Reklama

Wagadugu 2012: Do celu niedaleko

06/11/2012 00:00
Ernest i Marek pozdrawiają czytelników Zambrow.org ze stolicy Mali – Bamako. Przed nimi już tylko Burkina Faso – cel podróży.

Szesnasty dzień podróży motocyklowej z Polski do Wagadugu – stolicy Burkina Faso w Afyce Zachodniej trwa. Ernest Jóźwik z Zambrowa ze swoim kolegą Markiem, są już w Mali. Wczoraj rano Ernest Jóźwik przesłał nam garść wrażeń z przejazdu przez Mauretanię, która leży pomiędzy Saharą Zachodnią, a Mali.

„Mauretania ... znacie zapewne widok naszych polskich ogródków działkowych? Kojarzycie te domki? Sporo osób na pewno spędza tam wolne popołudnia, weekendy, być może nawet urlopy. Co to ma wspólnego z Mauretanią? Tylko tyle, że 99%, jak nie więcej, mieszkańców tego ogromnego kraju marzy o takim metrażu, o takim standardzie. Żyją w szałasach lub lepiankach, które aż ciężko opisać. Serce się kraje jak człowiek na to patrzy i wspomina swoje rozterki czy lepiej kupić telewizor 47-calowy, czy może szarpnąć się na 56, kupić dwa piwa do filmu czy czteropak ...

Pomimo takich warunków życiowych, pomimo ubóstwa, obecnego nadal analfabetyzmu czy problemów z liczeniem, ludzie wydają się być szczęśliwi. Chciałbym widzieć wokół siebie, w Polsce, w Europie tyle życzliwości ile zaznałem tam. Zupełnie bezinteresownej. Zawsze miłe przywitanie, miły gest, ciepłe słowo. Ci co nie znali francuskiego witali nas w swoim ojczystym języku. Nikt nie uciekał przed obiektywem, nie rzucał kamieniami, nie wyciągał ręki po pieniądze, ani tym bardziej, po to co nasze. Oczywiście, zdarzyły się przypadki, gdy w tej beczce miodu znalazła się łyżka dziegciu, może nawet dwie łyżki, ale czy to tak dużo jak na 4 dni, ponad 1500 km i setki spotkanych osób? Chyba nie wiele...

Skoro wspomniałem o tych kilometrach to czas napisać jak wygląda ten kraj z perspektywy kogoś, kto podróżuje, czyli z perspektywy drogi. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy po wjechaniu na teren Mauretanii to przejazd kolejowy. Zapewniam - u nas takiego nie znajdziecie. Motocyklem z takim prześwitem nie było problemu, ale auta ... jakoś dawały radę. Musiały. Innej drogi tu nie ma. Jest tylko jedna z zachodu na wschód kraju i odchodzące od niej drogi piaskowe, czasem coś jak nasze szutry, twarde tylko bardziej czerwone, coś jakby pokruszyć cegłę na drobny pył i rozsypać. Jest więc droga, na niej samochody – głównie stare Mercedesy (następcy tzw. beczek), Renault Nevada i o dziwo sporo aut spod znaku Toyoty. Tymi ostatnimi co jasne poruszają się bardziej zamożni ludzie. O Mercedesach – kto, jak i dlaczego nimi jeździ będzie okazja jeszcze napisać.

Kolejna rzecz na omawianej drodze to check pointy. Czasem drewniana budka, czasem o zgrozo z blachy, co przy ponad 40-stopniowych upałach grozi … sam nie wiem czym i wolę nie myśleć. Są też i namioty, a czasem po prostu biurko pod drzewem i fruwające dokumenty na wietrze. Jest też szlaban. Jak nie ma szlabanu to beczki, pachołki – cokolwiek byle by dawało jasny sygnał, że JA tu pilnuję porządku i trzeba się zatrzymać. No więc stawaliśmy. Padało kilka słów po francusku po czym mundurowy otrzymywał xero paszportu i większość z policjantów była już w tym momencie usatysfakcjonowana. Co bardziej nadgorliwi spisywali jeszcze skąd i dokąd, numery motocykla i dopiero po czymś takim można było ruszać dalej. A wszystko to w ponad 40-stopniowym upale. Zero wiatru, tylko słonko i słonko. Takie punkty rozstawione były co kilkadziesiąt kilometrów.

