To tylko rodzicom jest łatwiej.
W dodatku masz czelność pisać o obecnym pokoleniu, że nie ma dzieci, bo jest za wygodne. Tymczasem z tego, co napisałaś wynika, że sama jesteś wygodna, skoro przeciwskazaniem do posiadania dzieci były dla Ciebie tetrowe pieluszki, szare ubranka czy kolejki (hmm, pamiętam, że miałam całkiem fajne, kolorowe ubranka jak na tamte czasy i ówczesną modę; kupione w sklepie, a nie wydziergane na drutach, więc nie były one tak niedostępne jak twierdzisz; kilka wydzierganych też miałam, ale nie dlatego, że nie można było ich kupić, tylko dlatego, że miałam w rodzinie kogoś, kto lubił to robić i był w tym dobry). Kolejki życia na pewno nie ułatwiały, ale były do przejścia. Takie były realia i trzeba się było przyzwyczaić. Najważniejsze, że były pieniądze i to nie małe.
Dla Ciebie, boel, nie jest ważne, że mimo ogromnego wyboru i powszechnej dostępności produktów, niektórych na nie zwyczajnie nie stać. Bez dzieci żyją od wypłaty do wypłaty, o ile mają pracę. Mieszkają kątem u rodziców, wynajmują mieszkania, których opłata pochłania znaczną część pensji, żyją na kredytach czy dorabiają się za granicą. Nic więc dziwnego, że nie decydują się na dzieci. A może jesteś zwolenniczką powiedzenia: Bóg da, Bóg wychowa?
To, że jest niestabilna sytuacja, że człowiek z dnia na dzień może stracić prace, bo pracuje np. na umowie śmieciowej lub pracodawca plajtuje i zostaje się wówczas bez środków do życia to dla Ciebie jakaś fikcja. To, że obecnie jest tyle niedożywionych dzieci, również nie ma najmniejszego znaczenia. Przecież taki wybór w sklepach i kolejek nawet nie ma!
Kiedyś nie było wielu udogodnień dla rodziców (typu pampersy), ale tak jak napisała baks, dzieci nie chodziły głodne i gołe, a rodziców miały na co dzień i to jest najważniejsze. Nie było luksusów, co wcale nie oznacza, że była taka straszliwa bieda, jak twierdzisz. Każdy miał pracę i to nie taką z umową przedłużaną czasem nawet co miesiąc, że ciężko cokolwiek zaplanować.
Zatem, jeśli już mowa o odwadze, to większą jest posiadanie dzieci w dzisiejszych czasach, w niestabilnej Polsce, jeśli nie może im się zapewnić godnych warunków życia. Choć osobiście uważam, że to nie odwaga, ale nieodpowiedzialność. Odpowiedzialni natomiast nie decydują się na dzieci, jeśli ich na nie nie stać. A ponieważ warunki w Polsce są generalnie trudne (oczywiście nie dla Ciebie, boel; dla Ciebie jest raj), dzieci rodzi się coraz mniej albo rodzą się, ale poza granicami, powiększając tym samym liczbę ludności innych państw.
"Ostatni gasi światło"... Hehe, widzisz boel, mimo całego zła komunizmu, to się nie zrealizowało za jego istnienia. Ludzi nie ubywało w zastraszającym tempie tak jak obecnie. Wręcz przeciwnie - sama wspomniałaś o wyżu tamtych latach. Ten dowcip ma jednak szansę zrealizować się w przyszłości, bo Polacy nadal emigrują i nie wracają. A to wszystko dzieje się w tych "rajskich", kolorowych czasach, ale oczywiście, Twoim zdaniem, nie ma to związku z sytuacją materialną.
Prawda,prawda jeszcze raz prawda. Mieszkanie : wynajem 1300 zł plus media a żeby kupić trzeba mieć około 300 tys.w dużym mieście.W małym dużo tańsze ale brak pracy.To jest rzeczywistość dnia dzisiejszego.
dzisiaj młodzi wpierw patrzą aby zdobyć wykształcenie,dobrą pracę,dorobić się,kupić mieszkanie-dom.Założenie rodziny i doczekanie się dziecka schodzi na bardzo daleki plan lub nawet wcale nie jest brane pod uwagę.Przez to mamy niż demograficzny.Będziemy społeczeństwem starzejącym się.Coraz więcej par żyje "na kocią łapę".[:-(r]
[cytat][/cytat]..............Taka jest rzeczywistość,ale nadchodzi nowe,Chińczycy,Koreańczycy Wietnamczycy już docierają nawet do Zambrowa,Ukraińcy pracują w Laskowcu,Białorusini u rolniów na wsiach,a nasi na saksach u angoli.Polska się nie wyludni,a światło mogą zgasić tylko chińczycy,tam jest prawdziwa komuna.
""a światło mogą zgasić tylko chińczycy,tam jest prawdziwa komuna""
szkoda że nie u nas jest chińska komuna ""komuna""
[cite user="xyz" date="19.02.2012 23:15"]""a światło mogą zgasić tylko chińczycy,tam jest prawdziwa komuna""
szkoda że nie u nas jest chińska komuna ""komuna""[/cite]....Pięknie i zrozumiale,no i mamy wreszcie podobne poglądy
rezim=komuna
wszystko jest ze sobą powiązane:
zalewanie towarów z Chin-brak pracy w Polsce-brak podatków w budżecie państwa-brak perspektyw dla młodych małżeństw na późniejszą emeryturę-mało rodzących się dzieci-w Polsce więcej będzie obcokrajowców niż rodaków.Smutne ale prawdziwe.[:-(r]
Co się martwisz. W takiej Ameryce sami obcokrajowcy, to samo w Australii. Tubylców tam jak na lekarstwo. I nikt nie narzeka. A żyje im się nie gorzej niż w Europie, gdzie dominują kraje jednonarodowe, a ludzie od wiek wieków żyją w tych samych okolicach. Rodowity Amerykanin to przecież Indianin, a dziś? Afroamerykanin, Amerykanin, którego przodkowie to mieszanka europejsko-żydowska, arabska, chińska, hinduska itd. I komu to przeszkadza? Nikomu.
U nas to samo, przeszkadzają Ci polscy Tatarzy na przykład? Nie, przecież dziś to tacy sami Polacy jak my. A czarny Polak z Łodzi, który urodził się w Afryce, jest jednym z najbardziej pracowitych posłów w naszym, polskim sejmie!
Eh, nie bądźmy małostkowi. W wielonarodowej niegdyś Rzeczypospolitej mieszkała wielonarodowa mieszanka. I my Polacy jesteśmy potomkami tej polsko-rusko-litewsko-niemiecko-żydowskiej mieszanki. Z mniejszymi dodatkami osiadłych w Rzeczypospolitej przodków innych narodowości, czy zaginionych, a raczej wynarodowionych jak Prusowie. [:-)]
hrabiakiwi powiedział
10.02.2012 15:50
IP: 31.41.24.205
3 wypowiedzi
Witam,
Czy ktoś wie kto dostał Dom Kultury na Grunwaldzkiej ?
Wiem że było kilku inwestorów, którzy chcieli stworzyć tam miejsca pracy !!!
Proszę o info
cytuj
A co to znaczy w ogóle "dostał" czy ten dom kultury to jakiś prezent??
""W takiej Ameryce sami obcokrajowcy, to samo w Australii. Tubylców tam jak na lekarstwo. I nikt nie narzeka.""
oprucz autochtonów