mam wielka prosbe do osob ktore sie rozwodzily badz sa w trakcie rozwodu. mam zamiar zlozyc pozew bez orzekania o winie badz z wina obojga str moj maz sie na to nie zgadza czy sad moze dac mi rozwod bez jego zgody nie mamy maloletnich dzieci i nie prowadzimy wspolnego gospodarstwa mimo ze mieszkamy razem i jaki jest czas oczekiwania na sprawe od momentu zlozenia pozwu. z gory dziekuje
Lepiej bez orzekania o winie. Radzę wynająć adwokata,koszt niewielki za to komfort postępowania przed sądem zapewniony. Proponuję skorzystać z usług Zespołu Adwokackiego z Łomży ul.Dworna 23
oczywiśćie mo żesz to zrobić bez jego zgody- jet to kwestia dowodów. jeżeli możesz to udowodnić to radzę Ci nie rezygnować ze tego, w przyszłości będziesz mogła żądać od niego alimentów na swoją rzecz- ale tylko wtedy gdy sąd orzeknie rozwód ze jego wyłącznej winy.oczywiście to działa w obie strony tzn. jeżeli rozwód będzie z twojej winy to mąż będzie mógł żądać od ciebie alimentów. Co do pelnomocnika- w moja siostra wzięła radcę z zambrowa i była zadowolona;) z pełnomocnikiem musisz się często spotykać więc nie wiem czy warto za każdym razem jeździć do Łomży. A dobry pełnomocnik może załatwić sprawę na 1-2 rozprawach.
Tak nawiasem - po co ludzie aż tak napierają na przysięgę kościelną, gdzie przyrzekają sobie bycie ze sobą na dobre i złe!! aż po grób, skoro potem z taką łatwością idą do Sądu by powiedzieć "NIE- mam go/jej dosyć"? Może lepszym zwyczajem byłoby w takim razie na początek brać sam ślub cywilny, w którym brak zapisu... "póki śmierć nas nie rozłączy", a dopiero po okresie "próby" charakterów przyrzekać sobie miłość aż po grób?
Ja uważam, że życie mamy jedno i to życie musimy przeżyć jak najlepie- i nie jest to egoizm, ale uważam, że jak najlepiej dla siebie. Nikt tak nie zadba o nasze szczęście jak my sami. to jest normalne,że w okresie "chodzenia ze sobą" czy narzeczeństwa staramy się wypaść przed tą drugą osobą jak najlepiej- i nic w tym złego. Jednak po ślubie życie wszystko weryfikuje i osoba, która była najlepsza, najkochańsza, najcudowniejsza wcale taka nie jest, a jej cudowność to tylko pozory. niektórzy są tak wsapaniałymi aktorami, że nie tylko zamydlą oczy przyszłemu małżonkowi, ale też jego/ jej rodzinie. i teraz pytanie: czy ze względu na to, że zostaliśmy oszukani, względnie żle oceniuliśmy sytuację mamy męczyć się do końca naszego życia/ życia małżonka??? jedno TAK wypowiadane często pod presją ma zaważyć na naszym życiu??? jasne, że o małżeństwo trzeba walczyć- jednak czasami jest tak, że już na początku wiemy że ta walka jest skazana na porażkę. Może więc warto rozstać się i szukać prawdziwego szczęścia?? bo kto powiedział, że życie ma być cierpieniem??
"bo kto powiedział, że życie ma być cierpieniem??"