Stolica ponad 3-mln państwa, blisko 1 mln mieszkańców, a nikogo nie dziwi tu spacerujący środkiem głównej drogi wyjazdowej z miasta osiołek, tym bardziej nie dziwią setki jak nie tysiące oślich zaprzęgów. Auta jeżdżą tak jak wyglądają – byle jak. Parkują podobnie. Policji brak. Totalny chaos, a mimo to bardzo mi się tu podoba. Jedzie się płynnie, nie ma korków. To co, że co chwila ktoś na kogoś trąbi. Takie życie. I co z tego, że z tego auta cieknie olej, tamtemu z bagażnika wystaje pół motocykla, w kolejnym jedzie 8 osób, a w tym co nie daje ruszyć spod świateł spaliło się sprzęgło. Tak właśnie wygląda Mauretania. Dodajmy do tego sterty worków na dachu jadące bez jakiegokolwiek przymocowania bo i po co, skoro dach już dawno się zapadł stając się dla nich naturalnym uchwytem. Dwa pasy powiecie ... ale droga mieści 4-5 rzędów aut. A i na te parkujące się jeszcze miejsce znajduje. I nie ma korków!

Na obrzeżach hipermarket z prawdziwego afrykańskiego zdarzenia. Nie taki byle jaki! Jest podział na kategorie. Największe, ze względu na rozmiary oferowanych produktów są działy z inwentarzem. Wielbłądy, krowy, kozy, worki, materiały budowlane ...wszystko pięknie posegregowane, tylko wózków marketowych jakoś tak nie widać. Może to te osiołki z zaprzęgiem?

Mamy więc za sobą i check pointy, tory, i stolicę. Dalsza droga to smaki i zapachy. Smaki pominę skupiając się nad zapachami. Była to mieszanina smrodu z rozkładających się stert śmieci, spalin z wyeksploatowanych aut i co najbardziej dziwi w tak biednym kraju - z setek rozkładających się ciał bydła wszelkiego rodzaju. Poczynając od kóz czy osłów na wielbłądach kończąc.

Pobocza drogi usiane były i są nadal, bo nikt tego nie sprząta, trupami porozbijanych aut. Widać od razu, że na tej drodze dzieje się dużo, oj dużo. Co można spotkać na takiej drodze ... praktycznie wszystko – dziury sporej wielkości, brak asfaltu na długości kilkunastu kilometrów, pikapy wypełnione ludźmi po brzegi i nie piszę tu o wnętrzu pojazdu. To samo tyczy się aut dostawczych - kto nie zmieścił się do środka jedzie na dachu bądź stoi w otwartych drzwiach. Spotkać można, ba, bez tego nie da się przejechać – zaprzęg złożony z jednego, dwóch lub trzech osiołków poganianych do pracy przez najczęściej dzieci. Wożą nimi od worków wypełnionych zapewne ziarnem (Mauretania to głównie kraj rybołówczy na wybrzeżu, a w głębi kraju raczej typowo pasterski), po wodę w kanistrach czy paliwo w beczkach. Ani dzieci, ani osły nie mają tam łatwego życia.

Kolejna rzecz na naszej drodze to kawałeczki gumy, najpierw niewielkie w dużych ilościach, po chwili, duży płat, czasem dwa lub trzy i kilka metrów dalej stojąca ciężarówka, a przy niej dwie, trzy, czasem więcej osób uwijających się by wymienić koło. Opona strzela wskutek przegrzania spowodowanego wysoką temperaturą i przeładowaniem ciężarówek, które ledwie wjeżdżają pod wyższe wzniesienia. Na szczęście dbają o bezpieczeństwo swoje i innych podróżnych – nie posiadając trójkąta ostrzegawczego, rozkładają przed i za autem gromadki chrustu, gałęzi w sporych, doskonale widocznych gromadek, widocznych z dala, czy to zza nielicznych tu zakrętów czy wzniesień.

