
Zyta Brysacz – jedna z uczestniczek Dyskusyjnego Klubu Książki działającego przy Miejskiej Bibliotece Publicznej w Zambrowie - otrzymała od Instytutu Książki nagrodę za recenzję roku 2018. Wygraną okazał się opis książki „Rdza” Jakuba Małeckiego. Jak uzasadnia swój wybór jury, recenzja „Rdzy” autorstwa pani Zyty „urzekła nie tylko profesjonalizmem, ale również pogłębionym spojrzeniem na opisane w powieści Małeckiego losy bohaterów, które recenzentce udało się umiejętnie połączyć z osobistymi doświadczeniami.” Warto wspomnieć, że pani Zyta w ubiegłym roku dwukrotnie otrzymała nagrodę miesiąca za swoje recenzje.
zambrow.org: Kolejna recenzja i kolejna nagroda. Za co tym razem?
Zyta Brysacz: To nagroda za recenzję „Rdzy” Jakuba Małeckiego. Nie pamiętam już, w którym miesiącu omawialiśmy tę książkę na spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki. Recenzja wysłana została do Instytutu Książki, zyskała uznanie i zdobyła tytuł recenzji miesiąca grudnia. Potem wzięła udział w konkursie na recenzję roku. No i wygrała.
To była książka, która poruszyła nas wszystkich. Rozpoczyna się, gdy dziecko traci rodziców w wypadku samochodowym i zostaje z babcią. Potem opowiada, jak dziecko przeżywało samotność, jakie były sposoby postępowania z nim, jaki był stosunek babci do niego. Pojawiły się również wątki dotyczące dzieciństwa babci, dzieciństwa osób, które otaczały tego chłopczyka, różne problemy społeczne typu odrzucenie, antagonizmy, przesądy. To wszystko się splatało w dość ciekawą, interesującą postać. Najbardziej utkwiły mi w pamięci wspomnienia, nawiązujące do drugiej wojny światowej, ale bardzo oszczędnym językiem. Na przykład było takie zdanie, które wypowiedział Niemiec do Polaka: „Nie martwcie się, drzewa będą wam teraz lepiej rosły”. Chodziło o to, że po prostu w tym lesie zamordowano setki osób, zakopano je i tak to miało użyźnić glebę. To było jedno tylko zdanie, chociaż wojna się tam przewijała. Nie było tam brutalnych scen, nie było opisów, jakie jesteśmy przyzwyczajeni czytać w związku z wojną, jakie nam się obrazy pojawiają na wspomnienie filmów wojennych. To do nas właśnie przemówiło taką prostotą i oszczędnością w opowieści.
zambrow.org: To znaczy, że trzeba być uważnym czytelnikiem?
Zyta Brysacz: Tak, bo jeśli się przeczyta pobieżnie, to zostanie tylko jakiś obrys. Ja między innymi dlatego sobie zapisuję, żeby mi nie uciekło, bo mam dużo czasu, czytam dużo i kontroluję się w ten sposób. Jeśli to, co jest ważne, jest zapisane, to zawsze mogę do tego sięgnąć, przeczytać sobie czasami, coś poprawić, czasami coś wyrzucić, bo ciągle mam wrażenie, że piszę za dużo. Recenzja powinna mieć jakieś ramy, ale mi szkoda każdej myśli, każdej opinii, a szczególnie jeśli cytuję autora. Jeśli podobają mi się jego niektóre stwierdzenia, niektóre sentencje, to staram się je po prostu włączyć do tej recenzji i później nie umiem niczego wyrzucić. Także przeglądam, przeglądam i już postanawiam sobie, że skrócę, ale jednak to wychodzi na takie długie zapisywanie. Gdyby mi przyszło pisać jakieś takie króciutkie recenzje, gdzieś powiedzmy do wydawnictwa czy na okładkę książki, to nie wiem, czy byłoby to trafne i poprawne.
zambrow.org: Jak dużo recenzji Pani pisze? Po każdej przeczytanej książce?
Zyta Brysacz: O każdej omawianej przez nas na spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki pozycji staram się napisać recenzję. Robię to dla własnej dyscypliny, żeby pamiętać o czym czytałam, żeby trochę pobudzić umysł do myślenia. Mam teraz wreszcie dużo czasu na to, żeby czytać i czerpać z tego samą przyjemność. Jest to też sposób na organizowanie czasu wolnego. Staram się więc wypowiedzieć to, co czuję po przeczytaniu każdej ważnej książki. Tutaj [w DKK – przyp. red.] taki zwyczaj u nas zapanował, że każdy się wypowiada na temat książki. Mamy różne poglądy, różne zdania i żeby się jakoś wypowiedzieć i uniknąć chaosu, żeby był jakiś porządek, to zapisuję sobie to, co chcę na dany temat powiedzieć, i odczytuję.
zambrow.org: Czy książka musi pobudzić Panią emocjonalnie, żeby o niej napisać?