Katolicy i religia w której nas wychowano tak mówi. Cierpienie ponoć uszlachetnia, heh. :/
Ja zgadzam się z Twoimi poglądami i również uważam, ze ludzie mają prawo do własnego szczęścia, ale na miłość boską po co pod presją otoczenia i religii godzą się na dożywotnie przysięgi? Może lepiej na początek darować sobie tak daleko idące przyrzeczenia. Najpierw ślub cywilny i wspólne zamieszkanie, a potem dopiero przyrzeczenie na całe życie - kiedy już mamy pewność, że ten związek ma szanse przetrwać lata.
jak 20latki się chajtają to potem tak jest... ani jedno ani drugie nie jest dojrzałe do małżeństwa ani do założenia rodziny, wesele z pompą i bufiasta biała sukienka to nie wszystko... moim zdaniem najlepszym wiekiem do zawarcia małżeństwa jest wiek ok 30 lat wtedy mniej wiecej każdy człowiek wie czego chce od życia.
koszarek ale po co w takim przypadku ślub kościelny??? skoro mamy mieszkać razem na próbę, to w grę wchodzi również seks. łamiemy w ten sposób Dekalog, żeby w za kilka lat móc przysiąc przed Bogiem, że tej osoby nie opuścimy??wybacz ale to jest moim zdaniem obłuda. W takim przypadku wystarczy iść do USC i po prostu potwierdzić "zgodność towaru z umową" Bo ślubu kościelnego, który w tym przypadku byłby tylko efekciarską imprezą nie mieszałabym do tego. A co do presji- ona w małych miasteczkach jest i będzie...
tzn. wy, bo ja bym dotrzymał. bo jestem uparty. ale nie każdy taki jest. ancyss np. wszystko toleruje. są różni ludzie, i tak trzeba patrzeć na to wszystko tak refleksyjnie:>
Oj- ja absolutnie tego nie kwestionuje- tj. wagi przysięgi. tylko odbieram to jako zobowiązanie do"czynienia wszystkiego aby przysięgi dotrzymać" bez zatracania siebie. A nie jako imperatyw "dośmiertny". Ibracadabra a załóżmy taka sytuację: masz super dziewczynę, chodzicie ze sobą 3 lata. Ty kochasz ją, ona mówi, że kocha Ciebie- słowem sielanka. Po kilku latach znajomości ślub, dziecko--> po czym ona przychodzi kóregoś dnia z pracy i mówi Ci, że się zakochał w koledze z pracy, i to nie jest jakieś przelotne uczucie, tylko coś poważnego. Poakuje się, zabiera dziecko i przenosi się do innego miasta. Ty może nawet jej wybaczasz, traktujesz to jako wybryk, namawiasz do powrotu ale ona nie chce o tym słyszeć- mówi, że dopiero teraz wie co to jest miłość. i co robisz Ty???? do końca życia żyjesz jak pustelnik czy jednak mimo złożonej kiedyś przysięgi próbujesz ułożyć sobie życie od nowa??? bo czy przysięga wiąże nas w taki sam sposób, kiedy jedna ze stron dawno już się na nią za przeproszeniem "wypięła"???
to może inny przykład (nie daj Boże ) mam wypadek jestem przysłowiową roslinką to co w tym przypadku przysęga wiąże czy nie czy ma codziennie chodzić przy mnie zmieniać mi pampersa czy iść poszukać sobie nowego przyjaciel
Kultura zachodu kładzie nacisk na indywidualizm i dobro jednostki, a nie ogółu. Szczęście własne jest dziś coraz częściej więcej ważne niż dobro wspólne. Ważne jest by to "mi" było wygonie, a nie "nam" było wygodnie. Dlatego "dzisiejsze-wczorajsze" nauki kościoła katolickiego są "niedzisiejsze". :)
ss każda sytuacja jest inna...jeżeli sumienie tej drugiej osoby pozwoli jej odejść to trudno...sama zaczęłam zastanawiać się nad taką sytuacją i przyszła mi do głowy taka myśl, że przyjmując założęnie że ta druga osoba bezwarunkowo musi zostać zaczniemy traktować małżenstwo jak umowę ubezpieczenia-tzn zwiążę się z kimś aby w razie czego był ktoś kto poda mi szklankę wody.... Oczywiście prawdziwie dojrzały związek, gdzie jest miłość przetrwa i taką próbę...ale nie można potępiać osób które po prostu nie dojrzały do tak wielkich poświęceń.