Zwierzęta drogi – w zasadzie śmiało można tak o nich napisać bo nie udało mi się zaobserwować, by ktokolwiek je wyprowadzał na pole czy wieczorem po nie wychodził. Bydło chodzi sobie jak chce, kiedy chce i gdzie chce. A jak nie chce mu się chodzić to po prostu staje na drodze i robi to na co ma ochotę – krowa muczy, osioł rży czy co tam robią osły ... Dziwne, ale pewnie jest to jedna z przyczyn, że droga jest usiana szkieletami tych zwierząt.

Widoki – niesamowite, nie będę tu udawał, że potrafię je opisać. Postaram się je niedługo pokazać na fotografii, a być może i na filmie. W każdym razie niezapomniane, nietuzinkowe, niepowtarzalne. Jedyne. Mauretańskie!

Ludzie drogi – jak już pisałem – uśmiechnięci, życzliwi, pozdrawiający nas na każdym kroku czy na każdym kilometrze drogi - to podniesieniem ręki, czy machając, aż na dziecinnych oklaskach kończąc. Strasznie miłe zjawisko!

Jest droga, jest motocykl, jest kierowca ... musi być woda i paliwo. Woda dla spragnionego kierowcy, paliwo do zbiornika jego motocykla. O ile z wodą problemów nie było, to z dostępnością paliwa problem był, oj był.

I tym akcentem pożegnam dziś, a następnym razem zabiorę w podróż stopem po Mauretanii. 150km, 3 różne auta, dwa różne kierunki, ponad 4 godziny obcowania z prawdziwymi ludźmi drogi, bo wokół niej skupia większość życia mieszkańców tego kraju. Właśnie ... ludźmi, tak dużo osób o nich pyta, a ja tak mało o nich napisałem. Bo cóż można napisać jadąc i jadąc, i tylko co jakiś czas odpowiadając na grzecznościowy zwrot czy machnięcie ręki. Dokładnie tyle ile napisałem i ani zdania więcej. Bez sensu teoretyzować.

Tym razem los chciał, że dane mi było zobaczyć to i owo. A co widziałem, jak to odebrałem i przede wszystkim co los takiego mi (w zasadzie to nam, bo jadę w końcu z kolegą) zgotował, że znalazłem się w takiej, a nie innej sytuacji ... dowiecie się za kilka(naście) dni.

Na razie ruszam dalej, po nowe doznania, po nowe przygody. I jeśli to los ma decydować bym w taki sposób poznawał Afrykę – to niech mnie nie oszczędza. Bo uczucia poznawania ludzi od tej drugiej strony nie da się opisać. Choć będę próbował!”

Tak swoje wrażenia z podróży po Mauretanii opisał nam w poniedziałek rano Ernest Jóźwik, który obiecał, że kolejną relację prześle za kilka dni. Trzymamy kciuki i czekamy z niecierpliwością na kolejną porcję wrażeń i zdjęć.

Postęp ekspedycji można podglądać 24h/dobę na mapach google, odświeżanych co kilka minut (http://share.findmespot.com/shared/faces/viewspots.jsp?glId=0TCiWSidXhPY0gIkzqPbgDO2EGEuvkWBG).

Przybliżony plan podróży:

Wyświetl większą mapę

Wyprawa nie mogłaby się odbyć, gdyby nie pomoc sponsorów:




Polecamy:
:: Wagadugu 2012: Ernest i Marek w Mauretanii
:: Wagadugu 2012: pozdrowienia z Sahary Zachodniej
:: Wagadugu 2012: Przed nimi „już tylko” Afryka
:: Wagadugu 2012. Pozdrowienia z Francji. Plan zagrożony...
:: Motocyklem do Afryki
:: Wyprawa Wagadugu_2012, czyli co w trawie piszczy
:: Pływalnia „Delfin” ma już 10 lat. Skorzystaj w weekend z tańszego pobytu i darmowych porad instruktorów [audio]
:: Wspinaczka ma szansę zaistnieć w Zambrowie
:: W Zambrowie prowadzone będą kursy wspinaczkowe dla mieszkańców i nauczycieli
:: Ruszyła „sprzedaż” pocztówek z Wagadugu 2012
:: Studniówka Wagadugu 2012
:: Samochód Google Street View w Zambrowie
:: Rowerzyści wrócili z pielgrzymki do Przemyśla [foto]
:: Z Zambrowa do Afryki na motocyklach, czyli 200% przygody

Aplikacja zambrow.org

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Zambrow.org




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do