Zyta Brysacz: Tak, oczywiście, że musi pobudzić. Książka, która jakoś tam przemknie bez emocji, nie zasługuje na żadną recenzję. Jest mnóstwo takich książek, które się czyta po prostu dla zabicia czasu, dla relaksu, dla oderwania się od codziennych spraw. Są książki łatwe w odbiorze i trudne w odbiorze. Te wybierane przez nas nie zawsze należą do łatwych i one wszystkie wzbudzają jakieś emocje, poza tym ciekawi mnie dyskusja, ciekawią mnie zdania i opinie moich koleżanek, kolegów na ten temat. Są wśród nas osoby, które się znają na pisaniu rozpoczynając od pani Joli, która jest specjalistką w zakresie pisania recenzji, bo sama też zdobywała i wciąż zdobywa nagrody, są polonistki, które świetnie znają literaturę, są osoby, które reprezentują różne inne dziedziny wiedzy, tak jak np. geografię czy historię lub inne jeszcze dziedziny życia. To prawdziwa przyjemność spotykać się z tymi ludźmi i rozmawiać na temat tego, co właśnie przeczytaliśmy.
zambrow.org: Czy zdarzyło się pani napisać negatywną recenzję?
Zyta Brysacz: W zasadzie nie, bo książki, o których piszę, mi się podobają. Ale to nie jest tak, że piszę tylko pozytywnie, bo zwracam też uwagę na jakieś mankamenty, jeśli coś mi się nie podoba w danej książce. Po prostu - jeśli książka mi się nie podoba, to wcale nie piszę recenzji, bo uważam, że nie zasługuje ona na uwagę i na to, żeby poświęcać na nią swój czas. Moje recenzje są dość osobiste, piszę o książkach, które wywołały we mnie jakieś wspomnienia czy doznania emocjonalne. Wciąż do końca nie jestem przekonana, czy robię to dobrze, bo nie jest to sposób, którego się nauczyłam studiując, tylko to są moje odczucia na temat przeczytanej książki. Ja opisuje to, co czuję, co mi się w niej podoba i staram się jakoś ogarnąć całość umysłem i odczytać przesłanie autora.
zambrow.org: Czy istnieje w ogóle jakiś przepis na dobrą recenzję książki?
Ja nie znam, bo tym się nie interesowałam. Ja po prostu piszę to, co czuję i podsumowuję lektury kolejnych książek.
zambrow.org: Czy ma Pani jakieś wskazówki dla młodego pokolenia, które chciałoby zacząć pisać recenzje?
Zyta Brysacz: Myślę, że fachowiec powinien udzielać wskazówek - może nasza pani Jola. Mi się wydaje, że przede wszystkim trzeba czytać, trzeba mieć duży zasób słownictwa, trzeba mieć orientację w literaturze, w klasyce oraz w tym, jakim językiem się można posługiwać. Tego nie można się nauczyć na kilku lekcjach, bo to jest niemożliwe. Każdy czytelnik się rozwija, np. pod wpływem dyskusji, rozmów i swojego własnego oddziaływania na siebie. Zaczyna się od jakiś kryminałów, potem się je zostawia, bo to już się okazuje niezbyt ambitne. Potem się przechodzi do jakichś powieści obyczajowych, ale też zaczynamy szukać wątków. Ja sama na przykładzie swoim mogę powiedzieć, że dużo zrobiłam w swoim rozwoju czytelnika dzięki temu, że uczestniczę w spotkaniach DKK. Gdyby nie to, to po prostu przychodziłabym do biblioteki, szperała, wybierała na podstawie tego, co jest zapisane na okładce lub szukałabym nowości, bo głównie na nowościach się skupiam - ciekawi mnie, o czym ludzie teraz piszą. Klasyka jest klasyką i czasami wypadałoby do tego sięgnąć jeszcze, ale tyle się pojawia na rynku ciekawych, interesujących pozycji, że po prostu nie ma czasu na to.
zambrow.org: A jaki jest Pani ulubiony autor?
Zyta Brysacz: Nie mam ulubionego autora. Może różnie to było w moim rozwoju, ale nie umiałabym wymienić jednego. Po prostu interesuje mnie treść, to co ma do przekazania, co ma do powiedzenia, szukam jakiegoś języka ciekawego, żeby to nie było banalne. Nie lubię autorów, którzy piszą o sprawach codziennych, ale infantylnym językiem, który niczego nie wnosi, nie zmusza do myślenia, nie zmusza do refleksji. Takich książek nie lubię i takich autorów po prostu nie biorę pod uwagę.
Pani Zycie serdecznie gratulujemy tak dużego wyróżnienia oraz talentu, który umiejętnie wykorzystuje do swojej pasji.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Lekcje z Zytka w Siwej to były fajne. Lubiłam na nie chodzić. Pozdrawiam i gratuluję :-)