jestem zdania ze nie ma sensu na siłe ratować czegoś co juz nie istnieje jedyna moja rada to rozwód bez orzekania o winie.kazdy zwiazek ma swoje przejscia i nie należy prać brudów przed obcymi ludzmi mamy xxi wiek nalezy rozstawać sie z kultura.wszystkie przysiegi miały swoje znaczenie wśróld rycerzy ,a w zyciu żadna nie jest dochowana wogóle to czysta parodia nikt nie wie czy bedzie w stanie dotrzymac takowej wiec nie powinno sie składać taikch przyrzeczeń .człowiek jest istota słabą i nie moze zagwarantować że dotrwa.[bad][:-(]
Obserwując znajomych , którzy się rozwodzili to straszna trauma, szczególnie dla kobiety i najlepiej wziąć adwokata[:-)] Poza tym rozwód, to zło konieczne, jeżeli nie ma już żadnych szans na normalne życie, a może separacja, trzeba rozważyć zwłaszcza gdy są dzieci[:-(] Wydaje mi się, że zbyt pochopnie składamy przysięgę małżeńską.[!] W wielu wypadkach, mam wrażenie, że młodzi nie rozumieją o co w tej przysiędze chodzi. W zasadzie chodzi tylko o białą suknię, welon, samochód, przyjęcie itp. Dlatego później rozczarowanie i nastawienie na siebie, a nie na tą drugą"" kochaną ""osobę. Bo trzeba myśleć o sobie, a nie o innych. O SOBIE TO TRZEBA MYSLEĆ PRZED ŚLUBEM, A NIE PO. Gdyby ludzie to rozumieli to nie podejmowali by tak błędnych decyzji i nie tłumaczyli tego hedonizmem. ŚLUB=I NIE OPUSZCZĘ CIĘ AŻ DO ŚMIERCI[:-)]
sylwia, co do załatwiania sprawy rozwodu: 1. możesz skorzystać z pomocy radcy prawnego/adwokata- zgłoś się do niego z aktami o których pisałam wcześniej 2. jeżeli chcesz zająć się tym sama, to wszystko zależy od tego czy chcesz rozwodu z orzekaniem o winie, czy też nie oraz od tego czy mąż zgadza się na rozwód. jeżeli jest porozumienie co do rozwodu i co do ewentualnej kwestii winy to nie powinno być większych kłopotów. musisz napisać pozew rozwodowy- tak jak wspomniałam na zwykłej kartce. musisz tam zawrzeć postanowienia odnośnie opieki nad dziećmi- bo zakładam, że po rozwodzie będziecie mieszkali oddzielnie, i kwestię ew. alimentów. pozew wnosisz do sądu okręgowego w łomży (oczywiście można wysłać go pocztą)w 2 egzemplarzach+ oryginały aktów dla sądu i ksero dla mężą). i jeszcze jedno- sąd może odmówić wam udzielenia rozwodu jeżeli uzna, że sprzeciwia się to dobru dzieci.
Jestem 8 lat po rozwodze pamietaj nie zgadzaj sie za porozumieniem stron tylko z winy meza dla waszego dobra ,w pozwie wymieniasz co bylo powodem rozpadu malzenstwa
mam wielka prosbe do osob ktore sie rozwodzily badz sa w trakcie rozwodu.
mam zamiar zlozyc pozew bez orzekania o winie badz z wina obojga str moj maz sie na to nie zgadza czy sad moze dac mi rozwod bez jego zgody nie mamy maloletnich dzieci i nie prowadzimy wspolnego gospodarstwa mimo ze mieszkamy razem i jaki jest czas oczekiwania na sprawe od momentu zlozenia pozwu.
z gory dziekuje
Raczej bez jego zgody nie da rady, ale skoro nie macie dzieci ti powinno szybko pójśc
Lepiej bez orzekania o winie. Radzę wynająć adwokata,koszt niewielki za to komfort postępowania przed sądem zapewniony. Proponuję skorzystać z usług Zespołu Adwokackiego z Łomży ul.Dworna 23
najlepiej to umówcie sie na romantyczno kolacje we dwoje wszystko se wyjasnijcie i moze bd dobrze a jak nie to rozwód.
oczywiśćie mo żesz to zrobić bez jego zgody- jet to kwestia dowodów. jeżeli możesz to udowodnić to radzę Ci nie rezygnować ze tego, w przyszłości będziesz mogła żądać od niego alimentów na swoją rzecz- ale tylko wtedy gdy sąd orzeknie rozwód ze jego wyłącznej winy.oczywiście to działa w obie strony tzn. jeżeli rozwód będzie z twojej winy to mąż będzie mógł żądać od ciebie alimentów. Co do pelnomocnika- w moja siostra wzięła radcę z zambrowa i była zadowolona;) z pełnomocnikiem musisz się często spotykać więc nie wiem czy warto za każdym razem jeździć do Łomży. A dobry pełnomocnik może załatwić sprawę na 1-2 rozprawach.
za robote sie wziasc a nie zadac alimentów [!][!]
Tak nawiasem - po co ludzie aż tak napierają na przysięgę kościelną, gdzie przyrzekają sobie bycie ze sobą na dobre i złe!! aż po grób, skoro potem z taką łatwością idą do Sądu by powiedzieć "NIE- mam go/jej dosyć"?
Może lepszym zwyczajem byłoby w takim razie na początek brać sam ślub cywilny, w którym brak zapisu... "póki śmierć nas nie rozłączy", a dopiero po okresie "próby" charakterów przyrzekać sobie miłość aż po grób?
Aby uniknąc rozwodu najlepiej jest pomieszkać ze sobą przed ślubem rok, dwa lata żeby uniknąc niespodzianek po ślubie...powodzenia!
Ja uważam, że życie mamy jedno i to życie musimy przeżyć jak najlepie- i nie jest to egoizm, ale uważam, że jak najlepiej dla siebie. Nikt tak nie zadba o nasze szczęście jak my sami. to jest normalne,że w okresie "chodzenia ze sobą" czy narzeczeństwa staramy się wypaść przed tą drugą osobą jak najlepiej- i nic w tym złego. Jednak po ślubie życie wszystko weryfikuje i osoba, która była najlepsza, najkochańsza, najcudowniejsza wcale taka nie jest, a jej cudowność to tylko pozory. niektórzy są tak wsapaniałymi aktorami, że nie tylko zamydlą oczy przyszłemu małżonkowi, ale też jego/ jej rodzinie.
i teraz pytanie: czy ze względu na to, że zostaliśmy oszukani, względnie żle oceniuliśmy sytuację mamy męczyć się do końca naszego życia/ życia małżonka??? jedno TAK wypowiadane często pod presją ma zaważyć na naszym życiu??? jasne, że o małżeństwo trzeba walczyć- jednak czasami jest tak, że już na początku wiemy że ta walka jest skazana na porażkę. Może więc warto rozstać się i szukać prawdziwego szczęścia?? bo kto powiedział, że życie ma być cierpieniem??
Proponuję skorzystać z usług radcy prawnego. Na Świętokrzyskiej jest pani mecenas, która zna się na rzeczy i na pewno pomoże.
Pozdrawiam
"bo kto powiedział, że życie ma być cierpieniem??"
Katolicy i religia w której nas wychowano tak mówi. Cierpienie ponoć uszlachetnia, heh. :/
Ja zgadzam się z Twoimi poglądami i również uważam, ze ludzie mają prawo do własnego szczęścia, ale na miłość boską po co pod presją otoczenia i religii godzą się na dożywotnie przysięgi? Może lepiej na początek darować sobie tak daleko idące przyrzeczenia. Najpierw ślub cywilny i wspólne zamieszkanie, a potem dopiero przyrzeczenie na całe życie - kiedy już mamy pewność, że ten związek ma szanse przetrwać lata.
jak 20latki się chajtają to potem tak jest... ani jedno ani drugie nie jest dojrzałe do małżeństwa ani do założenia rodziny, wesele z pompą i bufiasta biała sukienka to nie wszystko... moim zdaniem najlepszym wiekiem do zawarcia małżeństwa jest wiek ok 30 lat wtedy mniej wiecej każdy człowiek wie czego chce od życia.
koszarek ale po co w takim przypadku ślub kościelny??? skoro mamy mieszkać razem na próbę, to w grę wchodzi również seks. łamiemy w ten sposób Dekalog, żeby w za kilka lat móc przysiąc przed Bogiem, że tej osoby nie opuścimy??wybacz ale to jest moim zdaniem obłuda. W takim przypadku wystarczy iść do USC i po prostu potwierdzić "zgodność towaru z umową" Bo ślubu kościelnego, który w tym przypadku byłby tylko efekciarską imprezą nie mieszałabym do tego. A co do presji- ona w małych miasteczkach jest i będzie...
koszarek ma rację. przysięgi trzeba dotrzymać. tylko, że jesteśmy tylko ludźmi...
tzn. wy, bo ja bym dotrzymał. bo jestem uparty. ale nie każdy taki jest. ancyss np. wszystko toleruje. są różni ludzie, i tak trzeba patrzeć na to wszystko tak refleksyjnie:>
Oj- ja absolutnie tego nie kwestionuje- tj. wagi przysięgi. tylko odbieram to jako zobowiązanie do"czynienia wszystkiego aby przysięgi dotrzymać" bez zatracania siebie. A nie jako imperatyw "dośmiertny". Ibracadabra a załóżmy taka sytuację:
masz super dziewczynę, chodzicie ze sobą 3 lata. Ty kochasz ją, ona mówi, że kocha Ciebie- słowem sielanka. Po kilku latach znajomości ślub, dziecko--> po czym ona przychodzi kóregoś dnia z pracy i mówi Ci, że się zakochał w koledze z pracy, i to nie jest jakieś przelotne uczucie, tylko coś poważnego. Poakuje się, zabiera dziecko i przenosi się do innego miasta. Ty może nawet jej wybaczasz, traktujesz to jako wybryk, namawiasz do powrotu ale ona nie chce o tym słyszeć- mówi, że dopiero teraz wie co to jest miłość.
i co robisz Ty???? do końca życia żyjesz jak pustelnik czy jednak mimo złożonej kiedyś przysięgi próbujesz ułożyć sobie życie od nowa???
bo czy przysięga wiąże nas w taki sam sposób, kiedy jedna ze stron dawno już się na nią za przeproszeniem "wypięła"???
to ja może wyniosę śmieci;)
To świetnie ukazuje jak nasze normy moralne (religijne) nie przystają do obecnych realiów.[bad]
Dlaczego? a co ty niby wiesz o tych normach moralnych? ;)
to może inny przykład (nie daj Boże ) mam wypadek jestem przysłowiową roslinką to co w tym przypadku przysęga wiąże czy nie czy ma codziennie chodzić przy mnie zmieniać mi pampersa czy iść poszukać sobie nowego przyjaciel
a jeżeli chodzi o normy moralne religijne polecam posłóchać tego księdza
http://www.kazaniaksiedzapiotra.pl/
sądze że on może udzelić kilku odpowiedzi
Kultura zachodu kładzie nacisk na indywidualizm i dobro jednostki, a nie ogółu. Szczęście własne jest dziś coraz częściej więcej ważne niż dobro wspólne. Ważne jest by to "mi" było wygonie, a nie "nam" było wygodnie. Dlatego "dzisiejsze-wczorajsze" nauki kościoła katolickiego są "niedzisiejsze". :)
[ok]
ss każda sytuacja jest inna...jeżeli sumienie tej drugiej osoby pozwoli jej odejść to trudno...sama zaczęłam zastanawiać się nad taką sytuacją i przyszła mi do głowy taka myśl, że przyjmując założęnie że ta druga osoba bezwarunkowo musi zostać zaczniemy traktować małżenstwo jak umowę ubezpieczenia-tzn zwiążę się z kimś aby w razie czego był ktoś kto poda mi szklankę wody....
Oczywiście prawdziwie dojrzały związek, gdzie jest miłość przetrwa i taką próbę...ale nie można potępiać osób które po prostu nie dojrzały do tak wielkich poświęceń.
nie mogę tego przeczytać, ale dziękuję;)
eh musiałem przeczytać. ok. może być. coś takiego. poświęcenie jest ważną sprawą. a to trzeba;)
jestem zdania ze nie ma sensu na siłe ratować czegoś co juz nie istnieje jedyna moja rada to rozwód bez orzekania o winie.kazdy zwiazek ma swoje przejscia i nie należy prać brudów przed obcymi ludzmi mamy xxi wiek nalezy rozstawać sie z kultura.wszystkie przysiegi miały swoje znaczenie wśróld rycerzy ,a w zyciu żadna nie jest dochowana wogóle to czysta parodia nikt nie wie czy bedzie w stanie dotrzymac takowej wiec nie powinno sie składać taikch przyrzeczeń .człowiek jest istota słabą i nie moze zagwarantować że dotrwa.[bad][:-(]
dobrze pisze, świeżość od tego bije.
Witam. mam małe pytanie z skąd wzią papiery rozwodowe i jak po koleji to załatwiac ? Są małe dzieci?
nie ma papierów rozwodowych- pozew piszesz na normalnej kartce.
Będzie Ci potrzebny akt małżeństwa i akty urodzenia dzieci.
Obserwując znajomych , którzy się rozwodzili to straszna trauma, szczególnie dla kobiety i najlepiej wziąć adwokata[:-)]
Poza tym rozwód, to zło konieczne, jeżeli nie ma już żadnych szans na normalne życie, a może separacja, trzeba rozważyć zwłaszcza gdy są dzieci[:-(]
Wydaje mi się, że zbyt pochopnie składamy przysięgę małżeńską.[!] W wielu wypadkach, mam wrażenie, że młodzi nie rozumieją o co w tej przysiędze chodzi. W zasadzie chodzi tylko o białą suknię, welon, samochód, przyjęcie itp. Dlatego później rozczarowanie i nastawienie na siebie, a nie na tą drugą"" kochaną ""osobę. Bo trzeba myśleć o sobie, a nie o innych. O SOBIE TO TRZEBA MYSLEĆ PRZED ŚLUBEM, A NIE PO. Gdyby ludzie to rozumieli to nie podejmowali by tak błędnych decyzji i nie tłumaczyli tego hedonizmem. ŚLUB=I NIE OPUSZCZĘ CIĘ AŻ DO ŚMIERCI[:-)]
sylwia, co do załatwiania sprawy rozwodu:
1. możesz skorzystać z pomocy radcy prawnego/adwokata- zgłoś się do niego z aktami o których pisałam wcześniej
2. jeżeli chcesz zająć się tym sama, to wszystko zależy od tego czy chcesz rozwodu z orzekaniem o winie, czy też nie oraz od tego czy mąż zgadza się na rozwód.
jeżeli jest porozumienie co do rozwodu i co do ewentualnej kwestii winy to nie powinno być większych kłopotów. musisz napisać pozew rozwodowy- tak jak wspomniałam na zwykłej kartce. musisz tam zawrzeć postanowienia odnośnie opieki nad dziećmi- bo zakładam, że po rozwodzie będziecie mieszkali oddzielnie, i kwestię ew. alimentów.
pozew wnosisz do sądu okręgowego w łomży (oczywiście można wysłać go pocztą)w 2 egzemplarzach+ oryginały aktów dla sądu i ksero dla mężą).
i jeszcze jedno- sąd może odmówić wam udzielenia rozwodu jeżeli uzna, że sprzeciwia się to dobru dzieci.
Jestem 8 lat po rozwodze pamietaj nie zgadzaj sie za porozumieniem stron tylko z winy meza dla waszego dobra ,w pozwie wymieniasz co bylo powodem rozpadu malzenstwa